RMF: Panie premierze czy po uniewinnieniu Janusza Tomaszewskiego wice premierzy poczuli się odrobinę zagrożeni na swoich stanowiskach?

Janusz Steinhoff: Ja nic takiego nie zauważyłem. Bardzo się cieszę, że proces lustracyjny Janusza Tomaszewskiego wreszcie dobiegł końca co pan premier Tomaszewski musiał przeżywać w tym czasie to był niewątpliwie trudny okres w jego życiu i cieszę się że, człowiek Solidarności, człowiek tak mocno związany z Ruchem Akcji Wyborczej Solidarność, współtwórca sukcesu wyborczego tej że akcji wraca na scenę polityczną po tym całym procesie.

RMF: Premier Tomaszewski ?

Janusz Steinhoff: Tak bo był moim kolegą.

RMF: A czy będzie jeszcze pańskim kolegą z rządu?

Janusz Steinhoff: To jest pytanie, które trzeba postawić władzom Akcji Wyborczej Solidarność a przede wszystkim panu premierowi Buzkowi, bo to on decyduje jaki jest skład rządu chciałbym tutaj powiedzieć, iż mnie należy przypisywać nadmiernej roli tym powrotom i odejściom z rządu dlatego, że po pierwsze praca w rządzie jest oparta na umowie o pracę to są decyzje polityczne oczywiście dobiera się ludzi do zadań, które przychodzi w danym czasie realizować i właściwie to jest generalnie pytanie. Tak jak powiedziałem do Akcji Wyborczej Solidarność do pana premiera Buzka. Natomiast chciałbym powiedzieć, że cieszę się że ten proces się zakończył i że Janusz Tomaszewski wraca na scenę polityczną, bo jest niewątpliwie znany polityk.

RMF: Ale pan jako najpierw twórca, a potem zapewne uważny czytelnik uchwał Akcji Wyborczej Solidarność wie, że na mocy tychże uchwał Janusz Tomaszewski ma pełne prawo, żeby dzisiaj zażądać przywrócenia go na fotel wice premiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji no chyba własnych uchwał AWS będzie dotrzymywał.

Janusz Steinhoff: Ja bym chciał powiedzieć, że wszystkich uchwał i intencji litery i ducha wszystkich uchwał, należy przestrzegać. Natomiast państwo rozumiecie, że to jest decyzja pana premiera to jest również.

RMF: Ale pan osobiście widzi miejsce dla Tomaszewskiego w rządzie czy nie? Premier będzie decydować czy tych uchwał przestrzegać czy nie tak?

Janusz Steinhoff: To nie chodzi o przestrzeganie uchwał to jest decyzja polityczna powołanie członka rady ministrów to jest decyzja z jednej strony pana premiera potwierdzona podpisem pana prezydenta i tutaj akurat rządzą inne prawa. Natomiast uchwała AWS-u odnosiła się do sfery politycznej czyli do władz AWS-u natomiast trudno sobie wyobrazić żeby była to uchwała, która odnosiła się do składu rządu bo skład rządu przecież podlega ewolucjom cały czas.

RMF: Czytaliśmy tę uchwałę uważnie tam jest wyraźnie napisane, że przywrócenie na dotychczas zajmowane stanowiska Janusz Tomaszewski jeśli zajmował jakieś stanowiska czy to wice premiera i ministra spraw wewnętrznych, ale może zbyt uważnie czytamy uchwałę Akcji Wyborczej Solidarność.

Janusz Steinhoff: W Akcji Wyborczej Solidarność nastąpiła w tym czasie ewolucja składu rządu.

RMF: To nie jest już ta sama AWS.

Janusz Steinhoff: Nie ewolucja składu rządu i również podział kompetencji.

RMF: Ale te stanowiska, które Janusz Tomaszewski zajmował pozostały.

Janusz Steinhoff: Jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji i jest również stanowisko wice premiera, które połączono po odejściu Janusza Tomaszewskiego z funkcją ministra pracy i polityki społecznej.

RMF: Panu o wice premierach rozumiem niezręcznie mówić, no ale stanowisko ministra wice premiera spraw wewnętrznych pozostaje niezmienione.

Janusz Steinhoff: Bardzo nie zręcznie o tym mówić, ponieważ ja jestem po pierwsze lojalnym członkiem gabinetu pana premiera Buzka i to on ma prawo jako szef tego gabinetu odwoływania powoływanie swoich ministrów i każdy z nas podlega okresowej ocenie, każdy z nas może być w każdej chwili odwołany dlatego, że pan premier może dojść do wniosku, że istnieje tak potrzeba.

RMF: Siedzący tu wczoraj poseł AWS Mariusz Kamieński mówił, że Janusz Tomaszewski i jego środowisko to ludzie bezideowi, którzy nie pasuje do krystalicznie czystego i uczciwego AWS-u. Czy to jest tak że Janusz Tomaszewski nie jest taki zły?

