Zajmijmy się takimi ludzkimi normalnymi sprawami i wykonajmy w praktyce to, czym mówił Jan Paweł II - mówi Szymon Hołownia, autor książki „Kościół dla średnio zaawansowanych”.

Beata Lubecka: Minęło już prawie dwanaście godzin od śmierci papieża. Jak powinniśmy przeżyć ten dzień, pierwszy dzień bez naszego papieża?

Szymon Hołownia: Pierwsza i oczywista sprawa to obecność emocji. To jest naturalne. Jeżeli chce nam się płakać, to powinnyśmy się wypłakać. Jeżeli chce nam się do kogoś przytulić – powinniśmy się przytulić. Jest to normalne, kiedy mamy takie poczucie pustki. To jest fenomenalna sytuacja, w której my jako naród, ileś milionów ludzi, mamy to poczucie pustki, jednak każdy przeżywa to w sobie. Teraz nie powinniśmy być sami, bo to są bardzo silne emocje. Jak je opanujemy, powinniśmy się zastanowić, co możemy zrobić. To jest bowiem, z drugiej strony, bardzo wyjątkowy czas In plus, bo drugiego takiego czasu nie będziemy mieli w naszej historii. Nie będzie drugiego takiego wydarzenia, które tak nas zepnie, które sprawi, że tak bardzo będziemy nastawieni – sami nie wiemy na co.

Beata Lubecka: Nie wolno nam tego przegapić.

Szymon Hołownia: Nie wolno przegapić i można zacząć zastanawiać się, jak ten, który odszedł, chciałby, żebyśmy to przeżyli.

Beata Lubecka: A jak chciałby, żebyśmy to przeżyli?

Szymon Hołownia: Wydaje mi się, że najważniejsze jest być może to, żebyśmy już przestali ronić łzy i rozdzierać szaty, a zastanowili się, po co ten człowiek żył i dlaczego tak naprawdę po nim płaczemy. Jaki był sens tego życia, jego pracy i cierpienia. Myślę, że każdy powinien zafundować sobie teraz jakieś minirekolekcje z Janem Pawłem II. To nie oznacza wcale, że powinno się robić niewiadomo jakie cuda. Wystarczy wejść do Internetu, znaleźć jakiś dokument papieski, wybrać dla siebie jakieś jedno czy dwa zdania i pochodzić dzisiaj z nimi. To samo zrobić jutro, pojutrze, kiedy ta atmosfera nadal będzie się utrzymywać w powietrzu. Z drugiej strony, może to, co powiem, nie jest ortodoksyjne – skoro ten papież tak wiele mówił o tym, że rodzina jest rzeczą absolutnie podstawową, to jeżeli mamy rodzinę, weźmy ją dziś na spacer, poświęćmy czas dzieciom. Zajmijmy się takimi normalnymi ludzkimi sprawami i wykonajmy w praktyce to, o czym on mówił. Jeżeli jesteśmy pokłóceni z własną rodziną, to spróbujmy się z nią pogodzić. Zafundujmy sobie praktyczne ćwiczenia z tego, o czym on przez całe mówił.

Beata Lubecka: Czyli tak naprawdę teraz powinna kierować nami przede wszystkim miłość.

Szymon Hołownia: Powinna nami kierować miłość, chęć zachowania dla siebie jakieś cząstki tego, co ten człowiek robił. To nie jest tak naprawdę istotne, czy jego serce będzie u nas w Polsce, czy będzie w Watykanie, czy gdziekolwiek indziej. Jeżeli my teraz znajdziemy dla siebie to jedno zdanie, jeżeli zdobędziemy się, aby być ze swoją rodziną, to ja myślę, że to wystarczy.

Beata Lubecka: To jest też sposób, w jaki musimy sobie poradzić z tym poczuciem ogromnej straty.

Szymon Hołownia: To jest oczywiście ogromna strata i oczywiście wywołuje poczucie pustki. Tylko, tak jak mówię, poczucie pustki może się skończyć na dwa sposoby.

Beata Lubecka: Można je zapełnić.

Szymon Hołownia: Można je zapełnić, ale różnymi rzeczami. Właśnie poczuciem osamotnienia, agresji, niechęci do innych, stwierdzeniem, że my nie chcemy innego papieża. Można się zamknąć w sobie.

Beata Lubecka: Czyli negacja.

Szymon Hołownia: Ale można zacząć do tej pustki wkładać jakieś pozytywne cegiełki. I nie szukajmy ich daleko. Zajmijmy się tym, co mamy wokół siebie – naszą codziennością.

Beata Lubecka: Tym bardziej, że zwłaszcza my Polacy, mamy za co dziękować papieżowi.

Szymon Hołownia: Oczywiście, że mamy. To będzie do nas docierało z każdym dniem coraz mocniej. Dlatego drugiego takiego czasu, kiedy wszyscy mamy nastawione uszy i oczy na to, co się stało w Watykanie, nie będzie w naszym życiu. I tak samo nie będzie już prawdopodobnie drugiego papieża-Polaka. Nie będzie też drugiego takiego czasu z poczuciem bezpieczeństwa, które on nam dawał. Zawsze był ten papież w Watykanie, który był tą ostateczną instancją. Tu pomógł, tu rozwiązał – od wczoraj będzie nam znacznie dalej do Rzymu. Być może będzie nam znacznie bliżej do wszystkich ościennych krajów i innych kościołów, ale do Rzymu będziemy mieli znacznie dalej. Nie będzie już takiej prostej metody odwołania. Nie będą jej mieli ani hierarchowie, ani my. Dziękujmy za ten czas, kiedy mieliśmy do Rzymu szalenie blisko i czuliśmy się w centrum tego Kościoła, i wydarzeń na świecie. A to wszystko dzięki temu człowiekowi, który nas w tym centrum ustawił. Drugiego takiego czasu prawdopodobnie nie będzie. Teraz musimy, jak wszyscy mówią od wczoraj, dorosnąć, stanąć twardo na ziemi i zacząć własne życie.

Beata Lubecka: Czyli dorośnijmy, kochajmy i bądźmy razem.

Szymon Hołownia: Tak to zawsze jest, ż kiedy umiera ktoś bliski, to przychodzi taki moment, że jest się przy jego łożu śmierci, później się ociera łzy, a później się wstaje i zaczyna się życie. Nie da się ukryć, że jest dziura, ale trzeba z tym żyć. I trzeba coś robić z własnym życiem. Jeżeli po pogrzebie usiądziemy i nadal będziemy rozpaczać nad tym zmarłym, to według mnie on sam, jeżeli jest tam, gdzie ja myślę, że jest, ostro by się zdenerwował. Powiedziałby nam kilka ostrych słów: „Weźcie wy się wreszcie do roboty”.

Beata Lubecka: Dziękuję za rozmowę.