To jest kafkowska sytuacja. Znając Gilowską, znając ten cały KUL-owski kontekst i te wszystkie plotki, to jest małe nic. To żadna agenturalność - uważa prof. Jadwiga Staniszkis. Zyta Gilowska w związku z podejrzeniem kłamstwa lustracyjnego została zdymisjonowana.

Tomasz Skory: Wiele osób, tak jak Zyta Gilowska, zadaje sobie pytanie o co chodzi.

Jadwiga Staniszkis: Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że podziwiam panią Gilowską, która od dłuższego czasu żyje w cieniu całej tej historii; te opowieści Bendera czy Wrzodaka… Osoba, która mogła zrobić coś więcej dla Polski, która – powiem ordynarnie – ma więcej jaj niż większość mężczyzn-polityków, staje w takiej kafkowskiej sytuacji. Moim zdaniem impuls, żeby to uruchamiać w tym momencie - wbrew temu co mówił Donald Tusk - nie wyszedł z tego członu PC w PiS-ie.

Tomasz Skory: To nie jest to, co pani przepowiadała – ograniczanie władzy Marcinkiewicza?

Jadwiga Staniszkis: To się odbywa, ale nie w ten sposób. To byłoby strzelenie sobie w stopę. Osoba pani Gilowskiej jest jedyną w tej koalicji kotwicą pewnego bardzo ograniczonego zaufania wśród dyplomatów czy biznesmenów zachodnich.

Tomasz Skory: Co jest powodem takiej nagłej akcji Rzecznika Interesu Publicznego?

Jadwiga Staniszkis: Ja obserwowałam jego wypowiedzi. On mówił, że już dłuższy czas robił kwerendę, nawet wówczas, gdy pani wicepremier była poza polityką – więc nie wiadomo dlaczego. Ona była związana z KUL-em, więc prawdopodobnie to łączy się z tym. To jest człowiek z układu Kwaśniewskiego. To łączy się z tymi dziwnymi akcjami nagłego znajdowania dokumentów dla ludzi jakoś tam związanych ze środowiskami prawicowymi, kościelnymi itd. Cokolwiek by to było… Osoba, która nie była ani działaczem, ani nie organizowała Solidarności, plotkowała z jakimś UB-ekiem, mężem swojej przyjaciółki. To drobiazgi.

Tomasz Skory: Nie wierzy w to pani?

Jadwiga Staniszkis: Nie. Ambitna dziewczyna z prowincji, na KUL-u, w wielkim mieście wpada w środowisko. Żadna agenturalność. Przecież jeżeli myślimy, jakimi bohaterami są ludzie, którzy są z tego pokolenia starszego ode mnie, którzy jako młodzi ZMP-owcy niszczyli kolegów systematycznie, czy inni, którzy w latach 80. nie wychodzili z gabinetu Kiszczaka, przygotowując Okrągły Stół, i w tym samym czasie ta dziewczyna z prowincji, ambitna, zdolna... Osoba, która teraz jest niszczona i umie stawiać temu czoła. I jeśli nawet cokolwiek się tam okaże – a okaże się mały gnój (powiem otwarcie, bo jestem tym naprawdę zbulwersowana). To, co się jej robi, być może po to, aby uderzyć w PiS, być może te szantaże… wszak ona jednak podjęła walkę z akcyzą, z układem mafii paliwowej

Tomasz Skory: To może mieć podłoże gospodarcze?

Jadwiga Staniszkis: Zbieżność; jakaś też zemsta na PiS-ie. I na tym rządzie. Bo to uderza i w PiS, i w Marcinkiewicza. I być może uderzenie w nią jest środkiem. Ale uderza się w osobę – widziałam jej konferencję – która to wytrzyma. Ale wszyscy bardziej stracą, bo ona to wytrzyma. Ona wie, że jeśli coś zrobiła, to jest to śmieszne w porównaniu z tą prawdziwą agenturą.

Tomasz Skory: Może to jest sprawa sędziego Olszewskiego, Rzecznika Interesu Publicznego?

Jadwiga Staniszkis: Trzeba by spytać, dlaczego uruchamia to w tej chwili, jak w ogóle działa ten sąd. I tutaj oczywiście mi się nie podoba PiS-owski projekt, który likwiduje możliwość obrony przed sądem. Widzimy w tej chwili przypadek Gilowskiej; ona nie ma żadnej obrony. Nie wie nawet, co to są za dokumenty; nie może mieć świadków obrony. To jest kafkowska sytuacja. Znając Gilowską, znając ten cały KUL-owski kontekst i te wszystkie plotki, to jest małe nic, które na tle tych wszystkich agentów, którzy przez cały czas w majestacie prawa przechadzali się po parlamencie i nikt ich nie zdejmował… To osoba, która w tym momencie może coś robić - a i tak robiła mniej niż chciała; już była ograniczana, już prawdopodobnie była szantażowana. Ona to wytrzyma. Ja przeżywałam coś nieprawdopodobnie mniejszego. Byłam na tej liście Wildsteina; otrzymałam status pokrzywdzonej, ale to czekanie, tych wiele tygodni. Podziwiam ją, że potrafi się uśmiechać, bo ja miałam najczarniejsze myśli, a wydawało mi się, że jestem silna. Większość Polaków trzyma kciuki za Gilowską. Tam nie może być nic wielkiego, bo była małą, ambitną dziewczyną w wielkim mieście, która wpadła w jakieś towarzystwo i była może zbyt naiwna. Szkoda, szkoda…

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.