Nie ma potrzeby otwierania nowych frontów, ale sprawa jest słuszna - tak poseł Jacek Kurski tłumaczy w Kontrwywiadzie RMF FM decyzję PiS-u o odłożeniu prac nad przepisami o zakazie rozpowszechniania i posiadania pornografii.

Projekt świetny, dobry kierunek, ale politycy nie są rozliczani za intencje, tylko za skutki swoich działań. Jeśli nagromadzimy zbyt wiele tego rodzaju obyczajowych, aksjologicznych, to będziemy mieli zbyt duży front przeciwko sobie. Będziemy rozliczani za sukces - mówi Kurski.

Jego zdaniem dla Prawa i Sprawiedliwości priorytetem jest teraz wprowadzenie zmian w konstytucji tak, by chroniła ona życie od chwili poczęcia.

To jest dobre rozwiązanie, świetny kompromis i historyczna szansa. (…). Jestem przekonany, że zjednoczony klub PiS, polskiej prawicy wraz z częścią PO przegłosuje realistyczny kompromis, który również będzie szedł w sukurs poglądom i odczuciom ojca Tadeusza Rydzyka - uważa poseł.

Konrad Piasecki: Miała być wielka wojna z pornografią, krucjata przeciwko współczesnemu niewolnictwu kobiet i co się z tym stało?

Jacek Kurski: Są ważniejsze rzeczy ze spraw aksjologicznych. Jest przede wszystkim sprawa konstytucyjnego ugruntowania ochrony życia – to jest teraz najważniejsze.

Konrad Piasecki: Ten projekt przepadł? Rozpłynął się?

Jacek Kurski: Nie ma potrzeby otwierania nowych frontów, aczkolwiek sprawa jest słuszna i trzeba kiedyś do nie wrócić. Nie wszystko naraz.

Konrad Piasecki: Tydzień temu Marek Jurek mówił, że to świetny projekt, szef klubu – że wyznacza dobry kierunek. Teraz został zdjęty z porządku dziennego i zdaje się, że wcale go nie ma.

Jacek Kurski: Projekt świetny, dobry kierunek, ale politycy nie są rozliczani za intencje, tylko za skutki swoich działań. Jeśli nagromadzimy zbyt wiele tego rodzaju obyczajowych, aksjologicznych, to będziemy mieli zbyt duży front przeciwko sobie. Będziemy rozliczani za sukces. To samo dotyczy kwestii konstytucji.

Konrad Piasecki: Czy prawdą jest, że tej projekt zrodził się w ten sposób, że Marian Piłka wziął podpisy, zebrane w klubie i przygotowane na okoliczność jakiejkolwiek ustawy, podpiął pod swój własny pomysł i zaniósł do marszałka Sejmu?

Jacek Kurski: Nie wiem. Nie wydaje mi się to prawdopodobne.

Konrad Piasecki: Posłowie, nawet ci, którzy się pod nim teoretycznie podpisali, byli tak zadziwieni tym, jak ten projekt wygląda, że wydaje się to bardzo prawdopodobne.

Jacek Kurski: Te sprawy na pewno wyjaśnimy w klubie, ale trudno mi uwierzyć, by coś takiego nastąpiło.

Konrad Piasecki: Powinniście wrócić jeszcze na tę ścieżkę antypornograficznej krucjaty czy odłożyć ją?

Jacek Kurski: Nie nazywajmy tego krucjatą, bo krucjata ma taki podtekst pewnej śmieszności.

Konrad Piasecki: To była bardzo poważna sprawa w historii świata.

Jacek Kurski: Nadmiar pornografii w naszym życiu publicznym i oddziaływania na dzieci prowadzi do mnóstwa tragedii i patologii i sprawą się trzeba zająć.

Konrad Piasecki: Na razie ma pan bardziej przyziemne sprawy na głowie. Jak stan pańskich oszczędności?

Jacek Kurski: Może 5 tys. złotych.

Konrad Piasecki: W pańskim zeznaniu majątkowym przeczytałem, że ma pan 210 tysięcy złotych.

Jacek Kurski: Nieaktualne. Spłacam kredyt hipoteczny i oszczędności stopniały praktycznie do zera.

Konrad Piasecki: Więc zapłata 100 tys. po przegranym procesie z Tuskiem będzie tym bardziej bolesna.

Jacek Kurski: Nie sądzę, by była aż taka kara. Udowodniłem przed sądem, gdzie stawiałem się na wszystkich rozprawach z wyjątkiem pierwszej, gdy byłem chory, że działałem w stanie wyższej konieczności, w interesie publicznym, że wszyscy świadkowie, od których powziąłem informacje o tym mechanizmie potwierdzili potem przed prokuraturą i sądem, że mi to mówili i opisywali.

