Zakładanie, że za to, co powiem przed komisją, będzie mógł mnie (Jan Rokita - przyp. RMF) pociągnąć do odpowiedzialności, jest zastraszaniem świadka - mówi gość RMF minister Aleksandra Jakubowska. Pan Rokita jeszcze nie wie, co powiem - dodaje.

Tomasz Skory: Dzień dobry gościem jest „lwica lewicy”, minister Aleksandra Jakubowska, szefowa gabinetu politycznego premiera. Czy za atakiem prasowym na szefa komisji śledczej stoi pani doradca Jacek Podgórski?

Aleksandra Jakubowska: Jeżeli ma pan na myśli artykuł w „Gazecie Wyborczej”, który się dzisiaj ukazał, to on jest tak samo prawdziwy jak informacja, która się ukazała kilka dni temu o tym, że pracowałam z Leszkiem Millerem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Tomasz Skory: Nie tylko ten artykuł. My sprawdzaliśmy także to, co powiedział Tomasz Nałęcz: Wszystkie tropy prowadzą do jednej osoby i to by się zgadzało.

Aleksandra Jakubowska: Do kogo?

Tomasz Skory: Do Jacka Podgórskiego.

Aleksandra Jakubowska: Proszę pana, pan Jacek Podgórski jest doradcą prezesa Rady Ministrów. Pracuje w gabinecie politycznym mniej więcej od lutego albo marca tego roku i jest osobą, która nie miała ze mną nic wspólnego w momencie, kiedy pracowałam w Ministerstwie Kultury. Wszystkie informacje, które pojawiły się w gazetach, mają swoje źródło w Ministerstwie Kultury, ponieważ tam wiedziano dokładnie, kto nad czym pracował. Powiem więcej, informacja o tym, że pani Daria Nałęcz, która jest przeze mnie bardzo szanowaną i znakomitą specjalistką, pracowała przy tej ustawie, nie są żadną tajemnicą, ponieważ nawet uczestniczyła w posiedzeniach podkomisji. Materiały znajdują się – z tego, co mi mówili posłowie – w aktach tej podkomisji i robienie sensacji z faktu, że trzy gazety o tym napisały, jest rzeczywiście robieniem sensacji. Państwo po prostu obrażają swoich kolegów z „Super Expressu” z „Newsweeka” i z „Życia Warszawy”, podejrzewając o to, że gazety dają się sterować politykom.

Tomasz Skory: Informacje skądś się biorą. Wczoraj wydała pani komunikat, w którym pani cytuje dwa zdania Jana Rokity i uznaje za niedopuszczalne zastraszanie świadka przed jego przesłuchaniem. To zdanie jako podstawa zarzutu o zastraszanie brzmi dość bzdurnie.

Aleksandra Jakubowska: Nie wiem, czy dość bzdurnie. Nie odpowiadam za wypowiedzi pana Rokity, jeżeli pan ocenia, że one są bzdurne to jest to pańska ocena. Proszę zauważyć, że ostatnie zdanie z wypowiedzi pana Rokity dla Faktów można zinterpretować w ten sposób: bez względu na to, co Aleksandra Jakubowska powie przed komisją śledczą, to i tak pociągnę ją do odpowiedzialności.

Tomasz Skory: Nie to zdanie brzmi: Bo za to, co powie przed komisją, będę mógł ją pociągnąć do odpowiedzialności.

Aleksandra Jakubowska: Ale pan Rokita jeszcze nie wie, co ja powiem przed komisją i zakładanie, że za to, co powiem przed komisją, będzie mógł mnie pociągnąć do odpowiedzialności jest zastraszaniem świadka.

Tomasz Skory: Pani się czuje przerażona?

Aleksandra Jakubowska: Nie, nie czuję się przerażona.

Tomasz Skory: To po co tak oficjalnie, komunikat: „jestem zastraszana”

Aleksandra Jakubowska: Komunikat jest związany nie z tym zdaniem pana Rokity, tylko związany jest z pozwem w sprawie karnej, który złożyłam przeciwko posłowi Rokicie do sądu w Warszawie za jego wypowiedzi w innej stacji radiowej.

