Prawda jest taka, jak ja mówię. A w prawdę najtrudniej uwierzyć - przekonuje w rozmowie z RMF poseł SLD Ryszard Kalisz, który wczoraj zrezygnował z pracy w komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina.

Konrad Piasecki, RMF: Pan zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że tutaj, w Sejmie, mało kto panu wierzy. Nikt nie wierzy w pańskie tłumaczenia dotyczące odejścia z komisji sejmowej.

Ryszard Kalisz: Muszę powiedzieć, że najtrudniej jest uwierzyć w prawdę. To, co ja mówię, jest prawdą.

Konrad Piasecki, RMF:A może to nie jest jednak prawda?

Ryszard Kalisz: Prawda jest taka, jak ja mówię i ja się wielokrotnie przekonuję, że w prawdę najtrudniej uwierzyć.

Konrad Piasecki, RMF: Trudno jakoś jednak uwierzyć, że pan, człowiek doświadczony życiowo, mecenas, adwokat, był jak dziecko we mgle: nie wiedział, że prace w komisji będą trudne, nudne i długie.

Ryszard Kalisz: To jest pańska opinia. Ja może wyjaśnię, że sejmowa komisja śledcza powstała na początku stycznia – to jest pierwsza w historii sejmowa komisja śledcza. Kiedy okazało się, że komisja pracuje prawie non stop, jak państwo mieli okazję się przekonać, a ja mam obowiązek zrobienia chociażby tego, co nazywa się zasadami prawnymi domniemania pochodzenia z przestępstwa przedmiotów należących do skazanego członka zorganizowanej grupy przestępczej – te prace wymagają niezwykle głębokiego przygotowania merytorycznego, kieruję także komisją ustawodawczą, która zajmuje się wszystkimi sprawami ustrojowymi. Widzieliście państwo, że w czasie prac komisji ja musiałem ciągle coś innego robić. To mnie oczywiście odrywało. A w tej chwili, gdy plan pracy komisji jest taki, że jest wiele osób do przesłuchania i wygląda na to, że będzie ona pracowała wiele miesięcy, podjąłem właśnie taką decyzję.

Konrad Piasecki, RMF: Pan słyszał głosy nawet pańskich kolegów z SLD, którzy mówią, że pan się zachował dziwnie i prosili pana o szczegółowe wyjaśnienie powodów tej decyzji, mówią, że naraził pan komisje na szwank, że zrobił pan z niej ciało niepoważne.

Ryszard Kalisz: Jeszcze raz powtórzę, że się zgadzam, jeszcze raz powtórzę, że najtrudniej uwierzyć w prawdę. Chcecie w doszukiwać się drugiego dna, którego w mojej decyzji nie ma.

Konrad Piasecki, RMF: Czy nie ma pan poczucia, że skompromitował pan trochę siebie i tę komisję?

Ryszard Kalisz: Nie mam najmniejszego poczucia. To jest pańskie zdanie, które pan sugeruje naszym słuchaczom, a ono świadczy tylko o pana sposobie pojmowania świata.

Konrad Piasecki, RMF: Nie, to nie jest sposób pojmowania świata. Ja wyobrażam sobie, że jeśli jakiś poseł jest wybrany do komisji śledczej, to będzie uczciwie, rzetelnie i odpowiedzialnie pracował w niej od początku do końca.

Ryszard Kalisz: Czy pan zarzuca mi jakąkolwiek nieuczciwość lub nierzetelność?

Konrad Piasecki, RMF: Zarzucam panu, że nagle się pan wycofał z prac tej komisji.

Ryszard Kalisz: No właśnie dlatego, żeby rzetelnie i uczciwie zrobić to, do czego się zobowiązałem. Doba ma 24 godziny. Panie redaktorze, mówię to wobec słuchaczy pana radia: niech pan nie rzuca tymi słowami. Jeszcze raz powtarzam, że to co mówię, jest prawdą. Właśnie moja odpowiedzialność za mnie, moja odpowiedzialność za pracę tej sejmowej komisji powodują, że podjąłem właśnie taka decyzję.

Konrad Piasecki, RMF: Panie pośle, a czy to jest przypadek, że pan zrezygnował właśnie wtedy, kiedy podejrzenia ogniskują się wokół stowarzyszenia „Ordynacka”, wokół ludzi tego stowarzyszenia?

Ryszard Kalisz: Nie ma żadnych podejrzeń wobec stowarzyszenia „Ordynacka”. Również nie ma podejrzeń wobec ludzi tego stowarzyszenia. Podejrzenia, to jest kwestia postępowania karnego, a w stosunku do nikogo ze stowarzyszenia „Ordynacka” nie ma podejrzeń związanych z prawem karnym. To po pierwsze. Po drugie stowarzyszenie „Ordynacka” liczy kilka tysięcy ludzi, ma oddziały w wielu miastach Polski – tam gdzie były ośrodki akademickie, jest stowarzyszeniem o charakterze koleżeńskim – polega to na tym, że zrzesza ludzi, którzy poznali się w czasie studiów. A w czasie studiów jaki się ludzie poznawali, to nie byli interesowni, nikt nie wiedział, co kto będzie za 20 lat robił. A poza tym, chce to wyraźnie powiedzieć, to stowarzyszenie nie prowadzi żadnych działań o charakterze gospodarczym.

Konrad Piasecki, RMF: A dałby pan dzisiaj głowę za swoich kolegów z tego stowarzyszenia, za panów Kwiatkowskiego i Czarzastego?

Ryszard Kalisz: Ale panie redaktorze, pan wymaga ode mnie, żebym ja w tej chwili, jeszcze jako członek komisji śledczej do czasu głosowania, mówił o wnioskach z prac tej komisji. To jest po prostu nierzetelne i niedziennikarskie pytanie z pana strony i wzywam pana do przestrzegania etyki dziennikarskiej.

Konrad Piasecki, RMF: Przestrzegam etyki dziennikarskiej. Jak prezydent zareagował na tę pańską decyzję? Odwodził pana od rezygnacji?

Ryszard Kalisz: Nie, przyjął ze zrozumieniem. To jest moja własna decyzja, ja za nią ponoszę odpowiedzialność i dlatego ci, z którymi rozmawiałem w zdecydowanej większości przyjęli to ze zrozumieniem.

Konrad Piasecki, RMF: Czy pana decyzja jest prezydentowi na rękę?

Ryszard Kalisz: Prezydent przyjął to ze zrozumieniem, a takie spekulacje „na rękę, nie na rękę” nie są niczym uprawnione. Prezydent jest prezydentem Rzeczypospolitej i nie jest w żaden sposób stroną ani czymkolwiek innym w tym postępowaniu.

Konrad Piasecki, RMF: Czy to nie jest tak, że teraz, kiedy wycofuje się pan z prac tej komisji, prezydent będzie mógł dowolnie ją krytykować, podważać jej ustalenia?

Ryszard Kalisz: To jest pańska opinia, to są jakieś spekulacje, a ja spekulacjami się nie zajmuję. Od spekulacji są dziennikarze. Jeżeli by pan, ze względu na swój profesjonalizm dziennikarski, zapoznał się z moimi obowiązkami w Sejmie, to pan by tego rodzaju wątpliwości nie miał.

Konrad Piasecki, RMF: Zdawał pan sobie sprawę z tych obowiązków. Teraz chyba powinien pan żałować, że się zgodził na pracę w sejmowej komisji.

Ryszard Kalisz: Nie, bo już powiedziałem, że moje doświadczenie adwokackie przyniosło tej komisji bardzo dużo dobrego na tym etapie, kiedy ona rozpoczynała swoje prace. Proszę to przyjąć. To jest prawda, a jeśli pan tę prawdę podważa, to świadczy to po prostu o tym, że pan nie potrafi zrozumieć, że prawda może być prawdą.