Wczoraj zapadła niekorzystna dla naszej sieci decyzja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która brutalnie ingerując w nasz profil programowy, pozbawiła nas prawa do emisji lokalnych pasm RMF FM. KRRiT uzasadniała, że zrobiła to w celu ochrony "interesów stacji lokalnych". Decyzja Krajowej Rady dotycząca naszej stacji wywrze wpływ nie tylko na los jej pracowników, także na program, który będziemy mogli zaproponować w przyszłości słuchaczom. Uważamy, że spór o przyszłość radia nie jest tylko naszym wewnętrznym problemem, dlatego gośćmi programu byli członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Adam Halber i prezes Radia RMF FM Stanisław Tyczyński.

Barbara Górska (RMF FM): „Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji, samodzielności nadawców i interesów odbiorców oraz zapewnia pluralistyczny i otwarty charakter radiofonii i telewizji - to cytat z Ustawy o KRRiT. Której z tych zasad RMF FM się sprzeniewierzył?

Adam Halber: Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że ja uważam za kuriozalną te decyzję pierwszą, która zapadła siedem lat temu, kiedy KRRiT wyraziła zgodę na rozszczepianie programów tylko jednej stacji. Ja w tej decyzji nie uczestniczyłem, ale ponieważ już uczestniczę w procesie decyzyjnym, to ta decyzja – zresztą wygasła. O, to jest bardzo ważne: nikt nie odbiera stacji RMF FM prawa do rozszczepiania. Po prostu wygasła koncesja. Nowa jest na nowych warunkach, jest nowy rynek radiowy nad którym istnieniem i dobrym działaniem powinna czuwać Krajowa Rada. Jeśli pani pyta mnie, o którą zasadę chodzi, to powiem, że taką, która ma chronić wszystkich nadawców radiowych a nie jednych faworyzować – bo to było faworyzowanie – a innych w jakichś sposób dezawuować.

Barbara Górska: Proszę powiedzieć w takim razie, ile jest stacji lokalnych, które jak pan to powiedział – RMF dezawuuje?

Adam Halber: Te wszystkie, które nie mają pieniędzy na swoją działalność.

Barbara Górska: Ile jest stacji lokalnych, które tracą na rozszczepieniach?

Adam Halber: Prawie wszystkie.

Stanisław Tyczyński: Wszystko byłoby prawdą, gdyby nie fakt, że tylko myśmy siedem lat temu starali się o tak skonstruowaną koncesję. Przyzna pan, prawda?

Adam Halber: Tak, wszyscy jesteśmy tutaj zgodni. To pan, panie Prezesie jest czy był wizjonerem polskiej radiofonii. Pan jeden miał taką wizję by radio ogólnokrajowe miało także małe pasmo do rozszczepiania. Gratuluję panu tego.

Stanisław Tyczyński: I za te wizjonerstwo przyszło nam teraz zapłacić dlatego, że wszystkie koncesje które będą rozszerzone bądź przedłużone – de facto – będą rozszerzane; nasza koncesja jest jedyną, która jest limitowana w tej chwili w stosunku do tego co mieliśmy wcześniej. Wróćmy jednak do pytania: ile jest stacji? Pan zapewne to wie. Stacji w Polsce jest około 200 z tego 89 stacji znajduje się na terenie miast wojewódzkich. Rozszczepienia. Skala niewiedzy członków KRRiT sięga tak głęboko, że parę tygodni temu jeden z członków Rady zapytał mnie czy rozszczepiamy się w Węgorzewie. Oczywiście, nie rozszczepiamy programów w Węgorzewie, ale rozszczepiamy program wyłącznie w miastach wojewódzkich i Zakopanem. Jest to 15 oddziałów w których mamy prawo do emitowania zaledwie 10 minut reklam na dobę. Dobrze, żeby wzięli sobie państwo ołówki i to zanotowali. Każdy z nadawców lokalnych ma prawo do emitowania 12 minut reklam na godzinę. Średnio mamy około 5 stacji lokalnych i łatwo z tego wysnuć wniosek, że stosunek jest 1 do 60. Sięgamy zaledwie jednej sześćdziesiątej rynku reklamowego. Nie w tym jednak rzecz. Rzecz jest w ochronie naszego podstawowego obowiązku tzn. informowania. Tak skonstruowana sieć – nie wiem dlaczego – ma być dziś zdemontowana. Nie rozumiem tego dlaczego tamta Rada się myliła a państwo macie w tej chwili jedyny patent na prawdę. Może zadałby sobie pan pytanie, czy jest na odwrót: a może ówczesna Rada pod kierownictwem pana Markiewicza dokonała właściwego wyboru?

