Przedwyborczy strzał do Wróbla może zaowocować chaosem i porażką pana premiera - mówi Andrzej Szczęśniak z Centrum im. Adama Smitha. Próba, żeby przejąć Orlen, jest dzisiaj skazana na niepowodzenie w tak niestabilnej sytuacji politycznej - dodaje.

Konrad Piasecki: Żal panu prezesa Wróbla?

Andrzej Szczęśniak: Nie.

Konrad Piasecki: Bo to zły prezes jest?

Andrzej Szczęśniak: Nie był zły. Na Orlenie każdy jest dobry prezes, ponieważ Orlen to jest taka swoista maszynka do robienia pieniędzy, świetna pozycja nas rynku, podczepienie pod rosyjską ropę, niekwestionowana pozycja na rynku detalicznym zbytu. Czego więcej chcieć?

Konrad Piasecki: Ale wyniki ma Orlen przyzwoite tak czy inaczej.

Andrzej Szczęśniak: Każda firma naftowa ma dzisiaj bardzo dobre wyniki, ponieważ jest absolutnie niebezpieczna pogoda, ale nie zbyt niebezpieczna. W związku z tym i zyski i wartość całej branży naftowej na całym świecie poszła w górę.

Konrad Piasecki: I dlatego Marek Belka tak uparł się, by tego nieszczęsnego Wróbla utrącić, że wie, że ktokolwiek tam będzie prezesem to i tak będzie dobrze?

Andrzej Szczęśniak: Tego nie wiem, czy dlatego. Natomiast wydaje się, że to jest taki strzał przedwyborczy. Zawsze przed wyborami były takie podejścia, próby, zakusy, albo sprywatyzować branżę, albo objąć pewne firmy. Mnie się wydaje, że to jest zagranie w tym stylu.

Konrad Piasecki: Przedwyborczy strzał do Wróbla czymś może zaowocować.

Andrzej Szczęśniak: Może zaowocować chaosem i porażką pana premiera według mnie.

Konrad Piasecki: To po co to robić?

Andrzej Szczęśniak: Tego nie wiem po co robi, natomiast moje zdziwienie nie zna granic, ponieważ wydaje się, że ten układ, który ostatnio zapanował w Orlenie dosyć dobrze się trzyma. Nie ma tam pęknięć, ani rys i w związku z tym przewalczenie tego układu nawet z funkcji premiera będzie bardzo ciężką walką, o czym się już pan minister Kaczmarek przekonał.

Konrad Piasecki: Pan mówi, że jest zdziwiony. Ja też jestem zdziwiony, bo o Zbigniewie Wróblu wiadomo, że to człowiek prezydenta. O Marku Belce też wiadomo, że to człowiek prezydenta. Wygląda na to na kłótnię w prezydenckiej rodzinie.

Andrzej Szczęśniak: Kiedyś to była w ogóle jedna wielka rodzina, później się boleśnie podzieliła i w pewnym momencie jeden z ministrów zaczął strzelać do swojego byłego pryncypała, ale za chwilę potem zaczął strzelać do swojego obecnego pryncypała więc tutaj trudno coś zrozumieć.

Konrad Piasecki: Mówimy o Wiesławie Kaczmarku?

Andrzej Szczęśniak: Chyba tak.

Konrad Piasecki: Trudno coś zrozumieć, ale mimo wszystko coś rozumiemy czy nic?

Andrzej Szczęśniak: Rozumiem, że jest nowy zakus na to, żeby przejąć Orlen. Jest to próba według mnie dzisiaj skazana na niepowodzenie w tak niestabilnej sytuacji politycznej.

Konrad Piasecki: A może to nie jest kłótnia, ale przejście na z góry upatrzone pozycje. Wróbla przesuniemy gdzie indziej, tutaj damy kogoś innego. Zrobimy wiele po to, żeby nic się nie stało.

