RMF: Czy po zwycięstwie nad Armenią zapanował smutek w Sojuszu Lewicy Demokratycznej?

Krzysztof Janik: Wręcz przeciwnie - entuzjazm.

RMF: Ale widzi pan, że rząd Jerzego Buzka od sukcesu do sukcesu w dziedzinie sportu. Najpierw Adam Małysz, teraz piłkarze. No, wy takich sukcesów nie mieliście?

Krzysztof Janik: Ale mógłby pan mi przypomnieć, który z ministrów rządu grał wczoraj?

RMF: No, ale chodzi mi o wpływ rządu Jerzego Buzka na piłkarzy?

Krzysztof Janik: Nie, nie panowie. Przyjmijmy takie założenie robocze, które będziemy weryfikowali potem, że nie wszystko - dzięki Bogu - nie wszystko zależy w naszym kraju od rządu, a to, co nie zależy od rządu idzie nieźle.

RMF: Wydawało nam się, że do tej pory wszystko, co szło źle zależało od rządu. Tak było przynajmniej w propagandzie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, więc wszystko, co idzie dobrze też powinno zależeć od rządu.

Krzysztof Janik: Przepraszam, ale zarzucanie nam braku obiektywizmu jest przesadą. Staramy się wywarzać. Ja na przykład, dostrzegam wiele pozytywnych elementów w tym, co robiła koalicja rządząca.

RMF: W dziedzinie sportu?

Krzysztof Janik: Też, też. Natomiast nie sposób nie zauważyć, że oprócz tych rzeczy pozytywnych było całe morze rozmaitych nieporozumień, które są związane chyba - tak myślę - z szerszą cechą prawicy polskiej, czyli z brakiem wyobraźni, z brakiem takich jakiś takich kompetencji, z nieprzewidywalnością, to widać.

RMF: Może pan powie najpierw trochę o lewicy?

Krzysztof Janik: Ale wie pan, to widać. No umówmy się - Akcja Wyborcza Solidarność, to już jest przeszłość. Natomiast w to miejsce mamy olbrzymią ilość klubów, kółek, partyjek, kanapek i tak dalej.

RMF: Porozmawiajmy o przeszłości Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Czy SLD pozbędzie się ze swojej rady programowej pana Kazimierza Morawskiego, znanego tropiciela syjonistów z ‘68 roku?

Krzysztof Janik: Znaczy ja bym nie chciał, że by to było przedmiotem jakiś takich żartów.

RMF: Nie, to jest bardzo poważna sprawa. Nie chcemy żartować, chcemy poważnej odpowiedzi na to pytanie.

Krzysztof Janik: Natomiast muszę powiedzieć, że rozmaici ludzie w Polsce mają rozmaitą przeszłość, mniej lub bardziej chwalebną, mniej lub bardziej barwną.

RMF: Ale czy Sojusz Lewicy Demokratycznej pozbędzie się pana Morawskiego?

Krzysztof Janik: A skończyć? Bardzo będę wdzięczny.

RMF: Chciałem przypomnieć pytanie.

Krzysztof Janik: Ja odpowiem na to pytanie. Myślę, że każde z tych ludzi musi dokonać oceny swojego postępowania, swojego życiorysu, zważyć - że tak powiem przeszłość - a potem podjąć decyzję. Sojusz nie powołuje do rady polityczno-programowej. Delegują organizacje, które podpisały porozumienie z Sojuszem.

RMF: I z organizacją pana Kazimierza Morawskiego również?

Krzysztof Janik: Tak.

i>RMF: Również takie porozumienie zostało podpisane?

Krzysztof Janik: I to jest rzecz tej organizacji....

RMF: Osobiście z nim?

Krzysztof Janik: Nie, nie osobiście z nim. Z jego organizacją, on jest przewodniczącym tej organizacji i do niej należy decyzja.

RMF: Ale uważa pan, że taki człowiek może być w radzie polityczno- programowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej?

Krzysztof Janik: Powiem panu szczerze, to trzeba było popatrzeć na to wszystko, co pan Morawski robił przez ostatnie lata. Ja nie chcę wypowiadać się za innych ludzi, mam w sobie dość skromności. Mogę powiedzieć, że co prawda w tamtych czasach byłem dzieckiem, no przesadziłem młodzieńcem.

