Jeśli prezydent wypowiedział te słowa, to ja się pod nimi pospisuję obydwoma rękoma - tak o apelu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o podanie się KRRiT do dymisji mówi wicemarszałek Sejmu Tamasz Nałęcz. Donald Tusk uważa natomiast, że prezydent powinien posunąć się jeszcze dalej.

Konrad Piasecki: Odejdź w niesławie, Rado Radiofonii i Telewizji podaj się w całości do dymisji – tak apeluje na antenie radia RMF FM prezydent Aleksander Kwaśnieski. Pan, panie marszałku przyłączyłby się do takiego apelu?

Tomasz Nałęcz: Ja z ogromną uwagą wysłuchałem w sobotę słów pana Juliusza Brauna, mówiącego o stwierdzonych też przez niego mataczeniach w działaniach Rady, w pracach nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Nie miałbym śmiałości, żeby sformułować aż tak daleko idący wniosek jak prezydent Aleksander Kwaśniewski, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby w istotnej sprawie być innego zdania niż prezydent, więc w tej sprawie też go gorąco popieram.

Konrad Piasecki: Czyli jeśli prezydent wziął to na siebie, to pan przyłącza się do tego apelu?

Tomasz Nałęcz: Jeśli prezydent wypowiedział te słowa, to ja się pod nimi pospisuję obydwoma rękoma.

Konrad Piasecki: Donal Tusk też?

Donald Tusk: Problemem nie jest tylko skład Rady. Oczywiście po tym wszystkim, co się działo nie tylko w komisji śledczej, ale co obserwujemy od wielu miesięcy wokół ustawy jest wystarczającym powodem, aby zażądać od towarzystwa składającego się na Krajową Radę, żeby opuściło fotele. Ale problemem poważniejszym jest to, że być może członkowie Rady nie wysłuchają apelu pana prezydenta i dlatego ja bym oczekiwał od pana prezydenta trochę bardziej stanowczych i właściwych dla głowy państwa gestów.

Konrad Piasecki: Zanim o tych gestach, to wiara w to, że pan Czarzasty i pan Braun i cała reszta podadzą się do dymisji w ogóle w panu funkcjonuje, czy pan uważa, że to jest niemożliwe i nieprawdopodobne?

Donald Tusk: Moja wiara jest ograniczona. Nie zdziwiłbym się, gdyby większość rady uznała np., że tylko pan Braun ma się usunąć.

Konrad Piasecki: A pan marszałek Nałęcz wierzy w to, czy nie?

Tomasz Nałęcz: Ja uważam, że apel prezydenta państwa to jest coś bardzo poważnego, najpoważniejszego. Nie sądzę, żeby był ktoś, kto sprawuje poważną funkcję w Polsce i kto by nie wziął apelu prezydenta pod uwagę. Zwłaszcza, że mamy też do czynienia z apelem człowieka, który ocenia też KRRiT na mocy Konstytucji. Jeśli jego apele nie zostaną uwzględnione, to prezydent państwa ma określone możliwości działania, w przypadku przynajmniej części rady.

Konrad Piasecki: Prezydent może przede wszystkim nie przyjąć sprawozdania KRRiT z jej rocznej działalności. Czy Sejm takie sprawozdanie głosami SLD - UP i np. PSL jest w stanie przyjąć czy raczej nie?

Tomasz Nałęcz: To wymaga poważnej debaty w tej chwili.

Konrad Piasecki: Pan by zagłosował w tej sytuacji za sprawozdaniem KRRiT czy nie?

Tomasz Nałęcz: Prezydent Kwaśniewski ma absolutnie rację. Jeżeli przewodniczący Rady stwierdza bardzo poważne uchybienia w jej działalności, bardzo poważne błędy, no to to stwierdzenie musi się przełożyć na ocenę Rady, choć tę decyzję podejmiemy kolegialnie, w klubach, do których należymy.

Konrad Piasecki: Donald Tusk mówił o bardziej radykalnych gestach wobec rady. Jakie gesty miał pan na myśli?

