„W tych prawyborach wzięło udział około 1800 osób. Autorzy zarzutów, które posłali do prasy, a prasa rozpętała „skandal w Toruniu” na wielką skalę, twierdzą, że co najmniej kilkaset osób było kompletnie pijanych. To świadczy o kompletnym braku powagi tych zarzutów. Wyobraźcie sobie, że w tych prawyborach – zgodnie z autorami tych zarzutów – kilkaset tzn. połowa ludzi przyszła tam pijanych, wtaczała się tam...” – tak Jan Maria Rokita, lider Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego komentował doniesienia o skandalach prawyborczych w Toruniu.

Konrad Piasecki, Tomasz Skory: Czy darmowy dojazd, a na miejscu kiełbaski i piwo, to jest ten sposób przy pomocy którego SKL chce wygrywać wybory, a wcześniej prawybory?

Jan Maria Rokita: Ja rozumiem, że panowie nawiązują do wypowiedzi artykułów prasowych dotyczących prawyborów Platformy w Toruniu. Ileż ja mam z tym kłopotu. Wczoraj cały wieczór tak naprawdę spędziłem na tym, ażeby krok po kroku prześledzić wszystkie zarzuty jakie padły i następnie poddać je badaniu.

RMF: Śledczy Rokita doszedł do jakich wniosków?

Jan Maria Rokita: Musi człowiek jak jest prezesem partii, a zarzuty dotyczą jego zastępcy. Zebrałem oświadczenia, czy zebraliśmy oświadczenia zarówno policji toruńskiej, agencji ochroniarskiej, która na miejscu wyborów chroniła, szefowej Komisji Skrutacyjnej, która te wybory przeprowadzała i jestem dzisiaj i dobrze że rozmawiamy dzisiaj rano, a nie wczoraj po popołudniu, bo wczoraj nie był bym tego pewien - jestem dzisiaj tego pewien, że pewna kampania rozpętana przeciwko Jackowi Janiszewskiemu jest wynikiem wyłącznie tego, że kilka osób, co jest ludzką rzeczą w tych prawyborach, spodziewało się je wygrać, a tym czasem je przegrało. To są bardzo sprecyzowane zarzuty, z których żaden nie znalazł żadnego pokrycia w rzeczywistości. Chce powiedzieć z bardzo wielką stanowczością: Jacek Janiszewski uczestniczył w prawyborach toruńskich w sposób godny, organizował swoich zwolenników w sposób godny i dopuszczalny, oczywiście organizował swoich zwolenników. Tylko wariat nie organizuje swoich zwolenników.

RMF: Panie prezesie konkretne pytania. Było tam piwo, byli pod wpływem alkoholu zwolennicy Janiszewskiego, czy nie byli?

Jan Maria Rokita: Odpowiadam precyzyjnie: niepotrzebnie organizatorzy - zresztą Jacek Janiszewski nie był organizatorem tych prawyborów. To bardzo ważne. Brał w nich udział. Niepotrzebnie organizatorzy w pobliżu prawyborów dopuścili wyszynk piwa. To jest ewidentny idiotyzm.

RMF: Darmowego czy nie?

Jan Maria Rokita: A tego nie wiem szczerze mówiąc. Tego nie zbadałem tak czy owak nie sądzę, żeby ono było darmowe, ale tego nie wiem. Mówię uczciwie. Natomiast z całą pewnością z tą decyzją o wyszynku piwa nie miał nic wspólnego Jacek Janiszewski. Czy się tym piwem ktoś upił, czy nie to tego absolutnie nie potrafię stwierdzić. W moim przekonaniu jak się w jakimś mieście odbywa piknik, a prawybory są pewnego rodzaju piknikiem to jest rzeczą dość naturalną to, że na obrzeżach takiego pikniku pojawiają się menele, żebracy, jakiś pijak. Niedzielne popołudnie, ładna pogoda, coś się dzieje w mieście, więc przyłażą. To naturalne.

RMF: Panie prezesie, jeśli pańskie śledztwo różni się w konstatacjach od tego stwierdzą dzisiaj liderzy Platformy Obywatelskiej i oni unieważnią te prawybory w Toruniu, to będzie pan nie niezbyt zadowolony, ale z powodu Jacka Janiszewskiego, czy z powodu decyzji liderów Platformy?