RMF: 18-letnim młodzieńcem.

Krzysztof Janik: Młodzieńcem. Nawet muszę powiedzieć, że chyba dałbym się zapisać po tej lepszej stronie, bo mieszkałem w domu studenckim ”Żaczek” i z wysokości piątego piętra odważnie polewałem wodą milicję, która wpadła tam za studentami.

RMF: Gratulujemy, gratulujemy przeszłości.

Krzysztof Janik: Dziękuję bardzo.

RMF: No niestety, pańscy koledzy z rady polityczno-programowej taką przeszłością nie mogą się szczycić.

Krzysztof Janik: Nie koledzy. Mówimy o jednym panu

RMF: Jeden kolega. A Andrzej Majkowski, to nie pański kolega?

Krzysztof Janik: Mój kolega.

RMF: A Wojciech Lamentowicz. To nie pański kolega?

Krzysztof Janik: No, nie.

RMF: Nie przyznaje się pan?

Krzysztof Janik: No, nie. Pana Lamentowicza znam dużo słabiej.

RMF: Ale ma pan dwóch kolegów antysyjonistów. Chcę wrócić do doświadczenia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który pisze, że każdy naród ma swoich bohaterów i nikczemników. Chciałem zapytać, czy tacy panowie, jak pan Majkowski, pan Morawski należą do bohaterów, czy raczej do nikczemników?

Krzysztof Janik: Wie pan, to są takie skrajne dychotomiczne podziały, które nigdy w życiu się nie sprawdzają.

RMF: Ale, to jest oświadczenie SLD.

Krzysztof Janik: Dobrze, wszystko w porządku. Natomiast chcę powiedzieć o jednej rzeczy. Czy panów zdaniem człowiek ma prawo do zmiany poglądów i swojego postępowania, czy nie ma?

RMF: Oczywiście, że ma

Krzysztof Janik: Jeśli ma, to rozumiem.

RMF: Ale czy ten człowiek musi natychmiast zasiadać w Kancelarii Prezydenta, po zmianie - takiej dość wyrazistej - poglądów, albo we władzach SLD?

Krzysztof Janik: Javier Solana organizował manifestacje antynatowskie. Dzisiaj jest sekretarzem generalnym NATO. (był, obecnie sekretarzem generalnym NATO jest lord George Robertson, przyp. RMF FM)

RMF: Ale, to jest odpowiedź typu: a u nas biją Murzynów. Pan wybaczy ale demonstracje antynatowskie są zupełnie czymś innym, niż brudna kampania w ‘68 roku. Nie uważa pan?

Krzysztof Janik: Ja przyznaję każdemu człowiekowi prawo do zmiany poglądów i tą zmianę szanuję.

RMF: Tak i jeśliby na przykład naziści, zasiadali w radzie programowej SLD, to też by pan powiedział że przyznaje im pan prawo do zmiany poglądów?

Krzysztof Janik: Niechże pan nie żartuje.

RMF: Ja nie żartuje. Pytam poważnie, uważa pan że tacy ludzie mogą być?

Krzysztof Janik: Jeśli szczerze ktoś zmienił poglądy, te które głosił czterdzieści lat temu, ma prawo do tej zmiany i mam prawo wierzyć, że dokonał tego szczerze.

RMF: Panie pośle, pan jest w Sojuszu Lewicy Demokratycznej od gadania czy od roboty?

Krzysztof Janik: Od roboty.

RMF: Janusz Rolicki, były naczelny „Trybuny” napisał wczoraj w artykule w „Rzeczpospolitej”, że w SLD od gadania jest kierownictwo, a reszta od roboty. To pan jest tą resztą?

Krzysztof Janik: To jest jedna z fraz tego artykułu, która jest kłamliwa, bo to nieprawda. W kierownictwie wszyscy są od roboty.

RMF: Reszta jest prawdziwa, czy też kłamliwa?

Krzysztof Janik: Nie, wszyscy są od roboty.

RMF: „SLD nie ma żadnego oryginalnego pomysłu na gospodarkę, nie dyskutuje o przyszłości, siedziba SLD wieczorami przypomina trupiarnie, a Janik z Millerem zamiast o programie, myślą o zdobyciu władzy.” To są tezy z artykułu pańskiego byłego towarzysza partyjnego. Czy tak można go nazwać? Czy Janusz Rolicki był w SLD?

