Złożymy pozew sądowy przeciwko członkom PO, którzy zasugerowali, że to Lech Kaczyński może być zamieszany w aferę billboardową PZU – zapowiedział Przemysław Gosiewski w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Spróbujmy uporządkować. Billboardy PZU wykorzystał Donald Tusk – to Jacek Kurski; firmy od billboardów PZU pracowały dla Lecha Kaczyńskiego – to Grzegorz Schetyna. Kto polegnie w tej wojence?

Przemysław Gosiewski: Przede wszystkim ważne są fakty. Jacek Kurski mówiąc o Platformie, przedstawił dowody – świadków, którzy składają zeznania.

Kamil Durczok: Ich wiarygodność sprawdzi prokuratura.

Przemysław Gosiewski: Zeznania są również dowodem. Są zajęte także dokumenty. Będziemy te sprawę wyjaśniali. Ja muszę powiedzieć, że z historii prac komisji ds. PZU wiem, że w końcu lat 90. blisko 4 tys. umów było badanych pod kątem finansowania polityków. Ten proceder był w PZU, i bardzo prawdopodobne jest to, o czym mówi Jacek Kurski.

Kamil Durczok: Pan mówi – Jacek Kurski wskazuje świadków, a PO mówi – my tu mamy liczby; pokazujemy, ile plakatów kupił Tusk. A ze strony PiS słyszymy wyłącznie hasło – to bezczelne kłamstwo.

Przemysław Gosiewski: Oczywiście to bezczelne kłamstwo. PiS wydał blisko 4,5 mln na billboardy; miał ich ok. 10 tys. Ale wiele z tych billboardów było małymi plakatami, w mniej atrakcyjnych miejscach. Jak przypominamy sobie sierpień, wrzesień z zeszłego roku, to w Polsce w tysiącach miejsc były billboardy PO.

Kamil Durczok: Przypomnę, jakie liczby padły wczoraj. Tusk - 7893 billboardy za ponad 6 mln zł i Kaczyński 12 811 nośników za nieco ponad 945 tys. złotych. Co pan na to?

Przemysław Gosiewski: To ja może sprostuję dane. Sztab Prawa i Sprawiedliwości za te gorsze co do lokalizacji billboardy zapłacił blisko 4,5 mln i tych billboardów było troszeczkę więcej niż 10 tys. Natomiast billboardy Platformy wisiały w lepszych miejscach i one są o wiele droższe. Te wielkie billboardy są czasami 6,7 – krotnie droższe niż te mniejsze.

Kamil Durczok: Pana zdaniem nieprawda, że 945 tys. złotych zostało wydanych?

Przemysław Gosiewski: Była to kwota blisko 4,5 mln złotych. Myślę, że to najlepiej pokazuje, że wszystkie sprawy – tak samo oceniła to Państwowa Komisja Wyborcza – związane z rozliczeniem naszego komitetu wyborczego były pozytywnie ocenione. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

Kamil Durczok: Nie mamy faktur, nie mogę tego zweryfikować. Przyjmuję to, co pan mówi. Ale prawdą jest także to, że od razu wczoraj te wyjaśnienia nie padły, mimo że o godz. 15 zorganizowano konferencję.

Przemysław Gosiewski: Chętnie te wszystkie dane przedstawimy; to nie jest żadna tajemnica. Jest oficjalne sprawozdanie, które zostało przedłożone. Rzeczywiście pewne sprawy wymagają wyjaśnienia ze strony Platformy. Ja mam wrażenie po wczorajszym dniu, że ktoś wszedł nielegalnie w posiadanie zegarka i krzyknął ukradziono zegarek.

Kamil Durczok: Wie pan, nie czepiałbym się tych niespełna 24 godzin gdyby nie jedna rzecz - gdyby nie dzisiejszy wywiad Jacka Kurskiego dla „Dziennika”, który mówi o Platformie tak: „Jak się ma czyste ręce, to się je pokazuje od razu”. Państwo ich od razu też nie pokazali.

