Konrad Piasecki: Czy amerykański atak na Afganistan Talibów, Osamę bin Ladena może przerodzić się w konflikt Północy z Południem, konflikt świata chrześcijańskiego ze światem islamskim?

Janusz Danecki: Jeżeli to będzie napad na państwo, to może dojść do rozszerzenia tego konfliktu. Nie będzie to już konflikt między terrorystami a USA a będzie to przynajmniej wrogość, może jeszcze nie wojna, między światem muzułmańskim a światem zachodnim.

Konrad Piasecki: To będzie wrogość rządów, czy wrogość ulicy.

Janusz Danecki: Myślę, że przede wszystkim wrogość ulicy, bo rządy są w większości po stronie europejskiej. Zresztą ulica po stronie terrorystów na pewno też nie jest. O tym wiemy doskonale. Terroryści są wyizolowani z tego społeczeństwa, ale atak na państwo może spowodować zmianę poglądów ulicy w świecie muzułmańskim.

Konrad Piasecki: Jakie to może mieć konsekwencje?

Janusz Danecki: Konsekwencje mogą być poważnie, przynajmniej na kilka wieków, kiedy w przyszłości okaże się, że jednak te światy są niekompatybilne i będziemy naprawdę w trudnej sytuacji.

Konrad Piasecki: Czy jest możliwość żeby świat muzułmański się zjednoczył. Czy tam są tak duże podziały, że właściwie niektórym państwom muzułmańskim bliżej jest do krajów zachodnich niż do krajów islamu, krajów muzułmańskich?

Janusz Danecki: Podziały są bardzo rozległe i różnorodne w świecie muzułmańskim, więc o jednolitym froncie muzułmańskim nie można mówić. Można za to mówić o jednolitym froncie ulicy – poglądów społecznych w całym świecie muzułmańskim, które są przychylne Zachodowi, ale w pewnych sytuacjach, kiedy ich interesy są zagrożone to się zmienia.

Konrad Piasecki: A jak to było 10 lat temu, kiedy był atak Iraku na Kuwejt, kiedy Amerykanie odbijali Kuwejt – wtedy wydawało się, że ten świat islamski jednak jest po stronie Ameryki. To było tylko złudzenie?

Janusz Danecki: Tak. Właśnie w tamtym czasie rządy krajów muzułmańskich murem stanęły po stronie Ameryki a ulica była temu przeciwna. Tu mieliśmy inną sytuację – tu Amerykanie wtrącili się w sprawy wewnętrzne świata arabskiego, które można było załatwić wewnątrz, albo nie załatwiać w ogóle i coś by się stało. Natomiast Amerykanie wkroczyli z zewnątrz i to się ulicy arabskiej nie podobało.

Konrad Piasecki: Wyobraźmy sobie czarny scenariusz: Ameryka atakuje Afganistan, fundamentaliści wzywają do świętej wojny – i co? Grozi nam spirala nakręcającego się terroryzmu?

Janusz Danecki: Myślę, że nie. Sytuacja w Afganistanie nie jest taka prosta. Rząd Talibów nie jest jedyną władzą, która istnieje w tym kraju i jest to władza kontrowersyjna. W związku z tym poparcie świata muzułmańskiego niekoniecznie musi dotyczyć Afganistanu a zwłaszcza Afganistanu Taibów – to nie. Natomiast taka interwencja wywołałaby większą niechęć w świecie muzułmańskim i mniejsze odrzucenie terroryzmu.

Konrad Piasecki: Te siły terrorystyczne mogłyby wtedy liczyć na zwiększony zaciąg do swoich szeregów?

Janusz Danecki: Myślę, że tak.

Konrad Piasecki: Dlaczego tak łatwo jest być terrorystą-samobójcą?

Janusz Danecki: Często twierdzi się, że to religia powoduje, ale przyczyny są przede wszystkim polityczne. To jest walka polityczna i na tę walkę polityczną nakładają się sprawy ideologiczne i religijne. Religia wykorzystywana jest instrumentalnie, jest wykorzystywana do interpretowania działań politycznych – na przykład słynna legenda, o tym, że każdy kto samobójczo ginie w walce idzie natychmiast do raju jako męczennik. Nieprawda – do raju idzie jako męczennik ten, który broni wiary, kiedy jest atakowana. Oczywiście można to tak reinterpretować, ale cele w tym wypadku są polityczne. U podstaw tego leży kwestia palestyńska – konflikt palestyńsko - niezupełnie izraelski. Palestyńsko-zachodni, bo Izrael jest reprezentantem Zachodu, Stanów Zjednoczonych.

Konrad Piasecki: I uważa się, że jest to taki ciąg Izrael - państwa zachodnie. A jak jest Polska postrzegana w tym ciągu?

Janusz Danecki: Polska zawsze cieszyła się w świecie muzułmańskim duża sympatią. Pamiętajmy, że polska jest jedynym krajem, w którym społeczność muzułmańska istnieje od sześciu wieków i żyje pokojowo. Nigdy nie dochodziło w naszym kraju do konfliktów. To się wie, to się pamięta.

Foto: Marcin Wójcicki RMF