Krzysztof Janik: Nie, nie był nigdy w SLD

RMF: Ale był szefem „Trybuny”, gazety jakże bliskiej SLD.

Krzysztof Janik: Rzeczywiście, ale o ile pamiętam nie odniósł specjalnych sukcesów.

RMF: Jak to się mogło stać, że taki człowiek dzisiaj pisze takie rzeczy. Nie sprawdził się?

Krzysztof Janik: Nie, ustaliliśmy jakieś trzy minuty temu, że każdy ma prawo do zmiany poglądów.

RMF: Tamto był w perspektywie trzydziestu trzech lat.

Krzysztof Janik: A Janusz Rolicki w perspektywie ostatnich trzech lat zmienił poglądy i to jest jego prawo. Ja mu wierzę że dokonał tego szczerze chociaż jest pewna różnica. On wykorzystuje to, że kiedyś był z nami, po to żeby dziś nas oczerniać. To jest taka postawa do której nie przywiązuje specjalnej wagi, bo na szczęście nie ona dominuje w społeczeństwie.

RMF: Czyli jako szef sztabu wyborczego Sojuszu będzie pan sobie ucinał te pogawędki o których pisze Janusz Rolicki z władzami radia i telewizji? Pisze bardzo precyzyjnie: 8.30 wtorki rano gabinet sejmowy Leszka Millera.

Krzysztof Janik: Wie pan, jestem szalenie zdumiony, bo odkąd zostałem sekretarzem generalnym najpierw w SDRP potem w SLD, to wtorek to jest najbardziej uporządkowany dzień w życiu naszej partii. Mianowicie, 9.30 kierownictwo, 12.00 Krajowy Komitet Wykonawczy, o 14.00 rozmowy bilateralne przewodniczącego ze mną a następnie prezydium klubu i posiedzenie klubu o 19.00.

RMF: Czyli takich spotkań nie było? Rolicki pisze, że to było trzy lata temu. To może od tego czasu ten harmonogram się wam trochę zmienił?

Krzysztof Janik: Powiem szczerze. Być może on ma jakąś lepszą pamięć, ale ja też siebie nie podejrzewam o amnezję. Pamiętam co robiłem trzy lata temu.

RMF: Takich spotkań nie było - z ręką na sercu mówi nam to sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej. A jak pan sądzi, dlaczego w takim razie Janusz Rolicki kłamie, bo wyraźnie kłamie. Z rozżalenia, że zawiódł się na lewicy?

Krzysztof Janik: Nie wiem, nie tylko w tej sprawie kłamie, bo ta sprawa to jest drobna. On kłamie w sprawach bardziej zasadniczych.

RMF: W których, na przykład?

Krzysztof Janik: Na przykład twierdząc, że nie mamy programu, że nic się nie dzieje. Wie pan ja nie wiem co on czyta, może akurat czyta nie te dokumenty co ja.

RMF: Pan nocami siedzi w tym gmachu Sojuszu Lewicy Demokratycznej na Rozbrat i pisze pan program cały czas?

Krzysztof Janik: Nie, pisze gdzieś z czterysta ludzi i program nie powstaje przy biurku.

RMF: Jak przebiega batalia o gabinet Mariana Krzaklewkiego. Będzie trwała czy nie? (pokój, który zajmuje Krzaklewski należy się największemu ugrupowaniu w Sejmie a jest nim obecnie klub SLD przyp. RMF FM)

Krzysztof Janik: Wie pan, uzyskaliśmy silną legitymację moralną i polityczną do tego żeby odzyskać ten pokój, natomiast w szeregach AWS-u widać determinację w obronie tego pokoju, ale sytuacja się rozwija dynamicznie.

RMF: Ale to Leszek Miller mówi, że nie chce tego gabinetu po Krzaklewskim i powstrzymuje kolegów.

Krzysztof Janik: Leszek Miller jest tu gołąbkiem pokoju. To prawda.

RMF: A Krzysztof Janik jest sępem?

Krzysztof Janik: Nie, ja dyskretnie z drugiego szeregu. Mam oko na to wszystko.

RMF: Będziecie walczyć?

Krzysztof Janik: Wie pan, są w naszych szeregach ludzie, którzy nawet guzika nie oddadzą, a co dopiero taki ładny gabinet.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa