Bogdan Rymanowski: Jak pan myśli, co Polacy zapamiętali z wczorajszej debaty sejmowej o przeróżnych zmianach?

Krzysztof Janik: Szczerze powiedziawszy, to nie wiem. Rozumiem, że dysponuje pan jakimiś badaniami w tej sprawie.

Bogdan Rymanowski: Nie, ale tak sobie myślę, że na pewno jedna wypowiedź wbiła się na długo w naszą pamięć. Nie powinien mieć pan problemów z rozszyfrowaniem kto to mówi: „Na Radzie Ministrów jest tak, że podejmujemy decyzje o charakterze politycznym w interesie elektoratu koalicji rządzącej. Mówię wam to uczciwie. Nie chcemy podejmować tych decyzji przy udziale opozycji”. Kto to powiedział?

Krzysztof Janik: Ja oczywiście przeprosiłem od razu. To jest informacja, która jest prawdziwa, ale przez swoją selektywność wprowadza słuchacza w błąd. To był taki skrót myślowy, nieprawdziwy.

Bogdan Rymanowski: To było przejęzyczenie? Jak to określić?

Krzysztof Janik: Przejęzyczenie. Chciałem sformułować długą wypowiedź mówiącą o tym, że uwzględniamy interesy elektoratu, natomiast skończyło się tak, że niby rząd rządzi w interesie elektoratu SLD.

Bogdan Rymanowski: I zupełnie nie interesuje go druga połowa Polaków, którzy nie głosowali na SLD.

Krzysztof Janik: Tak można by było to odczytać, chociaż to jest oczywiście nieprawda. Nie ukrywam, że naszą ambicją jest posiadanie poparcia znacznie większego niż ci, którzy głosowali na SLD.

Bogdan Rymanowski: 100 procent?

Krzysztof Janik: Bez przesady. Natomiast jeśli popatrzymy na tych, którzy głosowali na SLD, to jest to grupa bardzo reprezentatywna dla naszego narodu, społeczeństwa. Tam są wszystkie grupy zawodowe, wiekowe – można więc powiedzieć, że SLD jest taką partią wszystkich grup społecznych

Bogdan Rymanowski: Ale przeprosił pan za tę wypowiedź. Wierzę, że pan nie chciał tego powiedzieć, ale może pan tak powiedział, bo pan tak myśli?

Krzysztof Janik: Znamy się dosyć długo i dobrze pan wie, że ani mi w głowie takie myślenie ani takie zachowanie, ale czasem w ferworze polemiki, człowiek, chcąc coś podkreślić, albo skrócić myśl powie jakieś głupstwo. Sztuka polega na tym żeby się umieć przyznać i wstydzić. Ja się przyznaję i wstydzę.

Bogdan Rymanowski: Na razie nie widzę rumieńców

Krzysztof Janik: Mam 52 lata i ostatni raz rumieniłem się 30 lat temu.

Bogdan Rymanowski: A co koalicja ma do ukrycia, że nie chce aby posiedzeniom rządu przysłuchiwali się prezesi NBP i NIK-u? Dlaczego chcecie rządzić bez świadków?

Krzysztof Janik: Po pierwsze świadkiem jest całe społeczeństwo. Po drugie decyzja rządu wymaga zgody parlamentu. Natomiast jest coś takiego, jak podział władzy. W czasach PRL-u mieliśmy taki jednolity system władzy, gdzie taką samą władza był premier i prezes NIK-u i prezes Sądu Najwyższego i oni wszyscy się zbierali i rządzili krajem. Ta zasada słusznie została odrzucona.

Bogdan Rymanowski: Ale jest też coś takiego panie ministrze jak dobry obyczaj polityczny o którym mówił prezes NIK-u. Przez ostatnie lata prezes NIK-u był na posiedzeniu rządu.

Krzysztof Janik: Dobrym obyczajem politycznym w NIK-u było zawsze tak, że jeden z wiceprezesów był z innej opcji niż aktualny prezes NIK-u. Natomiast pan Sekuła nie żywi tam nikogo związanego z obecną koalicją rządzącą, więc o dobrych obyczajach nie mówmy. Chcę raczej mówić o konstytucji, o podziale władzy. Rząd jest od rządzenia i odpowiada za to przed Sejmem i przed społeczeństwem. NIK jest od kontrolowania a NBP od prowadzenia polityki pieniężnej.

Bogdan Rymanowski: A od czego są urzędnicy służby cywilnej – od pracy dla państwa, czy od pracy dla partii?

Krzysztof Janik: Od pracy dla państwa.

Bogdan Rymanowski: To dlaczego chcecie zlikwidować służbę cywilna?

Krzysztof Janik: Ale to jest nieprawda. To jest ewidentne kłamstwo i oszustwo.

Bogdan Rymanowski: Poseł Rokita oszukuje i kłamie?

Krzysztof Janik: Tak.

Bogdan Rymanowski: Poseł Rokita kłamie? To bardzo poważne oskarżenie.

Krzysztof Janik: A on wczoraj mówił to samo o nas. Więc odpowiadam, że kłamie – nie chcemy zlikwidować ani konkursów, ani korpusu służby cywilnej, ani urzędników służby cywilnej. Proponujemy, by dyrektor generalny – dzisiaj 90 procent dyrektorów mianowanych jest jeszcze przez rząd premiera Jerzego Buzka – bądź szef służby cywilnej, mianowany dwa lata temu na 6-letnią kadencję i będący człowiekiem ewidentnie związanym z poprzednim rządem, żeby oni mogli w przypadku kiedy jest wakat, mianować kogoś spoza korpusu służby cywilnej.

