Dzisiejszego gościa Tomasza Skorego pamiętamy jako wicemarszałka Sejmu w rozproszonej pierwszej kadencji, prócz tego jest również szefem Katedry Socjologii Obyczajów i Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Dziś jako ekspert w obu dziedzinach - sejmowej i socjologicznej – profesor Jacek Kurczewski komentuje dla Was wyniki niedzielnych wyborów.

Tomasz Skory: Ma pan pomysł na to, skąd fenomen ugrupowań tak egzotycznych jak Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin?

Jacek Kurczewski: Pewnie z niechęci do ugrupowań dobrze znanych. Mówiąc krótko, wygrali wszyscy, którzy zgłaszali jakiś protest. Tu się myśli o tych całkiem nowych, ale jak się zastanawiam, to wszystkie partie, które wygrały i weszły do Sejmu protestowały przeciwko czemuś co było, nawet jeśli to byli ludzie, którzy w tym brali udział.

Tomasz Skory: Może to powodzenie bierze się stąd, że w ciągu ostatnich lat wychodzi na to, że rządzić każdy może – tak jak śpiewać każdy może. Mechanik samochodowy mógł być wicepremierem, chemik premierem, inżynier od informatyki mężem opatrznościowym prawicy itd.

Jacek Kurczewski: W pewnym sensie rządzenie się naprawdę zdewaluowało, dlatego że się okazało, że można rządzić, nawet jeśli się to robi nieudolnie. To na pewno zostało udowodnione.

Tomasz Skory: Może wyniki Samoobrony to efekt takiego „pospolitego ruszenia”? Po prostu zjednoczmy się pod jakimś sztandarem i pójdźmy po władzę – tak?

Jacek Kurczewski: Weźmy pod uwagę, że tak jakby ciągle tylko połowa Polaków bierze udział w życiu politycznym, bo właśnie mniej więcej połowa głosuje. Ci ludzie pewnie jednak głosowali na tych, którzy obiecywali jakąś poprawę lub zmianę i już nie znaleźli na kogo mogliby postawić w nowych wyborach.

Tomasz Skory: Ci którzy znaleźli kogoś na kogo można głosować, znaleźli Samoobronę. Ligę Rodzin Polskich...

Jacek Kurczewski: Doszli do wniosku, że w tej sytuacji już nic gorszego się nie może zdarzyć.

Tomasz Skory: Nic gorszego zdarzyć się nie może niż ten Sejm. Teraz już odnosząc się do pańskiej historii parlamentarzysty z rzadkim w końcu doświadczeniem zza pulpitu marszałka Sejmu. Panie marszałku, panie profesorze widzi pan, żeby tak rozbity Sejm jak ten mógł prowadzić debat, z których coś wynika?

Jacek Kurczewski: Gdybym w tym momencie był rzeczywiście marszałkiem, to w ogóle odpowiedź byłby taka, że Sejm jest taki jakim wybrali go wyborcy i zadaniem marszałków prowadzących obrady jest ułatwiać każdemu wypowiedzenie się w taki sposób, żeby z kolei inni mogli to usłyszeć i zrozumieć – co może jest trudniejsze.

Tomasz Skory: To jest dość jasne. A czy wierzy pan w sensowność takich obrad, w takim składzie jaki mamy opisany na razie przez sondaże.

Jacek Kurczewski: Widzi pan wynik wyborczy jest naprawdę zaskakujący, bardzo barwny, ale czy właściwie on się wiele różni od tych poprzednich? Ja tak naprawdę myślę, że on się nie różni. Ja w każdym Sejmie widzę i to z powodzeniem utrzymujących się w naszym życiu parlamentarnym ludzi, których można podejrzewać o pewną taką niekoherencję umysłową, a jednak widzi pan, oni ciągle przechodzą.

Tomasz Skory: Kogo ma pan na myśli?

Jacek Kurczewski: Nie powiem, każdy widział, każdy wie... Ale ci ludzie jakoś przyciągają do siebie, tym czasem takim dziwnym behawiorem, zachowaniem, uwagę publiczności, która widocznie widzi w tym oznakę szczerości, uczciwości i zapału.

Tomasz Skory: To może ja strzelę kilkoma nazwiskami, pan będzie kiwał głową, albo nie.

Jacek Kurczewski: Nie no...

Tomasz Skory: Gabriel Janowski?

Jacek Kurczewski: Pan Janowski jest też przykładem, jak to się mówi, dość niekonwencjonalnych zachowań parlamentarnych. Rzecz nawet nie w tym, czy one są konwencjonalne czy nie, rzecz rzeczywiście polega na tym, czy ludzie, nowi ludzie w nowym Sejmie dopasują się do instytucji Sejmu, bo to w końcu co wybory pojawiają się w Sejmie nowi ludzie i część się adaptuje, a część się do tego nie nadaje.

Tomasz Skory: A propos nowych ludzi – najnowsi ludzie to oczywiście Samoobrona – pięćdziesięciu kilku posłów Andrzeja Leppera, rolników, jak nam powiedział pan przewodniczący. Czy z pańskiego doświadczenia wynika, że tacy ludzie dają się kształcić, stają się koherentni z całym otoczeniem sejmowym ?

Jacek Kurczewski: Wie pan rolnicy bywają różni. Rolnicy bywają bardzo inteligentni, niezależnie od formalnego wykształcenia i bywają durni niezależnie od tego, że mają wykształcenie wyższe. To jakby o niczym nie przesądza. Tu rzecz jest w rękach kierownictwa tego ugrupowania, mówiąc krótko odpowiedzialność spada na pana Leppera. Czy on będzie się chciał dopasować się do Sejmu? On zna Sejm, bo cały czas tam w kuluarach sejmowych go można spotykać.

Tomasz Skory: Co pan sobie wyobraża, jak pan myśli o tych 50 rolnikach kierowanych przez Andrzeja Leppera? Który zna Sejm?

Jacek Kurczewski: Myślę, że mają pewien styl i obyczajowość, które nie koniecznie ich różnią od dotychczasowych reprezentacji rolniczych w Sejmie. To jest pewien styl, znamy go choćby z wieczoru wyborczego pana Leppera. Ważne jest, czy oni będą potrafili na sali Sejmu w sposób zrozumiały i zgodny z normami przedstawić swoje stanowisko, czy będą poddawali się dyscyplinie sejmowej? To jest najważniejsze, czy w gruncie rzeczy problemy z ugrupowaniem pana Leppera polegało na tym, że on ma wieloletnie doświadczenie w naruszaniu przepisów i dyscypliny. Pytanie, czy ci ludzie potrafią posłuchać marszałka.

foto Marcin Wójcicki RMF