Obywatele mają prawo wiedzieć, jaki jest stan zdrowia prezydenta i premiera. Dzięki mediom przeważnie się orientują - mówi Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. Gość Kontrwywiadu RMF FM zaznacza jednak, że pytania Janusza Palikota o zdrowie Lecha Kaczyńskiego to oczywista gra.

Konrad Piasecki: Czy obywatele mają prawo wiedzieć, jaki jest stan zdrowia głowy ich państwa?

Janusz Kochanowski: Mają. Oczywiste to jest. I dzięki mediom przeważnie się orientują.

Konrad Piasecki: A dzięki oficjalnym raportom medycznym, takim o jakie apeluje Janusz Palikot?

Janusz Kochanowski: Po pierwsze, odróżnijmy dwie rzeczy. Grę pana posła Palikota, która jest oczywista. Przedtem pytał o to, czy prezydent pije.

Konrad Piasecki: Zaczął od alkoholu, teraz pyta o zdrowie.

Janusz Kochanowski: Później będzie pytał, jak się prezydent odżywia i czy uprawia jakieś sporty. Jest w tym oczywista gra. Ale pomijając ten kontekst, myślę, że tak, że powinni wiedzieć. I tę rolę spełniają media. A pytanie, które w tym się kryje, czyli czy powinien być raport na przykład raz na rok. I oczywiście nie tylko prezydenta, ale i premiera, którego praca jest tak samo intensywna. Wszędzie ten problem powstaje, gdy powstaje, to znaczy gdy wiek lub stan zdrowia wielkich tego świata nakazuje się tym zainteresować. Chyba w przypadku prezydenta Kaczyńskiego taki problem nie występuje.

Konrad Piasecki: Nie widać rzeczywiście, żeby się bardzo źle czuł, ale Janusz Palikot to dostrzega. Mówi:"prezydent wygląda na zmęczonego, niewyraźnie mówi, czasem się chwieje, nie sprawia wrażenia całkiem zdrowego". I co z takim dictum zrobić?

Janusz Kochanowski: A poseł Palikot sprawia wrażenie całkiem zdrowego?

Konrad Piasecki: Sugeruje pan, że większe problemy ze zdrowiem ma ten, który zadaje to pytanie niż ten, którego ono dotyczy?

Janusz Kochanowski: Nie, ja tylko zapytałem. To jest ta sama metoda, którą zastosowałem i – być może – wszystkich posłów też należałoby badać przy wchodzeniu na ławy poselskie.

Konrad Piasecki: Ale pan mówi – prezydent i premier powinni publikować takie raporty.

Janusz Kochanowski: Nie wiem, czy powinni. Ale na pewno jest dobrze, jeśli media wtedy, kiedy problem taki istnieje, czyli są widoczne lub dostrzegalne objawy złego stanu zdrowia, się tym interesują.

Konrad Piasecki: Ale media mogą pytać, ale odpowiedzi nie muszą usłyszeć.

Janusz Kochanowski: Proszę nie powiedzieć, że media są bezradne. Media są wielką siłą i potrafią czasem powiedzieć więcej niż jest w rzeczywistości.

Konrad Piasecki: Czasami może Rzecznik Praw Obywatelskich i jest większą siłą niż media. Mógłby zapytać prezydenta też.

Janusz Kochanowski: Ale nie będę się wygłupiał. Proszę mnie nie wpuszczać w ten kanał.

Konrad Piasecki: Rozumiem, że dla pańskich, mówiąc brzydko klientów, czyli obywateli, to nie jest problem? Nie nadsyłają do pana listów i maili z pytaniem i prośbą – panie rzeczniku, proszę się zainteresować stanem zdrowia prezydenta?

Janusz Kochanowski: Oczywiście, że nie. Powiem raz jeszcze. To jest pewna gra. Poseł Palikot. Ma do niej prawo, ale odnieśmy się do niej z pewną rezerwą.

Konrad Piasecki: Gra, aberracja, nad którą należy przejść do porządku dziennego; czy jednak ten temat powinien być tematem do dyskusji?

Janusz Kochanowski: Myślę, że na razie powinno się przejść nad tym do porządku dziennego. Gdyby prezydent rzeczywiście się źle czuł, można do tego tematu powrócić.

Konrad Piasecki: Politycy chcą, by pańskie imperium się rozrosło, objęło też rzecznikowanie praw dziecka. Pan nie ma nic przeciwko temu?

Janusz Kochanowski: Nie mam. Uważam, że jesteśmy dobrze do tego przygotowani. Uważam, że nasza działalność, jeśli chodzi o sferę praw dziecka, jest obecnie już znacznie większa niż Rzecznika Praw Dziecka.

Konrad Piasecki: Czyli byłby Rzecznik Praw Obywatelskich i jego zastępca w randze Rzecznika Praw Dziecka?

Janusz Kochanowski: Jeden z zastępców miałby wtedy o wiele mocniejsze umocowanie, bo mamy środki prawne, których niestety Rzecznik Praw Dziecka nie posiada. Przypomnę, że pierwszy z tego powodu zrezygnował, a mój poprzednik już składał wniosek o to, aby w ten sposób rozwiązać usytuowanie obu urzędów.

