To już tylko pudrowanie i szminkowanie nieboszczyka - tak określa obecną sytuację polityczną w Polsce Klara Veritas, autorka radiowej powieści „Łabędzi śpiew Gąsiora”. Gość Faktów RMF FM podkreśla, że tego typu stan może potrwać bardzo długo.

Konrad Piasecki: Dzień dobry. Gościem RMF-u jest autorka najsłynniejszych polskich powieści z cyklu true-poltical-fiction – Klara Weritas.

Klara Weritas: Witam, witam.

Konrad Piasecki: Jak pani myśli, będzie zadyma czy ziewanie z nudów, bo w zapowiedziach wygląda to wręcz sielankowo – PiS ma śpiewać, Platforma powiewać błękitem, LPR rozdawać białe róże. Będzie aż tak miło?

Klara Weritas: Jedno co jest pewne to to, że nie ma tu nic pewnego. Owszem, wszyscy manifestanci będą się starali pokazać swoją ludzką twarz – przekonać, iż wbrew oczywistym dowodom, należą do cywilizacji Zachodu. Ale przecież to będzie spacer z nitrogliceryną – najmniejszy wstrząs może doprowadzić do wybuchu, najzwyklejszy przypadek, a zwłaszcza przypadek starannie przygotowany i sprowokowany. Poziom umysłowy, etyczny, mentalny tak zwanej klasy politycznej w Polsce każe się spodziewać wszystkiego – dla mnie wszystkiego najgorszego.

Konrad Piasecki: Bo PiS spodziewa się wszystkiego najlepszego. Chce przy pomocy tej demonstracji wylizać te postbegerowskie, głębokie rany. Uda się, pani zdaniem?

Klara Weritas: Nie. To przecież nie jest jedna rana. To po prostu ujawniony stan gnicia, w jakim znajduje się cały ten organizm – by przy pańskiej oczywiście metaforyce medycznej pozostać. To już tylko pudrowanie i szminkowanie nieboszczyka. Tylko że niestety ten nieboszczyk wciąż siedzi na tronie. Jak powiada Herbert w „Bajce ruskiej”: „Zakopać cara ze złotym tronem żal”.

Konrad Piasecki: To ile jeszcze będziemy zakopywać cara? Ile jeszcze tygodni, miesięcy, czy lat rządzenia – pani zdaniem – zostało rządzącym?

Klara Weritas: Obawiam się ze sporo. Państwo zostało już właściwie w całości zawłaszczone. Boję się, że ten obecny układ stwardnieje w jakąś stałą, no i trwałą skorupę, aż coś naprawdę ekstremalnego, ważnego rozsadzi ją. Niestety będzie to bolesna operacja.

Konrad Piasecki: A kiedy Gąsior wydobędzie z siebie ostatni śpiew?

Klara Weritas: Ten łabędzi śpiew już trwa. To jest łabędzia aria, która może trwać bardzo długo.

Konrad Piasecki: Pani kilka dni przed emisją taśm prawdy napisała o całej tej historii. To wiedza czy zdolności profetyczne?

Klara Weritas: Najchętniej bym się pochwaliła, że to jest kobieca intuicja. Ale nie tylko, oczywiście. Mówiąc najoględniej, moje – nazwijmy to – szczególne usytuowanie w świecie polityki daje mi pewną, dość sporą wiedzę. Potem to już tylko chłodna analiza i intuicja właśnie. Z resztą nie ma się czym chwalić. Po pierwsze, ten świat i jego mechanizmy w Polsce są żałośnie prymitywne, a przez co przewidywalne. A po drugie, chociaż wielokrotnie moje powieści wyprzedzały rzeczywistość, zapowiadały różne, szokujące zdarzenia, to zawsze było tak, że sprawdzały mi się niestety te najbardziej absurdalne prognozy. Aż się boję pisać, bo wszystko co najgorsze się sprawdza.

Konrad Piasecki: A panią osobiście – Klarę Weritas wzburzyły te taśmy?

Klara Weritas: No wie pan, moje odczucia lokowałabym gdzieś między oburzeniem a obrzydzeniem, oczywiście z akcentem na obrzydzenie. To z resztą dotyczy całej naszej sfery politycznej. Te taśmy mnie nie zaskoczyły. One tylko pokazały to, o czym wszyscy doskonale wiemy. Jako kobieta powiem tak: czym innym jest podejrzenie, że mąż ma kochankę, a czym innym – wejść do domu i zobaczyć ich razem w łóżku. To jest właśnie obrzydliwe. Rozśmieszają mnie także dziennikarze, którzy zamiast obdzierać ze skóry tych dwóch gagatków, którzy przyszli handlować wekslami oraz tych, którzy ich wysłali, dyskutują od rana do wieczora o etyce dziennikarskiej. Dobrze wiemy, że tu nie chodzi o żadną etykę zawodową, a wyłącznie o zawodową zazdrość.

Konrad Piasecki: A propos tych gagatków. Pani zdaniem polecą ich głowy za to, czy cała ta sprawa się rozmydli, przepadnie gdzieś w pomroce dziejów?

Klara Weritas: Gdyby miały już polecieć, to pewnie by już poleciały. Moim zdaniem sprawa zostanie wyciszona. Jeśli czegoś naszych polityków nauczy, to jedynie tego, by robiąc swoje szwindle lepiej się ukrywali.

Konrad Piasecki: Na koniec, jeśli pani pozwoli – bardzo prywatne, bardzo osobiste pytanie. Dlaczego pani – prawdziwa Kasandra, wieszczka życia w Polsce, nie chce pokazać swojej twarzy?

Klara Weritas: To jest bardzo bolesne pytanie. Chcę wierzyć, że pan zadając je jest tylko nieświadomie okrutny. Gdyby pan – czego nie życzę – zobaczył z bliska moją twarz, to nie zadawałby mi pan tego pytania.

Konrad Piasecki: Klara Weritas. Dziękuję bardzo.