Andrzej Szczęśniak: Ale wybaczy pan, zagranie jest w bardzo złym stylu, ponieważ szefa takiej wielkiej firmy, tak ważnej nie zmienia się tak „pstryk” mówi się „ o ja mam tutaj byłego ucznia i ja proponuję go na prezesa tej firmy”. To jest zagranie w najgorszym stylu nomenklaturowej rozgrywki, że nawet się nie rozpisuje żadnego konkursu. Gorzej odszedł tylko pan premier Modrzejewski, bo jego po prostu wyprowadzono „w kajdankach”. Natomiast teraz to jest takie zagranie bardzo nomenklaturowe – mamy kolegę, i mimo, że prezes jest taki czy owaki – a ja szczerze mówiąc nie wierzę w to uzasadnienie, że przed komisją śledczą – czyli co? Pan premier już rozsądził?

Konrad Piasecki: Pan premier wie, że Zbigniew Wróbel przed tą komisją będzie stawał.

Andrzej Szczęśniak: Ale już wie, że to jego wina?

Konrad Piasecki: Komisja śledcza jest powoływana zanim się rozsądzi o czyjejkolwiek winie, bo służyć ma temu, żeby ocenić kto jest winny, a kto nie.

Andrzej Szczęśniak: Ale pan premier już podjął decyzję i ja mu gratuluję, natomiast bardzo marnie widzę szanse wykonania tej decyzji.

Konrad Piasecki: Ale może skoro premier Belka tak jawnie i otwarcie o tym mówi, to może już wszystko jest przesądzone. Może znany polski biznesmen jest już zdecydowany, żeby się ze Zbigniewem Wróblem rozstać?

Andrzej Szczęśniak: Jeżeli jest to prawda to moje sądy są przegrane z góry.

Konrad Piasecki: A miałby powody?

Andrzej Szczęśniak: Nie miałby.

Konrad Piasecki: W tle pojawiają się informacje, że następcą Wróbla ma zostać były przełożony Belki z banku JP Morgan, i że Orlen w krótkim czasie ma zostać sprzedany Amerykanom. Wierzyć w to?

Andrzej Szczęśniak: O Amerykanach tak szybko nie wierzyć, ponieważ takie rzeczy nie odbywają się tak raz, dwa, trzy. Zainteresowanie Amerykanów polskim sektorem wychłodło wiele lat temu i nie wierzę, żeby tak natychmiast wróciło. W branży naftowej nie ma takich szybkich ruchów.

Konrad Piasecki: Czyli w ten wątek nie wierzyć. A w to, że nowym prezesem ma zostać pan Gircuk?

Andrzej Szczęśniak: To chyba pan premier zaproponował?

Konrad Piasecki: Nie wiadomo.

Andrzej Szczęśniak: Nikt nie wie? A kto w Wyborczej to powiedział?

Konrad Piasecki: Premier, ale nie powiedział kto ma być następny.

Andrzej Szczęśniak: Aha. Przepraszam, to ja już nie jestem wtajemniczony w tak wysokie rozgrywki.

Konrad Piasecki: Ta walka o Orlen to walka o duże pieniądze?

Andrzej Szczęśniak: W bardzo duże pieniądze, bo to jest największa polska firma, największe możliwości delegowania pewnych kontraktów, podpisywania, odmawiania, decydowania o ogromnych pieniądzach.

Konrad Piasecki: A Marek Belka walczy o wielkie pieniądze, czy o własny prestiż i własną pozycję, i o własne wotum zaufania?

Andrzej Szczęśniak: Wydaje mi, że jeżeli to jest walka o prestiż to jest strzał kulą w płot.

Konrad Piasecki: A walka o pieniądze?

Andrzej Szczęśniak: Tego to ja nie wiem.

Konrad Piasecki: A może być?

Andrzej Szczęśniak: Oczywiście. Walka o pieniądze jest wtedy np. przed wyborami trzeba pewne funkcje obsadzić i mieć zaplecze dla swojej grupy politycznej.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że cała ta wojna Belka –Wróbel spełznie na niczym?

Andrzej Szczęśniak: Oczywiście, że tak. Przecież nikt się takiego nie stało. Nikt nikomu nie zarzucił, że wziął jakieś pieniądze, czy że sfuszerował jakąś robotę. Nie było takich zarzutów. Na razie było wyjście z propozycją dosyć nagłą i niespodziewaną, ale nie przekroczono takich mostów, które by można było jeszcze potem załatać.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.

Fot. Marcin Wójcicki RMF