Bogdan Rymanowski: Czyli tak naprawdę otwieracie furtkę do obsadzania stanowisk służby cywilnej przez ludzi, którzy nie mają do tego kwalifikacji, kompetencji i poza konkursem?

Krzysztof Janik: Przepis, przyjęty wczoraj przez rząd mówi „spoza korpusu służby cywilnej, którzy wykazują się odpowiednim doświadczeniem i kwalifikacjami”.

Bogdan Rymanowski: A kto będzie decydował o tym czy to będzie odpowiednie doświadczenie.

Krzysztof Janik: Dyrektor generalny urzędu lub szef służby cywilnej.

Bogdan Rymanowski: Ale może się nie zgodzić na urzędnika proponowanego przez dyrektora generalnego.

Krzysztof Janik: Ale tylko moralnie może się nie zgodzić, kiedy udowodni, że nie ma tych kompetencji. Polacy, nasi wyborcy oczekują od nas skutecznego rządzenia. Natomiast ja, poza wiceministrami i gabinetem politycznym, nie mam nic do powiedzenia. Nie mogą uprawiać własnej polityki kadrowej. Mam świetnego człowieka w Kielcach i nie mogą go przyjąć do pracy.

Bogdan Rymanowski: Dobrze pan pamięta kampanię wyborczą, kiedy SLD zarzucał koalicji AWS-UW, że zawłaszczają państwo a dzisiaj wchodzicie w te same koleiny. „Mamy wielu ludzi fachowych, ale stanowiska wciąż zajmują ludzie AWS-u. Jak nas ocenią wyborcy, jeśli nie będziemy umieli zapewnić pracy nawet własnym członkom” – mówił delegat na zjazd SLD w Katowicach. Czy ta wypowiedź tak naprawdę wszystkiego nie wyjaśnia?

Krzysztof Janik: Teraz dotknął pan rzeczywiście ważnego problemu. Otóż to jest pytanie jaką swobodę manewru kadrowego ma mieć zwycięzca wyborów. To jest pytanie konstytucyjne. To w istocie jest pytanie o pryncypia ustrojowe i jak odejdziemy od złośliwości to warto się zastanowić czy rząd powinien mieć swobodę doboru kadr i jak dużą.

Bogdan Rymanowski: Grupa bezpartyjnych urzędników powinna być bardzo duża, bo ta zasada którą wy wprowadziliście może bić was po wyborach, które możecie przegrać za 4 lata.

Krzysztof Janik: Na razie mamy 600. Wszystko jest w rękach szefa służby cywilnej. Wierzę, że pan minister Pastwa ulegnie naszym namowom i będzie ogłaszał i szybciej i sprawniej konkursy, gdzie ludzie z kwalifikacjami będą mogli obejmować stanowiska.

Bogdan Rymanowski: Na razie pan Pastwa, szef służby cywilnej, mówi o tym, że podajecie nieprawdziwe dane dotyczące służby cywilnej. Jeszcze wczoraj mówiliście panowie, że na 1700 stanowisk, tylko 100 jest obsadzonych po konkursie. Natomiast pan Jan Pastwa podał dane, które całkowicie zmieniają obraz sytuacji – 1200 stanowisk zajmują ludzie, którzy objęli je jeszcze przed wprowadzeniem ustawy, więc tak naprawdę wakatów jest tylko 400.

Krzysztof Janik: Wakatów to nie ma prawie w ogóle. One zdarzają się z przyczyn naturalnych. Natomiast jest około 600 urzędników służby cywilnej, z czego 100 sprawuje funkcje kierownicze. Ja modlę się, żeby były wakaty na kierowniczych stanowiskach w administracji, bo wtedy będą likwidował te stanowiska, bo 1700 kierowniczych urzędów w administracji rządowej, to jest przynajmniej o 25 procent za dużo.

Bogdan Rymanowski: Powiedział pan, że posłowie opozycji używali w tej debacie z dolnych partii słownika poprawnej polszczyzny. O jakie słowa chodzi?

Krzysztof Janik: Staram się nie używać takich sformułowań jak pucz, zamach stanu bo zastanawiam się co by pan Rokita powiedział, gdyby rzeczywiście komuś przyszło do głowy na przykład zaproponować likwidację ustawy o służbie cywilnej. Myśmy tylko lekko ją skorygowali.

Bogdan Rymanowski: Jak zatem nazwać słowa pana premiera Leszka Millera, który mówi o małych Jasiach o majaczeniu o bredzeniu. Z jakiej partii słownika są te słowa?

Krzysztof Janik: Mój szef, premier Miller ma taki czasem dosadny język i czasem mu tego nawet zazdroszczę.

Bogdan Rymanowski: Na koniec zagadka – kto to powiedział: „Gdzie te pęczki przygotowanych przed wyborami projektów ustaw, gdzie program naprawy stosunków, w imię którego SLD zaciągał kredyt u wyborców. Działacze partyjni wciąż zajęci są obsadzaniem państwowych i samorządowych posad i domen. Rywalizacjami, intrygami albo niczym”. To prawda?

Krzysztof Janik: Jerzy Urban niech się nie wysila. To nie jest niezupełna prawda. Jerzy Urban jak zwykle przesadził, ale takie zjawiska mają czasem miejsce i to jest mój i nasz wielki ból głowy.

Bogdan Rymanowski: Będzie się pan również o to modlił, żeby to się zmieniło?

Krzysztof Janik: Tu się nie będę modlił, tu będziemy działać.

Foto: Marcin Wójcicki RMF