Lubię Oleksego i dziwię procedurom SLD. Najpierw sprawdziłbym, czy Oleksy ma rację, a potem bym go wyrzucał - mówi w rozmowie z RMF FM Aleksander Gudzowaty. To pierwszy wywiad biznesmena od czasu ujawnienia afery z "taśmami Oleksego".

Aleksander Gudzowaty: O co panu naprawdę chodzi. Jeżeli o te taśmy, to nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Nie dlatego, że się uchylam od odpowiedzi, tylko to nie jest moja sprawa. Wróciłem z Francji do Polski, zobaczyłem tam festiwal i poczułem się jak zawsze.

Konrad Piasecki: Ale skąd w takim razie ten festiwal i skąd te taśmy się wzięły?

Aleksander Gudzowaty: Może powiem tak. Ja wydałem w swoim czasie wojnę służbom. Nie każdy w Polsce tak jak my ma odwagę się bronić przed agresją służb. To służby kreują przecież opinie polityków. To politycy zależą od ich wiedzy. To jest wszędzie zauważalne. Służby mają doświadczenia kilkudziesięcioletnie – już nie powiem z jakiej formacji - ale stamtąd pochodzą i procedura też. Wobec swoich oficerów są niezwykle lojalni. Niech pan sobie to porówna do elitarnego klubu golfowego. To towarzystwo zostało przeze mnie zaatakowane, przez sam fakt, że się przed nimi broniłem. Nie poddałem się ich agresji. W tej chwili mam pełne pasmo intryg z ich strony i to jest jedna z manipulacji.

Konrad Piasecki: Panie prezesie, ale czy pan nagrał wielu polityków?

Aleksander Gudzowaty: Ale się pan uparł w tymi nagraniami. Na tym polega – aż przykro mi to mówić – pańskie uproszczenie.

Konrad Piasecki: Bo zastanawiam się skąd się biorą takie taśmy. Dlaczego Aleksander Gudzowaty rozmawia a Józefem Oleksym i ja to słyszę.

Aleksander Gudzowaty: A ja panu powiem coś innego. Mnie zatrważa, że taki inteligentny człowiek jak pan, bo to jest rzecz oczywista i niepodważalna, zauważył tylko nagrania.

Konrad Piasecki: Ja zauważam też treść tych nagrań.

Aleksander Gudzowaty: Niech pan mi da skończyć. Pominął pan sprawę główną, to jest istnienie w gospodarce organizacji dokładnie na podobieństwo mafii, korzystającej z poparcia służb i polityków. To jest temat, który jest potrzebny Polsce. Sprawa ta nasza to encyklopedyczna ilustracja podatności państwa na nadużycia i świństwa i o tym trzeba mówić. A skąd się wzięły nagrania? Bo nasz zespół bezpieczeństwa – proszę sobie wyobrazić, jakby pan był szefem zespołu bezpieczeństwa - i miałby pan udokumentowane, a nie hipotetyczne informacje, że chcą zabić szefa Bartimpeksu, że chcą porwać jego syna, że cały czas nam dokuczają, to jak by pan zrobił? Ja im dałem wolną rękę, bo to są zawodowcy. I od razu panu powiem, że to nie jest żaden bodyguard, to jest człowiek, który za kilka dni robi doktorat z psychologii. To są autentyczni zawodowcy. Oni wobec tej wielkiej agresji na nas, zastosowali normalne reguły pracy wywiadowczej, które są w policji. To jest efekt. Tak dla uczciwości powiem, że oni nagrywali te taśmy, myślę że oni parę nagrali, tylko dla dyspozycji prokuratora, a nie dla dyspozycji mediów. W mediach znalazły się jakąś czarodziejską sztuczką waszych kolegów i służą innemu celowi. Natomiast mnie dziwi to, że ta nasza sprawa jest całkiem inna, a rozmawiamy wyłącznie o taśmach.

Konrad Piasecki: Panie prezesie, dlatego, że pan mówi o tej sprawie w bardzo tajemniczy sposób. Pan mówi o jakiejś „Loży minus 5” i zastanawiam się czy to jest loża, do której należy Józef Oleksy, czy Józef Oleksy jest misjonarzem tej loży. Dlaczego pan się boi Józefa Oleksego, bo rozumiem, że to jest wynik pańskich obaw.

Aleksander Gudzowaty: Ja akurat lubię pana Józefa Oleksego i muszę powiedzieć, że się dziwię procedurom SLD. Dlatego, że ja bym najpierw sprawdził czy Oleksy ma rację, a potem bym go wyrzucał. Ponieważ to towarzystwo ma inne reguły, to ich sprawa, co mnie to obchodzi? To jest trochę tak jak z Pacem i Pałacem, że tam są wszyscy jednakowo winni. To co ja wiem - bo pan oczywiście nie uwierzy, że ja nie wiem – to w rozmowie z Oleksym jest potwierdzenia bardzo ważnego faktu.

Konrad Piasecki: Ale właśnie jakiego faktu?

Aleksander Gudzowaty: To jest sprawa dla prokuratora, ja panu tego nigdy nie powiem, bo nie mogę. Ja jestem zobowiązany jako zainteresowany przez to, że w śledztwie mam status pokrzywdzonego.

Konrad Piasecki: Ale czy w innych rozmowach, które są w prokuraturze też są potwierdzenia jakichś ważnych faktów?

Aleksander Gudzowaty: Są. To jest wszystko tak smutne. Ja wiem, że prokuratura nie ujawniła tych faktów, bo technicy jeszcze nie zdążyli obrobić tych taśm.

Konrad Piasecki: To kto w takim razie ujawnił?

Aleksander Gudzowaty: Moim zdaniem ci co ujawnili, dziennikarze. A dowiedzieli się od tych, którzy te taśmy oczyszczają. To jest tylko hipoteza. Kossek też nie mógł ich ujawniać, dlatego że one były u nas kilka miesięcy – od września i nie ujrzały światła dziennego, mimo swojej atrakcyjności, prawda? Prokuratura żądając tych taśm od nas, przysłała taki tekst: „Jak pan nie odda, to przeszukanie panu zrobimy”.

Konrad Piasecki: Skąd oni wiedzieli, że są takie taśmy?

Aleksander Gudzowaty: Bo Kossek im powiedział, że ma udokumentowane konkretne fakty ze śledztwa i po tym poszli. To co jest o lewicy to jest tylko dodatek, deser, tylko że ten deser was zainteresował, a to że w państwie grasuje mafia, to że gospodarka była poddana nieformalnym operacjom, to was w ogóle nie interesuje.

Konrad Piasecki: Ja się zgodzę, że dziennikarze trochę interesują się pianą tej historii.

Aleksander Gudzowaty: Nie trochę, tylko wyłącznie. To nie jest tak, jak pan mówi nic takiego, bo to jest ocena standardu państwa i jego obywateli. Tego jak posługujemy się, jakie fakty służą do medialnego zainteresowania. Krótko mówiąc wolicie robić magiel, aniżeli rzetelną informację dla społeczeństwa.

Konrad Piasecki: Panie prezesie, ale rzetelnie informując. Dużo ma pan takich udokumentowanych spotkań, które wylądowały w prokuraturze?

Aleksander Gudzowaty: Ja naprawdę tego nie wiem. Daje panu słowo honoru. Nie interesują mnie to. Jestem daleko od tego. Jedno jest prawdziwe w tym co panu teraz powiem, że dokuczyła mi rola kozła do bicia, człowieka, który się boi o swoje życie, że mam świadomość, że służby, z którymi walczymy, to są ludzie niezwykle inteligetni i bezwzględni, tyle tylko, że mają czarne podniebienie. To mnie rzeczywiście martwi i tego się boję. Natomiast to, że powierzchownie to wszystko jest odbierane, że pana interesuje tylko ilość taśm, proszę zadbać i o swój standard. Przecież tak nie można.

Konrad Piasecki: Dbam.

Aleksander Gudzowaty: Nie dba pan, skoro pan mi zadaje babskie pytania.

Konrad Piasecki: Ale prawda jest taka, że te taśmy wstrząsają od kilku dni polską polityką.

Aleksander Gudzowaty: Nie taśmy wstrząsnęły polityką…

Konrad Piasecki: No to, co jest na nich umieszczone.

Aleksander Gudzowaty:… tylko zachowanie polityków wstrząsnęło polityką.

Konrad Piasecki: No tak, to prawda.

Aleksander Gudzowaty: To wielka różnica.

Konrad Piasecki: No, ale stąd jest pytanie, czy dużo jeszcze takich zachowań jest udokumentowanych.

