Reakcja na Nobla dla Wałęsy była histeryczna. Pomyślałem sobie: „szefowie są wściekli, trzeba ostro reagować”. Dziś wydaje mi się to śmieszne i głupie - mówił w kontrwywiadzie RMF FM Jerzy Urban. Były rzecznik peerelowskiego rządu ujawnił, że szykowane jest wydawnictwo na rocznicę Okrągłego Stołu, któremu patronuje Aleksander Kwaśniewski. Urban przyznał też, że oddał legitymację SLD.

Konrad Piasecki: „Tegoroczny Nobel jest epizodem antysocjalistycznej krucjaty. To kolejna reaganowska złośliwość, tym razem firmowana przez Oslo” – pamięta pan to jeszcze?

Jerzy Urban: Nie pamiętam słów, ale pamiętam złość i pamiętam szukanie riposty na decyzję norweską. Zresztą uważam, patrząc po ćwierć wieku, że Wałęsie należał się Nobel, ale nie wtedy.

Konrad Piasecki: A kiedy?

Jerzy Urban: Należałby się za 89. rok, za Okrągły Stół, może razem z Kiszczakiem, ale nie w momencie, kiedy był stroną konfliktu.

Konrad Piasecki: Kiedy mówił pan, że Nobel dla Wałęsy to zapłata dla polskich obywateli działających na szkodę interesów swojego kraju, a tak pan mówił, to pan naprawdę w to wierzył?

Jerzy Urban: Nie wiedziałem, że takim językiem się posługiwałem, ale byliśmy i mocno zaniepokojeni i ujemnie podnieceni.

Konrad Piasecki: Dziś wydaje się to panu raczej śmieszne, czy raczej głupie?

Jerzy Urban: Jedno i drugie.

Konrad Piasecki: Bolał was bardzo wtedy ten Nobel? Niepokoił? Uważaliście, że to jest bomba z opóźnionym zapłonem podłożona pod rządy generała Jaruzelskiego?

Jerzy Urban: Po prostu zawsze wyolbrzymia się zdarzenie, gdy ono się dzieje. Z perspektywy czasu, Nobel dla Wałęsy nie miał zasadniczego zdarzenia, ani nie odtworzył potęgi „Solidarności”, ani nam nie zaszkodził?

Konrad Piasecki: To dlaczego tak strasznie walczyliście? Najpierw po to, żeby Wałęsa tego Nobla nie dostał, Służba Bezpieczeństwa podsyłała jakieś fałszywki do Komitetu Noblowskiego, a potem, jak już go dostał, to maksymalnie go dezawuowaliście, nie pokazywaliście transmisji i staraliście się to ośmieszyć. Po co?

Jerzy Urban: Wtedy politycy histeryzowali o byle co.

Konrad Piasecki: Pomyślał pan sobie, kiedy pan usłyszał o tym Noblu – „oj, będzie kłopot”?

Jerzy Urban: Nie. Pomyślałem sobie: „szefowie są wściekli, trzeba ostro reagować”.

Konrad Piasecki: A kto zdecydował, że tego Nobla będziecie propagandowo sprzedawać w taki sposób, że to krucjata, złośliwość i zapłata dla wrogów Polski?

Jerzy Urban: Nie, to nie odbywało się w aż tak uporządkowany sposób, że ktoś ustalał co ja mam powiedzieć. Ja reagowałem gorliwie, czy nadgorliwie, sam dobierając słowa, czy argumenty.

Konrad Piasecki: A generał Jaruzelski bardzo się wściekał na tego Nobla?

Jerzy Urban: Tak. To przecież nie jest nic, co znikło z PRL-em. Nadmierne przejmowanie się zdarzeniem chwili, które z oddalenia wydaje się nie takie najważniejsze.

Konrad Piasecki: Dziś, kiedy Aleksander Kwaśniewski komplementuje Wałęsę i występuje na noblowskich imprezach rocznicowych, to pan to uważa za zdradę? Zdradę ideałów PRL-u?

Jerzy Urban: Ależ skąd. Dziś jestem pełen sympatii dla Wałęsy jako przeciwnika Prawa i Sprawiedliwości i wszelkie ukłony wobec niego jestem gotów za Kwaśniewskim powtarzać.

Konrad Piasecki: Sympatii dla Kwaśniewskiego też pan jest cały czas pełen?

Jerzy Urban: Jestem pełen sympatii dla Kwaśniewskiego. Zawsze ją miałem i nigdy w niego nie zwątpiłem.

