Śmierć redaktora Milewicza pokazuje, że praca dziennikarza czasami bywa bardziej niebezpieczna niż praca żołnierza - mówi gość RMF Radek Sikorski. Jednocześnie dodaje, że wycofywanie polskich wojsk z Iraku byłoby dużym błędem.

Konrad Piasecki: Ma pan w sobie takie poczucie, że takie ponure dni, jak ten dzisiejszy są wpisane w zawód, który i pan niegdyś uprawiał?

Radek Sikorski: Niestety tak. Bardzo ceniłem redaktora Milewicza. Myślę, ze jest to niepowetowana strata dla polskiego dziennikarstwa. Pokazuje to, że praca dziennikarza czasami bywa bardziej niebezpieczna niż praca żołnierza. Większość moich przyjaciół, którzy byli na wojnie w Afganistanie jako korespondenci, już nie żyje.

Konrad Piasecki: Czyli jest tak, że wybór zawodu korespondenta wojennego to jest wybór wyroku z odroczonym wykonaniem?

Radek Sikorski: Tak bywa, niestety.

Konrad Piasecki: A pan będąc w Afganistanie, w Angoli liczył się z tym, że może stamtąd nie wrócić, że może w każdej chwili zginąć?

Radek Sikorski: Tak. Ja kalkulowałem w następujący sposób, że pisanie prawdy, szczególnie o wojnie w Afganistanie, jest najlepszym sposobem udzielanie pomocy ruchowi oporu, który chciał wyzwolić Afganistan od okupacji sowieckiej, a przez to i pomóc naszemu krajowi. Uważałem, że to jest ta najlepsza służba, którą tam mogę wykonać, i dzieliłem niebezpieczeństwo z partyzantami. Oni w tej sprawie byli gotowi..., ryzykowali życie i wielu z nich oddało życie. Byłem razem z nimi po prostu.

Konrad Piasecki: Rozumiem, że wtedy nie, ale czy dzisiaj nie stawia pan sobie takiego pytania: czy warto i po co? Czy warto się narażać, po co nadstawiać głowę? Dla paru artykułów, dla paru relacji telewizyjnych czy radiowych?

Radek Sikorski: Dzisiaj mam trochę więcej lat i dwoje dzieci, więc to jest inna kalkulacja.

Konrad Piasecki: Ale czy pan, obserwując dziennikarzy, stawia sobie pytanie: po co oni to robią?

Radek Sikorski: Z drugiej strony, na wojnie można osiągnąć laury dziennikarskie, awansuje się szybciej, bo ryzyko i jednocześnie jeśli się ma dobre pióro czy jest się po prostu dobrym reporterem, to się odznaczyć łatwiej, uzyskać rozgłos. Myślę, że to jest wielkie wyzwanie dla młodych ludzi.

Konrad Piasecki: W kraju coraz głośniej i coraz powszechniej mówi się, że Polska powinna wycofać wojska z Iraku. Ta śmierć z pewnością przysporzy argumentów przeciwnikom

wojny.

Radek Sikorski: Do tej pory mieliśmy dużo szczęścia - ponieśliśmy tylko jedną śmierć w sytuacji quasi-wojennej, druga to właściwie taka poligonowa - nieszczęśliwy wypadek, teraz śmierć dziennikarska. Na wojnie giną ludzie. Ja myślę, że wycofywanie wojsk z Iraku byłoby dużym błędem, bo mamy sympatię Stanów Zjednoczonych, to jest przekładalne na pozycję naszego kraju i wycofanie oznaczałoby uzyskanie pogardliwej satysfakcji tych krajów, które były przeciwne naszej misji i utraty sympatii Stanów Zjednoczonych.

Konrad Piasecki: Ale jakoś nie widać, by Hiszpania utraciła przyjazne kontakty ze Stanami Zjednoczonymi. Hiszpanie wycofali wojska. Mogliśmy obserwować kilka takich grymasów amerykańskiego niezadowolenia. A teraz znowu mówi się o Hiszpanii, że będzie pomostem między Europą a USA. Czyli nie jest tak, że wycofanie wojsk, oznacza zerwanie...

Radek Sikorski: To są pobożne życzenia. Ten rząd hiszpański niczego nie załatwi w ciągu swojej kadencji w Waszyngtonie. A my mamy ważne interesy w stolicy Stanów Zjednoczonych, zależy nam na obecności wojsk amerykańskich w Europie, zależy nam na wzmocnieniu Sojuszu Północnoatlantyckiego, w końcu zależy nam na pomocy wojskowej dla modernizacji polskiego wojska. Mamy interesy w Waszyngtonie i nie można ich zaprzepaścić.

Konrad Piasecki: Mamy ważne interesy, ale Polscy pytają, gdzie są te mityczne kontrakty dla naszych firm w Iraku, gdzie są te korzyści, które mieliśmy wynieść z tej wojny i naszego w niej udziału?

Radek Sikorski: To prawda. Póki co nie bardzo widzę, żeby byli chętni do realizowania kontraktu, bo zrobiło się tam bardzo niebezpiecznie. I teraz nawet ci, którzy dostali kontrakty, niektórzy się wycofują. Natomiast proszę pamiętać, że pomoc amerykańska dla wojska polskiego wzrosła z 12 mln dol. rocznie do 66 mln dol. rocznie.

Konrad Piasecki: Ale doskonale pan wie, że dla Amerykanów te 54 mln dol. różnicy to jest właściwie tyle co nic, przy ich budżecie woskowym, przy ich setkach milionów dolarów wydawanych na armię.

Radek Sikorski: Z jednej strony tak, a z drugiej - brakuje im pieniędzy, bo prezydent Bush musi się zwrócić o dodatkowe środki na operację w Afganistanie i Iraku. Natomiast jakieś pochopne ruchy mogłyby tutaj zniszczyć naszą reputację jako solidnego partnera, solidnego sojusznika, tj. takiego, który walczy, który kontynuuje misję, nawet wtedy gdy zaczyna to być trudne.

Konrad Piasecki: Ale cóżby nam ta zszargana reputacja zaszkodziła w Waszyngtonie. Znowu Waszyngton nie wykonuje tak dużo gestów...

Radek Sikorski: Reputacja kraju, który walczy, wojska, które walczy, które się nie poddaje, które walczy nawet w trudnych warunkach. To jest warte kilku dywizji w paru sytuacjach