Aleksander Gudzowaty: Nie wiem, to przecież ktoś powiedział, że jest z nami nagrane trzysta godzin. Pan pamięta, jak myśmy pracowali w gazie, potem nas przegonili, to przecież myśmy mieli, zapewne, status przedsiębiorstwa obiektowego. To jest taki żargon służb, który nakłada obowiązek interesowania się tym, co się w tym przedsiębiorstwie dzieje, inwigilowania tego przedsiębiorstwa, etc. I ja myślę, że my cały czas jesteśmy dla nich obiektem, zwłaszcza, że ruszyliśmy służby. Niech pan sobie wyobrazi zieloną trawkę, dużo pięknych drzew, najlepiej pinie, i pole golfowe. I to jest elitarny klub golfowy. Oni są lojalni wobec siebie. Politykom się wydaje, że to politycy mają ludzi w służbach. Nie. Moim zdaniem to służby kreują polityków i teraz powiem panu, że te wszystkie komentarze, pan Geremek, który to, co nasi chłopcy zrobili nazwał nikczemnością, no a nikczemnością nie jest to, że pod jego bokiem pracowała mafia? Nikczemnością nie jest to, że zalegalizowano trzeci podział dochodu narodowego? Tego pan Geremek nie rozumie przez tą swoją układną wrażliwość? To jest po prostu niedobrze. Nie te akcenty są podawane ludziom. Wie pan, co nas uratowało? Że w Polsce zlikwidowano klasę robotniczą, proletariat, poprzez te prywatyzacje. Bo robotnicy by tego wszystkiego nie wytrzymali. Ruszyliby, proszę pana, naprawdę poszliby czwórkami do przodu.

Konrad Piasecki: Panie prezesie, ja tylko chciałem zapytać, czy pan robiąc to wszystko dzisiaj, to jest jakaś samoobrona, czy to jest coś w rodzaju odpłacenia się tym, którzy panu zaszkodzili?

Aleksander Gudzowaty: Nic nie robię. Pan wie, że pan wymusił na mnie rozmowę, mało tego, ją tak potoczył, że ja się wkurzyłem.

Konrad Piasecki: Nie no, coś pan robi.

Aleksander Gudzowaty: Słucham, śmieję się, czasami patrzę przez łzy. Jak wróciłem teraz z Francji, to tam było tak spokojnie, przyjemnie.

Konrad Piasecki: No, ale jest pan zaskoczony tym?

Aleksander Gudzowaty: Nie, ale mam tego dosyć. Te wojny gangów mnie nie interesują. Nie mogą politycy ze sobą walczyć. Przecież proszę zobaczyć, jak się ring przesunął. W kraju na Sejm, na wasze gazety. To jest ring, gdzie się odbywa wszystko.

Konrad Piasecki: No, ale pan jest mimowolnym uczestnikiem, czy obserwatorem tego ringu. No też trochę nie.

Aleksander Gudzowaty: Cały czas nigdy nic nie mówiłem, nigdy, poza swoimi sprawami, których było niewiele i których nikt nie słuchał. Nic o taśmach nie wiem. Gadał pan z Kosskiem pół godziny, trzeba go było zapytać, to on wie. Ja nawet nie czytam artykułów tych waszych, bo po prostu już nie mogę.

Konrad Piasecki: Panie prezesie, ale naprawdę pan nie wie, które pańskie spotkania są udokumentowane?

Aleksander Gudzowaty: Słowo honoru panu daję.

Konrad Piasecki: I nie wiedział pan, że ta taśma a Oleksym jest?

Aleksander Gudzowaty: Proszę pana, ja powiedziałem już panu, nie wiedziałem.

Konrad Piasecki: I nie wie pan, czy są jeszcze jakieś?

Aleksander Gudzowaty: I nie interesuje mnie to nawet, to jest ważniejsze. Interesuje mnie co innego, proszę pana, że ta metaforycznie nazwana loża minus pięć de facto istnieje, tylko oni nie zasłużyli na słowo loże.

Konrad Piasecki: A kim dla tej loży jest Józef Oleksy?

Aleksander Gudzowaty: Niech pan zapyta Oleksego i prokuratora.

Konrad Piasecki: Oleksy mówi, że jest niewinnym człowiekiem.

Aleksander Gudzowaty: Bo w tym konkretnym może jest, ale oni są wszyscy do siebie podobni. To jest takie samo towarzystwo. Niech pan popatrzy, jak tam się miesza tylko płyny. Więcej nie dam z siebie nic wydobyć.

Konrad Piasecki: To jeszcze tylko ostatnie pytanie: Aleksander Kwaśniewski też był osobą, która się z panem spotykała i rozmawiała na takie tematy?

Aleksander Gudzowaty: Proszę pana, ja się spotykałam z Aleksander Kwaśniewskim. On był prezydentem i ja do niego przychodziłem. Miałem swoje sprawy, między innymi związane z tą lożą minus pięć. Ja szanuje swojego prezydenta, nawet jeżeli go nie lubię. I ja do niego chodziłem. Do niego, nie on do mnie.

Konrad Piasecki: Czyli dokumentacji tak zwanej nie ma?

Aleksander Gudzowaty: Ja myślę. Chyba, że Kwaśniewski - tam u niego nagrywały służby. Tam przecież też są Kosski, nie?

Konrad Piasecki: No, chyba są.