Przemysław Gosiewski: Dobrze, tylko my bardzo szybko wyjaśniamy, a Platforma miała blisko tydzień czasu i nie zabierała w ogóle głosu w tej sprawie – to tak, jeżeli chodzi o reakcje na informacje, które pojawiły się w mediach. Po drugie, przecież jedni z najbliższych doradców Platformy Obywatelskiej byli najbliższymi doradcami prezesa PZU. To są fakty. To tym bardziej uprawdopodabnia pewne związki, które mogły być między PZU a Platformą.

Kamil Durczok: Dzisiaj w „Gazecie Wyborczej” jest wypowiedź Piotra Parnowskiego, prezesa AMS-u, który mówi, że w kilku przypadkach plakaty Lecha Kaczyńskiego trafiły w miejsca zwolnione przez PZU.

Przemysław Gosiewski: Proszę pana, dwie firmy – wyjaśniamy – w Polsce są prawie monopolistami jeżeli chodzi o miejsca.

Kamil Durczok: AMS i Ströer…

Przemysław Gosiewski: To nie problem jest, jakie nośniki wisiały, problem jest – kto zapłacił za to. Mamy podejrzenia, o których mówił pan poseł Kurski, że właśnie PZU mogło finansować – co byłoby nielegalne – część billboardów Platformy Obywatelskiej.

Kamil Durczok: „Te billboardy były zamawiane przez kompletnie różne podmioty: PiS zamawiał przez pośrednika, a PZU przez dom mediowy Starlink. Nie ma podstaw, żeby łączyć te sprawy.” Czy pan nie ma wrażenia, że tutaj się wygrywa w tej sprawie rozmaite niuanse, a tak naprawdę Jacek Kurski wywołał aferę z niczego?

Przemysław Gosiewski: To czy są podstawy, będziemy wiedzieć, bo się toczy śledztwo. Jest to sprawa jasna. My oczywiście wystąpimy wobec tych polityków Platformy, którzy mówili wczoraj nieprawdę o PiS-ie, na drogę sądową, bo też chcemy skończyć z sytuacją pomówień. Mamy taką sytuację, w której od szeregu miesięcy jesteśmy brutalnie atakowani przez Platformę Obywatelską i minął czas niezauważania tych spraw. Będziemy oczywiście reagować sądownie.

Kamil Durczok: To niech pan powie jeszcze na koniec, czy pan się zgadza z Andrzejem Lepperem, że Samoobronie należą się stanowiska w telewizji publicznej?

Przemysław Gosiewski: Żadnej partii nie należą się żadne stanowiska. To jest sprawa zarządu i rady nadzorczej telewizji, tak samo i radia.

Kamil Durczok: Ale nie zaryzykuje pan twierdzenia, że obok prezesa Wildsteina trafiają tam wyłącznie dziennikarze albo ludzie związani z mediami, kompletnie nie mający nic wspólnego z polityką.

Przemysław Gosiewski: Jeżeli chodzi o zarząd telewizji, to jest tam przynajmniej kilka osób, które od wielu lat funkcjonują w mediach. Tutaj są osoby, które mają odpowiednią wiedzę.

Kamil Durczok: A jest podstawa do rozmowy z Samoobroną o stanowiskach w telewizji publicznej zdaniem PiS-u, czy nie ma w ogóle o czym rozmawiać?

Przemysław Gosiewski: Jeżeli pan Lepper chce o tej sprawie rozmawiać, to miejscem tej rozmowy jest zarząd telewizji a nie uzgodnienia międzypartyjne.

Kamil Durczok: O jedno muszę jeszcze zapytać: nie sądzi pan, że sprawa jest kompletnie postawiona na głowie? Co to znaczy, że Andrzej Lepper ma rozmawiać o stanowiskach w telewizji publicznej?

Przemysław Gosiewski: Ja twierdzę, że Andrzej Lepper, jeżeli ma jakieś postulaty, to powinien je kierować do zarządu telewizji. Natomiast zarząd telewizji jest w tym zakresie niezależny co do podejmowania decyzji.

Kamil Durczok: Przemysław Gosiewski – szef klubu parlamentarnego PiS-u był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję bardzo.

Przemysław Gosiewski: Dziękuję panu, dziękuję państwu. Życzę miłego dnia.