RMF: Czy pan jest zadowolony z kwiecistości wypowiedzi przewodniczącego Marka Pola, szefa Unii Pracy?

Tomasz Nałęcz: Mówię sam trochę innym językiem, bo co człowiek to język, natomiast rozumiem Marka Pola, bo uczestniczę w identycznych jak on spotkaniach.

RMF: Rozumie pan sformułowania o mędrcach, którzy trafią do muzeów naiwnego liberalizmu, o chowaniu się za potokami gładkich haseł.

Taki ma być język Unii Pracy?

Tomasz Nałęcz: Panowie, gdybyście bywali na spotkaniach Unii Pracy to byście wiedzieli, że nasi wyborcy chcą ministrów tego rządu wysłać w znacznie gorsze miejsca, niż muzea.

RMF: W jakie na przykład?

Tomasz Nałęcz: Ja pozostanę przy wersji Marka Pola. Do muzeów.

RMF: Odpowiadacie po prostu na zapotrzebowanie ludu?

Tomasz Nałęcz: Nie mówił bym takim językiem. Pan doskonale wie, bo jesteśmy tego samego zawodu, że to nie jest język socjaldemokracji.

RMF: Pan jest też dziennikarzem?

Tomasz Nałęcz: Ja mówię o zawodzie wyuczonym i wykonywanym zresztą świetnie.

RMF: Panie profesorze, zatem których polityków chce pan wysłać do muzeów? Proszę powiedzieć po nazwiskach, zdecydowanie. Tak jak żąda lud.

Tomasz Nałęcz: Mówimy przy porannej kawie, więc niech pan od mnie nie wymaga, żebym mówił językiem wiecowym, bo pan przytoczył wypowiedź Marka Pola z wiecu i chce mnie zmusić do mówienia tym językiem przy porannej kawie.

RMF: Jeśli ludzie na wiecu chcą słyszeć takie rzeczy i słyszą, to może przy kawie też można chcieć i usłyszeć?

Tomasz Nałęcz: Panowie, w życiu publicznym taka gwara, jak w życiu prywatnym, język dostosowuje się do sytuacji. Na pewno inaczej rozmawiacie z ukochaną kobietą, inaczej rozmawiacie z szefem, od którego domagacie się podwyżki. W związku czym.....

RMF: Oj tak.

Tomasz Nałęcz: No, to jedno żeśmy ustalili. W związku z czym skoro nie jesteśmy na wiecu, tylko przy kawiarnianym stoliku to nie mówmy językiem wiecu, bo wyjdziemy na osoby źle wychowane.

RMF: Ale i na wiecu i przy kawiarnianym stoliku trzeba być konsekwentnym, zwłaszcza jeśli się jest politykiem. Prawda panie profesorze?

Tomasz Nałęcz: Tak, ależ oczywiście i dlatego.......

RMF: To skoro na wiecu się mówi o wysyłaniu do muzeów, to przy kawiarnianym stoliku można tę myśl rozwinąć i powiedzieć, którzy to politycy powinni tam trafić.

Tomasz Nałęcz: Ależ, absolutnie tak. Niezależnie, czy na wiecu, czy przy kawiarnianym stoliku krytycyzmu wobec rządu nie zmieniamy, uważamy, że jest to jeden z najgorszych rządów Trzeciej Rzeczpospolitej, powinien odejść tak jak w warunkach demokracji parlamentarnej na ławy opozycji.

RMF: Unia Pracy w żadnym rządzie nie była więc łatwo krytykować inne.Ale panie profesorze, ostatnio Unia Pracy mówi o wysyłaniu do muzeów. Z kolei jak się posłucha Leszka Millera to on chce wysłać wszystkich na polityczną emeryturę. Można odnieść takie wrażenie, że teraz to już tylko polityków SLD i Unii Pracy Polsce potrzeba. Wszyscy inni są już nie potrzebni.

Tomasz Nałęcz: Panowie, przecież to jest nie prawda. Polska potrzebuje demokracji, a demokracja wymaga ugrupowań rządowych i opozycyjnych, a miliony wyborców decydują, kto na ławach opozycji, kto na ławach rządu. 23 września zobaczymy kto trafi na ławy rządowe, a kto trafi na ławy opozycyjne. Do muzeów trafią eksponaty, na pewno nie ludzie. Ta przenośnia Marka Pola nie musi być przez was traktowana tak dosłownie.

RMF: 23 września Unia Pracy i SLD będą się licytować, w tym gdzie, kto, kogo odeśle?

Tomasz Nałęcz: 23 września będziemy starali się jak najlepiej zaprezentować nasz program i przekonać do niego jak największą liczbę Polaków.

RMF: Nie narażać się na komentarze- „Unia Pracy mówiąc państwo powinno być odpowiedzialne za całą gospodarkę, chce powrotu PRL-u”. To ostatnio z „Gazety Wyborczej” cytat.

Tomasz Nałęcz: Boże drogi, ja przywołuje tutaj przykład Schroedera, Blaira, Jospi na. Aktywność państwa w gospodarce jest od kilkudziesięciu lat pomysłem europejskiej socjaldemokracji, a nie PRL-u. Jak się komuś aktywność państwa kojarzy z PRL-em, to ja nie mam żadnego wpływu na jego skojarzenia. W wolnej Polsce każdemu się może kojarzyć wszystko, jak się chce.

RMF: Ale to jest stopniowanie. Ernest Skalski napisał - „Na tle Unii Pracy, lewicowość SLD wygląda na względnie umiarkowaną”.

Tomasz Nałęcz: Ja myślę, że Ernest Skalski postarał się wypowiedzieć bardzo wyszukany komplement SLD, szkoda tylko że, komplementuje SLD nieprawdziwie kosztem Unii Pracy.

RMF: Może to jest komplement dla Unii Pracy, że jest bardziej lewicowa, niż lewicowe SLD?

Tomasz Nałęcz: PRL-u na pewno nie chcemy przywracać. Chcemy aktywności państwa w gospodarce wzorem francuskich socjalistów, niemieckich socjalistów trochę mniej brytyjskich, bo oni rzeczywiście są nadmiernie skażeni liberalizmem.

RMF: Wracając jeszcze do tego wiecowego języka, państwo atakujecie. Tymczasem profesor Wiszniewki z Akcji Wyborczej Solidarność-Prawica schował ostatnio miecz do pochwy i zaapelował o dżentelmeńską kampanię.

Rozczaruje się.

Tomasz Nałęcz: Dlaczego?

RMF: Bo jak się słyszy ten wiecowy język, którego domaga się lud jak pan przyznaje......

Tomasz Nałęcz: Przecież ja was doskonale pamiętam Nysy. Byliście w Nysie? Zgadza się?

RMF: Byliśmy.

Tomasz Nałęcz: Słyszeliście profesora Wiszniewskiego na rynku w Nysie?

RMF: Słyszeliśmy. Mówił o Adamie Masłyszu i o tym jak Akcja

Wyborcza Solidarność musi daleko skakać.

Tomasz Nałęcz: Mówił językiem wiecu, czy językiem dżentelmena?

RMF: Atakował SLD?

Tomasz Nałęcz: Ja słyszałem jak bardzo ostro atakował. Wyście nie słyszeli.

RMF: Co mówił?

Tomasz Nałęcz: Przestrzegał przed powrotem starej formacji zresztą nie prawdziwie, bo PRL już nie wróci i SLD nie chce przywracać PRl-u. Stawiał bardzo ostre wiecowe zarzuty SLD.

RMF: Profesora Wiszniewskiego nie trzeba słuchać. Można posłuchać Danuty Waniek, która mówi, że na przykład -„W warszawskim SLD rządzi post PRL-owski aparat i brakuje jej tutaj uczciwości i jawności”. Toż to z własnych pańskich szeregów takie głosy się wydobywają, bo pan też był takim partyjnym reformatorem jak Danuta Waniek.

Tomasz Nałęcz: Tak oczywiście bardzo wysoko cenię Danutę Waniek. Znam ją od kilku lat, połączył nas „Ruch 8 lipca” do którego się odwoływała.

RMF: Pan też dostrzega ten brak jawności i PZPR-owski beton warszawskim SLD?

Tomasz Nałęcz: Nie znam konfliktu Danuty Waniek z warszawskim aktywem SLD, a sądząc z jej wywiadu on ma w sposób oczywisty miejsce. Nie zwykłem się wtrącać do waśni rodzinnych w żadnej sytuacji, a to jest typowa waśń rodzinna. Panowie, nie skłonicie mnie do komentowania waśni rodzinnych, bo tak zostałem wychowany. Przykro mi. Możecie uznać, że to jest unik, ale to nie jest unik, tylko pewna norma życiowa.

RMF: To oczywiście żart, bo to żadna waśń rodzinna nie jest, bo jest to spór partyjny i spór polityczny panie profesorze.