Konrad Piasecki: Skoro było tak dobrze, to dlaczego pan prosił o ugodę, a Tusk się na nią nie zgodził?

Jacek Kurski: Donaldowi Tuskowi kojarzy się moja skromna osoba z przegraną w wyborach prezydenckich – oczywiście najpierw Lech Kaczyński, potem Jarosław Kaczyński – po drugie, traktuje ten proces jako trzecią rundę tych wyborów. Niepotrzebnie.

Konrad Piasecki: To byłaby odpowiedź na pytanie, dlaczego Tusk odrzucił ugodę. Ale dlaczego to pan o nią prosił, skoro uważa pan, że ten proces jest wygrany?

Jacek Kurski: Bo nie potwierdził się mechanizm, o którym mówiłem i w tej sprawie chciałem Donalda Tuska przeprosić. Natomiast on chce mnie wdeptać w ziemię i ukarać. Szkoda.

Konrad Piasecki: Czyli 100 tys. wywędruje z kieszeni?

Jacek Kurski: Myśli pan, że Tusk rządzi decyzjami sądu? Gdyby tak było, to żylibyśmy w bardzo ciekawym kraju.

Konrad Piasecki: Czy koledzy lub partia oferują pomoc finansową, jeśli pan przegra?

Jacek Kurski: Dwóch, trzech posłów zadeklarowało mi pomoc, m.in. poseł Artur Zawisza.

Konrad Piasecki: Po ile? Jak dwóch trzech, to musieliby złożyć się po jakieś 30 tys.

Jacek Kurski: Nie mówimy o scenariuszu najbardziej negatywnym. Uważam, że w tej sprawie kary finansowe byłyby nadużyciem i ograniczaniem wolności słowa i działaniem polityków w imię wyższych konieczności. Przeproszenie jest oczywiste, natomiast kara finansowa jest sprzeczna z wykładniami trybunałów europejskich.

Konrad Piasecki: Pewnie kary finansowe będą i tak mniej bolesne niż to, co się szykuje: wielka koalicja z Józefem Oleksym.

Jacek Kurski: Ależ pan jest złośliwy.

Konrad Piasecki: Patrzę na wypowiedzi polityków: Samoobrona zaprasza na swoje łono byłego premiera. To zdaje się Janusz Maksymiuk, wiceszef tej partii.

Jacek Kurski: Nawet gdyby Oleksy był jakimś tam doradcą doradcy Samoobrony, to jeszcze nie ma nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością. Odradzam Samoobronie angażowanie w jakiś sojusz z Józefem Oleksym, dlatego że jest to jedna z ikon – przepraszam za takie ładne słowo – komunizmu, odpowiedzialny za stan, w którym się Polska znalazła, gdy my przejęliśmy rządy.

Konrad Piasecki: Ikony miały raczej pociągłe twarze, o Oleksym ciężko to powiedzieć. Czy Samoobrona z Józefem Oleksym jest akceptowalnym parterem koalicyjnym dla PiS-u?

Jacek Kurski: Pociągłe – w tym wypadku pociągające wódeczkę czy wino z Gudzowatym. Nie jest oczywiście pożądanym parterem.

Konrad Piasecki: Czyli Samoobrona z Oleksym nie wchodzi w grę?

Jacek Kurski: Pyta pan o ten rodzaj deklaracji, na które w naszej partii odpowiadać może głównie Jarosław Kaczyński i upoważnione osoby.

Konrad Piasecki: Proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie, jaka to byłaby piękna koalicja: Kaczyński, Lepper, Giertych, Oleksy. Prawdziwa solidarna Polska.

Jacek Kurski: Szkoda, że ta wizja jest nieprawdziwa, ale widzę, jak zapalająca pańską wyobraźnię. Nie, takiego kina nie będzie.

Konrad Piasecki: Przyzna pan, że Kaczyński z Oleksym w jednej koalicji mogą podpalić wyobraźnię.

Jacek Kurski: Dlatego tego nie będzie.

Konrad Piasecki: "A kto kocha Boga, niech dziś przybędzie" – nawołuje ojciec dyrektor. Będzie pan dziś na antyaborcyjnej demonstracji?

Jacek Kurski: Chyba będę, przynajmniej przez chwilę, choć w tym czasie odbywa się właśnie dyskusja nad zmianami w konstytucji. Sprawozdawcą komisji jest poseł Dariusz Kłeczek z PiS, co tylko potwierdza, że ciężar tych zmian wziął na siebie PiS. To jest dobre rozwiązanie, świetny kompromis i historyczna szansa.

Konrad Piasecki: Ale nie dla ojca dyrektora.

Jacek Kurski: Jestem przekonany, że zjednoczony klub PiS, polskiej prawicy wraz z częścią PO przegłosuje realistyczny kompromis, który również będzie szedł w sukurs poglądom i odczuciom ojca Tadeusza Rydzyka.