Powiedziałbym, że to jest taki niepotrzebny akt buty - tak poprawki do ustawy o rtv, wniesione przez Aleksandrę Jakubowską, ocenia poseł PO Jan Rokita. Gość Faktów ocenia, że dzięki temu Jakubowska chce pokazać, że nie ma związku z aferą Rywina.

Tomasz Skory: Przed Sądem Okręgowym w Krakowie za 3 godziny (o godz. 11, przyp. RMF) zacznie się kolejna rozprawa w procesie o ochronę dóbr osobistych, jaki wytoczył panu szef Bartimpexu, Aleksander Gudzowaty. Pan stawi się przed sądem?

Jan Rokita: Obowiązkiem każdego obywatela jest stawić się przed sądem wtedy, kiedy jest przezeń wzywany, nawet jeśli oskarżenia są tak nonsensowne jak te, które wysuwa pod moim adresem pan Gudzowaty. Zresztą to nie jedyny proces, który wytoczył mi ten oligarcha. Już w tej chwili nie pamiętam, ale jest ich chyba ze cztery albo pięć.

Tomasz Skory: W lipcu, kiedy pan Gudzowaty zapowiadał ten proces, pan mówił: Nie będę toczyć sporu z oligarchami. Mogę toczyć spór o standardy z marszałkiem Borowskim, ministrem Kaczmarkiem, ale do oskarżających mnie o cokolwiek biznesmenów mogę wysyłać wyłącznie adwokatów. Co się zmieniło, że pan idzie dzisiaj do sądu?

Jan Rokita: Wezwanie sądu po prostu. Wezwanie sądu nakłada na obywatela obowiązek. Ja uważam, że obowiązkiem posła jest dawać dobry przykład, to znaczy, że stawia się zawsze, kiedy sąd go gdzieś wzywa. Natomiast to, co pan redaktor łaskaw nazwać zapowiedziami pana Gudzowatego odnośnie tego procesu, to jest bardzo delikatne określenie. Ja pamiętam, jak pan Gudzowaty mówił nie tyle o procesie, co o eliminacji Rokity, która ma być dla niego przyjemnością, a mnie nazywał organizmem, który wrzeszczy; więc mamy do czynienia z przypadkiem dość patologicznym udziału bardzo zamożnego człowieka, jednego z najbogatszych ludzi w Polsce, w życiu publicznym poprzez procesy. To jest dzisiejsza Polska.

Tomasz Skory: Może patologiczny panie pośle, ale skuteczny. Nawet prawy i sprawiedliwy Lech Kaczyński w sporze z panem Gudzowatym spuścił z tonu i zawarł w końcu ugodę. Bierze pan pod uwagę możliwość przeprosin i ugody?

Jan Rokita: Nie, to jest wykluczone. Ja jestem przekonany o tym, że moja dbałość o standardy legislacji, bo tutaj chodzi o standardy, w których zawierano umowę prywatyzacyjną jednej z firm wrocławskich, jestem przekonany, że moja walka o standardy zostanie przez sąd uwzględniona i ten wyrok będzie wyrokiem, dającym szansę na naprawę jakości legislacji w Polsce. Innymi słowy – że sąd opowie się za tymi, którzy walczą o to, żeby prawo było stanowione wedle wyższych standardów, a nie żeby prawo służyło pojedynczym biznesmenom.

Tomasz Skory: A to, że marszałek Sejmu zarządził ekspertyzy w lipcu, kiedy do tej sprawy doszło i w oparciu o nie orzekł, że pańskie zarzuty, dotyczące sprzedania ustawy o biopaliwach są bezzasadne, panu nie przeszkadza?

Jan Rokita: O to chodzi, że toczę w tej sprawie spór z politykami SLD w istocie rzeczy w tej sprawie, a nie z oligarchami. Spór dotyczy tego, czy wolno w umowie prywatyzacyjnej zapisać bez wiedzy Sejmu, sprzedanie konkretnych 9 artykułów ustawy tak, żeby tego posłowie nie wiedzieli i to przepisów, które z góry, zanim Sejm zaczyna jeszcze pracować nad daną ustawą określają wysokość akcyzy dla jakiejś firmy. Ja uważam, że to jest jeden ze skandali legislacyjnych. Pan marszałek Borowski wyznaje najwyraźniej znacznie zaniżone standardy. Jest między nami spór o jakość prawa.

Tomasz Skory: I sąd powszechny osądzi marszałka Sejmu w związku z tym?

Jan Rokita: W pewnym sensie tak, dlatego, że jeśli sąd w tej sprawie przyzna mi rację, to będzie to też oznaczało, że ci, którzy polemizowali ze mną - w obronie niskich standardów i niskiej jakości prawa - nie mieli racji. To jest taka specyficzna sytuacja, w której od wyroku sądu powszechnego bardzo wiele zależy, także jeśli chodzi o jakość polityki.

Tomasz Skory: Może teraz o standardach w innej sprawie. Wczoraj szef sejmowej komisji śledczej, Tomasz Nałęcz, stwierdził, że Leszek Miller stoi obecnie przed wyborem – dymisjonować Aleksandrę Jakubowską za zgłoszenie do rządowej ustawy medialnej poprawek sprzecznych ze stanowiskiem rządu albo je poprzeć i być przeciw rządowi, czyli samemu sobie. Pan czego spodziewa się w tej sprawie?

Jan Rokita: Pan Leszek Miller, jak rozumiem, udzielił już odpowiedzi na tę alternatywę Tomasza Nałęcza, znajdując wyjście trzecie – Aleksandra Jakubowska zostanie, tylko ma wycofać poprawki. To śmieszne, ale taki jest Leszek Miller.

Tomasz Skory: Ale jeszcze klub SLD musi się w tej sprawie wypowiedzieć i to on zadecyduje, a klub chce wiedzieć, jakie jest stanowisko premiera i koło się zamyka, dlatego pytam, czego się pan spodziewa?

Jan Rokita: Spodziewam się – szczerze mówiąc – niczego, tak jak do tej pory, tzn. spodziewam się rozmycia odpowiedzialności, spodziewam się, że pani Jakubowska nadal pozostanie bezkarna, bo ma ochronę Leszka Millera i jego zaufanie i spodziewam się oczywiście, że te poprawki, które pani Jakubowska składa w Sejmie, są pewnego rodzaju demonstracją, która oczywiście nie ma żadnych szans w parlamencie na przejście. Tu raczej chodzi o pewną manifestację buty, tzn. pani Jakubowska mówi: tak samo, jak czuję się całkowicie niewinna w aferze Rywina, tak samo będę dawała tego dowody, składając ponownie te same wnioski do ustawy, które składałam wtedy. Powiedziałbym, że to jest taki niepotrzebny akt buty.

Tomasz Skory: Na koniec chciałbym spytać – mocno hipotetyczne jest to pytanie – jak głosowałaby Platforma Obywatelska, gdyby SLD przedstawiło w Sejmie wniosek o zastąpienie na stanowisku szefa rządu Leszka Millera przez Józefa Oleksego?

Jan Rokita: Szatańskie pytanie, dlatego, że wtedy trzeba by było głosować za jednym albo za drugim. Szczerze mówiąc, myślę, że uchylilibyśmy się od tego wyboru, wstrzymalibyśmy się od głosu. W konstruktywnym wotum nieufności, rozgrywanym wewnątrz SLD, chyba byśmy nie chcieli uczestniczyć, dlatego, że ja ani PO nie wierzymy w to, że zmiana dzisiaj jednego człowieka SLD na innego człowieka SLD cokolwiek by w Polsce zmieniła na lepsze.

Tomasz Skory: Dziękuje bardzo.