Jeśli prawdą jest, że samolot rzeczywiście zawadził o drzewa, to możliwości są dwie – albo błąd pilota, albo awaria techniczna - powiedział Tomasz Szulc, naukowiec związany z magazynem „Nowa Technika Wojskowa”. Gość porannych Faktów RMF FM podkreślił, że to pierwszy wypadek tego typu maszyny na świecie.

Konrad Piasecki: Ja wiem, że to cały czas przypomina błądzenie po omacku, ale ma pan jakąś własną hipotezę na temat wczorajszej katastrofy?

Tomasz Szulc: Jeśli prawdą jest, że samolot rzeczywiście zawadził o drzewa podchodząc do lądowania, to możliwości są dwie –albo błąd pilota, albo awaria techniczna, np. awaria przyrządów pokładowych.

Konrad Piasecki: Ta informacja o zawadzeniu o korony drzew, to jest o przyczynach czy raczej o skutkach tego, że na pokładzie samolotu działo się coś złego?

Tomasz Szulc: Jeśli na pokładzie samolotu działoby się coś złego wcześniej, to na pewno piloci przekazaliby informacje na ziemię. Można przewidywać, że jeśli wydarzenie rzeczywiście zaistniało przed momentem uderzenia o drzewa, to było bardzo krótko przed tym momentem. Jeżeli na przykład, bo takiej hipotezy nie można wykluczyć, samolot zderzył się z dużym ptakiem, to musiało mieć to miejsce dosłownie na moment przed katastrofą.

Konrad Piasecki: Samoloty CASA uchodziły dotąd za niezawodne. Czy ta katastrofa podkopie w nie wiarę?

Tomasz Szulc: Nie powinna. To jest pierwsza katastrofa samolotu tego typu. Zdarzają się one samolotom doskonale sprawdzonym. Jest to niestety kwestia statystyki.

Konrad Piasecki: Czyli pańskim zdaniem, jest tak, że tu raczej kwestia warunków zewnętrznych albo błędu pilota niż jakieś wady konstrukcyjnej?

Tomasz Szulc: Wydaje mi się, że wada konstrukcyjna, która dotyczyłaby wszystkich samolotów jest prawie wykluczona. Aczkolwiek zdarzają się i takie sytuacje. Całkiem niedawno Amerykanie uziemili wszystkie swoje myśliwce F-15, ponieważ po latach eksploatacji okazało się, że w skutek błędu konstrukcyjnego istnieje ryzyko złamania się tego samolotu w połowie długości. Wykluczyć błędu konstrukcyjnego nie można, choć uważam, że jest to bardzo mało prawdopodobne.

Konrad Piasecki: Rzeczywiście te CASY są takie wspaniałe, fantastyczne, niezawodne?

Tomasz Szulc: Nie są wspanialsze i bardziej fantastycznie niż inne nowoczesne samoloty. To są maszyny, które powstały relatywnie niedawno, które są produkowane od kilku lat. W związku z powyższym choroby wieku niemowlęcego na pewno mają już za sobą, a jednocześnie należą do nowszych samolotów transportowych. Równolegle z nimi w wielu krajach latają maszyny, które mają po 50 lat. W porównaniu z nimi CASA to jest rzeczywiście szczyt możliwości technicznych.

Konrad Piasecki: A na ile są one podatne na złe warunki atmosferyczne. Wczoraj nad tym lotniskiem padał deszcz, wiał wiatr. Czy to może być przyczyna katastrofy?

Tomasz Szulc: Każdy samolot jest podatny na zewnętrzne warunki atmosferyczne w większym stopniu niż samochód. A jak bardzo samochody są wrażliwe na np. oblodzenie czy gwałtowną zmianę pogody, to wiedzą wszyscy kierowcy. Nie ma samolotu, który nie jest wrażliwy na warunki atmosferyczne, a moment podejścia do lądowania jest bodaj najniebezpieczniejszą chwilą, jeżeli warunki atmosferyczne są trudne. Przy braku widoczności, np. przy lądowaniu po zmierzchu, ryzyko jeszcze rośnie, bo pilot nie może korzystać z najbardziej uniwersalnego przyrządu pokładowego, czyli własnego wzroku. Warunki atmosferyczne na pewno mają zdecydowany wpływ na komfort pilotowania i niestety bardzo często jest tak, że wiąże się z nimi zwiększone ryzyko wypadków.

Konrad Piasecki: Ale to, że pilot nie alarmował, że dzieje się coś złego, dowodziłoby tego, że albo coś się stało szybko i nagle, albo coś zawiodło raczej w pilotowaniu?

Tomasz Szulc: Nie wiemy, czy pilot nie kontaktował się z wieżą kontroli. Zakładamy, że tak nie było, bo nie było takiej informacji. A więc albo do samego końca nie był świadom, że dzieje się coś złego, albo rzeczywiście jakaś awaria nastąpiła w dosłownie ostatniej chwili i załoga nie miała czasu nawiązać łączności i poinformować o tym.

Konrad Piasecki: CASY to samoloty kluczowe dla naszej łączności z wojskami w Iraku i Afganistanie. Jak, pańskim zdaniem, długo może teraz potrwać ten okres wstrzymania ich lotów, uziemienia?

Tomasz Szulc: Wszystko zależy od tego, w jakim stanie zachowały się resztki samolotu, jak szybko komisja będzie w stanie sformułować pierwsze wnioski dotyczące tego, co było przyczyną.

Konrad Piasecki: To kwestia tygodni, czy raczej miesięcy?

Tomasz Szulc: Zdecydowanie najwyżej tygodni, a może nawet dni. W związku z powyższym nie sądzę, żeby to miało jakiś znaczący wpływ na naszą łączność z Irakiem i Afganistanem. Oprócz tego trzeba pamiętać, że w dużej mierze ta łączność jest realizowana przez samoloty sojuszników, samoloty czarterowe. Nie przewidywałbym tutaj jakiś bardzo znaczących problemów i utrudnień jeśli chodzi o te dalekodystansowe loty. CASY generalnie są przystosowane do lotów na średnie dystanse. To, że latają do Afganistanu, jest wynikiem konieczności – po prostu nie mamy innych samolotów.