Niepotrzebnie mówimy o konieczności koalicji w takim mieście jak Warszawa. Ta ordynacja wyborcza, te możliwości dają prezydentowi naprawdę pełną władzę - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO.

Konrad Piasecki: Sekretarz generalny PO, człowiek który mógł wczoraj wieczorem rywalizować śmiało z Kazimierzem Marcinkiewiczem o palmę pierwszeństwa w tym, który z nich ma bardziej ponurą minę. Co tak starsznie pana wczoraj martwiło?

Grzegorz Schetyna: Nie martwiło. Cieszyłem się razem ze wszystkimi w tych miastach gdzie Platforma wygrywała wybory prezydenckie…

Konrad Piasecki: Ale nie było tego po panu widać.

Grzegorz Schetyna: Nie. Bo zawsze trochę po doświadczeniach ostatnich lat, wolę czekać na wyniki wyborów. Sondaże nigdy nie cieszą mnie tak, jak komunikat Państwowej Komisji Wyborczej.

Konrad Piasecki: Czyli był ten element niepewności?

Grzegorz Schetyna: Trochę tak, szczególnie, że już wszyscy nam gratulowali, klepali po plecach. Mówiłem, żeby jeszcze trochę poczekać, bo wolę cieszyć się jak już jestem pewny, że jest zwycięstwo.

Konrad Piasecki: Bo ja podejrzewałem, że martwi pana to, że nie można zwalić porażki w Warszawie na Jana Rokitę.

Grzegorz Schetyna: Nie. Jan Rokita na szczęście jak chciały niektóre gazety, nie doszło do takiej sytuacji, że te niezręczności ostatnich dni, czy tygodni wpłynęły na wynik wyborczy w Warszawie i innych miastach Polski.

Konrad Piasecki: No właśnie, bo przed wyborami w Warszawie mówiliście, że jeśli Gronkiewicz przegra to przez Rokitę, teraz powiecie, że wygrała dzięki Rokicie?

Grzegorz Schetyna: Nie. Taka rzeczywiście była atmosfera i to co stało się, ta cała sprawa krakowska poparcia prezydenckiego, to wiele emocji złych, to wszystko źle wpływało na całą kampanię wyborczą PO. Teraz wszystko jest dobrze. Wygraliśmy, poza Krakowem niestety.

Konrad Piasecki: Donald Tusk chciał bić Rokitę po łapach. Jeden z krakowskich działaczy PO pisze list, żeby go wywalić z partii. A co by chciał zrobić Janowi Rokicie Grzegorz Schetyna?

Grzegorz Schetyna: Ja bym chciał i chce pojechać do Krakowa i porozmawiać z działaczami krakowskiej Platformy, bo uważa, że tam jest główny problem. Problem polityki lokalnej, krakowskiej, po raz kolejny w wyborach samorządowych Kraków, czy krakowska Platforma nie ma szczęścia. Mam nadzieję, że w takiej rozmowie i wprost wyjaśnimy sobie te kwestie.

Konrad Piasecki: Ale co pan bierze bardziej poważnie pod uwagę, czy bardziej uważnie pod rozwagę – te listy, żeby Rokitę wyrzucać z partii i karać, czy te listy i apele Jana Rokity raczej, żeby wyrzucać i karać tych, którzy chcą jego karać?

Grzegorz Schetyna: Prawda leży po środku. Ja uważam i wierzę w decyzje i zdanie lokalnej Platformy…

Konrad Piasecki:… która mówiła, żeby poprzeć Majchrowskiego?

Grzegorz Schetyna: Nie, która mówiła, żeby nie angażować się w tę kampanię…

Konrad Piasecki: Ale po cichu popierała Majchrowskiego

Grzegorz Schetyna: Właśnie nie i dlatego to jest bardzo poważna różnica i trochę inna jest wiedza gazetowa, medialna, a inaczej było naprawdę. Sygnał Szczypińskiego o możliwości głosowania na Majchrowskiego, później decyzja PO o niepopieraniu nikogo i potem ten głos Jana Rokity. To wszystko zrobiło bardzo dużo bałaganu medialnego. Ale zostawmy Kraków. Kraków jest Krakowem, ale wygraliśmy w innych miastach w Polsce.

Konrad Piasecki: To spójrzmy jeszcze na klub parlamentarny PO, którego już przed 6 miesiącami szefem miał zostać Jan Rokita . I co?

Grzegorz Schetyna: Tak, rzeczywiście umawialiśmy się, że po 27, po drugiej turze dojdzie do wyborów. Jestem przekonany, że te wybory odbędą się w przyszłym tygodniu.

Konrad Piasecki: I Jan Rokita zostanie szefem?

Grzegorz Schetyna: Sytuacja nie ukrywam jest trudniejsza niż przed wyborami, niż przed tym incydentem krakowskim, bo tak muszę go nazwać. Mam nadzieję, że będziemy tę sprawę wyjaśniać i decyzja i klub będzie głosował i wybierze swojego przewodniczącego.

Konrad Piasecki: I będzie nim Jan Rokita? No panie pośle, jak w biblii „tak, tak” – „nie, nie”. Pan jest za tym, żeby Rokita był szefem klubu czy nie?

Grzegorz Schetyna: Ja jestem za tym, żeby wyjaśnić tę sytuację krakowską. Głosowanie na szefa klubu jest głosowaniem tajnym. Jest nas 175 i naprawdę trzeba przekonać wszystkich posłów i senatorów, żeby oddali głos na Jana Rokitę czy też innego kandydata.

Konrad Piasecki: Brzmi pan jak człowiek, który nie jest jego zwolennikiem, bo gdyby pan był to by pan powiedział, że jest.

Grzegorz Schetyna: Ja chcę wyjaśnić tę sprawę. Uważam, że wprowadzanie lokalnych problemów, wyprowadzanie ich poza granice swoich miast i robienie z tego problemu ogólnopolskiego jest zawsze kłopotem dla całej partii. Tak było w tym przypadku.

Konrad Piasecki: To posłuchajmy: Wraca stare i temu musimy się przeciwstawić - tak wczoraj wieczorem mówił rozżalony premier. Stare to Aleksander Kwaśniewski, który się nieoczekiwanie objawił w końcówce zeszłego tygodnia i wsparł Hannę Gronkiewicz-Waltz. Długo o to zabiegaliście?

Grzegorz Schetyna: Trudno teraz powiedzieć jak to było, bo było absolutnie śmiesznie i przypadkowo.

Konrad Piasecki: Czyli nikt z nikim nie rozmaił i nagle pojawił się deus et machina Kwaśniewski i powiedział, że popiera Gronkiewicz.

Grzegorz Schetyna: Deus et machina wrócił ze Stanów Zjednoczonych i w czwartek był na radzie Instytutu Spraw Wschodnich i tam rzeczywiście spotkał się z Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ucieszyło nas poparcie każdego z polityków. Byliśmy bardzo zadowoleni, że zapowiedział, że odda głos na Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Konrad Piasecki: I poparcie takich polityków jak Kwaśniewski to dla pana powód do dumy?

Grzegorz Schetyna: Nie.

Konrad Piasecki: Do wstydu?

Grzegorz Schetyna: Do satysfakcji, że kandydat Platformy Obywatelskiej Hanna Gronkiewicz-Waltz była w stanie połączyć Warszawę, a nie dzielić ją, jak to robią politycy PiS-u już od czterech lat.

Konrad Piasecki: Tylko że wcześniej odbywały się w Warszawie jakieś dziwne zabiegi. Najpierw Donald Tusk mówił, że absolutnie koalicja SLD w Radzie Miasta nie wchodzi w grę, potem był wywiad Bronisława Komorowskiego dla „Rzeczpospolitej” i w tym wywiadzie Komorowski powiedział: No, koalicja z lewicą, czemu nie? No to jakie jest ostateczne stanowisko Platformy?

Grzegorz Schetyna: Ostatecznie decydować o tym będzie warszawska Platforma i radni Platformy Obywatelskiej i Radzie Miasta.

Konrad Piasecki: No ale to jest decyzja polityczna.

Grzegorz Schetyna: Tak, ale niepotrzebnie mówimy o konieczności koalicji w takim mieście jak Warszawa. Ta ordynacja wyborcza, te możliwości dają prezydentowi naprawdę pełną władzę.

Konrad Piasecki: Koalicja z SLD wchodzi w grę, czy nie?

Grzegorz Schetyna: Moim zdaniem nie, tak samo jak koalicja z PiS-em. Można miasto prowadzić tak, jak prowadzony jest Wrocław – bez koalicji, a we współpracy dla dobra miasta.

Konrad Piasecki: Czyli poparcie weźmiecie, a w zamian nic nie dacie.

Grzegorz Schetyna: Nie, damy rozwój miasta, damy perspektywy, damy dobrą współpracę wszystkich radnych, bez względu na przynależność klubową.

Konrad Piasecki: No tak, transakcje polityczne z Platformą to czysta przyjemność. Jakie, pańskim zdaniem, będą dalsze losy byłego premiera, byłego komisarza i niedoszłego prezydenta Warszawy?

Grzegorz Schetyna: To bardzo trudny czas dla niego. Nie jest już posłem, nie jest politykiem. Jest już tylko byłym premierem.

Konrad Piasecki: A kim będzie?

Grzegorz Schetyna: Życzę mu jak najlepiej, bo rzeczywiście ma ogromną popularność i jest ogromnie ważnym politykiem. Natomiast nie mam pojęcia, czy chce wrócić do Gorzowa i tam rozpocząć karierę polityczną po raz wtóry, czy zostanie w Warszawie. To jest pytanie do niego i do PiS-u.

Konrad Piasecki: A jak pan myśli? Co się z nim stanie?

Grzegorz Schetyna: Myślę, że obecność w PiS-ie będzie coraz bardziej uwierać, bo wie, że przez przynależność do PiS-u przegrał te wybory.

Konrad Piasecki: Przyjąłby pan go do Platformy chętnie?

Grzegorz Schetyna: Zawsze cenię go i wiele lat współpracowaliśmy w wielu sprawach. Jest rzeczywiście politykiem, który jeszcze będzie znaczył w Polsce.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.