Adam Halber: To jest tak. Tamta Rada po prostu nie wiedziała jak będzie.

Stanisław Tyczyński: A państwo wiecie?

Adam Halber: Wiemy jak jest, bo ten rynek obserwujemy i wiemy co się dzieje. Najpierw jednak muszę wrócić do pańskiego stwierdzenia, że wszystkie koncesje się rozwijają, a wasza się zwija. To nie jest prawda. W waszym oświadczeniu – poza wieloma publicystycznymi, takimi nie do końca prawdziwymi sformułowaniami – jest jedno prawdziwe: że większość stacji radiowych, to są stacje które tracą walor lokalności na rzecz taniego, bardzo taniego i bardzo prostego radia muzycznego. My to widzimy i wszystkie koncesje lokalne będą bardzo precyzyjnie formułowane.

Stanisław Tyczyński: Ale wyście do tego dopuścili.

Adam Halber: Dopuściliśmy, bo ta sama Rada, która tak świetnie znała się z panem Markiewiczem i przyznała panu rozszczepienie, nie wpisała stacjom lokalnym do koncesji ich lokalności. Trzeba to poprawić.

Stanisław Tyczyński: Dobrze. Istnieje takie ciało, które nazywa się Konwentem Lokalnych Nadawców – wyłącznie z nazwy. Faktycznie połowa z 60 stacji, która jest zrzeszona w Konwencie, to są stacje przejęte kapitałowo bądź kontrolowane w jakiś inny sposób - przez sieć ZPR (Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe) i Agory. Otóż „muzaki”, o których pan wspomina i do których powstania dopuściliście gdyż to wy zgodziliście się na przejęcie kapitałowe stacji lokalnych – to jest ogromna skala. Jeżeli mamy 89 stacji lokalnych w miastach wojewódzkich, jeżeli ponad 70 procent stacji zostało wykupionych - na co Krajowa rada się zgodziła – przez ZPR, Agorę oraz Chemiskór, to proszę mi wybaczyć – trudno w tej chwili dowodzić, że ta sama Rada stoi na straży interesów nadawców lokalnych. W wielu miastach wojewódzkich jedynym nadawcą lokalnym jest dziś RMF FM.

Adam Halber: Nie, nie. Po pierwsze umówmy się co do lokalności. Po drugie, co znaczy: sprzedała? Spośród 89 stacji, ZPR-y są właścicielami kilkunastu stacji oraz Agora - może chyba 11 stacji czy 12. To jest nadużycie o czym pan mówi. Oni mają tam udział, przeprogramowują te stacje, ale wie pan dlaczego?

Stanisław Tyczyński: Nie mówimy o udziałach tylko o profilu programowych.

Adam Halber: Oczywiście, ja o tym mówię cały czas. Wie pan dlaczego? Dlatego, że ci mali lokalni nadawcy z miast wojewódzkich nie mieli za co nadawać swojego programu.

Stanisław Tyczyński: Przez nas?

Adam Halber: To prawda bo pan – nadając dziesięć minut reklam na dobę – zabierał z tego rynku kolosalne pieniądze. Nie pan, co prawda, ale Zetka w Warszawie, zabrała 10 milionów złotych z rynku w ubiegłym roku.

Stanisław Tyczyński: Ale to, że robiła to bez koncesji, to państwu nie przeszkadzało przez tyle lat?

Adam Halber: To nie jest pytanie do mnie. Mogę tylko twierdzić, że to był kolejny błąd KRRiT.

Barbara Górska: Czy stacje zrzeszone w Konwencie rozwijają się samodzielnie, czy też łączą się w sieci? Może są zainteresowane by jakiś silny podmiot je wykupił? Np. RMF?

Stanisław Tyczyński: Oczywiście, że tak. Z tych 60 stacji, 70 procent jest już wykupionych. W każdym mieście wojewódzkim znajduje się praktycznie jedna, jedyna stacja niezależna, z którą różne podmioty – nie ukrywamy, że i my - prowadzi rozmowy. Najbardziej kuriozalna sytuacja jest w Krakowie. Jest tam najwięcej niezależnych stacji bo aż trzy. Nieistotne jest czy kupuje się pięć czy piętnaście procent akcji stacji. Rozmawiamy o tym co jest de facto na antenie a nie o udziałach. To jest naprawdę istotne. Wie pan o tym, że przez spółki producenckie można dowolnie sterować rynkiem. Wiem jedno: w przypadku RMF mamy do czynienia z jedyną tego typu inicjatywą na kontynencie. Już wielu próbowało. Ale taki był wiatr historii w 1989 kiedy braliśmy się za ten interes. Wiedziałem, że tworząc radio z poza centrum decyzyjnego, z poza stolicy – pakuję się tak naprawdę na minę.

Adam Halber: Jeszcze raz mówię: robi pan dobre radio. Niestety psuje pan rynek. Krajowa Rada jest od tego, żeby pilnować by ten rynek nie został popsuty i będzie pilnować przez to, że uniemożliwi nadawanie tanich stacji i pan o tym doskonale wie. Są na to zapisy.

Stanisław Tyczyński: Ja w to nie wierzę. Były już zapisy...

Adam Halber: Nie było żadnych zapisów, co to jest radio lokalne, i w związku z tym przychodzi ktoś i mówi: nie mogę robić radia lokalnego bo nie mam pieniędzy. Zabiera mi RMF FM i w związku z tym obniżam koszty. Zapisy koncesyjne nie mówią co to jest „lokalność”. Jeszcze raz mówię: idźcie do tych stacji, które są słabe, nie radzą sobie.

Stanisław Tyczyński: Już ich nie ma. Już zezwoliliście na sprzedaż wszystkich.

Adam Halber: Co to znaczy: sprzedaż? Jaką sprzedaż? Niech pan pokaże więcej niż pięć stacji radiowych w których nowy podmiot – który nie jest pierwotnym koncesjonariuszem – wszedł i przejął pakiet kontrolny.

Stanisław Tyczyński: Rozmawiamy o rynku czy o metafizyce?

Adam Halber: Będziemy rekoncesjonować. Ja jestem człowiekiem, który ceni dobre radio i będę robił wszystko, żeby to dobre radio istniało. Także radio lokalne, które ma spełniać – nie tak jak wy to robicie – dziesięć minut programu nadawać w ciągu doby ale ma zajmować się lokalną kulturą, sportem, publicystyką, dziurami, mieszkańcami. Ludźmi, którzy chcą tego radia słuchać.

Stanisław Tyczyński: Nie nadajemy tylko 10 minut, ale ponad godzinę i nadajemy tylko tyle, na ile zezwala nam koncesja.

Barbara Górska: Dlaczego KRRiT odmawiając RMF –owi prawa od rozszczepiania programu, dała takie prawo stacjom telewizyjnym: TVN-owi i Polsatowi?

Adam Halber: Nie odmawiamy prawa RMF-owi - mało tego - myśmy odmówili wszystkim innym. Kończy się koncesja. Była wydana na siedem lat i tak naprawdę nikt nikomu nie powiedział, że na takich samych warunkach – czy pan czy ktokolwiek innych – będzie miał te koncesję przedłużoną. Pan wiedział dwa lata temu, że nie będzie rozszczepień. Było mnóstwo czasu na przygotowanie się do tego. Pan myślał, że uda się panu metodami, czy jak to piszą dziennikarze pańskiej stacji „wszelkimi dostępnymi metodami zmienić nasza decyzję”.

Stanisław Tyczyński: Istotnie, udało się innym wpłynąć na waszą decyzję.

Adam Halber: Co do stacji telewizyjnych, znowu muszę powiedzieć, że nie ja przy tym byłem.

Stanisław Tyczyński: Znowu tamta Rada?

Adam Halber: Trudno. Jeśli dojdzie za trzy lata do rekoncesjonowania, być może zmienimy i to.

Stanisław Tyczyński: To proszę mi powiedzieć: w jaki sposób państwo przygotowaliście się do tego skoro w załączniku programowym do wniosku, oficjalnie podpisanym przez przewodniczącego KRRiT pana Juliusza Brauna, znajduje się punkt C/6/3, który brzmi (jest to dokument, którego autorem jest KRRiT i ujrzał światło dzienne w listopadzie 2000 roku): Czy wnioskodawca zamierza rozszywać program? Jeżeli tak, to w jakim zakresie, w jakich miastach, z jaką propozycją programową?”. Jak to się dzieje, że z jednej strony twierdzi pan, że Państwo nie przewidywaliście prawa do rozszczepień – choć to też jest metafizyka bo przez cały czas słyszę argument, że od dwóch lat wiemy a dopóki nie odbędzie się głosowanie w jakimś dziale administracyjnym, to są to po prostu pobożne życzenia – i macie taką wspaniałą, przemyślaną politykę, wydajecie oficjalny dokument w którym każecie wypełnić wnioskodawcy – w tym nam – i tamże istnieje ten zapis: „czy wnioskodawca zamierza...” Czy potrafi pan to w sądzie - do którego skierujemy sprawę – wytłumaczyć?