Janusz Steinhoff: Ja nie podzielam tych opinii ja usłyszałem wczoraj również w "Kropce nad i" opinie na ten temat. Po pierwsze, uważam proces lustracyjny kończy cała sprawę podejrzenia o współpracę i trzeba mieć świadomość, że absolutnie nie można w ten sposób traktować sprawy lustracyjnej.

RMF: Ale mówmy o bezideowości i krystalicznej czystości Janusza Tomaszewskiego.

Janusz Steinhoff: Ja absolutnie nie podzielam tych poglądów o bezideowości, gdyby Janusz Tomaszewski był człowiekiem bezideowym nie angażował by się w opozycje antykomunistyczną nie narażałby się na różne szykany służby bezpieczeństwa w określonym czasie i wydaje mi się, że formułowanie tego typu opinii jest u młodego człowieka, który nie zawsze jest pamięta tamte czasy twardej i wymagającej odwagi opozycji w okresie PRL-u no niestety jest przesadą i absolutnie nie powinno mieć miejsca, ale to jest sprawa wypowiedzi i sumienia każdego człowieka i ja osobiście jako człowiek, który przeżył opozycje, który działał w opozycji antykomunistycznej, który działał w podziemiu, uważam że nie formowałam bym nigdy takich sądów o ludziach, którzy zaświadczyli swoim życiem przywiązania do idei demokracji.

RMF: Zostawmy Janusz Tomaszewskiego. Czy udało się już źródło przecieku listu Mera Wiachieriewa do premiera?

Janusz Steinhoff: Niestety ja nie znam takiej informacji, ja chciałbym jeszcze raz wyrazić ubolewanie z tego powodu, że w ogóle jakiekolwiek dokumenty rządowe przeciekają.

RMF: Teresa Kamińska już wie, że przeciek nie był z kancelarii premiera. No to z skąd był?

Janusz Steinhoff: Nie potrafię powiedzieć nic na ten temat.

RMF: Ale pan spotykał się z Remem Wiachieriewem on zapytał o to śmiał się z polskiego rządu, że nie umie utrzymać w tajemnicy listu?

Janusz Steinhoff: Ja jeszcze raz podkreślam źle się dzieje, że takie dokumenty nie trafiają na biurko adresata. Pojawiają się w prasie szybciej i to jest w ogóle błąd, oczywiście to wymaga podwyższenia kwalifikacji równie etyczno moralnej wszystkich ludzi, którzy pracują czy na szczeblu samorządu czy na szczeblu administracji centralnej to nie może być tak że takie dokumenty przeciekają niestety wyrażam z tego powodu ubolewanie. Moje postawa urzędnika już ze stażem prawie ośmioletnim bardzo się burzy przeciwko tego typu wydarzeniom i mam nadzieję, że w przeszłości ich nie będzie.

RMF: Minister koordynator służb specjalnych Janusz

Pałubicki mówił że powinien pan na piśmie wykazać szkody, które z tego ujawnienia listu wynikły. Zrobił pan to?

Janusz Steinhoff: Oczywiście.

RMF: Czy to są wymierne szkody?

Janusz Steinhoff: Nie tego się nie da wymierzyć to należy stwierdzić i takie stwierdzenie w moim piśmie zostały zawarte do pana ministra Janusza Pałubickiego i pan minister w oparciu o to pismo wszczął postępowanie. Podkreślam to z całą mocą tego nie da się wymierzyć. Ja w swoim piśmie stwierdziłem, że polskiej gospodarce została wyrządzona szkoda.

RMF: A czy kiedy rozmawiał pan z Reme Wiachiriewem. Został zapytany o to jak to się dzieje, że Polski rząd bardzo nie lubi jego przyjaciela Aleksandra Gudzowatego.

Janusz Steinhoff: Nie oczywiście po pierwsze trudno sobie wyobrazić żeby Polski wice premier rozmawiał z szefem największej firmy gazowej na świecie dyskutował o jednej z polskich firm ważnej ale nie jedynej. Natomiast rozmawialiśmy przede wszystkim o sieci gazociągów tranzytowych, rozmawialiśmy o lokalizacji gazociągów, rozmawialiśmy również o tym wszystkim co stanowiło przedmiot kontrowersji w ostatnim czasie między Gazpromem a polskim górnictwem naftowym i gazownictwem problem światłowodu czy autostrady problem również układu własnościowego.

RMF: Ta rozmowa posunęła coś się do przodu kontakty Polski z Gazpromem.

Janusz Steinhoff: Ja zdecydowanie oceniam ją pozytywnie chciałbym tutaj stwierdzić, że stanowisko Polski obok górnictwa naftowego i gazownictwa i rady nadzorczej tej firmy rząd polski popiera. Ja przedstawiłem to poparcie panu Wiechieriewiczowi natomiast jest naszym zamiarem rozwijać tą współpracę z Rosją i z Gazopromem. Natomiast chce ją oprzeć na partnerskich warunkach chcemy wyeliminować sytuacje, które budzą kontrowersje z jakiejkolwiek strony.