Bogdan Rymanowski: Zabójcy z Kredyt Banku przyznali się do winy. Czy sąd powinien to wziąć pod uwagę? Czy z tego powodu, jeśli wina zostanie udowodniona, powinien łagodniej potraktować morderców?

Lech Kaczyński: Muszę powiedzieć, że po ostatnim wyroku w Warszawie, mam wątpliwości jaki tutaj zapadnie wyrok, oczywiście rzecz zależy wyłącznie od sądu. Natomiast, jak słusznie kilka minut temu powiedziano, doszło do najregularniejszej egzekucji, w której zginęły 4 osoby kompletnie niewinne. To zabójstwo oczywiście było z premedytacją. Główny sprawca to był człowiek], który pracował w Kredyt Banku jako ochroniarz, więc gdyby nie usunął swoich ofiar, nie miałby żadnych szans żeby pozostać na wolności. Sprawcy byli i tak stosunkowo łatwi do wykrycia, dlatego też moim zdaniem nie ma innego wyroku niż dożywotnie więzienie, ale sprawa się jeszcze nie odbyła i boje się fali krytyki za to, że jeszcze przed wyrokiem usiłuje coś sugerować. Oczywiście wypowiadam się nie jako były minister sprawiedliwości, zresztą to, że nim byłem z dzisiejszego punktu widzenia nie ma żadnego znaczenia, tylko jako obywatel.

Bogdan Rymanowski: Czyli według pana powinna być zastosowana kara dożywocia, ale mówi pan, że są pewne wątpliwości. Na podstawie czego ma pan te wątpliwości? Zna pan skład orzekający, czy mówi pan o dotychczasowej praktyce sędziowskiej.

Lech Kaczyński: Nie znam składu orzekającego i dobrze, że go nie znam, bo to już jest sprawa przewodniczącego odpowiedniego wydziału Sądu Okręgowego w Warszawie i tylko on powinien o tym decydować. Mnie idzie o praktykę ostatnich lat, może z krótka przerwą na lata 2000-2001, praktyką, która polegała na tym żeby albo wyroku najwyższego nie wydawać, albo jeżeli nawet sąd pierwszej instancji taki wyrok wydał, to następnie go zmieniać – taki przypadek był w Łodzi. On wzbudził nawet wątpliwości nawet tak liberalnego prawnika jak obecny marszałek Sejmu pan Janusz Wojciechowski, a przez wiele lat sędzia karny. Była taka sprawa w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie w sposób wyjątkowo okrutny, przemyślany zamordowano zupełnie przypadkowego chłopaka – zapadły wyroki dożywotniego więzienia w Sądzie Okręgowym, ale już Sąd Apelacyjny już te wyroki zmniejszył. Wraca pewna tendencja, której podstawowym wyznacznikiem jest interes skazanego, nawet najbardziej brutalnego zabójcy i unikanie tego wyroku, który przecież nie jest wyrokiem śmierci, a poza tym dożywotnie więzienie nie jest w Polsce prawdziwym dożywotnim więzieniem.

Bogdan Rymanowski: No właśnie, czy coś by się zmieniło jeśli chodzi o kary dla morderców z Kredyt Banku, gdyby przeszły proponowane przez pana zmiany w prawie karnym?

Lech Kaczyński: Jeśli one by przeszły, to sędziowie mieliby zupełnie inne wytyczne w części ogólnej prawa karnego. Jeśli do tych wytycznych by się stosowali, to jasne, że by były zmiany. Już nie mówiąc o tym, że była tam forma zabójstwa kwalifikowanego, oczywiście ona nie wykluczała kary 25 lat więzienia. Taka forma w tej chwili też jest, ale zagrożona karą od 12 lat pozbawienia wolności. Zabójstwo kwalifikowane, czyli więcej niż jednej osoby, ze szczególnym okrucieństwem, rabunkowe itd.

Bogdan Rymanowski: Tydzień temu po wyroku w sprawie zamordowania 4-letniego Michałka powiedział pan, że sędziowie złamali elementarne zasady etyczne. Czy o niskich wyrokach decyduje poziom sędziów, czy też łagodne prawo?

Lech Kaczyński: To nie jest sprawa poziomy sędziów tylko ich przekonań. Ta pani sędzia, która przewodniczyła składowi orzekającemu w sprawie Michałka ma opinię bardzo dobrego prawnika i dobrego sędziego. Tutaj chodzi o pewną ideologie prawniczą, która wśród sędziów jest w tej chwili bardzo rozpowszechniona, a ta ideologia świetnie koresponduje z obecnym kodeksem karnym, który właśnie jest jej przejawem.

Bogdan Rymanowski: Można zmienić kodeks prawa karnego, ale jak zmienić przekonania sędziów?

Lech Kaczyński: Sposobu innego jak zmiana wytycznych, które mają dla nich charakter wiążący, nie ma. Sędzia podlega prawu, a konkretnie ustawie. W obecnym kodeksie sędziowie mają pełne podstawy do tego, by działać tak łagodnie jak działają.

Foto: RMF