Myślę, że dzisiaj można było spokojnie przesłuchać Kulczyka, gdyby nie przeciąganie tej procedury przez kolegów z lewej strony sceny politycznej - mówił gość Faktów RMF członek komisji śledczej Zbigniew Wasseremann.

Konrad Piasecki: Wymarzony i wytęskniony Jan Kulczyk dociera wreszcie przed oblicze komisji śledczej, a komisja robi wszystko, aby go nie przesłuchać. Skuteczne to owszem było, ale gdzie logika panie pośle?

Zbigniew Wassermann: Dlaczego wymarzony i wytęskniony? To po prostu jeden ze świadków. Faktem jest, że to jest ważny świadek...

Konrad Piasecki: Ale też słyszymy od kilku miesięcy, że to jest kluczowy świadek dla tej sprawy. Komisja chciała go sprowadzać siłą z zagranicy. Skoro już przyjechał to może trzeba go było przesłuchać.

Zbigniew Wassermann: Panie redaktorze nie za wszelką cenę. Komisja nie pracuje na kolanach. Komisja powinna mieć standard przyzwoitych warunków pracy. To nie jest tak, że jak pan Kulczyk przyjeżdża to komisja leży plackiem. To jest sytuacja, kiedy komisja ma prawo dokonywać tych czynności w oglądzie przepisów prawnych; ma prawo dokonywać tych czynności w warunkach takich, które nie ośmieszają jej wiedzy na temat tego o co ma pytać i ja o tym starałem się dzisiaj powiedzieć.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale gdzie była ta cena, za którą musielibyście położyć się na kolanach.

Zbigniew Wassermann: Myślę, że dzisiaj można było spokojnie przesłuchać Kulczyka, gdyby nie przeciąganie tej procedury przez kolegów z lewej strony sceny politycznej.

Konrad Piasecki: Ale to pan go nie chciał przesłuchiwać panie pośle. To pan złożył wniosek, żeby odłożyć to przesłuchanie.

Zbigniew Wassermann: Tak. Ja taki wniosek złożyłem, ale też argumentowałem, że była sytuacja związana z otrzymaniem protokołów w godzinach popołudniowych w sytuacji, kiedy posłowie w poniedziałek przyjeżdżają do Warszawy. My tak naprawdę nie możemy pracować, bo jeżeli to jest – jak pan mówi – najważniejszy świadek w sprawie, to ja muszę wiedzieć dokładnie co on powiedział, ja muszę mieć możliwość porównania tego z tym, co na ten temat powiedział Kuna, Żagiel; co jest w notatce Siemiątkowskiego; co mówi na ten temat Miller. Ja na to potrzebuję kilka dni, a mnie się mówi „masz protokoły, masz na to dwie godziny czasu”. Ja jak wczoraj w nocy zapoznałem się z zeznaniami pana Kulczyka, to już wiem dlaczego chodziło o to, żeby on tak długo się nie pojawiał.

Konrad Piasecki: Dlaczego tak było?

Zbigniew Wassermann: Proszę zostawić na posiedzenie komisji te pytania. Ja nie będę w środkach masowego przekazu prowadził postępowania, bo potem znowu spotkam się ze słusznymi zarzutami, że na komisji to odwlekam przesłuchania, a w rozmowie z państwem jestem bardzo wylewny.

Konrad Piasecki: To zapytam inaczej. Czy w tych zeznaniach było coś przełomowego, coś bardzo istotnego dla całej tej sprawy? W tych zeznaniach w prokuraturze.

Zbigniew Wassermann: To co mnie zaszokowało to to, że mamy szefa służb, który bardzo kłamie.

Konrad Piasecki: Którego szefa służb, bo szefów służb jest paru?

Zbigniew Wassermann: Tego, który sporządził odtajnione notatki.

Konrad Piasecki: Zbigniewa Siemiątkowskiego?

Zbigniew Wassermann: To już pan powiedział. Ja powtarzam – nie chcę dyskusji na ten temat przed mikrofonem.