Konrad Piasecki: Po co Kwaśniewskiemu ten wielki think-tank, tych dwustu mędrców, którzy mają kreślić zręby ideowe lewicy? To powrót do gry?

Jerzy Urban: Nie, to – zdaje się – fakt prasowy, a nie rzeczywisty.

Konrad Piasecki: Nie, no coś tam się dzieje. Dwustu mędrców coś tam opracowuje.

Jerzy Urban: Coś się dzieje. Szykowane jest wydawnictwo w rocznicę Okrągłego Stołu, która przypada na przedwiośnie i wiosnę?

Konrad Piasecki: Wydawnictwo, tzn. wielka książka, wielkie dzieło rocznicowe?

Jerzy Urban: Kilka tomów rocznicowych.

Konrad Piasecki: I Aleksander Kwaśniewski to opracowuje?

Jerzy Urban: Nie, ale patronuje temu.

Konrad Piasecki: A kto to wydaje?

Jerzy Urban: Wiem, że Danuta Waniek tym zarządza.

Konrad Piasecki: A kto ma napisać tam swoje fragmenty w tym wielkim dziele?

Jerzy Urban: Praca zbiorowa.

Konrad Piasecki: Ale tylko strony peerelowskiej, czy z obu stron tego Okrągłego Stołu? Bo, że on był okrągły, no to już dzisiaj wiadomo, że nie był.

Jerzy Urban: O ile ja wiem, to może nie z całego Okrągłego Stołu, ale z trzech czwartych ówczesnego Okrągłego Stołu garnitur. To znaczy ci, którzy nie brzydzą się Kwaśniewskiego i jego towarzystwa.

Konrad Piasecki: Wierzy pan w to namaszczenie Szmajdzińskiego na kandydata na prezydenta, albo na prezydenta? To patykiem pisanie po wodzie.

Jerzy Urban: Myślę, że to sposób drażnienia się Kwaśniewskiego z Napieralskim.

Konrad Piasecki: A Szmajdziński miałby jakiekolwiek szanse w wyborach?

Jerzy Urban: Myślę, że nie miałby szans być wybranym, ale być może miałby szanse zajęcia drugiej pozycji w finale wyborów, bo nie wierzę, że Tusk po dwóch latach kryzysu będzie wybrany w pierwszej turze. No a drugie miejsce w wyborach prezydenckich oznaczałoby, że stałby się liderem lewicy, czy centrolewicy, bo znaczy, że ma elektorat kilkumilionowy.

Konrad Piasecki: Czyli Kwaśniewski gra dzisiaj na Szmajdzińskiego jako na lidera polskiej lewicy?

Jerzy Urban: To jest jakaś gra w przedbiegach. To wyborów daleko i jeszcze sam Kwaśniewski może zmienić zdanie.

Konrad Piasecki: A ma pan jeszcze legitymację SLD w kieszeni.

Jerzy Urban: Nie, bo ją oddałem.

Konrad Piasecki: Demonstracyjnie się pan zrzekł członkowstwa?

Jerzy Urban: Oddałem legitymację SLD jak nastąpił rozłam Borowskiego.

Konrad Piasecki: To cicho było chyba o tym. Po cichutku pan oddawał, nie uroczyście.

Jerzy Urban: Ja musiałem oddać, dlatego, Że poparłem – trochę niefrasobliwie – Borowskiego, wierząc, że on rzeczywiście stworzy coś znaczącego i to była prosta konsekwencja tego poparcia, ale nie chciałem z tego robić demonstracji, żeby nie zachęcać innych do opuszczania partii lewicowej.

Konrad Piasecki: A jeszcze na koniec, co słychać u pańskiego przyjaciela Lwa Rywina?

Jerzy Urban: Niestety nic nie wiem. Ponieważ byłem świadkiem oskarżenia, więc byłem uznawany przez krąg Rywina za jego wroga.

Konrad Piasecki: Czyli koniec wielkiej przyjaźni?

Jerzy Urban: To nigdy nie była wielka przyjaźń. To była miła znajomość. Rywin to uroczy człowiek.

Konrad Piasecki: Nie widuje go pan już?

Jerzy Urban: Nie. Raz go z daleka widziałem przez szybkę samochodu.

Konrad Piasecki: I tyle?

Jerzy Urban: I tyle.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.

Jerzy Urban: Dziękuję uprzejmie.