O tajemniczym kablu biegnącym wzdłuż polskiego odcinka rurociągu jamalskiego oraz o przyszłorocznym budżecie rozmawialiśmy przy "Krakowskim Przedmieściu 27" z wicepremierem i ministrem gospodarki, Januszem Steinhoffem. Pytaliśmy go także o podpis, który podobno wbrew jego woli znalazł się pod oświadczeniem Rady Federacji AWS, która zarzuca własnemu rządowi brak koordynacji działań...

Ryszard Cebula, Piotr Salak (RMF): Panie premierze Niemcy i Francja uzgodniły, że Polska nie wejdzie w ciągu najbliższych trzech lat do Unii Europejskiej. Dzisiaj mają poinformować o tym Unię Europejską. Czy możemy zapomnieć definitywnie o tym naszym śnie 2003?

Janusz Steinhoff: Na razie jest to informacja medialna. Rząd polski takiej informacji nie otrzymał, gdyby tak było należy wyrazić ubolewanie z tego powodu. To naprawdę zła informacja. Polska zrobiła wszystko, aby być w pełni przygotowana do członkostwa w Unii 1 stycznia 2003 roku.

RMF: A co my możemy zrobić w takiej sytuacji?

Janusz Steinhoff: Powinniśmy się cały czas koncentrować na dobrych przygotowaniach do członkostwa w Unii. Chciałbym powiedzieć z całą mocą, Polska wykonuje wszystkie zobowiązania, które na siebie przyjęła. Liczymy na to, że nasi partnerzy z Unii będą czynić to samo. Polska podejmuje decyzje często trudne w odbiorze społecznym, czy dla ekonomii naszego państwa.

RMF: Jeśli te informacje medialne okażą się prawdą i Niemcy oraz Francją rzeczywiście odrzucą dzisiaj propozycję Unii Europejskiej dotyczącą zakończenia negocjacji w 2002 roku. W jaki sposób zareaguje polski rząd?

Janusz Steinhoff: Chciałbym liczyć na to, że tak nie będzie. Gdyby jednak termin akcesji Polski do Unii Europejskiej został przesunięty na rok 2005 czy 2006. Będziemy musieli podjąć decyzje, które zmniejszą prędkość przystosowania Polski do Unii Europejskiej. Polska wykonała wszystkie swoje zobowiązania. Raport Unii o przygotowaniach Polski do członkostwa jest bardzo pozytywny. Wyrażałbym wielkie zdziwienie z powodu faktu, że nagle nam, Polakom zabiera się nadzieję przystąpienia do Unii Europejskiej w 2002 roku. Podjęliśmy szereg bardzo trudnych decyzji, ale koniecznych z punktu widzenia naszej przyszłej akcesji i byłoby to bardzo negatywnym sygnałem, demobilizującym polskie społeczeństwo do przygotowań do członkostwa w Unii Europejskiej.

RMF: Panie premierze porozmawiajmy teraz o innej ważnej sprawie, o teleinfostradzie jamalskiej. Czy kiedy pan się o tym dowiedział, poczuł się pan oszukany, że ktoś chce się wzbogacić kosztem Polski?

Janusz Steinhoff: Przede wszystkim ta informacja była mi znana kilka tygodni temu. Natychmiast zażądałem wyjaśnienia od prezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Otrzymałem stosowną notatkę, którą natychmiast przesłałem do ministra łączności – pana Szyszki. Powołany został zespół, który do końca tygodnia ma przedstawić opinię wyjaśniającą przyczyny tego stanu rzeczy oraz środki do wyjścia.

RMF: No dobrze, a gdyby ten kabel okazał się nielegalny, to trzeba byłoby go rozebrać?

Janusz Steinhoff: To jest sprawa trochę bardziej skomplikowana. Z umowy jamalskiej wynika konieczność utrzymywania łącz technologicznych. Czy wówczas podczas zawierania umowy, czy w czasie zmiany warunków technicznych zabrakło wyobraźni, która odnosi się do postępu technicznego, trudno jest mi powiedzieć. Jeszcze raz podkreślam, w oparciu o aktualnie obowiązujące prawo będziemy to analizować również pod kątem przyszłych regulacji. A te regulacje to liberalizacja.

RMF: Ale panie premierze, jeśli okaże się, że Polska została oszukana na grube miliardy, bo to łącze technologiczne okaże się infostradą o olbrzymiej przepustowości?

Janusz Steinhoff: Natychmiast zostaną wyciągnięte konsekwencje.

RMF: Czy to znaczy, że kabel zostanie przerwany?

Janusz Steinhoff: Oczywiście. Jeżeli istnieje takie prawo, które blokuje możliwości budowy tego typu instalacji, to oczywiście ta instalacja musi zostać zlikwidowana. Jeśli oczywiście jest takie prawo. To jest dość skomplikowana sytuacja. Te pytania powinny być kierowane do komisji. Komisja w tym tygodniu zakończy prace i oczywiście opinia publiczna zostanie poinformowana.

RMF: Panie premierze, czy budżet na rok 2001 był konstruowany pod Unię Wolności, jak twierdzi opozycja?

Janusz Steinhoff: Nie, budżet był przede wszystkim konstruowany pod potrzeby państwa, w oparciu o odpowiedzialność za to państwo. Jeszcze raz chciałbym podkreślić to nie jest budżet wyborczy, budżet, który jest konstruowany pod potrzeby czy oczekiwania naszego dotychczasowego koalicjanta Unii Wolności. To jest budżet stabilizacji finansów publicznych, konsolidacji tych finansów. To jest budżet naszych możliwości, na miarę tych oczekiwań, które wolno nam spełnić w tej chwili.

RMF: Zgoda panie premierze. Pan mówi o odpowiedzialności za państwo i stabilizacji. Tymczasem opozycja twierdzi, że brakuje nam 6 miliardów w tym budżecie.

Janusz Steinhoff: Nie kryliśmy tego, iż budżet jest wykonywalny wówczas, gdy zostaną uchwalone ustawy okołobudżetowe.

RMF: No dobrze, ale tych ustaw nie ma w tej chwili.

Janusz Steinhoff: Absolutnie nie, rząd już przyjął te ustawy. No nie jest jakieś novum.

RMF: Ale Sejm ich nie przyjął i podobnie jak z VAT-em może się okazać, że będą zupełnie inne efekty od zamierzeń.

Janusz Steinhoff: To nie jest jakiekolwiek novum, że wraz z budżetem przekazywane są do parlamentu ustawy okołobudżetowe. Tak się dzieje prawie zawsze. Natomiast jest oczywiście kwestią woli koalicji, czy też opozycji przyjęcie, bądź odrzucenie tego budżetu wraz z ustawami okołobudżetowymi. Jestem przekonany, że większość tych ustaw okołobudżetowych, które zostaną przedstawione parlamentowi wraz z budżetem zostanie, zarówno przez Akcję Wyborczą Solidarność, jak i Unię Wolności, jak też inne partie, przyjęte.

RMF: Panie premierze, jak wiele decyzji ważnych, strategicznych podejmuje pan bez konsultacji premierem Jerzym Buzkiem.

Janusz Steinhoff: Przede wszystkim, rząd działa w oparciu o konstytucję i o prawo, które regulują te wszystkie sprawy.

RMF: Czy uważa pan, że minister Chronowski postąpił słusznie podejmując taką decyzję w sprawie PZU.

Janusz Steinhoff: Po to są ministrowie, by podejmowali decyzje, za które ponoszą pełną i polityczną i inną odpowiedzialność. Zarówno pan minister Chronowski, minister skarbu państwa, jak i minister gospodarki, jak i minister finansów często mogą być pociągani do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za swoje decyzje. Natomiast trudno, żeby premier rządu przejmował odpowiedzialność za suwerenne decyzje poszczególnych ministrów.

RMF: Nie mówimy o odpowiedzialności, mówimy o wiedzy. W gruncie rzeczy powinien wiedzieć, nie tylko o tym, że się podejmuje taką decyzję w bardzo ważnej sprawie.

Janusz Steinhoff: Oczywiście, że ta wiedza jest w posiadaniu premiera czy też wicepremiera, natomiast nie jest to wiedza o charakterze szczegółowym. To jest niemożliwe. Natomiast jest kwestia zaufania do ministra, jest kwestia konsekwencji, które ponosi się w efekcie nietrafnie podjętej decyzji.

RMF: A to była dobra decyzja, trafnie podjęta?

Janusz Steinhoff: Nie potrafię powiedzieć czy to była dobra decyzja, czy zła. Minister Chronowski za decyzję w sprawie PZU ponosi pełną odpowiedzialność. Ja nie posiadam jakichkolwiek decyzji, które kontestowałyby tę decyzję. Jeszcze raz podkreślam, jest dla mnie rzeczą oczywistą, że minister ma prawo do podjęcia takiej decyzji, która przecież w dalszym planie ma jeden cel – uzyskanie interesów skarbu państwa. I trzeba mieć tą świadomość, że minister skarbu państwa podejmuje takie decyzje w trosce o interes państwa.