Tomasz Nałęcz: Tak, ale nasza koalicja z SLD funkcjonuje, dlatego dobrze żeśmy sobie przyjęli za zasadę, szanujemy swoją odrębność, nie wtrącamy się do siebie nawzajem.

RMF: Koalicjanci tak jak o nieboszczyku, albo dobrze, albo wcale.

Tomasz Nałęcz: O! Bardzo pan to celnie ujął. Powtórzę to tym, co będą nas usiłowali namówić do krytykowania koalicjanta.

RMF: Nie przeszkadza panu ten bark otwartości, jawności i uczciwości, o którym mówi Danuta Waniek, o którym można przeczytać w tekstach Janusza Rolickiego? Też przecież lewicowca.

Tomasz Nałęcz: Ja ma ogromne zaufanie do pani profesor Szszkowskiej, etyka, profesora filozofii, która stoi na czele Komisji Etycznej SLD. Nie ma takiej osoby, której by się tak w SLD bano jak profesor Szyszkowskiej. Profesor Szyszkowska nie kieruje sprawy warszawskich samorządowców do swojej komisji. To znaczy, że jestem spokojny i znaczy, że Danuta Waniek chyba jest nadmiernie oblała.

RMF: Nie niepokoją pana te najdroższe samochody, które fundują sobie SLD-owscy samorządowcy i te doniesienia, o tym co dzieje się w województwie kujawsko-pomorskim?

Tomasz Nałęcz: Jak widzę samorządowca, który sobie funduje, ja nie wiem jakim samochodem jeździ burmistrz Wieteska, bo go nie widziałem na ulicy..

RMF: To głównie łódzcy samorządowcy zafundowali sobie te samochody.

Tomasz Nałęcz: Niezależnie który samorządowiec, warszawski, łódzki czy z SLD, czy z Unii Pracy. Jeśli sobie kupił BMW, to moim zdaniem nie jest wart głosów swoich wyborców i powinni go odwołać przy najbliższej okazji, ponieważ naprawdę wystarczy jeździć skromniejszym samochodem.

RMF: „Unia Pracy przehandlowała misję na rzecz paru posad”- tak mówił pański były lider Ryszard Bugaj i nie wyklucza startu wyborczego z list PSL-u. Co pan na to?

Tomasz Nałęcz: Ja należałem przez kilka lat do najbliższych współpracowników Ryszarda Bugaja i staram się zachować w pamięci ten bardzo sympatyczny okres. Dlatego proszę mi nie skłaniać do komentowania takich wypowiedzi, bo musiał bym mówić o Ryszardzie Bugaju rzeczy niemiłe, a nie chce. Chce mówić o nim tylko sympatycznie i miło.

RMF: Chowa pan szable do pochwy?

Tomasz Nałęcz: W ogóle jest nie wyjmuję z tej pochwy i odkładam nie przypinam szabli do boku, bo Ryszardzie Bugaju tylko dobrze albo wcale, a to jest sąd absolutnie nie sprawiedliwy. Nic razem żeśmy nie przehandlowali. Gdybym chciał mówić tym językiem, to jak miałbym skomentować chęć kandydowania przez Ryszarda Bugaja z list PSL-u. Moim zdaniem chyba jednak nie prawdziwą.

RMF: Czy potrafi pan panie profesorze szczerze odpowiedzieć na pytanie. Jeśli byłoby tak, że w przyszłym parlamencie SLD i Unia Pracy musiały by się zdecydować na koalicję i mogły by zawrzeć koalicję z PSL-em, który wychwala Ryszard Bugaj, albo z Unią Wolności. To kogo by wybrały?

Tomasz Nałęcz: Odpowiem tak jak liderzy koalicji, bardzo szczerze. Dokładamy większość starań, żeby zdobyć bezwzględną większość w parlamencie, żeby nie być skazany na koalicję ani z PSL-em ani z Unią Wolności.

RMF: Ale jakby trzeba było, to pan byłby zwolennikiem jakiej koalicji?

Tomasz Nałęcz: Odpowiem wymijająco. Większość moich przyjaciół jest w Unii Wolności, w programie PSL-u widzę elementy społeczne, które czynią mi tę partię bliską, ale nie chciałbym dokonać tego wyboru naprawdę, bo widzę plusy przy obydwu ewentualnych koalicjach, gdyby były niezbędne, ale widzę też i mankamenty, dlatego na głowie staje, stójkę na dwunastnicy robię żeby zdobyć jak najlepszy wynik i żebyśmy mieli w parlamencie bezwzględną większość i nie musieli robić kompromisów ani z PSL-em, ani z Unią Wolności.

foto Marcin Wójcicki RMF FM