W zażegnaniu kryzysu z Rosją potrzeba nam wsparcia Unii Europejskiej – uważa Dariusz Rosati gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF.

Kamil Durczok: Rosja zakazała importu mięsa. Dlaczego akurat teraz Moskwa zdecydowała się pokazać nam nasze miejsce w szeregu?

Dariusz Rosati: Skumulowało się kilka spraw. Rosja zorientowała się – już kilkanaście miesięcy temu – że Polska odgrywa rolę, która na Kremlu traktowana jest jako sprzeczna z interesami Moskwy, przykład Ukraina czy nasz stosunek do Białorusi. Po drugie, ostatnio rozgłosu nabrała sprawa gazociągu przez Bałtyk i Polska bardzo energicznie protestuje w tej sprawie.

Kamil Durczok: Czy to jest pierwsza reakcja na ostre słowa przeciwko Rosji kierowane podczas kampanii wyborczej?

Dariusz Rosati: No właśnie i trzecia sprawa – zmiana rządu w Polsce. Do władzy doszła partia, która stosowała bardzo ostrą retorykę antyrosyjską i być może Moskwa doszła do wniosku, że trzeba pokazać kto tu rządzi.

Kamil Durczok: Minister Meller jest już w Rosji, minister Jurgiel deklaruje, że jest w stanie pojechać tam jak najszybciej. Czy Rosji chodziło o to, by polscy ministrowie przyjechali na Kreml z wyjaśnieniami?

Dariusz Rosati: Być może o to też, ale przede wszystkim Rosja chciała pokazać, że ma w rękach takie instrumenty, które mogą boleśnie dotknąć polskich eksporterów, polską gospodarkę. Wydaje mi się, że misja ministra Mellera nie przyniesie natychmiastowych efektów – choć jest to człowiek, który tam akurat ma bardzo dobre kontakty. Rosja będzie chciała pokazać, że Polska powinna bardzo uważać w stosunkach z Moskwą. Spodziewam się, że przez najbliższe tygodnie te zakazy będą nadal obowiązywać.

Kamil Durczok: Co polskie władze oprócz cierpliwości powinny teraz okazywać? Co powinny robić?

Dariusz Rosati: Są dwa kierunki. Oczywiście, bilateralne rozmowy z Rosjanami. Przekonywać ich, że to nie jest dobre z punktu wiedzenia długofalowych interesów, abyśmy się tak kłócili. Ale z drugiej strony – ważniejszy kierunek – przez Unię. Trzeba naciskać na Brukselę, by Komisja Europejska, która ma znacznie więcej możliwości wywierania nacisku na Rosję, zajęła się tą sprawą i postarała się nam pomóc.

Kamil Durczok: Pan mówi, że trzeba cierpliwości, że to długi okres przywracania takich normalnych stosunków - jeśli się uda. To z pewnością fatalnie brzmi dla eksporterów.

Dariusz Rosati: Chciałbym, aby ta sprawa została jak najszybciej załatwiona, ale ja jestem realistą. My mamy sporo otwartych spraw z Rosją; od kilkunastu lat i postęp w tych spraw jest naprawdę żaden. I dopóki nie zmieni się kierunek polityki na Kremlu – polityki, która zakłada, że interesy Rosji polegają na kontroli krajów ościennych i na tym, by blokować proces reform na Ukrainie i Białorusi, to sądzę, że Polska będzie postrzegana jako rywal, któremu trzeba przeszkadzać, a nie pomagać.

Kamil Durczok: Witalij Portnikow w „Rzeczpospolitej” pisze, że Kreml rozmawia tylko z wasalami albo z silnymi przeciwnikami. Jeśli Polska będzie silnym krajem w UE, to Lech Kaczyński nie będzie musiał czekać…

Dariusz Rosati: To jest właściwa droga. Polska w pojedynkę nie jest partnerem dostatecznie silnym. My poza tym zależymy od Rosji pod wieloma względami – import energii, gazu, eksport mięsa. Będąc członkiem UE, nasza pozycja jest znacznie silniejsza. Jeśli uda nam się przekonać naszych partnerów unijnych, aby przyjęli nas punkt widzenia, że Rosja nie może stosować takiej polityki „rządź i dziel” bądź polityki odpowiedzialności zbiorowej – ten zakaz importu mięsa, to polityka odpowiedzialności zbiorowej nieprzyjęta w stosunkach międzynarodowych. Za kilka zakładów, które naruszyły przepisy, cierpi cała gospodarka.

Kamil Durczok: Też "Rzeczpospolita" i minister Meller – co innego twardy dialog i spory polityczne, a co innego lekkomyślne szukanie zwady z Rosją. Jakie błędy popełniła Polska w stosunkach z Rosją?

Dariusz Rosati: Trudno mówić o błędach z naszej strony. Było kilka niezręczności, z całą pewnością nie potrzebna była retoryka. W pewnych okresach zawieszaliśmy dialog ze względu na to, że wydawało nam się, że posiadamy jakieś atuty, ale muszę powiedzieć, że w ostatnich dwóch latach nie widzę jakichś niedociągnięć ze strony polskiej czy błędów. Polityka Rosji wobec Polski stała się funkcją zrozumienia na Kremlu, że Polska odgrywa rolę w Europie, w Unii Europejskiej, że jest w stanie zmienić bieg wydarzeń w krajach tak ważnych dla Rosji jak Ukraina.

Kamil Durczok: Jeszcze jedna kwestia. „Zależy nam na objęciu Polski amerykańską tarczą antyrakietową” – takie zdanie znalazło się w załączniku do expose premiera. Czy nam powinno zależeć, by nas objęto, czy Amerykanom powinno zależeć, by nas objąć?

Dariusz Rosati: To jest bardzo niefortunne zdanie. Sprawa – o ile wiem – jest w bardzo wstępnej fazie negocjacji. Zresztą sam projekt jest jeszcze bardziej na deskach kreślarskich niż w rzeczywistości. Po drugie, to Amerykanie zabiegają, by zachęcić jak najwięcej krajów do uczestnictwa w tym projekcie. To jakaś wielka gafa, która się przytrafiła i być może dlatego, że rząd i Sejm w tej chwili nie mają dużego doświadczenia w polityce zagranicznej.

Kamil Durczok: A myśli pan, że może to skutkować tym, o czym mówi dziś w „Gazecie” były minister Rotfeld, że minister Meller, zamiast rozmawiać w Moskwie o zakazie importu mięsa, będzie się tłumaczył z tej tarczy antyrakietowej?

Dariusz Rosati: Nie sądzę, by ta sprawa była traktowana w tej chwili jako sprawa nr 1. Oczywiście, jest to kolejny problem, który utrudni te rozmowy, natomiast Rosjanie doskonale zdają sobie sprawę, że sprawa jest we wstępnej fazie negocjacji i na pewno nie będą tego akurat w tej chwili podnosić.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.