Za Wehrmacht Tuska nie przeproszę. Za to powinien przeprosić Donald Tusk, że wprowadził w błąd opinię publiczną - stwierdził Jacek Kurski w Kontrwywiadzie RMF FM. Poseł zaznaczył, że w Prawie i Sprawiedliwości nastały nowe czasy – łagodności i miłości. Nie będzie więc zbiórki podpisów pod wnioskami o postawienie Bogdana Klicha i Jacka Rostowskiego przed Trybunałem Stanu za dziury w budżecie.

Konrad Piasecki: W Londynie śniegi, u nas lekka odwilż, przynajmniej w Prawie i Sprawiedliwości. W studio wciąż nie mogący się otrząsnąć po kongresie Jacek Kurski. Dzień dobry.

Jacek Kurski: Witam. Metropolia RMF FM pozdrawia prowincję. Teren, Warszawę.

Konrad Piasecki: Mówi pan o Gdańsku teraz?

Jacek Kurski: Ja jestem z Krakowa, pan jest z Warszawy. Tutaj jest stolica.

Konrad Piasecki: Myślałem, że pan pozdrawia prowincję, czyli swój rodzinny Gdańsk.

Jacek Kurski: Pozdrawiam wszystkich Polaków.

Konrad Piasecki: Prezes Mówi: „Pokój nie wojna”. Prezes przeprasza inteligencję. Może i pan by kogoś przeprosił, panie pośle?

Jacek Kurski: Ale mnie pan zaskoczył. Dołączam się do słów prezesa. Jeżeli ktokolwiek czuł się urażony jakimikolwiek moimi wypowiedziami to oczywiście go przepraszam.

Konrad Piasecki: Czyli powtórzy pan za Tadeuszem Cymańskim: „Prezes dał nam przykład, że trzeba używać słowa przepraszam”. Kogo by pan personalnie przeprosił?

Jacek Kurski: Wszystkich tych, którzy mogli czuć się dotknięci, aczkolwiek personalnie nikogo sobie nie przypominam.

Konrad Piasecki: Tuska za Wehrmacht, Platformę za różne oskarżenia.

Jacek Kurski: Pan ma obsesję jak Tomasz Lis. Jestem u pana któryś raz w ciągu ostatnich czterech lat i pan za każdym razem ten Wehrmacht.

Konrad Piasecki: Za każdym razem to na pewno nie, ale uważam, że za to powinien pan przepraszać codziennie panie pośle.

Jacek Kurski: Za to powinien przeprosić Donald Tusk, że wprowadził w błąd opinię publiczną na ten temat i w ogóle rozpoczął ten absurdalny temat, poprzez który przegrał wybory prezydenckie. Pan robi krzywdę Tuskowi w tym momencie przypominając tą sprawę.

Konrad Piasecki: Czyli Tuska pan nie przeprasza?

Jacek Kurski: Niech pan już nie zaczyna.

Konrad Piasecki: Ja pytam. Przeprasza pan, czy nie, skoro jest atmosfera przeprosin.

Jacek Kurski: Nie.

Konrad Piasecki: Nie przeprasza pan?

Jacek Kurski: Za to nie.

Konrad Piasecki: Bo się pan boi, że odpowie panu jak Władysław Bartoszewski Jarosławowi Kaczyńskiemu: „Kiedy ktoś mnie po pijaku obrzyga w autobusie to nie jest obraza, to jest obrzydliwość. Prezes PiS nie ma życiorysu, który by mu pozwolił mnie obrazić”.

Jacek Kurski: Po pierwsze jestem zniesmaczony, że w poniedziałek rano po kongresie i pan już dwa takie strzały z armaty. Czy pan nie może żyć bez takiego języka? To nie jest nasz język. Ja w ogóle nie mogę uwierzyć, że coś takiego powiedział pan Władysław Bartoszewski, bo to jest tak jakby mówił Palikot. Jeżeli ktoś mówi o obrzyganiu w tramwaju, to taki język, to jest język Palikota. Nie mogę uwierzyć, że to powiedział profesor Bartoszewski.

Konrad Piasecki: Może Władysław Bartoszewski tak bardzo czuje się dotknięty przez retorykę Jarosława Kaczyńskiego, że sięga i po taki język.

Jacek Kurski: Nie mogę uwierzyć, że profesor Bartoszewski używa języka Palikota.

Konrad Piasecki: A uważa pan, że prezes przepraszając inteligencję przepraszał raczej za siebie i za łże elity, czy za wykształciuchów Ludwika Dorna?

Jacek Kurski: Powiedzmy, że za jedno i za drugie.

Konrad Piasecki: A Ludwik Dorn mówi „Przeprosiny to żadna oferta. Ja w tym przemówieniu oferty nie zauważyłem”.

Jacek Kurski: Ale to nie była oferta do sfrustrowanych działaczy, którzy pokłócili się z Jarosławem Kaczyńskim. To była oferta dla polskiego społeczeństwa i tych, którzy mogli się czuć w jakiś sposób rozczarowani polityką Prawa i Sprawiedliwości. Być może nie tylko z powodu samego PiS-u tylko z powodu sposobu, w jaki był przedstawiany, a nie oferta do pana Ludwika Dorna.

Konrad Piasecki: Czy dziś w czasach przepraszania i takiej polityki miłości Prawa i Sprawiedliwości, będziecie stawiać przed Trybunałem Stanu ministrów za problemy budżetowe?

Jacek Kurski: Ja myślę, że wcześniej sam ich usunie z rządu Donald Tusk, bo rzeczywiście budżet jest dzisiaj wielką kompromitacją Platformy Obywatelskiej. W październiku odrzucono naszą propozycję poważnej rozmowy o nowelizacji budżetu. W listopadzie, w grudniu, a nawet styczniu zaprzeczano, że jest dziura, a dzisiaj okazuje, że trzeba ciąć 17 miliardów złotych. To jest oczywista kompromitacja ministra finansów i poniekąd jego szefa, czyli Donalda Tuska.

Konrad Piasecki: No tak, ale jeżeli waszym pomysłem na łatanie dziury budżetowej jest organizacja olimpiady, to może nie za bardzo jest z kim i o czym rozmawiać?

Jacek Kurski: Organizacja olimpiady była taką symboliczną próbą uświadomienia Polakom, że jesteśmy wielkim i dumnym narodem…

Konrad Piasecki: A wie pan ile kosztuje organizacja olimpiady w Londynie?

Jacek Kurski: Pewnie miliardy funtów.

Konrad Piasecki: 10 miliardów funtów, czyli 50miliardów złotych. Trzy dziury budżetowe nasze można by tym wypełnić.

Jacek Kurski: Jakby nie było dziury, to mielibyśmy już jedną trzecią olimpiady. Chodziło o uświadomienie Polaków w sposób symboliczny i taki spektakularny, że jesteśmy wielkim i dumnym narodem. Jeżeli niewielką Grecję było stać na olimpiadę, to również my powinniśmy mieć tego rodzaju pomysły gdzieś w tyle głowy. To była symboliczność i uświadomienie Polaków, że nie musimy jako naród przepraszać całej Europy, że jesteśmy, bo jesteśmy pełnoprawnym członkiem społeczności międzynarodowej i olimpiada kiedyś w Polsce, jestem przekonany, że będzie. Może w 2020, może 2030. Powinniśmy już zacząć o tym rozmawiać.

Konrad Piasecki: A wracając do tego Trybunału Stanu. Rozumiem, że PiS nie będzie zbierał podpisów ani pod Rostowskim, ani pod Klichem? Nie chcecie nikogo stawiać przed Trybunałem Stanu?

Jacek Kurski: Myślę, że sam Donald Tusk znajdzie kozła ofiarnego i kogoś przykładowo za to ukarze.

Konrad Piasecki: No tak, ale dymisja to jest jednak zupełnie inna sprawa niż Trybunał Stanu. Trybunał Stanu to jest odpowiedzialność konstytucyjna, a tu jest tylko odpowiedzialność polityczna.

Jacek Kurski: Myślę, że warto z tego też skorzystać, bo jest to jednak poważne złamanie ustawy budżetowej, a pod Trybunał Stanu stawia się za łamanie ustaw. Tym niemniej nie chciałbym o godz. 8 rano, zaraz po kongresie od razu mówić o Trybunałach Stanu. Łagodność, miłość, sympatycznie, uśmiech i żadnych obrzygań w tramwaju.

Konrad Piasecki: Panie pośle…

Jacek Kurski: Panie Konradzie, uśmiechu!

Konrad Piasecki: I tak pan nie wytrzyma, panie pośle. Znamy się od lat.