Tomasz Skory: Pani minister jest potężna sprzeczność między zeznaniami dziennikarki PAP Anny Wojciechowskiej a pani zeznaniami, po odkryciu że z ustawy zniknęły „lub czasopisma”. Anna Wojciechowska pod przysięgą zeznała, że zadzwoniła do pani i: Pierwsze takie spostrzeżenie, z jakim się podzieliłam, to było właśnie że tam nie ma słowa „i czasopisma”, na co pani minister powiedziała: „Tak rzeczywiście ostatecznie uznaliśmy, że było to zbyt restrykcyjne”. A pani w poniedziałek powiedziała mniej więcej tak: Nie pamiętam, ale tak być nie mogło.

Aleksandra Jakubowska: Oczywiście, że tak być nie mogło, bo gdyby się tak stało, to ja śledztwo w sprawie dlaczego zniknęły słowa „lub czasopisma” podjęłabym nie 28 po przeczytaniu tekstu w „Gazecie Wyborczej”, notabene nie powołującego się na PAP, że tych słów nie ma, ale natychmiast po rozmowie z panią redaktor Wojciechowską, dlatego że na Radzie Ministrów nawet dyskusji o tym nie było.

Tomasz Skory: Jakże pani zamierza przekonać komisję, że pani niepamięć jest lepsza niż pamięć Anny Wojciechowskiej?

Aleksandra Jakubowska: To jest tylko kwestia interpretacji komisji. Ja, śledząc dość uważnie przesłuchania, zauważyłam, że w przypadku jednych świadków niepamięć o faktach sprzed półtora roku, dwóch lat jest zaletą, a w przypadku innych świadków jest wadą.

Tomasz Skory: Ale to jest twardy dowód złożony pod przysięgą z zeznań świadka.

Aleksandra Jakubowska: To nie jest żaden dowód. Dowodem jest depesza z 27 marca.

Tomasz Skory: Poświadczony dowód depeszą właśnie.

Aleksandra Jakubowska: Właśnie w tej depeszy nie ma ani słowa o tym. Proszę powiedzieć pan jest dziennikarzem. Jeżeli pan wie, że w centrum zainteresowania mediów jest przepis dekoncentracyjny, że ten przepis jest twardy, że nie chcę ustąpić ze swojego stanowiska pomimo różnych nacisków nadawców. I słyszy pan od wiceminister, która prowadzi te ustawę, że rząd ustąpił, to czy zawiera pan taką informację w depeszy?

Tomasz Skory: Ale to się kłóci z tym, co ministerstwo mówi następnego dnia. Mniejsza z tym. Sprawa wygląda tak jak mówi Tomasz Nałęcz: Jeśli pani minister Jakubowska nie pamięta tej rozmowy, a istnieje szereg powodów, które czynią bardzo wiarygodnym zeznania Wojciechowskiej, to znaczy, że pani minister Jakubowska ma bardzo poważny kłopot. Zaangażowała pani prawników, pełnomocników?

Aleksandra Jakubowska: Nie zaangażowałam prawników, nie zaangażowałam pełnomocników, bo dowodów, o których pan Nałęcz mówi, po prostu nie ma.

Tomasz Skory: Nie czuje pani, że mówiąc tak jak w poniedziałek: Nie ma żądnych związków między prowadzeniem prac przez resort kultury a możliwością złożenia propozycji korupcyjnej Agorze, naraża się pani na śmieszność?

Aleksandra Jakubowska: Nie, nie narażam się, ponieważ każda ustawa, która przewiduje jakieś koncesjonowanie – a przecież ta ustawa przewidywała – każda ustawa, która daje przywileje jakiejś grupie interesów, a innej odbiera, każda która wprowadza ograniczenia dla działalności gospodarczej albo rozszerza tę działalność gospodarczą – ja sobie wyobrażam taką sytuację w przypadku np. błędu ustawy o biopaliwach, że przychodzi jakiś nieuczciwy człowiek do eksportera oleju palmowego i mówi: ja jestem w stanie załatwić, żeby z tej ustawy nie zniknęły słowa „lub inne rośliny”. Może stać się powodem taka ustawa korupcyjnej propozycji? A ustawa o grach losowych może stać się? Każda.

Tomasz Skory: Każda z nich może się stać to dlaczego pani twierdzi, że ustawa o mediach nie?

Aleksandra Jakubowska: Dlatego, że tak twierdzą osoby najbardziej kompetentne w tej sprawie, którym złożono ofertę korupcyjną, czyli pan Adam Michnik i pani Wanda Rapaczyńska.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.