Nadal trwa zamieszanie wokół sprawy ułaskawienia przez prezydenta Wałęsę domniemanych szefów "Pruszkowa". Komentując doniesienia, minister Lech Kaczyński powiedział, że jego zdaniem prasowe przecieki w tej sprawie są próbą zablokowania śledztwa pruszkowskiego. Tymczasem dziennikarze telewizyjnego programu "Tylko u nas", którzy wyciągnęli sprawę ułaskawień na światło dzienne - czują się dziś zagrożeni. Nie są pierwszymi, którym środowiska przestępcze usiłują zamknąć usta, lub przynajmniej "zajść za skórę". Barabara Górska zaprosiła do warszawskiego studia RMF FM dziennikarza TVN - Marcina Wronę i prywatnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.

Barbara Górska: Marcinowi Wronie antena RMF FM nie jest obca, bo sam był jej gospodarzem przez długi czas. Dziś w programie „Pod napięciem” ściga dramaty i ciemne sprawy. Na tyle skutecznie, że ze ścigającego stał się ostatnio ściganym. Kto próbuje zakłócić twój spokój Marcin?

Marcin Wrona: Wiesz to jest bardzo dziwna sytuacja. Otóż ja dowiedziałem się wczoraj od prokuratora w Wyszkowie, że - tutaj cytat :”Panie redaktorze, ja wiem, że na pana jest wyrok”. To informacja która szokuje sama w sobie, to po pierwsze , a po drugie, w momencie kiedy przekazuje ją prokurator, to coś tu jest chyba nie w porządku. Wydaje mi się, że rzeczą naturalną powinno być to, że prokurator w takiej sytuacji sam podejmuje jakieś działania, sam próbuje wyjaśnić tę sprawę, tak jakoś reaguje, a nie stara się zadziałać wbrew sobie, bo de facto można powiedzieć, że to jakaś próba zastraszenia, zamknięcia ust. No sam szczerze mówiąc nie wiem jak to rozumieć.

Barbara Górska: Jak to interpretuje Krzysztof Rutkowski ?

Krzysztof Rutkowski: Sądzę, że Marcin Wrona bardzo często porusza tematy kryminalne i porusza te tematy na ulicy. To dla niego może być tym elementem ryzyka. Sądzę, że inni dziennikarze, którzy są twórcami programów kryminalnych dla Telewizji Polskiej publicznej, czy dla telewizji prywatnej, prowadzą niejako programy publicystyki kryminalnej. Nie jest to aż tak wielkim ryzykiem dla tych, którzy mają mieć prawo do wielkich obaw. Musimy wziąć pod uwagę, że ci, którzy się boją, mogą być zaatakowani, ale jeżeli są groźby kierowane konkretnie pod adresem tych osób, które są twórcami tego rodzaju programów ja uważam, że są to groźby, które możemy w pewnym stopniu nawet zbagatelizować i nie musimy się tak bardzo aż przejmować .

Barbara Górska: No oby tak było.

Krzysztof Rutkowski: Ja muszę powiedzieć, że praktycznie po każdej akcji mama groźby, ale pracuję dalej.

Barbara Górska: Mieszkańcom Wyszkowa ani policja, ani władza miejscowa najwyraźniej bezpieczeństwa nie daje. Dowiódł tego program wczorajszy. Czy tobie jako dziennikarzowi coś lub ktoś to bezpieczeństwo gwarantuje rzeczywiście, czy czujesz się bezpiecznie mimo tych pogróżek?

Marcin Wrona: Oczywiście, że są obawy. Byłbym pozbawiony całkowicie wyobraźni gdyby tych obaw nie było i to jest jasne , ale jasne jest również to, że wykonuję taki zawód, jaki wykonuję z pełną świadomością, z pełną konsekwencją w moich działaniach. To przecież nie jest pierwszy przypadek, że dostaję jakieś sygnały. A to raz słyszałem, że „ Wrona niebawem przestanie krakać”, a to znowu słyszałem, że mam się zamknąć, bo spotka mnie coś złego. Takie sygnały się pojawiają. Natomiast sądzę, że ważne jest to aby mieć świadomość tego, że robimy coś, na co się sami zdecydowaliśmy. To jest taki model dziennikarstwa, które wchodzi na żywo bezpośrednio w te punkty zapalne. I to jest dziennikarstwo, które, co jak sądzę, udało nam się wczoraj pokazać w programie „Pod napięciem”. To jest dziennikarstwo, które coś jest w stanie zrobić. Jest w stanie kogoś poruszyć. No wczoraj w programie naprzeciwko policjantów stali miejscowi bandyci, którzy śmiali się policjantom prosto w twarz. To jest najlepszy dowód na to, że w Wyszkowie nie ma czegoś takiego jak poczucie obawy przed karą, poczucie obawy przed organami ścigania .

Barbara Górska: Agnieszka Borowska – dziennikarka programu pierwszego telewizji publicznej, prowadząca kronikę kryminalną i program „ Tylko u nas”, także w zeszłym tygodniu stała się ofiarą pogróżek. Niemożliwe okazało się dziś dotarcie do pani Agnieszki, ale udało nam się połączyć z jej partnerem w programie. Witold Krasucki jest dziś dziennikarzem, któremu przydzielono ochronę osobistą. W związku z jaką sprawą Witku?

Witold Krasucki: Umówmy się, że ja nic nie wiem o żadnej ochronie. Nie mam takiej ochrony, a rzeczywiście jest tak, że to wszystko, co wyświetliliśmy nie tak dawno, co było skrywane do tej pory taką olbrzymią tajemnicą, no spowodowało niepokój. Pewną nerwowość, tak na szczytach władzy, jak przypuszczam również wśród tych osób, które były bohaterami tych naszych programów. Nie ukrywam, że ta sytuacja, w której teraz się znaleźliśmy nie jest zbyt komfortowa, bo jak interpretować to, że jeździ za mną jakiś samochód, którego nie mogę namierzyć, zrozumieć dlaczego to robi. Nie tak dawno też byłem mówiąc krótko inwigilowany przez jakiś dwóch typów, którzy jeździli za mną. Nie wiem o co tutaj chodzi, nie mam komfortu, ale też nie wiem czy się boję, czy nie . Jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.

Barbara Górska: Osoby, które użyczają swych twarzy w programach kryminalnych, bywają celem ataków. Tak się już na świecie zdarzało, miały miejsce takie przypadki. Czy kiedyś o tym myślałeś?

Witold Krasucki: Myślałem. Ja chciałem się jeszcze odnieść do wypowiedzi pana Rutkowskiego, którego z jednej strony sobie bardzo cenię , ale z drugiej strony uważam, że jest jeszcze tak zwany czynnik czasu. Jeżeli się nadepnie komuś na odcisk wiadomo, że w tym momencie jesteśmy najmniej zagrożeni. Ale czy ten ktoś nie zechce się zemścić po jakimś czasie ?

Krzysztof Rutkowski: Ja sądzę, że na ten temat mógłbym szeroko z panem porozmawiać, ponieważ ja to co robię , robię od dwunastu lat i wielokrotnie naciskaliśmy poważnym osobom na odcisk. Jak do tej pory dzięki Bogu żyję.

Marcin Wrona: W moim przypadku jest podobnie. Program „Pod napięciem” robimy już prawie przez trzy lata, a gdyby ten czynnik czasu działał i gdyby było zagrożenie tak oczywiste, to kto wie czy ja bym tu dzisiaj siedział.

Barbara Górska: Ale ja sobie nie przypominam, żeby wcześniej takie bezpośrednie pogróżki miały miejsce tak oczywiste i dotyczące postaci znanych, publicznych. Tak zwana przestępczość zorganizowana, manipuluje dzisiaj wymiarem sprawiedliwości, manipuluje politykami, mamy tego dowody na co dzień biznesem także. Czy zaczyna się próba podporządkowania sobie mediów, czy to jest sygnał, że teraz przyjdzie czas na zamykanie ust dziennikarzom ?

Marcin Wrona: To jest oczywiste, że taki sygnał już mamy. I teraz wszystko zależy od nas od dziennikarzy. Czy będziemy się ukrywali, będziemy się chowali, będziemy rezygnowali z prowadzenia programów, będziemy rezygnowali z podejmowania pewnych drażliwych tematów? Przez to pokażemy – „tak udało się nas zastraszyć”. Czy też może będziemy dalej robili swoje, biorąc na nasze barki pewną odpowiedzialność, za to co się z nami dzieje?

Krzysztof Rutkowski: Podzielam tutaj zdanie pana Wrony i sądzę, że sami decydujemy się na to co robimy. Jeżeli, powiedzmy, obawiamy się tego, że świat przestępczy może zaatakować dziennikarzy, nas jako detektywów, czy policjantów, to ja sądzę, że powinniśmy zmienić zawód i handlować pieluchami.

BG: Rozumiem Marcin, że dalej będziesz robił swoje? Zobaczymy Cię w programie „Pod napięciem”.

Marcin Wrona: Robię to od trzech lat. W zawodzie pracuję od dwunastu lat i nie marzy mi się wczesna emerytura.

Barbara Górska: Czy Wy się pojawicie znów? Ty i Agnieszka Borowska, w programie „Tylko u nas”?

Witold Krasucki: Z całą pewnością ja bym chciał pójść najdalej w tej wypowiedzi. Chciałbym złożyć deklarację, że z całą pewnością nie wycofam się z tej swojej pracy, z całą pewnością będę chciał drążyć, szukać, zadawać pytania również złodziejom, łobuzom, różnym bandytom. Nie chodzi o meneli, chodzi również o takie osoby, które siedzą wysoko na różnych stołkach władzy samorządowej, każdej innej. Tych będę też chciał ciągle pytać o to, czy pieniądze publiczne którymi dysponują wydawane są w sposób właściwy, czy nie właściwy.

Krzysztof Rutkowski: Tego panu serdecznie życzę jako detektyw. Myślę, że Marcin również zgadza się ze mną.

Marcin Wrona: Zdecydowanie tak robimy. To co robimy z pełną świadomością, tego co robimy i dlaczego to robimy.