Partia Pracy górą - Torysi zmieniają swe przywództwo. Sytuacja dla nas dość egzotyczna. Polityków w Polsce do rezygnacji ze stanowiska nie jest w stanie skłonić nie tylko przegrana w wyborach, ale i dużo poważniejsze powody. O wygranej Tony Blaira i o tym czym jest dla polityków honor - Barbara Górska rozmawia dzisiaj z profesorem Normanem Davisem, ambasadorem Robinem Barnettem i redaktorem Andrzejem Jonasem.

Barbara Górska: Chciałam zacząć tę rozmowę od życzeń. Profesor Norman Davis świętuje dzisiaj urodziny. Twierdzi, że 22, ale chyba żartuje. W tej chwili zapewne jest już w którymś z pubów w Oxfordzie. Zanim tam się udał zapytałam go co sądzi o rezygnacji przywódcy Torysów.

Norman Davis: Imponuje mi rezygnacja Williama Hague’a. Postąpił bardzo odważnie i za to należy go szanować. To jest bardzo dobry przykład, kiedy polityk rezygnuje po klęsce, nawet we własnym interesie. Jestem przekonany, że teraz wyborcy bardziej go cenią niż wczoraj. Paradoksalnie jego szanse polityczne po rezygnacji są większe niż wcześniej. Taki odważny krok w krótkim okresie nie jest dla niego korzystny, ale na dłuższą metę to leży w jego interesie.

Barbara Górska: Czy pan uważa, że ta rezygnacja jest zdrowym przykładem?

Robin Barnett: Myślę, że w moim kraju jest to już pewna tradycja. Były premier John Major postąpił dokładnie tak samo cztery lata temu. Oznacza to, że jest to osoba odpowiedzialna politycznie.

Barbara Górska: Sądzi pan, że to mu się opłaci czy nie?

Robin Barnett: Myślę, że to jest kwestia honoru. Odnoszą wrażenie, że pan Hague powiedział dzisiaj rano, że akceptuje wynik wyborów i bierze pod uwagę to, co ludzie myślą. Musi zaczynać wszystko od początku.

Barbara Górska: Dlaczego nasi politycy nie są tak honorowi jak politycy brytyjscy?

Andrzej Jonas: Nie wiem czy to jest tylko kwestia honoru. Pan prezydent Wałęsa miał w ostatniej kampanii takie hasło: „Białe jest białe, czarne jest czarne.”. W tej kwestii to jest akurat słuszne hasło. Jak się przegrywa, to się przegrywa. I nie ma co przegrawszy udawać, że się wygrało. A właściwie przegrało się dlatego, że padał deszcz. Technika „rzepa” stosowana w Polsce jest tak powszechna, że prowadzi do negatywnych skutków w świadomości publicznej. Dlatego, że wszyscy zaczynają wtedy uważać, że właściwie jak ktoś coś ukradnie, to się nic nie stało, a jest to może nawet dobre.

Barbara Górska: Technika „rzepa” to wyjaśnijmy: dla pana jest to technika trzymania się stanowiska za wszelką cenę i ponad wszelką miarę. Inne pojęcie o honorze to jest jedno. Drugie, co odróżnia nas od Brytyjczyków to stosunek do wyborów. Frekwencja wyniosła 63 procent i był najniższa od czasów I wojny światowej. Dla nas byłby to rekord, wie pan o tym?

Robin Barnett: Tak. Myślałem, że to jest bardzo zła tendencja. Ale to nie jest tylko tendencja w Wielkiej Brytanii. Nawet tutaj w Polsce wszyscy rozumiemy, że frekwencja jest coraz niższa. Druga sprawa to to, że wynik wyborów został wskazany przez badania publiczne. Odnoszę wrażenia, że bardzo dużo osób zdecydowało, że nie trzeba tym razem głosować, ponieważ uważali, że pan Blair zostanie znów wybrany.

Barbara Górska: Profesor Davis wyznał nam, że nie głosował na Tony Blaira, że drażni go fenomen marketingowy jego sukcesów. Czy polityka w całej Europie staje się coraz mniej ideologiczna, a coraz bardziej praktyczna?

Andrzej Jonas: W moim przekonaniu ten pragmatyzm doskonale widać na przykładzie Tony Blaira. Jego sukcesy, sukcesy Partii Pracy pojawiły się w momencie, kiedy lewicowcy ubrali się w garnitury prawicowe. Jak prawicowcy zaczną ubierać się w garnitury lewicowe, to okaże się, że w Europie liczy się już tylko piękny uśmiech i dynamiczne działanie.

Barbara Górska: Popularność Platformy i SLD w Polsce byłaby dowodem na to, że nie ideologia a pragmatyzm, a nawet wygląd, prezencja zaczyna mieć tę cenę najwyższą?

Andrzej Jonas: Wiara w to, że wygląd nie ma znaczenia jest absurdalna. Wystarczy przekonać się jakie powodzenie mają rośli politycy i piękne kobiety.

Barbara Górska: Dlaczego wygrał Blair? Czy dlatego, że zepchnął Torysów na prawo, na pozycje skrajne. Czy dlatego, że jego rywal nie potrafił zbić kapitału politycznego ani na chorobie wściekłych krów, ani na kryzysie transportu publicznego, kryzysie edukacji w kraju Szekspira? Podobno co piąty mieszkaniec dziś jest analfabetą.

Robin Barnett: Ja naprawdę jestem apolitycznym dyplomatą, ale mogę udzielić prostej odpowiedzi. W moim kraju w tej chwili sytuacja gospodarcza jest bardzo dobra. Większość ludzi zarabia więcej niż cztery lata temu. Nic więc dziwnego, że większość ludzi w Wielkiej Brytanii chce większej stabilności.

Barbara Górska: Porównujemy polskie i brytyjskie standardy polityczne. Jest jeszcze jedna różnica. Michael Portillo - nowa nadzieja Torysów - będzie teraz liderem Partii Konserwatywnej, a przyznał się, że jako student miał doświadczenia homoseksualne. Czy pan wyobraża sobie karierę polityczną kogoś takiego u nas?

Andrzej Jonas: Dzisiaj nie, ale w przyszłości kto wie. Jeżeli będziemy się europeizowali w tym kierunku, jeżeli to jest właściwy kierunek i poprawność polityczna sięgnie aż tego w Polsce, to jest to możliwe. Osobiście uważam, że to nie powinno przesądzać o tym, kogo będziemy wybierać. Chciałem zwrócić jednak uwagę na jeszcze jedną różnicę pomiędzy nami a Anglikami, pomiędzy naszym życiem politycznym a angielskim. Ludzie, którzy startują jako konkurenci nie nienawidzą się, nie idą się zamordować. A ich zwolennicy także poprzestają ewentualnie na wymianie ciosów jajami.

Barbara Górska: Obyśmy powielali ten wzór. Już wkrótce przed nami wybory parlamentarne...

foto RMF FM Marcin Wójcicki