Jacek Kurski: Założymy się?

Konrad Piasecki: Że pan nie wytrzyma?

Jacek Kurski: Założymy się?

Konrad Piasecki: Wielokrotnie się już zakładaliśmy, przynajmniej wirtualnie. Ale możemy się i założyć. To ile pan wytrzyma?

Jacek Kurski: Chodzi generalnie o zmianę stylu i nie dawać się prowokować. Ale niech pan też niekoniecznie prowokuje…

Konrad Piasecki: Panie pośle, to załóżmy się w takim razie. Jaka stawka?

Jacek Kurski: Jakaś butelka jakieś ładnej maślanki.

Konrad Piasecki: Ładna maślanka i Jacek Kurski nikogo nie obraża przez ile?

Jacek Kurski: Będę się starał nikogo nigdy nie obrażać. Zresztą, jakby pan był uczciwy, a przecież jest pan uczciwy, to sobie pan przypomni, że w ciągu ostatnich trzech lat nikogo nie obraziłem.

Konrad Piasecki: Różnie z tym bywało, panie pośle. A jeszcze chciałem zapytać o finansowanie partii z budżetu. Platforma proponuje: „Zawieśmy finansowanie partii przez tę kadencję. 400 mln zł można w ten sposób znaleźć”. Poprzyjcie ich!

Jacek Kurski: To jest szaleństwo, dlatego że Donald Tusk i Platforma doprowadzili do dziury budżetowej – 17 mld zł, to mamy zabrać 100 mln zł partiom, czyli zawiesić w Polsce demokrację. Myślę, że Polacy sobie powinni uświadomić, czy wolą płacić uczciwie 100 mln zł rocznie na partie, czy płacić grube miliardy, które będą wtedy w walizkach, czyli kosztem państwa, kosztem budżetu, kosztem ludzi, przychodzić do polityków w aferach FOZZ-u, wakacjach na elektronikę czy w aferach paliwowych.

Konrad Piasecki: Panie pośle…

Jacek Kurski: Prawo i Sprawiedliwość walczyło z aferami i nigdy nie uczestniczyliśmy w żadnych aferach, ale inni sobie radzili w inny sposób.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale jak nie będziemy oglądać Jarosława Kaczyńskiego z trzema paniami z PiS-u, to naprawdę nie będzie zawieszenie demokracji. To po prostu będzie rozsądne gospodarowanie środkami budżetowymi.

Jacek Kurski: Bez uczciwych pieniędzy dla partii politycznych nie ma demokracji. Wygrywają wtedy złodzieje, aferzyści, którzy podporządkowują sobie polityków. I taki jest wybór. Ja wiem, że finansowanie partii jest niepopularne, i to co mówię, nie przysporzy mi sympatii ludzi słuchających teraz RMF-u, ale uświadamiam ludziom niepopularną prawdę – albo mają do wyboru 100 mln zł uczciwie płacić, albo płacić ciężkie miliardy, które będą okradać polskie społeczeństwo w aferach, bo inaczej się po prostu do tej pory tego w Polsce nie robiło. Prawo i Sprawiedliwość jeśli kiedykolwiek wygrało wybory, to tylko dlatego, że na początku lat 2000 uczciwie zaczęto płacić po 100 mln zł na partie. To stworzyło równe szanse. Inaczej będą nami rządzić złodzieje albo klienci złodziei.

Konrad Piasecki: Nie jest panu przykro, że znowu się sięgnęło po kobiety a nie po Jacka Kurskiego do tego spotu?

Jacek Kurski: Dlaczego? Kobiety są esencją piękna. Jeżeli mamy takie panie, które łączą łagodność, atrakcyjność i piękny wizerunek z merytorycznymi kompetencjami i sukcesami, które odnosiły jako ministrowie rządu Jarosława Kaczyńskiego, jak Grażyna Gęsicka czy pani minister Kluzik-Rostkowska – milionowych miejsc pracy czy znakomitego wykorzystania funduszy europejskich…

Konrad Piasecki: To trzeba po nie sięgnąć, a nie po Jacka Kurskiego. Panie pośle musimy już kończyć. Jacek Kurski był gościem RMF-u. Dziękuję bardzo.

Jacek Kurski: …to jesteśmy dumni, że mamy taką piękną syntezę – trójkę ze sternikiem. Można powiedzieć, że czyny nie cuda i dziewczyny jak cuda.