Konrad Piasecki: Gdyby politycy rzeczywiście tak zrobili, Ewa Sowińska byłaby pańską zastępczynią?

Janusz Kochanowski: Tryb jest taki, że zastępców powołuje marszałek na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich i wtedy ja będę miał prawo wytypować kandydata.

Konrad Piasecki: Czyżby pan nie podzielał podejrzeń wobec Teletubbisiów?

Janusz Kochanowski: Wrobiono wtedy panią rzecznik, która była tak uprzejma, że nie potrafiła stanowczo zareagować.

Konrad Piasecki: Czuję, że pan się przyłącza do napaści na Rzecznika Praw Dziecka. Pani Sowińska mówi: „Jestem inwigilowana, śledzona. Motywem tych napaści jest zmuszenie mnie do rezygnacji z piastowanego urzędu”.

Janusz Kochanowski: Nie. Ja mam do pani rzecznik i do swojej koleżanki w rzecznikowaniu bardzo pozytywny i sympatyczny stosunek. Mam nadzieję, że na zasadzie wzajemności.

Konrad Piasecki: Ale nie aż tak pozytywny, żeby ją wskazać ewentualnie na swego zastępcę?

Janusz Kochanowski: Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Na to przyjdzie czas. Z resztą w tym projekcie ustawy, który jest rozpatrywany, jedno z postanowień mówi, że rozwiązuje się urząd Rzecznika Praw Dziecka. Tworzy się od początku wszystko.

Konrad Piasecki: Ale czy to jest możliwe do zrobienia, bo Rzecznik Praw Dziecka to wszak jest funkcja konstytucyjna?

Janusz Kochanowski: W konstytucji jest tylko powiedziane – artykuł 72, paragraf 4, że powołuje się urząd Rzecznika Praw Dziecka.

Konrad Piasecki: I że to ustawa określa szczegółowe usytuowanie.

Janusz Kochanowski: W drodze ustawy wszystko to można zrobić.

Konrad Piasecki: Panie doktorze, czy z pańskiego punktu widzenia sprawa pielęgniarek w Kancelarii Premiera to jest sprawa skończona?

Janusz Kochanowski: Dla mnie była skończona wtedy, kiedy ja byłem z wizytą u pana premiera jako quasi-mediator. Wtedy się okazało, że nie ma w czym mediować, bo pan premier zszedł do pielęgniarek i zapanowała między nimi zgoda.

Konrad Piasecki: Pytam o to, bo co już pojawiają się na ten temat jakieś nowe informacje. Najpierw była mowa o zagłuszaniu, teraz dzisiejszy „Dziennik” opisuje, jak pielęgniarki były nękane przez przebrane policjantki. Czy nie jest tak, że doszło tam jednak do naruszenia praw obywatelskich?

Janusz Kochanowski: Po pierwsze, ja tam byłem, monitorowałem to na bieżąco i na moich stronach internetowych jest opublikowane dokładne kalendarium, dzień po dniu. Zaprzeczam temu.

Konrad Piasecki: Zaprzecza pan zagłuszaniu czy inwigilowaniu?

Janusz Kochanowski: Jeśli chodzi o zagłuszanie, to mogę powiedzieć, że kiedy wszedłem do tego urzędu, od razu poprosiłem o połączenie z telefonu komórkowego z pielęgniarkami i nie było żadnego problemu. Poza tym dziennikarze przeprowadzali wywiady z tymi pielęgniarkami. Więc ten problem jest dla mnie dosyć skomplikowany i niejasny.

Konrad Piasecki: Może zagłuszacze słabo działały?

Janusz Kochanowski: Może w tym pokoju nie działały, może działały gdzieś indziej… Ten problem, mimo że ktoś twierdzi, że były kiedyś tam zagłuszane, nie jest dla mnie problemem.

Konrad Piasecki: A to nękanie przez policjantki? Utrudnienie snu, utrudnienia w zachowaniu higieny osobistej?

Janusz Kochanowski: To też badaliśmy. Po pierwsze, że nie były karmione. Otrzymały całe menu. Po drugie, że któraś była aresztowana. Okazało się, że nie. Po trzecie, że były nękane. Otóż, z tego, co ja wówczas na bieżąco badałem, to były jakieś panie, które gdzieś z boku siedziały, żeby obserwować przebieg wydarzeń.

Konrad Piasecki: Mógł pan nie wiedzieć wszystkiego. Dzisiejsza prasa opisuje dosyć niepokojący przypadek wysyłania policjantek pod przebraniem urzędniczek Kancelarii Premiera, żeby zakłócały tym kobietom życie i spokój.

Janusz Kochanowski: Z tego co ja wiem na moment lipca czy sierpnia, bo wtedy to się odbywało, takie przypadki nie występowały. Jeśli teraz występują nowe, to obawiam się, że jest tu jakaś nadprodukcja pewnych faktów.