Bogdan Rymanowski: To pan osobiście podjął decyzję o interwencji w Ministerstwie Rolnictwa?

Krzysztof Janik: Takie mi przysługują kompetencje i takie spoczywają na mnie obowiązki. Oczywiście, że tak.

Bogdan Rymanowski: Ale dzwonił pan wcześniej do premiera i premier wyraził na to zgodę?

Krzysztof Janik: Nie mam takiego obowiązku, natomiast ustaliliśmy swego czasu, że nie będziemy tolerować takich zachowań i po prostu wczoraj zrealizowaliśmy dużo wcześniejsze ustalenia.

Bogdn Rymanowski: Ten telefon był?

Krzysztof Janik: Tak, był, oczywiście. Uważam to za rzecz oczywistą, że trzeba uprzedzić premiera o swojej decyzji.

Bogdan Rymanowski: A czy wicepremier Kalinowski poprosił pana, żeby siłą usunąć Samoobronę z budynku ministerstwa?

Krzysztof Janik: Nie. Muszę z ubolewaniem powiedzieć, że administrator tego budynku wykazał się wczoraj pewnym niezdecydowaniem, którego po prostu nie rozumiem.

Bogdan Rymanowski: Czyli osoba podległa wicepremierowi Kalinowskiemu, ministrowi rolnictwa?

Krzysztof Janik: Tak.

Bogdan Rymanowski: Czyli ma pan pretensje do ministra rolnictwa, że nie był dostatecznie zdecydowany?

Krzysztof Janik: Nie mam pretensji. Natomiast uważam, że powinienem z nim dzisiaj porozmawiać o tym, jak rozumiemy interes i porządek publiczny, jak rozumiemy bezpieczeństwo gmachów publicznych. Warto bowiem pamiętać, że taka okupacja ma wymiar polityczny, ale także ma wymiar państwowy. Tam są rozmaite dokumenty, akta, papiery dotyczące zwykłych, prostych ludzi, tysiące spraw załatwianych w tym resorcie i mamy obowiązek dbać o bezpieczeństwo tych akt.

Bogdan Rymanowski: Czyli kontaktował się pan wczoraj w czasie tej akcji z ministrem rolnictwa. Czy minister był przeciwko interwencji policji, nie chciał jej?

Krzysztof Janik: Minister wierzył, że zwycięży zdrowy rozsądek.

Bogdan Rymanowski: Chciał czekać?

Krzysztof Janik: Myślę, że chciał.

Bogdan Rymanowski: Miał do pana pretensje, że pan podjął tę decyzję?

Krzysztof Janik: Nie. To należy do moich kompetencji i nie sądzę, żeby mógł mieć jakiekolwiek pretensje.

Bogdan Rymanowski: Nie ma pan wrażenia, że o to chodziło Samoobronie, aby Polska zobaczyła, że policja usuwa rolników z ministerstwa rolnictwa?

Krzysztof Janik: Ja mam może pretensje trochę też i do siebie, ale także do moich kolegów, a także do pańskich kolegów, bo trzeba wyjaśnić, że wczorajszy protest nie miał uzasadnienia merytorycznego. Ta manifestacja była przygotowywana jako poparcie postulatu wcześniejszego rozpoczęcia skupu mleka i dopłat do skupu mleka.

Bogdan Rymanowski: Nie rozumiem, dlaczego ma pan pretensje do moich kolegów.

Krzysztof Janik: Bo być może we wczorajszych relacjach medialnych nie wybrzmiało wystarczająco głośno to, że ta manifestacja była w istocie bezprzedmiotowa. Rząd podjął decyzję o uruchomieniu systemu dopłat. Kółka Rolnicze odwołały tę demonstrację. A przypomnę, że z punktu widzenia formalnego, organizatorem manifestacji miały być Kółka Rolnicze. Otrzymaliśmy przedwczoraj wieczorem faksy z Kółek informujące służby porządkowe i władze Warszawy, że manifestacji nie będzie, że została odwołana. Więc ci, którzy wczoraj przyjechali, to przyjechali z całą świadomością, że będą robić zadymę dla zadymy, a nie o coś walczyć.

Bogdan Rymanowski: Co będzie dalej? Andrzej Lepper publicznie nawołuje do buntu społecznego, mówi że trzeba obalić ten rząd, ten parlament. Czy policja pozwoli na powtórkę z 1999 roku, kiedy doszło do blokad w całym kraju, kiedy niemal doszło do sparaliżowania kraju? Czy w tym przypadku też będzie zdecydowana reakcja?

Krzysztof Janik: Andrzej Lepper jest posłem, jest przewodniczącym klubu parlamentarnego, który dysponuje setką rozmaitych możliwości wyrażania swojej opinii i wpływania na politykę. Można wpływać na politykę argumentami, można próbować wpływać pałą. Pała pana Leppera spotka się...

Bogdan Rymanowski: Z pałą ministra Janika?

Krzysztof Janik: Nie, z praworządnym postępowaniem służb, które odpowiadają za porządek i bezpieczeństwo w kraju.

