Pryszczyca jest już we Francji. Dzisiaj wprowadzono zakaz transportu zwierząt z Francji do Polski, a duże gospodarstwa hodowlane będą specjalnie chronione. To reakcja na te sygnały. W warszawskim studiu Barbara Górska gości pana Richarda Rozwadowskiego, hodowcę bydła , doradcę ministra rolnictwa.

Barbara Górska: Wysłuchał pan w tym studiu korespondencji z Francji i relacji swego przerażonego francuskiego kolegi hodowcy, czy pan też się zaczyna bać?

Richard Rozwadowski: Nie no oczywiście mam pełne obawy i już około tydzień temu ustawiliśmy u nas maty. Próbujemy ograniczyć ruch ludzi i zwierząt wokół gospodarstwa.

Barbara Górska: Ile pan tam ma sztuk, 200?

Richard Rozwadowski: W sumie ponad 300.

Barbara Górska: Jest to nowoczesna hodowla?

Richard Rozwadowski: Tak.

Barbara Górska: A jak pan myśli, co się dzieje w tych mniej nowoczesnych gospodarstwach? W Polsce wieś jest otwarta, to bydło raczej tak krąży po okolicy.

Richard Rozwadowski: Wieś jest rzeczywiście otwarta, dużo ludzi chodzi, psy latają itd. Oczywiście dobrze byłoby to ograniczyć maksymalnie.

Barbara Górska: To jest pańska rada. Pryszczyca coraz bliżej naszych granic. Po Anglii teraz Francja. Główny lekarz weterynarii mówi, że jak się już pokaże w Niemczech będzie bardzo, bardzo źle. Proszę powiedzieć, czy jest szans, że do nas w ogólne nie dotrze?

Richard Rozwadowski: Myślę, że szansa jest. Pierwsza informacja przyszłą do mnie dzisiaj, że do Francji przeszła od owiec Angielskich i wygląda na to, że w Wielkiej Brytanii wszystkie te przypadki są transmitowane przez owce. Na szczęście dla nas mamy w Polsce mało owiec.

Barbara Górska: Na Wyspach Brytyjskich błyskawicznie się epidemia rozprzestrzeniła.

Richard Rozwadowski: Tak. W Wielkiej Brytanii jest niesamowity przepływ zwierząt, bezpośrednio z gospodarstwa do gospodarstwa, ale również na targach. I efekt jest taki, że jeśli jest taka straszna choroba to może dojść do strasznego nieszczęścia.

Barbara Górska: Pan jest w kontakcie z pana kolegami w Wielkiej Brytanii, z hodowcami?

Richard Rozwadowski: Tak.

Barbara Górska: Co mówią?

Richard Rozwadowski: Oczywiście są przerażeni tą trudną sytuacją. Nie tylko te 200 gospodarstw, w których wykryto chorobę, ale wszystkie gospodarstwa mają bardzo surowe ograniczenia. I to nie tylko gospodarstwa rolne, ale i sport – już prawie nie istnieje w Anglii. Turystyka i chodzenie na wsi jest zabronione. Skutki dla kraju są w tej chwili bardzo duże.

Barbara Górska: Zastanawiają się nawet czy wyborów nie odwołać, czy nie przesunąć. To musi być straszne dla Wielkiej Brytanii. Francuzi wprowadzili bardzo dobre, drakońskie przepisy po wykryciu choroby na Wyspach Brytyjskich i nie pomogło, nie pomogło nawet wybicie 50 tysięcy sztuk zwierząt. Potwornie zaraźliwa choroba.

Richard Rozwadowski: Tak to jest problem. Bo sama choroba nie jest taka straszna dla bydła. Ale jest tak zakaźna, że trzeba było wybić całe stada, żeby próbować ją ograniczyć. Jak wiemy Europa była przez 30 lat czysta od tego i mamy nadzieję, że wrócimy do tej sytuacji.

Barbara Górska: No właśnie w 1067 roku epidemia w Anglii skończyła się spaleniem pół miliona sztuk bydła, krów i świń i owiec. Czy pan sobie taką sytuację wyobraża, w ogóle konieczność spalenia całej hodowli?

Richard Rozwadowski: No właśnie w Wielkiej Brytanii to się dzieje w tej chwili i przypuszczam, że będzie jeszcze więcej przypadków. Na szczęście system kontroli transportu zwierząt jest tak dobry w Wielkiej Brytanii, że wszystkie te przypadki, gdzie są choroby byli w stanie połączyć z poprzednim gospodarstwem. Akurat poprzedni kolega mówił, że to może być przekazywane przez wiatr – doświadczenie w Anglii pokazuje, że to przez owce.

Barbara Górska: Raczej owce, a nie wiatr. Pańskie stado jest ubezpieczone?

Richard Rozwadowski: Tak.

Barbara Górska: W Wielkiej Brytanii aż 4 tysiące osób tygodniowo przechodzi na wegetarianizm, no i w zasadzie trudno się dziwić, czy to są wszystko wegetarianie ze strachu, jak pan sądzi?

Richard Rozwadowski: Akurat w tej chorobie można powiedzieć, że nie jest ona groźna dla ludzi. Na pewno nie można zarazić się nią przez mięso. Akurat tutaj nie ma za dużo obaw dla konsumentów. Ale na przykład obserwujemy, że popyt na wołowinę w Polsce spadł bardzo odkąd pojawiło się więcej informacji na temat BSE.

Barbara Górska: I nie ma się co dziwić.

Richard Rozwadowski: Można powiedzieć, że w Anglii, gdzie kilkaset tysięcy sztuk bydła było zakazane, to tak naprawdę tylko 70 osób było zarażone chorobą Croetzfelda-Jakoba. Oczywiście to jest straszne, ale to jest liczba osób jaka ginie w Polsce w wypadkach samochodowych w dłuższy weekend.

Barbara Górska: Czyli panika na rynku jest stosowna do zagrożenia, czy przesadna?

Richard Rozwadowski: Przesadna na pewno.

Barbara Górska: Czy przemysł mięsny degraduje środowisko naturalne? Te wszystkie plagi BSE teraz pryszczyca, to skutek karmienia zwierząt mączką mięsno-kostną czyli zmuszanie zwierząt do kanibalizmu.

Richard Rozwadowski: Karmienie mączką w ogóle nie powinno mieć miejsca. Uważam, że to jest skandalem, że kiedy wiadomo było, że był to jeden z głównych powodów BSE w Anglii, że akurat zakazano karmienia mączką w Wielkiej Brytanii, ale Wielka Brytania eksportowała ją do krajów europejskich.

Barbara Górska: W UE spożycie wołowiny spadło o 27% w ciągu zaledwie miesiąca. Taka „anty-wołowa krucjata” trwa. Czy pan się liczy, że dotrze także tu tak na dobre?

Richard Rozwadowski: W Wielkiej Brytanii spożycie wołowiny nie jest może tak duże jak było, ale ludzie po pierwszej panice jedzą wołowinę. Na przykład ciekawe jest, że nie ma tam teraz w supermarketach wołowiny. Może być to o tyle ciekawe dla Polaków, że rzeczywiście są tam puste półki w tej chwili.

Barbara Górska: A konsumenci, oni szukają tego mięsa na półkach?

Richard Rozwadowski: Tak i natychmiast wykupują.

Barbara Górska: Pan nadal mięso je?

Richard Rozwadowski: Oczywiście.