Konrad Piasecki: Czyli Jan Kulczyk mówił w prokuraturze zupełnie co innego niż Zbigniew Siemiątkowski w swojej notatce Agencji Wywiadu?

Zbigniew Wassermann: Ja tego nie powiedziałem. Poczekajmy do czasu, kiedy będzie to procedowane przed komisją, kiedy komisja spojrzy rzeczywiście tak bardzo łaskawie na pana Kulczyka i powie „Proszę się nie gniewać, że postąpiliśmy tak, jak byśmy postąpili z Kowalskim. Ponieważ to dotyczy pana, ponieważ to dotyczy takiej a nie innej sprawy. Popełniliśmy ogromną zbrodnię”. Być może przy okazji uchyliliśmy rąbka w kolejnej, ogromnej sprawie, do której przydałaby się komisja; sprawie, która moim zdaniem może być porównywalna do afery Żelaza. To jest jednak drobiazg. Rzeczywiście mam poczucie winy.

Konrad Piasecki: No tak, tylko że brnięcie w te procedury, w spory proceduralne powoduje, że komisja dzisiaj stała w miejscu. Przesłuchanie świadka, które miało popchnąć ją do przodu tak naprawdę się nie odbyło i tak naprawdę nie wiadomo czy się odbędzie kiedykolwiek. Co będzie jeśli Jan Kulczyk powie, że chce, aby nadal Jan Widacki był jego pełnomocnikiem?

Zbigniew Wassermann: Wtedy komisja się nad tym zastanowi i wyda uchwałę.

Konrad Piasecki: Będą mijały kolejne tygodnie, kolejne miesiące, a sprawa będzie cały czas stała w miejscu.

Zbigniew Wassermann: Pan myśli, że jeżeli Jan Kulczyk podjął decyzję, żeby nie stawać dwukrotnie przed komisją i się nie usprawiedliwiać to to było lepsze rozwiązanie, dobre rozwiązanie?

Konrad Piasecki: Ale wtedy nikt o Janie Kulczyku ciepłego słowa nie powiedział.

Zbigniew Wassermann: Powtarzam jeszcze raz. Komisja powinna pracować wedle reguł, które ustala w harmonogramie i porządku i czasu przesłuchań. Powinna mieć możliwość także zgłaszania swoich wątpliwości prawnych.

Konrad Piasecki: Czy nie jest tak, że po prostu prawa strona tej komisji troszeczkę przestraszyła się tego co mógłby powiedzieć Kulczyk?

Zbigniew Wassermann: Tak. Rzeczywiście to mogło być groźne, że pojechał na spotkanie z Ałganowem. Ja bym panu podpowiedział kto z prawej strony go wysłał. To rzeczywiście mogło być groźne, że mówi się o tym, że rozmowa dotyczyła ogromnych łapówek i z prawej strony mógł je wziąć Kaczmarek...

Konrad Piasecki: Ale przecież Kulczyk to są ogromne interesy w czasach kiedy rządziła Akcja Wyborcza.

Zbigniew Wassermann: Ja myślę, że lewa strona też o to zapyta. Ja myślę, że będą do tego przesłanki.

Konrad Piasecki: Dlatego pytam, czy się przypadkiem tego nie boicie?

Zbigniew Wassermann: Powiedziałem już nie raz. Otwieramy takie pokłady spraw, w której każdy ma prawo do wielkiego ludzkiego strachu. Ja tu w tej chwili nie dramatyzuję. Jeżeli chcę tę sprawę poważnie wyjaśnić to powinien się bać, bo jest się czego bać. Dlatego proszę tego nie cedować na pewną histerię. To jest sytuacja, w której dotykamy już bardzo poważnych rzeczy. My już nie mówimy o przypuszczeniach, my mówimy o zdarzeniach, które są lokowane w MSZ, w najwyższych centrach władzy.

Konrad Piasecki: Ale czy nie jest tak, że to szambo może opryskać wszystkich?

Zbigniew Wassermann: Ja myślę, że Ci którzy to szambo napędzają marzą o tym i właśnie dlatego są takie dyskusje jakie my teraz toczymy.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo za rozmowę.