Dzisiejszy protest białego personelu okazał się dokuczliwy nie tylko dla rządu, dyrektorów szpitali i pacjentów, ale także dla mieszkańców dużych miast i dla tych, którzy chcieli przekroczyć granicę. Czy w obronie własnych zawodowych interesów pielęgniarki mają prawo wszczynać uliczne zamieszki? W warszawskim studiu Barbara Górska gościła polityków: Piotra Ikonowicz z PPS, który wspierał dzisiaj pielęgniarski protest w Warszawie i posła AWS Michała Kamińskiego.

Barbara Górska (RMF): Już dawno kraj nie widział tak rozpaczliwego protestu jak ten. Na tydzień przed świętami pielęgniarki paraliżują ulice, przepychają się z policją, wiele z nich po dzisiejszym dniu będzie wymagało opatrunku, jeśli nie interwencji lekarskiej. Pielęgniarki mówią, że to nie jest żadna akcja polityczna. Co pan zatem robił w ich gronie, panie pośle?

Ikonowicz: Mogę powiedzieć, że od początku byłem w tym proteście. Jest on słuszny i należy się z nim solidaryzować. Im szybciej zostanie on zakończony sukcesem, tym prędzej skończy się skandal polegający na tym, że osoby, które ratują nasze życie i zdrowie dostają po 700, 800 złotych na rękę, a często i mniej. Chcę również powiedzieć, że moja matka obecnie przebywa w szpitalu, od miesiąca jest bardzo chora i codziennie widzę pracę kobiet tak nędznie opłacanych, które tak troskliwie zajmują się moja mamą i innymi pacjentami, którzy walczą o życie. Czułem się w obowiązku wziąć udział w tym proteście.

RMF: Dotarł pan do nas do studia cały ubłocony, był pan w samym środku tych zamieszek. Czy to nie licuje z godnością posła RP?

Ikonowicz: Nie było starć z policją, bo gdyby były, musiałaby być agresja ze strony protestujących. Blokowaliśmy Trasę Łazienkowską. Był to sposób na zwrócenie uwagi opinii publicznej na ten problem. Myślę, że fakt, iż 90 procent społeczeństwa popiera ten protest i jego racje, upoważniał nas do tak dramatycznego ruchu. Także część kierowców przyłączała się do blokady. Ludzie nas rozumieli, pozdrawiali, czuliśmy się usprawiedliwieni również przez osoby, którym zakłóciliśmy normalny tok życia.

RMF: Jako parlamentarzysta nie ma pan oporu przed uczestniczeniem w takich bezprawnych metodach protestu?

Ikonowicz: Szczerze mówiąc, bezprawne są pensje pielęgniarek. Poza tym jeżeli mówimy o prawie – byłem taszczony po schodach z Trasy Łazienkowskiej na dół, zaliczyłem po drodze wszystkie schodki, a na dole byłem już bez koszuli, swetra, półnagi.

RMF: SLD dziś zwrócił się do premiera, by raczył zauważyć ten protest, zanim pojawią się kolejne dramaty. Czy trzeba jakiegoś ciężkiego stanu czy śmierci którejś z sióstr - głodowej czy innej - by premier interweniował?

Kamiński: Na ostatnim posiedzeniu Sejmu przyjęliśmy ustawy, które m.in. zwiększają składkę na ubezpieczenie zdrowotne i tym samym w sposób spokojny tą trudna sytuację pielęgniarek chcemy rozwiązać. Trzeba pamiętać tylko o dwóch sprawach – pielęgniarki w Polsce za rządów SLD-PSL nie zarabiały kroci. Zawsze pielęgniarki w Polsce były na dole drabiny płacowej i zgadzam się z posłem Ikonowiczem, że jest to skandal i trzeba to zmienić. Jest z całą pewnością błędem rządzących, AWS i Unii Wolności, ale i tych, które rządziły wcześniej, że trzeba protestu, żeby ten problem zauważyć. Natomiast forma protestu wydaje się nieco przesadzona, bo rozumiem desperację tych kobiet i trudno się z nimi nie solidaryzować, ale jestem ostrożny, jeżeli widzę włączających się w to polityków, bo dla mnie jest to próba zbijania kapitału politycznego na czyimś dramacie, cyniczna zwłaszcza w przypadku, jeżeli problem, który istnieje, istniał także wtedy, kiedy pan poseł Ikonowicz kandydował do Sejmu z listy SLD i to dwukrotnie.

Ikonowicz: Efekt w postaci niskich płac pielęgniarek wynika przede wszystkim ze źle przeprowadzonej reformy służby zdrowia. Ta ustaw, którą wprowadziliśmy i te zmiany niestety nie doprowadziły do postulowanego zmniejszenia liczby kas chorych do 9, co uwolniłoby odpowiednie środki. Natomiast te 800 milionów wynikające z podwyższenia składki pójdą o ile wiem na oddłużenie kas chorych zadłużonych na poziomie powyżej miliarda. Więc gdyby rząd dzisiaj lub jego przedstawiciel zobowiązał się, że te 800 milionów pójdzie na płace w służbie zdrowia, wówczas protest byłby natychmiast odwołany.