Jan Maria Rokita: Na razie nie ma powodów do tego, żeby w ogóle mówić o unieważnianiu prawyborów.

RMF: Jest powód. Dziś będą decydować.

Jan Maria Rokita: Nie ma powodów do unieważnienia wyborów. Jest protest wyborczy kilku osób, które rzeczywiście organizowały Platformę na samym początku i spodziewały się w związku z tym, że Platforma jest ich własnością. Tymczasem wygrana Jacka Janiszewskiego pokazała, że tu rzeczywiście pewna dynamika procesu społecznego została uruchomiona. Ktoś przychodzi zewnątrz, jest popularny, ma zwolenników.

RMF: Ale w sprawie Jacka Janiszewskiego to były też inne zarzuty, że w ostatniej chwili jakieś tysiące ludzi podpisało deklaracje Platformy, że te osoby nie za bardzo dzisiaj wiedzą do czego przystąpiły. Takie zarzuty były.

Jan Maria Rokita: Ja jestem znawcą tych zarzutów po wczoraj. Podejrzewam, że najwybitniejszym w Polsce. Poświęciłem wieczór na zapoznanie się z tymi zarzutami. W protestach, które zostały sformułowane są dwa zarzuty. Pierwszy to taki, że podobno wydano kilku osobom podwójne karty. Otóż szefowa Komisji Skrutacyjnej temu kategorycznie zaprzecza i nie mam powodów, żeby jej nie wierzyć, ale najśmieszniejszy jest zarzut drugi podniesiony w protestach. Mianowicie, w tych prawyborach wzięło udział około tysiąc osiemset osób. Autorzy zarzutów, które posłali do prasy, prasa je rozpętała z panów udziałem także „Skandal w Toruniu” na wielką skalę. Otóż twierdzą oni, że co najmniej kilkaset osób było kompletnie pijanych. To świadczy o kompletnym baraku powagi tych zarzutów. Wyobraźcie, że w tych prawyborach zgodnie z autorami tych zarzutów kilkaset - to znaczy połowa ludzi przyszła tam wlanych i taczała się po ziemi.

RMF: Panie prezesie, położy pan rękę na sercu i powie: „Prawybory nie będą upoważnione, bo nie ma ku temu powodów”?

Jan Maria Rokita: Ja nie mam w ręku tej decyzji. Tu jest pewien problem innego rodzaju.

RMF: Ale jeśli pan przeprowadził śledztwo i doszedł do jednoznacznych wniosków, to liderzy Platformy przeprowadzą takie same i też dojdą do jednoznacznych. Czy jest pan przekonany, że nie będą upoważnione?

Jan Maria Rokita: Decyzja należy do trzech szefów Platformy. Problem leży gdzie indziej, panowie. Problem leży w tym, że z przyczyn, o których długo by mówić została rzeczywiście rozpętana wokół toruńskich prawyborów atmosfera skandalu. Nagle pisze się nie prawybory, tylko skandal.

RMF: Nie lubią SKL-u w Toruniu?

Jan Maria Rokita: Nie to w ogóle nie o SLK-u, być może powodem tego, to przeciwko Platformie, a nie SKL-owi. Być może powodem tego jest to, że co tu dużo mówić, gdyby ludzie z mojej partii bezpośrednio to organizowali to impreza o wiele lepiej byłaby zorganizowana, bo mamy większe doświadczenie. Organizowali całą imprezę ludzie z małym doświadczeniem.

RMF: Co spowodowało małą szpileczkę w kierunku Platformy Obywatelskiej...

Jan Maria Rokita: Nie, w kierunku jakiś panów, którzy tam bezpośrednio organizowali tą imprezę i spowodowali taką sytuację - na to mi zwróciła uwagę firma ochroniarska - która pilnowała tam porządku, że był bałagan, że ludzie stali na przykład cztery godziny w kolejce.

RMF: To przykre, rzeczywiście. Panie prezesie to pan mówił – „Panie Andrzeju, SKL nie jest grupą konkwistadorów, którzy chcą podbić Platformę Obywatelską” - pan tak mówił do pana Andrzeja Olechowkiego. W tej chwili to co pan mówi o tym, że działacze Platformy wprowadzają bałagan, dopuszczają do bałaganu, a SLK organizuje wszystko doskonale.

Jan Maria Rokita: Pan jest demagogiem, panie redaktorze. To się w ogóle w głowie nie mieści. Ja powiedziałem, że działacze Platformy są kim? Bałaganiarzami?

RMF: Wprowadzają bałagan i dopuszczają do bałaganu.

Jan Maria Rokita: Nie, nie powiedziałem tego. Powiedziałem, że w Toruniu, czyli w jednej konwencji na kilkanaście, które do tej się odbyły zapanował bałagan i w ten sposób nie mówię to co widziałem, bo mnie tam nie było, tylko mówię to co w swoim raporcie przedstawiła mi firma ochroniarska, która tam pilnowała porządku. Był bałagan, ale cóż z tego. Zdarza się taka sytuacja.

RMF: Panie prezesie, czy pan jest zadowolony z podpisania przez Unię Polityki Realnej porozumienia przedwyborczego z Platformą Obywatelską?

Jan Maria Rokita: Chyba tak. Ja znam z Krakowa, z Warszawy głównie ze środowisk akademickich, środowiska zwłaszcza młodzieży UPR-owskiej i muszę powiedzieć, że te środowiska zwłaszcza na wyższych uczelniach w dużych miastach, to są bardzo cenne środowiska młodzieży ideowej. Bardzo mało się w gruncie rzeczy ludzi zdarza, którzy przychodzą do życia publicznego z pobudek ideowych i ci UPR-owcy tacy są. Ja ich widziałem.

RMF: Ci ideowcy w trochę starszym wieku mówią na przykład, że „Władze Unii Wolności to sanhedryn, czyli że pan na sanhedrynie zasiadał, bo pan kiedyś był we władzach Unii Wolności, albo że Polsce działała żydowskie lobby. Pan też to lobby zauważa?

Jan Maria Rokita: Pomińmy to pytanie.

RMF: Dlaczego?

Jan Maria Rokita: Zbyt często ostatnio mam okazję wypowiadać się na tematy problemów polsko – żydowskich i może to na razie zostawmy na boku, bo to dłuższy wątek.

RMF: Sanhedryn?

Jan Maria Rokita: Natomiast co do Sanhedrynu... To ja mogę - żeby powiedzieć delikatnie - Unia Polityki Realnej jest partią, w której wariaci także się zdarzają. Nie jest pod tym względem jakoś szczególnie charakterystyczna, dlatego że wariaci jak wiadomo zdarzają się w różnych patiach politycznych, ale w UPR-ze są też.

RMF: Ci wariaci mają kandydować na listach obok pana do Sejmu.

Jan Maria Rokita: Nie.

RMF: Jak to nie? Stanisław Michalkiewicz mówi te słowa.

Jan Maria Rokita: Otóż wariaci nie będą kandydować z list Platformy Obywatelskiej. Zakładacie się?

RMF: Załóżmy się. Stanisław Michalkiewicz nie będzie kandydował?

Jan Maria Rokita: Stąd moja pewność, że Komitet Wyborczy Platformy ma na swoim czele ma trzech rozumnych ludzi i trzej rozumni ludzie dopilnują tego, żeby wariaci nie kandydowali z Platformy.

RMF: Stanisław Michalkiewicz nie będzie kandydował?

Jan Maria Rokita: Pan to powiedział. Ja mówiłem o wariatach.

RMF: O co się zakładamy? A to on mówił w sanhedrynie.

Jan Maria Rokita: Ja mówiłem o wariatach. A pan o Michalkiewiczu, pozostańmy przy swoim.

RMF: On mówił o sanhedrynie, pan mówił w tym kontekście o wariatach.

Jan Maria Rokita: Skończyliśmy!

RMF: Czyli się nie zakładamy?

Jan Maria Rokita: Nie.

RMF: A przed chwilą pan mówił, że się założymy.

Jan Maria Rokita: Nie mówiłem, że się założymy.

RMF: Pan powiedział: założymy się. Pan to proponował. Nie powiedział pan załóżmy się?

Jan Maria Rokita: Powiedziałem załóżmy się o to, że wariaci nie będą kandydować z list Platformy. Nie zamierzałem zakładać się o Michalkiewicza.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa