Gdy ja będę kandydatem na prezydenta, na pewno poproszę Aleksandra Kwaśniewskiego, by został szefem mojego komitetu wyborczego - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jerzy Szmajdziński. Wiceszef SLD nie chce stawać do "sondażowych prawyborów" z Andrzejem Olechowskim: Olechowski mógłby zastąpić Tuska, to zdeklarowany polityk prawicy - dodał.

Konrad Piasecki: Chciałby pan zostać prezydentem?

Jerzy Szmajdziński: Dla polityka to nie jest kwestia: „chciałby – nie chciałby”. To nie jest żołnierz, który dostaje plecak i wiadomo, że nosi buławę marszałkowską. Polityka jest bardziej skomplikowana.

Konrad Piasecki: Powie pan jak Kwaśniewski: „Jeśli wy chcecie, to ja muszę, a jeśli ja muszę, to ja chcę”?

Jerzy Szmajdziński: Musi ktoś chcieć. To nie ulega wątpliwości.

Konrad Piasecki: Dlatego pytam, czy pan chce?

Jerzy Szmajdziński: Musi ktoś chcieć, muszą ludzie chcieć. Musi być poparcie, muszą być od razu tysiące ludzi, którzy uznają, że ktoś taki jak ja mógłby być tym kandydatem.

Konrad Piasecki: A jak będą chcieli, będą prosili, rzucali się na kolana i mówili: „Jerzy Szmajdziński zgódź się!”?

Jerzy Szmajdziński: Nie. W ogóle nie chodzi o proszenie i coś takiego. Ja chciałem, żeby jak najpowszechniej członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapytali się w swoich środowiskach, jaka prezydentura i kto mógłby być tym kandydatem. W wielu środowiskach odpowiedź jest taka, że mógłbym być to ja.

Konrad Piasecki: I w sobotę powie pan „tak” własnej partii?

Jerzy Szmajdziński: Ale tu pan tego nie usłyszy!

Konrad Piasecki: Dlaczego? Muszą jeszcze poprzekonywać trochę?

Jerzy Szmajdziński: Nie. Pierwsi mają to usłyszeć delegaci na konwencji.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, że to nie jest tak, że pan się w środku waha, pan raczej gra wahaniem?

Jerzy Szmajdziński: Ja nic nie gram. Jestem w tej polityce długo i to jest jedna z najtrudniejszych decyzji, a może najtrudniejsza, na pewno najtrudniejsza, dlatego że bardzo ryzykowna.

Konrad Piasecki: Zwieńczenie tej drugiej drogi kandydowania na prezydenta…

Jerzy Szmajdziński: Ale ryzykowna.

Konrad Piasecki: Ja wiem, że ryzykowna, bo widzę sondaże – 1 proc. Dramatycznie jak na moment przystąpienia do kampanii.

Jerzy Szmajdziński: Ale dająca nadzieję i perspektywę. 2 proc. – już będzie 100 proc. wzrostu, więc więcej optymizmu.

Konrad Piasecki: Ja na człowieka, który mówi, że polityce chodzi o to, by wywołać więzi i emocje, które sprawią, że ludzie będą chcieli działać na rzecz kandydata, to tych więzi, a zwłaszcza emocji w panu nie za wiele?

Jerzy Szmajdziński: We mnie?

Konrad Piasecki: No.

Jerzy Szmajdziński: Nie. Pan mnie nie zna. Nie ma tych emocji w rozmowie w każdym miejscu i w każdej chwili.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, że w sobotę pana poniosą emocje?

Jerzy Szmajdziński: Ponoszą mnie wtedy, kiedy się spotykam z ludźmi, kiedy z nimi rozmawiam, kiedy prezentuję program.

Konrad Piasecki: A kiedy Tadeusz Iwiński mówi: „Szmajdziński jest wysoki, postawny i bardzo przystojny”?

Jerzy Szmajdziński: Zwraca uwagę na inne cechy, które są też ważne.

Konrad Piasecki: Wtedy czuje pan pozytywną emocję dla Tadeusza Iwińskiego?

Jerzy Szmajdziński: Tadeusz Iwiński na pewno jest ze mną emocjonalnie związany wieloletnią, wspólną działalnością.

Konrad Piasecki: A nie jest tak, że pan się trochę waha, bo czuje się pan takim trochę kandydatem z braku laku i lepszego?

Jerzy Szmajdziński: Polityka to wybór rzeczy realnych, możliwych, a nie marzeń i pragnień. Trzeba także uwzględniać to, że ktoś kto dzisiaj ma potencjał sondażowy, nie wyraża gotowości do kandydowania.

Konrad Piasecki: Cimoszewicz byłby lepszy?

Jerzy Szmajdziński: Cimoszewicz ma potencjał sondażowy, miałby bardzo dobry punkt startu, ale też do wykonania byłaby tak samo ciężka praca.

Konrad Piasecki: A Kwaśniewska byłaby lepsza?

Jerzy Szmajdziński: Jolanta Kwaśniewska – to byłby bardzo interesujący pojedynek na polskiej scenie politycznej, ale trudno powiedzieć – wie pan – o szansach i je zmierzyć, dopóki się nie bierze udziału w tej grze, dopóki nie ma tysięcy negatywnych zdarzeń związanych z kampanią wyborcza, bo przecież tabloidy czekają, kiedy ruszyć do boju spotkaniowego, z jednym, drugim, trzecim kandydatem.

Konrad Piasecki: Ogląda się pan na lewo i prawo, czy paparazzi pana nie ścigają?

Jerzy Szmajdziński: Nie, zachowuję się przyzwoicie, więc gdybym tylko się oglądał, to bym mógł wpaść do dziury.

Konrad Piasecki: A co pan powie Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który proponuje sojusz, porozumienie Szmajdziński – Olechowski? Ten, który ma na kilka miesięcy przed wyborami lepsze sondaże – ten zostaje kandydatem wspólnym.

Jerzy Szmajdziński: Dzisiaj mówię Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, że elektoratowi lewicy trudno byłoby poprzeć Andrzeja Olechowskiego, który jest zdeklarowanym politykiem prawicy.

Konrad Piasecki: Czyli pan na takie porozumienie nie pójdzie?

Jerzy Szmajdziński: To nie chodzi o moje porozumienie, to musi być porozumienie elektoratów. Jest wiele, wiele miesięcy.

Konrad Piasecki: Ale chodzi też o porozumienie partii i porozumienie ugrupowań politycznych czy środowisk politycznych.

Jerzy Szmajdziński: Ale można się porozumiewać wokół wartości, wokół programu.

Konrad Piasecki: A z Olechowskim porozumienie w sprawie wartości i programu jest możliwe?

Jerzy Szmajdziński: Liberał gospodarczy i konserwatysta w sprawach światopoglądowych – dziś trudno bardzo. Być może Andrzej Olechowski się zmieni.

Konrad Piasecki: Ale nie mówi pan „nie”.

Jerzy Szmajdziński: Ja nie mówię ani „tak”, ani „nie”, natomiast wiem, że Andrzej Olechowski mógłby dzisiaj zastąpić Donalda Tuska, bo jest politykiem prawicy i mógłby kierować Platformą Obywatelską.

Konrad Piasecki: A Jerzemu Szmajdzińskiemu do pięt nie dorasta. W sferze wartości. Lewicowych.

Jerzy Szmajdziński: Niech pan w taki sposób… Nie, w taki sposób nie traktujmy ludzi. Bardzo to jest przedmiotowe.

Konrad Piasecki: Ojej, coś się dzieje.

Jerzy Szmajdziński: Zakręciło się.

Konrad Piasecki: A przykro się panu zrobiło, kiedy Kwaśniewski tak powiedział o tym Olechowskim? Bo tak wyglądało to, jakby przestał wierzyć w Szmajdzińskiego.

Jerzy Szmajdziński: Ważne będzie, co Aleksander Kwaśniewski mówi i co powie w sobotę.

Konrad Piasecki: Dziś mówi w „Polsce The Times”: „Daj Boże, żeby Szmajdziński wygrał”.

Jerzy Szmajdziński: Jestem przekonany, że zostanie szefem komitetu wyborczego, w związku z tym to będzie do czegoś zobowiązywać.

Konrad Piasecki: Tak? Kwaśniewski będzie szefem pańskiego komitetu wyborczego?

Jerzy Szmajdziński: Myślę, że powinien dostać taką propozycję od kandydata, który w sobotę zostanie wyłoniony przez SLD.

Konrad Piasecki: A, czyli wszystko już poukładane!

Jerzy Szmajdziński: Nic nie poukładane.

Konrad Piasecki: Szmajdziński kandydatem, Kwaśniewski szefem…

Jerzy Szmajdziński: Na pewno Aleksander Kwaśniewski nic o tym nie wie, w związku z tym jeśli chodziło o newsa, to ma pan newsa.

Konrad Piasecki: Pan go poprosi, jak pan zostanie kandydatem?

Jerzy Szmajdziński: Gdybym ja był tym kandydatem, to go na pewno poproszę.

Konrad Piasecki: A to mieszanie Boga do kandydowania się panu podoba?

Jerzy Szmajdziński: Wie pan, język potoczny pełen jest odwołań do rzeczy, spraw.

Konrad Piasecki: Do Boga też się można odwoływać – nawet na lewicy?

Jerzy Szmajdziński: Taki mamy potoczny język.

Konrad Piasecki: A nie kłuje to pana w uszy i w oczy? Lewicowego kandydata?

Jerzy Szmajdziński: Nie, nie. Ja jestem normalny.

Konrad Piasecki: Jeszcze na koniec generał Jaruzelski. Czy będzie pan, jak Leszek Miller, przepraszał za Olejniczaka, który mówi, że Jaruzelski to nie jest bohater?

Jerzy Szmajdziński: Zgadzam się z w dużej części z Leszkiem Millerem. W dużej części, ale nie w całości.

Konrad Piasecki: Jaruzelski - bohater.

Jerzy Szmajdziński: Uważam, że Wojciech Jaruzelski to najbardziej kontrowersyjny polityk współczesnych czasów i takim pozostanie. Dla jednych bohaterem, dla drugich… Lub człowiekiem, który podejmował bardzo, bardzo trudne decyzje. Dla mnie – będzie człowiekiem, który podejmował bardzo, bardzo trudne decyzje, ale Okrągły Stół i dojście do Okrągłego Stołu, porozumienie z Gorbaczowem - uważam za jego sukces.