Donald Tusk: Po pierwsze sam fakt, że o matactwach w KRRiT pan przewodniczący był łaskaw poinformować opinię publiczną dopiero wtedy, kiedy został przesłuchany przez komisję śledczą, dużo mówi o morale tego ciała. Ja mam w pamięci wiele poważnych apeli pana Kwaśniewskiego i to jest oczywiście głowa państwa, i każdy powinien być wrażliwy na jego wezwania, ale pamiętam, jak potraktowano wezwania pana Kwaśniewskiego np. w sprawie dotyczącej tej brzydkiej ustawy, która stała się jakby początkiem całego zamieszania. Nie specjalnie panowie – np. Czarzasty, czy pani Jakubowska – byli wrażliwi wówczas na wezwania pana prezydenta. Co do twardszych postanowień, to oczekiwałbym - nie tylko od pana prezydenta Kwaśniewskiego – ale także od wicemarszałka Nałęcza, od liderów koalicji, być może od premiera Leszka Millera – stanowczego stwierdzenia moim zdaniem oczywistości: jeśli państwo nie podacie się do dymisji – mówię o KRRiT – to my was odwołamy, nie kwitując was.

Konrad Piasecki: To jest oczywistość, panie marszałku?

Tomasz Nałęcz: Dla mnie jeszcze nie, ponieważ jestem przewodniczącym komisji śledczej i dopiero zaczynamy przesłuchiwać członków KRRiT. To były bardzo znaczące, te sformułowania pana Juliusza Brauna, ale one na razie jeszcze nie dają pełnego prawa do tak kategorycznych sądów, jak w przypadku pana Donalda Tuska. Gdyby członkowie KRRiT chcieliby sami taki krok podjąć w tej chwili, no to by to rozważyli w swoich sumieniach. Natomiast żeby ich już teraz taki krytycznie oceniać... No muszę zyskać więcej informacji, więcej faktów – chociażby wysłuchać innych członków rady. Uważam, że najlepsze wyjście i najbardziej honorowe dla członków KRRiT to wysłuchać apelu prezydenta. Lepiej samemu podjąć tę decyzję, niż być odwoływanym przez organy konstytucyjnie do tego powołane.

Donald Tusk: Dla pana marszałka za mało zła narobiła KRRiT, żeby ją odwoływać, dla minie za dużo zła narobiła ta Rada, żeby w ogóle się tu zastanawiać i mieć wątpliwości.

Konrad Piasecki: No to porozmawiajmy o jeszcze jednej oczywistości – sformułowanie „oczywistość” już tutaj padało. Czy jest oczywistością zawieszanie pracy nad ustawą o rtv?

Tomasz Nałęcz: Ja jestem zwolennikiem szybkiej pracy w komisji śledczej. Marzy mi się taka praca, żeby skończyć przed wakacjami. Jeśli by na parę tygodni czy parę miesięcy, to kto wie, czy bym nie powiedział „zawieszać. Ale są koledzy, który twierdzą, że zamierzają pracować w komisji śledczej znacznie dłużej. Więc wtedy co? Na kilkanaście miesięcy zawieszać? Do końca kadencji zwieszać? Moim zdaniem w tej ustawie są rozwiązania, które – niepodjęte – szkodzą wszystkim mediom, i publicznym, i prywatnym. Być może należy oddzielić i ograniczyć się do małej nowelizacji. Na pewno nad tym trzeba w spokoju debatować, ponad zgiełkiem pośpiesznych, politycznych demonstracji.

Donald Tusk: Trzeba zawiesić, żeby nie musieć kogoś powiesić panie marszałku. Te emocje wywołane są m.in. skandalicznymi zapisami w tej ustawie i wzrostem jakobińskich nastrojów, także w pańskiej komisji, ale myślę, że wśród szerokiej opinii publicznej także ten wzrost jakobińskich nastrojów będzie postępował, jeśli dalej będziemy udawać, że tu nic złego się nie dzieje, także w tej komisji.

Foto: RMF