Bogdan Rymanowski: Po raz kolejny od 7 miesięcy wracamy do punktu wyjścia, do kwestii jak traktować Samoobronę, jak traktować Andrzeja Leppera. Czy jest pan za izolacją człowieka, który kpi sobie z prawa i z demokracji?

Krzysztof Janik: Od 7 miesięcy z najwyższą powagą mówię, że Samoobrona to są setki ludzi, którzy aktywnie uczestniczą w życiu swoich społeczności lokalnych, tysięcy ludzi, którzy głosowali na posłów Samoobrony. Z drugiej strony to jest Andrzej Lepper, który zdaje się, że dosyć giętko traktuje prawo i państwo.

Bogdan Rymanowski: Czyli izolacja Leppera, a nie izolacja Samoobrony?

Krzysztof Janik: Kiwam głową.

Bogdan Rymanowski: Czyli premier Miller nie spotka się po raz kolejny z panem Andrzejem Lepperem?

Krzysztof Janik: Od wielu miesięcy nie spotykamy się już z panem Lepperem i jak widać tematów do rozmowy jest coraz mniej.

Bogdan Rymanowski: Ale Sojusz trochę pije piwo, które sam nawarzył, bo przecież SLD w jakimś sensie obłaskawiał Samoobronę. Gdyby nie SLD, na stanowisku wiceszefowej komisji sprawiedliwości nie stałaby osoba, która jest oskarżona o fałszowanie dokumentów.

Krzysztof Janik: W październiku ubiegłego roku wydawało się, że jest szansa na zaistnienie Samoobrony i jej liderów w normalnym parlamentarnym systemie politycznym. Nie można było z góry powiedzieć, że nie da się ułożyć współpracy parlamentarnej z tym nowym klubem. Jak widać dzisiaj, nie da się.

Bogdan Rymanowski: „Życie Warszawy” i „Super Ekspres” ujawniły, że bawił się pan w restauracji Belweder, gdzie również przebywał Edward M., człowiek podejrzany o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały. Nie ma pan wyrzutów sumienia?

Krzysztof Janik: Nie znam człowieka, pewnie się gdzieś w tłumie kręcił.

Bogdan Rymanowski: Gdyby pan wiedział, że on tam jest to by pan przyszedł?

Krzysztof Janik: Oczywiście, że nie.

Bogdan Rymanowski: Ale to szef pańskiego gabinetu politycznego pan Roman Kurnik zaprosił pana Edwarda M.

Krzysztof Janik: Bez przesady, on nie jest szefem mojego gabinetu politycznego, pracuje w MSW. To były zastępca komendanta głównego Marka Papały. On także, jak twierdzi, jest zaskoczony tym, że przyszedł pan Edward M. Jeśli mam pretensje do kogokolwiek, to o to, że w tej sprawie nie byłem informowany, że wymiar sprawiedliwości - bo policja zdziałała prawidłowo - zlekceważył tę kwestię.

Bogdan Rymanowski: Dodajmy, że sąd stwierdził, iż zatrzymanie Edwarda M. było uzasadnione. Chyba nie dziwi się pan teraz politykom opozycji, którzy głośno oskarżają wymiar sprawiedliwości, że dlatego Edward M. opuścił areszt, bo politycy SLD są bardzo dobrze z nim zaprzyjaźnieni.

Krzysztof Janik: Ta teza to przesada. Mogę powtórzyć tylko rzecz, którą proszę, żeby na przyszłość pamiętać - z racji swoich zajęć uczestniczę w tysiącu różnych spotkań, imprez i, niestety, nie mogą wykluczyć, że na tych spotkaniach pojawią się i przestępcy, i ludzie godni pogardy.

Bogdan Rymanowski: Prawo i Sprawiedliwość chce, żeby pan odwołał ze stanowiska Stanisława Bukowskiego, nowego komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie. Pan Bukowski został w 1982 roku skazany przez wojskowy sąd garnizonowy na rok ograniczenia wolności, za pobicie zatrzymanego mężczyzny i nakłanianie świadków zdarzenia do składania fałszywych zeznań. Był wtedy funkcjonariuszem ZOMO. Odwoła go pan ze stanowiska?

Krzysztof Janik: Nie chce być złośliwy, ale w rządzi, którego zapleczem byli dzisiejsi politycy PiS, pan Bukowski był awansowany. Pan minister Milczanowski powołał go na zastępcę komendanta wojewódzkiego w Szczecinie, następnie awansował go do komendy głównej. Druga uwaga – jest coś takiego, jak zatarcie skazania. To nie jest tak, że człowiek powinien za błędy młodości płacić całe życie.

Bogdan Rymanowski: Nie dyskwalifikuje go to, co się stało w 1982 roku?

Krzysztof Janik: On wygrał konkurs, w którym nie było przedstawicieli ministra. Nie mam zamiaru go odwoływać, natomiast chce go zaprosić na rozmowę i zapytać o głębię refleksji po tamtym wydarzeniu i mam nadzieję, że to będzie odpowiedź pozytywna.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa