Ewidentnie posłowie PiS-u przedstawili nieprawdziwe usprawiedliwienia. Byłbym zainteresowany, by ta sprawa skończyła się w komisji etyki poselskiej, ale jeśli jej wnioski będą wskazywały na złamanie prawa, to nie wykluczam skierowania sprawy do prokuratury - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Bronisław Komorowski. Marszałek Sejmu dodał, że PO porozumiała się z SLD w sprawie zmian w ustawie medialnej: Zlikwidujemy PiS-owski przechył w KRRiT.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, nie korci pana, by wyzwać Jarosława Kaczyńskiego na pojedynek?

Bronisław Komorowski: Pewnie kiedyś bym wyzwał na pojedynek, ale musi być spełniony przynajmniej jeden warunek – druga strona musi mieć tzw. zdolność honorową. W stosunku do osoby, która własny honor sprzedała za 300 złotych, bo tyle kosztuje brak usprawiedliwienia za nieobecność Sejmie, zastanowiłbym się parę razy czy warto.

Konrad Piasecki: To jak inaczej mężczyzna, polityk, poseł, człowiek może uporać się z oskarżeniem o brak honoru, jeśli nie przy pomocy pojedynku?

Bronisław Komorowski: Właśnie mówiąc o tym, że ktoś, kto rzuca takie oskarżenia, powinien najpierw wytłumaczyć, dlaczego własny honor sprzedał za 300 złotych.

Konrad Piasecki: Pan jeszcze mógłby stanąć przed komisją, bo to właśnie niechęć do stanięcia przed komisją sprawiedliwości i wyjaśnienia udziału w aferze aneksowej do raportu o WSI skłoniła Jarosława Kaczyńskiego do tego właśnie oświadczenia: „Marszałek Komorowski jest człowiekiem pozbawionym honoru”.

Bronisław Komorowski: Wie pan, to jest taka długotrwała kampania, akcja opluskwiania, opluwania, snucia lepkiej pajęczyny pomówień wokół mnie, Bogdana Borusewicza, Władysława Bartoszewskiego, z całym szacunkiem i zachowując proporcję wobec Lecha Wałęsy. To PiS uprawia taką politykę opluwania powolnego, żeby coś się przykleiło. W tym przypadku od miesięcy próbuje się mnie szarpać, zapominając o jednym, że to z powodu moich działań oficer byłych służb komunistycznych, który usiłował korumpować komisję weryfikacyjną Antoniego Macierewicza, siedzi dzisiaj w więzieniu.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, ale mógłby to wszystko powiedzieć przed komisją sprawiedliwości. Stanąć z otwartą przyłbicą i powiedzieć całą historię Lichockiego, Tobiasza, aneksu, ofert i wszystkiego innego.

Bronisław Komorowski: Ja to powiedziałem i w prokuraturze, i w kontrwywiadzie państwowym, dlatego że służby wymagają dbałości od strony przede wszystkim bezpieczeństwa państwa.

Konrad Piasecki: I po trosze w Kontrwywiadzie RMF FM…

Bronisław Komorowski: Kontrwywiad państwowy ma to do siebie, że zawsze rozpatruje problem od strony ewentualnego szpiegostwa cudzego. Ten oficer, który załatwiał za pieniądze weryfikację w komisji weryfikacyjnej pana Antoniego Macierewicza, mógł załatwiać weryfikacje za pieniądze także dla wywiadów obcych a nie osób prywatnych.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, stanie pan przed komisją, jeśli Ryszard Kalisz pana wezwie?

Bronisław Komorowski: Przede wszystkim komisja mnie nie wzywa. Znam wniosek komisji, która zamierza przesłuchać prokuratora.

Konrad Piasecki: Ale czytałem wypowiedź Ryszarda Kalisza, który powiedział, że chętnie by się z panem spotkał.

Bronisław Komorowski: Ale ja znam papier.

Konrad Piasecki: Papier jest cierpliwy, słowo trochę mniej?

Bronisław Komorowski: Znam papier, który wpłynął do mnie i powiem tak – jestem absolutnie spokojny co do tego, że postąpiłem w 100 proc. prawidłowo, kierując informację do kontrwywiadu państwowego, a stamtąd sprawa trafiła do prokuratury. To jest dzielenie włosa na czworo, bo problemem jest korupcja w komisji weryfikacyjnej pana Antoniego Macierewicza czy wokół niej.

Konrad Piasecki: Ale tą sprawą zajmuje się prokuratura. Panie marszałku, stanąłby przed komisją czy nie?

Bronisław Komorowski: Dzisiaj, za godzinę wylatuję do Brukseli. Będzie uruchomiona w Parlamencie Europejskim wystawa poświęcona Bronisławowi Geremkowi i to jest rzeczywiście ważna polityka z punktu widzenia państwa.

Konrad Piasecki: Zgoda, ale jeśli któregoś, innego dnia komisja pana wezwie, to?

Bronisław Komorowski: Ale komisja mnie nie wzywa!

Konrad Piasecki: A jeśli wezwie?

Bronisław Komorowski: To PiS usiłuje, żeby mnie komisja wezwała.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, ale nie odpowiada pan na pytanie.

Bronisław Komorowski: Odpowiem panu. Na razie Prawo i Sprawiedliwość nie jest w stanie przekonać nawet komisji, ba – nie jest w stanie przekonać całej opozycji.

Konrad Piasecki: Przyjdzie pan czy nie? Przyjdzie pan czy nie panie marszałku?

Bronisław Komorowski: Jak mnie wezwie cała komisja – rozważę, ale na razie śmieje się PiS-owi w twarz. PiS po prostu się wygłupia, złośliwie się wygłupia, wiedząc, że nie mają odrobiny nawet racji; wiedząc, że taka jest obowiązująca praktyka, że w sprawach podejrzanych o szpiegostwo kieruje się informacje do kontrwywiadu a nie do policji czy prokuratury.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, lepiej się bujać i udawać rządzenie czy robić wybory?

Bronisław Komorowski: Należy rządzić.

Konrad Piasecki: A jeśli się nie da? Poseł Kłopotek mówi tak: jak będą weta prezydenckie nie ma sensu bujać się do 2011 roku, lepiej poprosić obywateli o silniejszy mandat poparcia. Jak bliski jest panu ten sposób myślenia?

Bronisław Komorowski: Odnoszę wrażenie, że pan poseł Kłopotek nie jest filarem PSL-u i chyba mówi we własnym imieniu, a nie w imieniu PSL-u.

Konrad Piasecki: Ale wasz filar, czyli Janusz Palikot też mówi o wyborach, a i filar PIS-u Adam Bielan też mówi o wyborach – jakaś koalicja powstaje prowyborcza?

Bronisław Komorowski: Myślę, że pan to dobrze ujął, że są to tego rodzaju postaci, które sobie harcują w wypowiedziach i myślę, że niekoniecznie mają wpływ…

Konrad Piasecki: Czyli myśl o szybkich wyborach jest panu obca?

Bronisław Komorowski: Tak, bo uważam, że jeśli były wybory i one wskazały kogo Polacy chcą widzieć u sterów władzy państwowej, należy to po prostu wykonać, chyba że… wie pan kataklizmu się nie przewiduje, tylko się buduje optymistyczne scenariusze.

Konrad Piasecki: Ale pan powiedział „chyba że”. Chyba że co?

Bronisław Komorowski: Wie pan, chyba że by nastąpiło trzęsienie ziemi na miarę taką, która zatopiła Atlantydę.

Konrad Piasecki: To w Polsce wszystko jest mało prawdopodobne, bo nie leżymy w strefie sejsmicznej.

Bronisław Komorowski: Ja uważam, że należy budować scenariusze optymistyczne tzn. starać się jak najlepiej rządzić i obecny rząd to robi - z trudnościami – bo weto prezydenta czasami przeszkadza, ale wiele też wskazuje, że i z wetem prezydenta można sobie poradzić.

Konrad Piasecki: Na razie czytam dzisiejsze gazety i widzę na horyzoncie kolejne weto. Podobno jest kolejny pomysł na to, aby stworzyć ustawę, która rozpędzi na cztery wiatry KRRiTV?

Bronisław Komorowski: Tym razem widać tę ustawę, która rzeczywiście pozwoli na zlikwidowanie przechyłu propisowskiego w KRRiTV, pozwoli zreformować media publiczne, bo to jest potrzebne z punktu widzenia mediów publicznych, przy zminimalizowanym ryzyku weta prezydenckiego, a przynajmniej przy dużej szansie odrzucenia go. Część opozycji mówi, że chciałaby tych zmian i to bardzo dobrze.

Konrad Piasecki: Ale jesteście dogadani – mówiąc kolokwialnie – z SLD?

Bronisław Komorowski: Od pewnego czasu takie rozmowy prowadzimy i uważam, że one mają głęboki sens. Ich alternatywą jest pozostawienie mediów, że tak powiem, w niewoli egipskiej PiS-u.

Konrad Piasecki: Pan zaczął od 300 złotowych usprawiedliwień, czy też usprawiedliwień wartych 300 złotych. Czy te usprawiedliwienia trafią do prokuratury?

Bronisław Komorowski: Ja skierowałem sprawę do komisji etyki. Jako marszałek byłbym zainteresowany tym, żeby na tym poziomie sprawa się zakończyła, ale jeżeli będą wnioski komisji etyki idące o wiele dalej, wskazujące na złamanie prawa a nie tylko dobrych obyczajów, to absolutnie tego nie wykluczam. Tym bardziej, że Lewica zapowiedziała chęć skierowania wniosku do prokuratury.

Konrad Piasecki: I jeśli złamanie prawa, to rozumiem poświadczenie nieprawdy w tych usprawiedliwieniach, dowodzących, że tego dnia posłowie PiS-u byli zupełnie gdzieś indziej, chociaż byli w sejmie?

Bronisław Komorowski: Ewidentnie posłowie PiS-u, część z nich, przedstawili fałszywe, nieprawdziwe usprawiedliwienia, a z tytułu ich ewentualnego przyjęcia mieliby korzyść w postaci 300 złotych zaoszczędzonych.

Konrad Piasecki: Pan miałby ochotę zostawić tę sprawę do dyspozycji prokuratury?

Bronisław Komorowski: Ja do tego nie dążę. Wolałbym, żeby sprawa zakończyła się na poziomie sejmu i komisji etyki, ale jeżeli się okaże, że jest złamanie prawa, to wtedy prokuratura.

Konrad Piasecki: Zmiana ustawy o IPN. Czy pan uważa, że ta zmiana powinna być rewolucyjna? Czy powinna to być zmiana, która doprowadzi do zmiany składu kolegium IPN-u i prezesa IPN-u w konsekwencji?

Bronisław Komorowski: Uważam, że IPN stał się symboliczną trochę instytucją. Trzeba bardzo z nią uważać, tym bardziej, że w samym IPN jest sporo bardzo wspaniałych ludzi, wspaniałych historyków i bardzo wiele prac jest prowadzonych. Problem IPN, a nasz problem z IPN polega na tym, że w IPN nastąpiło zwichnięcie – tak samo jak w mediach publicznych – na jedną burtę. Tam szczególnie dużo mają do powiedzenia polityczni radykałowie, gdzieś spod znaku Antoniego Macierewicza i takie popłuczyny po endecji.

Konrad Piasecki: Gdzie są te popłuczyny? Kto jest tą popłuczyną po endecji?

Bronisław Komorowski: Nie chce wymieniać nazwisk, ale jestem historykiem z wykształcenia i znam to środowisko dosyć dobrze i mógłbym pokazać palcem, ale nie ma sensu.

Konrad Piasecki: Ale kto? Antoni Dudek, Janusz Kurtyka, Jan Żaryn?

Bronisław Komorowski: Jest taka dobra łacińska maksyma: „nomina sum odiosa”, więc ja nazwisk tutaj nie wymienię. Ale stwierdzam fakt. Tam mamy do czynienia z przewagą radykałów, którzy rozwiązują jakieś polityczne, własne dylematy kosztem wielu innych osób, kosztem spokojnego badania historii. Takie popłuczyny endeckie, które szkodzą – wg mnie – Polsce.