RMF: Premier był dziś gościem internautów w jednym z portali. Pytany o to, czy policja powinna używać siły wobec protestujących powiedział: „nie, choć musi reagować na zachowania niezgodne z prawem” - premier jest „za a nawet przeciw”?

Kamiński: Sytuacja jest trudna, bo z drugiej strony dziesiątki tysięcy czy miliony kierowców płaci podatki, również po to, by mieć zapewniony przejazd, również po to, by jechać w sprawach ważnych życiowo i mają prawo oczekiwać, że policja będzie umożliwiała obywatelom normalne funkcjonowanie, tam gdzie w sposób bezprawny to funkcjonowanie jest zakłócone, natomiast dowiedziałem się, że jakieś kobiety zostały poturbowane przez policję – jest to skandal i niezależnie od różnic politycznych powinniśmy interweniować. No bo bicie bezbronnych kobiet nie jest metodą rozwiązywania problemów.

Ikonowicz: Tak samo, jak bicie posłów.

RMF: Ale wcześniej padł zarzut o cynizm i o to, że pan odcina polityczne kupony od dramatu tych kobiet.

Ikonowicz: Kiedy polityk robi coś słusznego, wówczas jego poparcie wzrasta. I nie widzę w tym nic cynicznego. Otóż słuszne było stanie po stronie kobiet. Jako mężczyzna uważam, że powinienem stać w pierwszym rzędzie. Zresztą było nas tam kilkudziesięciu, także młodzi ludzie z Polskiej Partii Socjalistycznej i braliśmy na siebie ten efekt agresji. Czuć było od funkcjonariuszy alkoholem. To, że wzięliśmy na siebie ten impet było wynikiem dobrego wychowania i takiej wpojonej w domu zasady, że trzeba bronić kobiet. Premier zasłużył tą akcją na nadanie mu przez pielęgniarki miana damskiego boksera.

RMF: Czy tak trzeba bronić kobiet? Czy w ten sposób powinien bronić kobiet parlamentarzysta?

Kamiński: Jeżeli pan poseł Ikonowicz włączył się w jakąkolwiek przepychankę, to dlatego, że widział, że jakaś kobieta jest zagrożona. Należy tylko uchylić czapki przed takim zachowaniem. Podkreślam, że poseł Ikonowicz nie zjawił się przypadkowo podczas tej całej zadymy. Nie było tak, że on szedł ulicą i na widok tłukących...

Ikonowicz: Oczywiście. Wiedzieliśmy, że będzie interwencja policyjna. Ja chce tylko przypomnieć, że wtedy kiedy rolnicy w dużo większej liczbie blokowali drogi to również ponad 90 procent społeczeństwa, mimo drastycznej i uciążliwej dla ludności metody, poparło ten protest. I chcę również powiedzieć, że wtedy rząd się ugiął i uruchomił skup interwencyjny po gwarantowanych cenach minimalnych.

RMF: Ugnie się tym razem?

Kamiński: Ja podkreślam, że przecież z formalno-prawnego punktu widzenia, nie rząd jest stroną w tym sporze.

RMF: Ten argument słyszeliśmy wielokrotnie w tym sporze. Panie pośle, czy wygracie tę wojnę?

Ikonowicz: Po pierwsze to nie jest wojna. Jeżeli w kategoriach batalistycznych to traktować, to jest zaledwie potyczka. Bo trzeba walczyć z drugim etapem reformy służby zdrowia, która wyraźnie zmierza do jej prywatyzacji. Leczeni będą tylko ci, którzy mają pieniądze. A jednocześnie trzeba będzie wybrać podwyżki płac dla pielęgniarek Zwłaszcza, że nawet opozycja, czyli SLD nie kwapi się, żeby zapewniać o tym, ze przyszły rząd te pensje podwyższy. Dlatego jeżeli coś zostanie dzisiaj wywalczone, a przede wszystkim jakieś rozwiązanie systemowe, które pozwoli pielęgniarkom i tym młodym ludziom, którzy się uczą na pielęgniarki i pielęgniarki w przyszłości na jakąś stabilizację zawodową i wiązanie swojej przyszłości z tym zawodem. Wówczas sukces odniosą nie tylko pielęgniarki, ale przede wszystkim całe społeczeństwo, które jest coraz gorzej leczone w wyniku źle wprowadzonej reformy służby zdrowia.

Kamiński: Mam nadzieję, że problemy służby zdrowia zostaną rozwiązane, a intencje pana posła Ikonowicza będą oceniane przez wyborców.

RMF: Dziękuję za rozmowę.