Budżet kancelarii nie jest tajny. Jest dyskutowany w Sejmie, w Senacie, a Ministerstwo Finansów nie ma na niego wpływu, bo ułożyli go pracownicy kancelarii, nie rząd – wyjaśnia Dariusz Szymczycha, minister w Kancelarii Prezydenta.

Tomasz Skory: Dlaczego kancelaria ukrywa przed nami swoje wydatki?

Dariusz Szymczycha: Nie ukrywa. Budżet kancelarii corocznie jest opisywany, oceniany, dyskutowany w Sejmie - w komisji budżetu i finansów – i w Senacie.

Tomasz Skory: Ale tam jest mowa tylko o ogólnej sumie, a my chcielibyśmy wiedzieć, na co te pieniądze trafiają.

Dariusz Szymczycha: Ale pan redaktor nigdy nie był na tej komisji.

Tomasz Skory: To jest nieprawda.

Dariusz Szymczycha: Ta komisja rozpatruje nasz budżet bardzo szczegółowo, pozycja po pozycji: ile na płace, ile na inwestycje, ile na produkcję odznaczeń państwowych, ile na wyjazdy zagraniczne, etc. Nie jest to budżet tajny, a jeśli chodzi o budżet przyszłoroczny – jego projekt trafił do Sejmu złożony przez rząd w piątek. Częścią projektu budżetu państwa jest budżet Kancelarii Prezydenta.

Tomasz Skory: Ale bardzo ogólnikowo ujęty. Nawet w Ministerstwie Finansów mówią: nie możemy im nic zrobić, dostarczają nam sumę i musimy ją zrealizować.

Dariusz Szymczycha: Ministerstwo Finansów nic nie może nam zrobić tak samo, jak nic nie może zrobić z budżetem Kancelarii Sejmu. To są suwerenne części budżetu państwa, których nie przygotowuje rząd. Co by to oznaczało, gdyby rząd przygotowywał np. budżet Kancelarii Senatu albo Sejmu, albo Kancelarii Prezydenta. To są budżety przygotowane przez urzędników tych kancelarii, natomiast w trakcie pracy w Sejmie te budżety zawsze ulegają zmianie.

Tomasz Skory: Jeżeli do tego dołożyć skrytość fundacji „Porozumienie bez barier”...

Dariusz Szymczycha: Żadna skrytość. Proszę iść do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Co roku pani Jolanta Kwaśniewska i jej fundacja składa pełne sprawozdanie finansowe. I tak już od wielu lat, zgodnie z polskim prawem.

Tomasz Skory: Innymi słowy, demaskuje mnie pan jako uczestnika polowania na prezydenta i jego żonę?

Dariusz Szymczycha: Ja tylko pana uświadamiam – nic więcej.

Tomasz Skory: To będziemy wyjaśniać, bo ciągle czekamy na budżet i wydatki z Kancelarii Prezydenta. Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński mówi, że grudzień 2005 roku powinien być terminem wycofania naszych wojsk z Iraku i to bezwarunkowo. Czy to jest uzgodnione z prezydentem?

Dariusz Szymczycha: Jak minister Szmajdziński coś mówi, to wie, co mówi i mówi z pełną odpowiedzialnością, w porozumieniu ze zwierzchnikiem sił zbrojnych.

Tomasz Skory: A czy nie jest tak, że o podobnych decyzjach powinien informować sam zwierzchnik sił zbrojnych, a nie minister obrony? W dodatku w wywiadzie prasowym, tak od niechcenia.

Dariusz Szymczycha: Nie, to nie jest tak. To jeszcze nie jest decyzja. Ta decyzja jest przygotowywana, co wynika także z treści wywiadu pana Szmajdzńskiego. To jest stanowisko, pogląd ministra obrony narodowej. Pogląd na pewno wyważony i miarodajny.

Tomasz Skory: Mówi pan: stanowisko, pogląd, a może stwierdzenie stanu faktycznego. Przypomnę, minister obrony – człowiek, który wie, co mówi – twierdzi, że istotnym czynnikiem wycofania naszych wojsk pod koniec 2005 roku są nasze zdolności bojowe. Dwa i pół roku w tak trudnych warunkach dla armii, która dopiero zdobywa nowe zdolności i wprowadza nowy sprzęt to bardzo dużo. Innymi słowy – więcej już nie dalibyśmy rady.

Dariusz Szymczycha: Ale daliśmy dużo więcej rady niż wielkie potęgi militarne tego świata. Proszę pamiętać, że w każdej zmianie uczestniczy 2,5 tys. polskich żołnierzy. Mamy teraz już trzecią zmianę, to znaczy, że 7,5 tys. polskich żołnierzy już wzięło udział w tej misji. Jest to – według standardów zachodnich – duża dywizja. Żadne inne państwo, poza Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, nie wysłało do Iraku tak dużego kontyngentu wojskowego. Prawdą jest, że wysyłamy na tą misję żołnierzy, którzy de facto są żołnierzami zawodowymi, bo ta służba nadterminowa jest przygotowaniem do służby zawodowej w wojsku polskim. To jest naprawdę duży wysiłek kadrowy dla jednostek, które muszą się przygotowywać także do innych zadań – nie tylko pustynnych.

Tomasz Skory: Jak pogodzić wypowiedź ministra Szmajdzińskiego z wypowiedziami prezydenta, który w sprawie Iraku mówi, że będziemy nasze siły znacząco redukować – i tylko tyle. A poza tym to trwamy przy Amerykanach, nie opuścimy ich i będziemy tam tak długo, jak będzie trzeba.

Dariusz Szymczycha: My trwamy przy Amerykanach. I prezydent mówił, i minister mówił, że rok 2005 będzie rokiem znaczącego ograniczenia kontyngentu. To znaczące ograniczenie nastąpi, a takie ograniczenie jest zawsze przygotowaniem do redukcji całkowitej tych wojsk. Nie możemy wykluczyć jednak, że po 2005 roku nasi żołnierze tam nie zostaną. Zostaną być może, jeżeli ONZ nas poprosi, żebyśmy szkolili wojsko, straż graniczną, iracką policje, byli obserwatorami, rozjemcami. Wtedy w takiej misji błękitnych hełmów nasi żołnierze być może zostaną, ale takich decyzji jeszcze nie ma.

Tomasz Skory: Ale „znaczące ograniczenie” do zera jest do grudnia 2005 całkiem możliwe.

Dariusz Szymczycha: Całkiem możliwe.

Fot. Andrzej Kochaniak RMF