Konrad Piasecki: Te popłuczyny należałoby wyrugować jakoś stamtąd?

Bronisław Komorowski: Powinno się doprowadzić do zrównoważenia. Nie chodzi o to, żeby jakakolwiek inna opcja polityczna zawłaszczyła IPN. Chodzi o to, żeby tam byli historycy poważni, umiarkowani – tacy, którzy szukają prawdy, a nie szukają rozgrywki polityczno-ideologicznej. Jeśli tak by się dało zrobić bez zmiany ustawy, to lepiej. Jeżeli okaże się, że te popłuczyny i radykałowie trzymają się na tyle mocno, że ich nic nie jest w stanie ruszyć, to ja osobiście – to jest moje osobiste zdanie - bym rozważył wariant zmiany ustawowej, aczkolwiek jest to wariant bardzo niewygodny.

Konrad Piasecki: I to byłby wariant ze zmianą kolegium i w konsekwencji z możliwością zmiany prezesa?

Bronisław Komorowski: Nie mówię o szczegółach. Na razie – wg mnie – warto obserwować IPN i zachęcać do tego, żeby sam się wewnętrznie trochę oczyszczał. Odnoszę wrażenie, że sprawa z panem Cenckiewiczem właśnie ma taki charakter, że to prezes Kurtyka zrezygnował z takiej najbardziej ekstremalnej osoby właśnie po to, żeby troszkę zrównoważyć ten IPN od środka.

Konrad Piasecki: Warto zmniejszać budżet IPN?

Bronisław Komorowski: Warto nie zwiększać. Dzisiaj tak stoi problem, że IPN ma ogromną ilość pieniędzy – większą niż np. Najwyższa Izba Kontroli. Tam są najwyższe pensje w świecie badawczym, archiwalnym. To są gigantyczne pensje i uważam, że to lekka przesada.

Konrad Piasecki: Gigantyczne, tzn. na poziomie 3-4 tys. zł?

Bronisław Komorowski: Dużo większe, niż w innych archiwach państwowych i w innych placówkach badawczych. Według mnie nie ma takiej potrzeby. Troszkę wiem od kolegów historyków, jak tam kształtują się zarobki, więc nie widzę żadnego powodu, żeby jeszcze dosypywać pieniądze publiczne do tej instytucji. Wręcz odwrotnie – należy oczekiwać, że instytucja ta będzie bardziej racjonalnie działała, także od strony finansowej.

Konrad Piasecki: Co pan sobie myśli, kiedy pan słyszy, że sekretarka marszałka Borusewicza dzwoni i mówi, że książka o Lechu Wałęsie odbije się na budżecie IPN?

Bronisław Komorowski: Śmieję się. Jeżeli ktoś ulega naciskom sekretarki, to się w ogóle do życia nie nadaje, a nie tylko do polityki.

Konrad Piasecki: Nikt nie uległ tutaj naciskom, natomiast telefon odnotowano.

Bronisław Komorowski: Ta sprawa daje świadectwo kompromitujące dla pana prezesa Kurtyki. Ulec ewentualnym naciskom sekretarki…. Może jeszcze woźna by zadzwoniła z pogróżkami?

Konrad Piasecki: Ale prezes Kurtyka nie uległ tym naciskom, bo twierdzi, że nacisków na odwołanie Cenckiewicza nie było.

Bronisław Komorowski: Jak ktoś jest strachliwy, to ulega takim naciskom. Ja zachęcam, żeby nie ulegać.

Konrad Piasecki: Ale podoba się panu taki telefon? Pana sekretarka też by tak zadzwoniła?

Bronisław Komorowski: Nikt nie wie, jak ten telefon wyglądał.

Konrad Piasecki: Jak to z telefonem. Jeżeli nie był na podsłuchu, mam nadzieję.

Bronisław Komorowski: Jeżeli to jest telefon, który mówi: „Panie prezesie, mi się bardzo nie podoba działanie pańskiej instytucji, a konkretnie tej osoby” – każdy obywatel ma do tego prawo. Jeżeli za tym idą pogróżki, to oczywiście byłaby to rzecz naganna. Naganna na poziomie sekretarki – z całym szacunkiem dla sekretarki.