Jak są ważne sprawy to Polacy dobrze głosują. Widać, że wyborcy szukają, ale też potrafią ważne rzeczy rozstrzygnąć. Tak było również w 1989 roku. Nie można ciągle mówić, że to jest złe społeczeństwo, tylko wybitne towarzystwo - mówił Gość porannych Faktów RMF b. premier Jan Krzysztof Bielecki.

Tomasz Skory: Na jaką frekwencję panowie stawiali?

Ireneusz Krzemiński: Ja mówiąc szczerze, byłem zaniepokojony czy naprawdę dojdziemy do tych 50 procent i jestem bardzo ucieszony tym wynikiem. Bardzo ucieszony jestem też dlatego, że znam również dane z rozmaitych referendów nie ogólnopolskich a lokalnych, które były do tej pory fatalne. Na kilkanaście takich referendów tylko trzy były ważne, ponieważ ludzie nawet wtedy kiedy miano odwołać wójta, który mataczył czy burmistrza, który popełnił malwersację to nawet wtedy nie chodzili na referendum. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tego wyniku.

Jan Krzysztof Bielecki: Ja musze powiedzieć, że nie jestem zaskoczony i przez ostatni tydzień czy w Grójcu, czy w Radomiu czy w Płocku, czy w Łodzi ja wszędzie mówiłem, że będzie około 57 procent, i że będzie 77 procent „za”. Byłem przekonany, że Polacy wiedzą jak głosować i dosłownie każde takie spotkanie publiczne zaczynałem, że my doskonale wiemy jak głosować w sprawach ważnych. Od 1989 roku każde ważne głosowanie w zasadzie było głosowaniem dobrym.

Tomasz Skory: Z konstytucją się nie udało panie premierze.

Jan Krzysztof Bielecki: I tak właśnie w telewizji publicznej mi powiedzieli, że z konstytucją przecież tak nie było i wtedy powiedziałem uczciwie, że tej konstytucji akurat za bardzo nie kocham i podejrzewam, że wielu Polaków również w tym nie widziało swojej przyszłości.

Ireneusz Krzemiński: Ja widzę, że optymizm polityków się wlał w naród.

Jan Krzysztof Bielecki: Nie jestem politykiem od lat 10 i może dlatego wierzę w Polaków.

Ireneusz Krzemiński: Ja też wierzę. Jednak miałem poważne wątpliwości i nawet mam nadzieję, że to może być taki przełom w polskim obyczaju i np. uczestnictwo w wyborach też wzrośnie efektywnie.

Jan Krzysztof Bielecki: Ale jak są ważne sprawy to Polacy dobrze głosują. Jeżeli ktoś źle rządzi, dostaje surową ocenę. Widać, że wyborcy szukają, ale też potrafią ważne rzeczy rozstrzygnąć. Jak było w 1989 roku? Również tak było. Nie można ciągle mówić, że to jest złe społeczeństwo, tylko wybitne towarzystwo.

Ireneusz Krzemiński: Ja uważam, że Polacy są dosyć rozsądni na ogół, chociaż mają takie swoje rożne.

Jan Krzysztof Bielecki: No i dobrze. Pojechali na działkę, wrócili po piątej i zagłosowali, bo nie będą sobie przerywali życia. Dobrze, że ktoś jest normalny.

Ireneusz Krzemiński: Z całą pewnością się zgadzam z tym.

Tomasz Skory: Czy nie sądzicie panowie, że to jest być może obraz naiwnej wiary w to, że UE wszystko nam odmieni?

Ireneusz Krzemiński: Tego się obawiam i to jest jedna z dwóch rzeczy, o których chciałem powiedzieć. Po pierwsze obawiam się trochę tego co się będzie działo, kiedy się okaże, że przystąpienie do Unii to nie jest wejście do raju, ale że będzie to miało swoje po pierwsze koszty a po drugie tak naprawdę ten rząd, który ma pewne zasługi kompletnie nie przygotował ani administracji państwowej, ani obywateli do tego, żeby oni mogli naprawdę korzystać i uczestniczyć z UE, w jej instytucjach, w jej możliwościach, żeby mieli wkład którym będą dysponować, żeby móc skorzystać z jej dobrodziejstw.

Tomasz Skory: Zasępiony Jan Krzysztof Bielecki kiwa głową.

Jan Krzysztof Bielecki: Tak, bo wiele osób w czasie tych spotkań mówiło właśnie o tym, że zdają sobie sprawę, że to może być trudno, że łatwo to jest w właściwie tylko zapłacić składkę. Pamiętam jak jeszcze niedawno w Rzeczpospolitej starałem się napisać, że my mamy trzy problemy związane z Unią: koordynacja, koordynacja i koordynacja. To przygotowanie i przeprowadzenie nas od mówienia o Unii do pracy w Unii, do funkcjonowania według instytucji unijnych to jest wielkie wyzwanie. Wiadomo, że z tym jest różnie i za chwilkę dużo ostrzegawczych tonów popłynie z Brukseli.

Tomasz Skory: I to jest kamień do ogródka Leszka Millera i rządu tak?

Ireneusz Krzemiński: Najwyższa pora, żeby ten rząd odszedł, ponieważ to jest chyba jego jedyny powód zasługi to wejście do UE, chociaż przygotowane to było także wcześniej. Niemniej jednak sądzę, że z tym rządem nie pozbędziemy się problemów i kłopotów. Najwyższa pora, żeby SLD – jeśli chce uratować resztkę swojego dobrego obrazu społecznego – ten rząd zmieniło.

Tomasz Skory: A jak się panowie odniesiecie do tego, że wczoraj jednym głosem i premier – co nie dziwi – i prezydent – co może dziwić, twierdzili „Pocieszmy się teraz kilka dni, nie mówimy na razie o problemach, powinniśmy sobie dać tę satysfakcję” - przysiąść na laurach czy brać się za rekonstrukcję rządu, tworzenie większości?

Jan Krzysztof Bielecki: To dobre pytanie, ale nie pod tym adresem. Wydaje mi się, że opozycja swoje poglądy zgłosiła, wynik wyborów określił pozycję w parlamencie i dlatego myślę, że to od prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera zależy jak ma się potoczyć życie w najbliższych miesiącach. Jak nie to będziemy mieli po prostu wybory w 2005 roku i wtedy jeszcze raz wyborcy określą kto będzie rządził.

Ireneusz Krzemiński: Ja myślę, że dobrze byłoby gdyby te wybory odbyły się wcześniej. Takiego nikłego poparcia, jak w tej chwili ma rząd Leszka Millera to chyba nie było jeszcze w historii w żadnym rządzie, a przecież nawet najlepszych premierów nie mieliśmy poprzednio. Myślę, że dobrze byłoby gdyby to obywatele pomyśleli, że skoro już wzięli udział w referendum to też mogą bardziej aktywnie wpływać na to co się w Polsce dzieje.

Tomasz Skory: Przy wzmiance o tych nie najlepszych premierach Jan Krzysztof Bielecki skrzywił się potwornie.

Jan Krzysztof Bielecki: Nie byłem zachwycony tym stwierdzeniem, ale trudno.

Ireneusz Krzemiński: Przecież nie mówiłem o premierze Bieleckim, który nie miał tak niskich notowań.

Jan Krzysztof Bielecki: Bieleckiemu nigdy nie spadały, może tak trzeba to podsumować.

Ireneusz Krzemiński: Ani nigdy też tak nie spadały jak to się zdarzało już niestety później.

Tomasz Skory: Wierzycie panowie w skuteczność zaczynających się dzisiaj prezydenckich, tajemniczych konsultacji nad większością rządu czy dalej zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy zakładnikami Millera.

Jan Krzysztof Bielecki: Dzięki bogu nie po to mamy te mandaty wyborcze żeby to było tajemnicze. Tajemnicze jak było, to było to towarzystwo i potem z tego komisja śledcza się zrodziła. Niech to się odbywa przy otwartej kurtynie i niech będzie wiadomo co pan prezydent proponuje. Jak nie proponuje to ten rząd dalej będzie funkcjonował. Inaczej to będą tygodnie domysłów i na to nie będzie tzw. rynek dobrze reagował. Ani dla ludzi nie będzie to dobre, i to dokładnie jest nie to czego chcemy. My chcemy szybkich, jasnych decyzji.

Ireneusz Krzemiński: Myślę, że najwyższa pora, żeby pan prezydent zdecydował i nabrał odwagi w tym wpływaniu na to co się w Polsce dzieje i jak działa SLD. Prezydent nie budził do tej pory mojej większej sympatii, ale nabieram coraz większej sympatii do niego i większego zaufania również do jego rozsądku politycznego. Muszę powiedzieć, że to duża przemiana też w moim widzeniu prezydenta i nadzieję mam taką, że będzie w stanie jednak coś zrobić, żeby zmienić trochę ten rząd na lepszy.