Adam Halber: Oczywiście, że tak. Nawet natychmiast. To jest wspólny kwestionariusz dla stacji telewizyjnych i radiowych.

Stanisław Tyczyński: Nie, nieprawda. Jest to wyłącznie kwestionariusz dla stacji radiowych.

Adam Halber: Na pewno?

Stanisław Tyczyński: Na pewno.

Adam Halber: To trudno. Niech pan do sądu to kieruje. Nie ja ten kwestionariusz podpisywałem.

Stanisław Tyczyński: Tak myślałem.

Adam Halber: Pytanie o chęć rozszczepiania... Sam pan mówi, że decyzja dopiero zapadła trzy tygodnie temu, kwestionariusz pewnie był drukowany rok temu.

Stanisław Tyczyński: Nie. Drukowany był w listopadzie ubiegłego roku. Ale pan powiedział, że dwa lata temu zapadła już decyzja.

Adam Halber: Powiem tak: w listopadzie kiedy regulamin był drukowany, KRRiT także jeszcze nie znała ostatecznego wyniku głosowania i na wszelki wypadek – bo to są duże koszta – umieściła tam taką rubrykę.

Stanisław Tyczyński: O jaki regulaminie pan mówi?

Adam Halber: Nie regulamin tylko kwestionariusz. Przygotowywaliśmy ten kwestionariusz już w listopadzie. Nie wiedzieliśmy, może jakiś cud się zdarzy. Nie wiedzieliśmy – podobnie, jak pan nie wiedział. Może rzeczywiście ma pan rację. W przyszłości będziemy tę rubrykę zakreślać jako rubrykę nieistotną dla całego formularzu.

Stanisław Tyczyński: Myślałem, że mówi pan o regulaminie Krajowej Rady, na który z utęsknieniem od siedmiu lat czekamy i nie wiemy jaki prawidłami kieruje się przyznając koncesję bądź próbując formować rynek – jak widać sterowaniem ręcznym. Takiego regulaminu nie ma.

Adam Halber: Ale algorytm mamy opracować i według niego przyznawać koncesję?

Stanisław Tyczyński: Dokładnie tak. Jeżeli polskie ustawodawstwo przyjęło normę francuską – trzy plus trzy plus trzy czyli trzech przedstawicieli Senatu, Sejmu, parlamentu bądź cztery dwa dwa to w ślad za tym idą – tak rozumiem – wszystkie unormowania prawne. Z góry jest wiadomo jakie kategorie stacje obowiązują. Np.: podmiot RMF FM zgłasza się z wnioskiem o koncesje tzw. szeroką w tym z rozszyciami lokalnymi. Jest sprawa czytelna i jasna.

Adam Halber: Na siedem lat, bo na siedem lat jest przyznawana koncesja.

Stanisław Tyczyński: Jasne, tylko nie wiadomo o jaką koncesję wnioskodawca się ubiega. Na tym polega tragedia.

Barbara Górska: RMF FM to w tej chwili nie tylko centrala krakowska, to także 16 w pełni wyposażonych redakcji i newsroomów z całym oprzyrządowaniem w 16 miastach Polski. Czy Pan był kiedyś w takim lokalnym radiu, będącym częścią większej całości?

Adam Halber: Nie byłem, owszem. Ale był mój kolega i stwierdził, że to są rzeczywiście małe imperia jak na program nadawany przez godzinę dziennie. Ja wiem tylko o trafficach i wejściu minutowym, czy półminutowym raz na godzinę, to nie jest to dla mnie godzina, no ale nie spierajmy się - no to rzeczywiście to jest imponujące. Ja się nawet cieszę, że ja nie byłem w takim pańskim imperium, ponieważ ja bym zadał takie pytanie, jakie zadałem moim kolegom – a po co Panu takie imperium do robienia nawet godziny programu, zatrudnianie kilkunastu osób, kilkunaście samochodów, jak na przykład w Szczecinie.

Stanisław Tyczyński: No właśnie, gdyby Pan był, gdyby był którykolwiek z członków KRRiT, poza jednym niefortunnym przypadkiem w Zakopanem, kiedy członek KRRiT złapał gumę w samochodzie i odwiedził przypadkowo naszą chatkę - rzeczywiście, żaden członek Krajowej Rady przez 7 lat nie zaszczycił naszych oddziałów wizytą.

Adam Halber: To jest jakiś argument?

Stanisław Tyczyński: Nie, to jest metafizyka. Natomiast rzeczywiście, gdybyście Panowie poznali strukturę pracy lokalnych redakcji z prawdziwego zdarzenia, nie "muzaków"...

Adam Halber: Ja jestem radiowcem, ja byłem w radiu tysiące razy. Przepraszam, nie byłem w Pańskim, ale ja wiem mniej więcej jak wygląda radio.

Stanisław Tyczyński: No, ale wtedy rzeczywiście moglibyście się Państwo zapoznać. Ja sobie zdaję sprawę, że podjęliście decyzję nieprzemyślaną, że podjęliście decyzję patrząc właściwie na sufit, ja wiem o tym. Nie musimy sobie tego udowadniać.

Adam Halber: To co Pan proponuje, to jest tak – za chwilę rozszerzanie przez wszystkich i przestaje po prostu istnieć radio lokalne.

Stanisław Tyczyński: Nie proszę Pana. Nikt nie przejmuje się prasą centralną, która ma mutacje lokalne, nikt nie przejmuje się stacjami, tylko wyłącznie wielka troska Krajowej Rady – wie Pan, za chwilę się popłaczę.

Adam Halber: Prasę może wydawać każdy, kto ma pieniądze na papier, natomiast radio musi podlegać pewnym restrykcjom i limitom fizycznym, praw fizyki się nie zmieni.

Stanisław Tyczyński: Prawie już wszystko zostało powiedziane, poza jednym. Jeżeli Krajowa Rada wyobraża sobie, że dalsze sterowanie ręczne rynkiem, po 10 latach, to jest pomysł na funkcjonowanie mediów w Polsce. Otóż ja oświadczam, że rozważam, wyłącznie za siebie, czy jest w ogóle sens dalszej zabawy tworzenia jakiegokolwiek medium w tym kraju. Ma Pan rację, wróciliśmy 10 lat do tyłu. Jeżeli nam się zabrania rozszywać program lokalnie, to w ślad za tym, w jaki sposób ma zamiar KRRiT, jaki ma patent na to, aby zabronić procederu odwrotnego, to znaczy właśnie rzeczonym "muzakom" - bo tego nie sposób nazwać stacjami radiowymi muzycznymi - w jaki sposób utrudni się dostęp do produktu centralnego, jakim jest centralny program, centralny serwis, jeżeli to można nazwać serwisem informacyjnym itd.

Adam Halber: Mamy takie pomysły. Natomiast ja chciałem powiedzieć tak – niech Pan nie odkłada tych zabawek.

Stanisław Tyczyński: Tylko, że my za to płacimy

Adam Halber: Niech Pan nie odkłada tych zabawek. Ja jeszcze raz uważam, że stać Pana i Pańskich ludzi, Pańskie wydane pieniądze na to, żeby robić dobre radio lokalne, w pełni wartościowe, realizujące to, co Krajowa Rada po tych latach doświadczeń rozumie pod słowem lokalność.

Stanisław Tyczyński: Ale skończy się na tym, że zrobimy za dobre radio lokalne i znowu zrobione przez nas radio lokalne będzie na pierwszym miejscu słuchalności w mieście.

Adam Halber: To jest metafizyka.

Stanisław Tyczyński: Nie proszę Pana, dlatego, że używacie Panowie przez cały czas w stosunku do nas argumentu, że rozszycia lokalne podnoszą słuchalność tej stacji. Otóż nie ma rozszyć lokalnych w Białymstoku, nie ma rozszyć lokalnych w Kielcach, nie ma rozszyć lokalnych w Zielonej Górze, a stacja od wielu lat ma pierwsze miejsce w słuchalności w tych miastach. Proszę połączyć te dwa fakty, ja w zasadzie nic więcej nie mam do dodania.

Adam Halber: Więc ja Panu oczywiście gratuluję i mówię, że Pan robi dobre radio. Ale niech Pan da robić dobre lokalne radio tam, gdzie ono będzie robione lokalnymi siłami i będzie poświęcało nie godzinę dziennie ale 40 procent swojego programu na sprawy lokalne.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa