Nie wierzę, by w tej konkretnej sprawie były jakiekolwiek złe intencje. Ale nie ja to będę wyjaśniać. Mogę ocenić tylko to, co dotyczy służb ratowniczych i te zasługują na piątkę z plusem - tak akcję po wybuchu metanu w kopalni w Rudzie Śląskiej podsumowuje w Kontrwywiadzie RMF FM minister zdrowia Ewa Kopacz.

Konrad Piasecki: Mamy dwie kolejne ofiary katastrofy w kopalni. Czy musimy być przygotowani na następne?

Ewa Kopacz: Dzisiaj faktycznie ta informacja nas wszystkich poraziła. Jednocześnie wiemy, że w dość poważnym stanie jest jeszcze kilku górników.

Konrad Piasecki: Dlaczego tak się dzieje? W jakim czasie po wybuchu możemy powiedzieć, że wszystko jest w porządku, że nikomu już nie grozi śmierć?

Ewa Kopacz: O tym niekiedy decydują minuty, niekiedy dni. Lekarze prowadzący, to są ci, którzy mogą wiarygodnie ocenić stan zdrowia pacjenta i oceniają go na chwilę obecną. Trudno przewidzieć, co się będzie działo za kilka czy kilkanaście minut.

Konrad Piasecki: Czyli nie możemy powiedzieć, że tych 17 istnień ludzkich, jakie pochłonął ten wybuch, to jest koniec?

Ewa Kopacz: Nie możemy tego powiedzieć. To jest przykra informacja oczywiście, ale robimy wszystko, żeby ten bilans był już zamknięty.

Konrad Piasecki: A propos robienia wszystkiego. Na początku, tuż po katastrofie - dlaczego ranni górnicy aż 40 minut czekali na przyjazd karetki pogotowia?

Ewa Kopacz: Ale to nie mnie pytać. Proszę zapytać tych, którzy organizowali tę akcję ratowniczą. Ja odpowiadam za to, jak szybko moje zespoły ratownicze dotarły.

Konrad Piasecki: I pani nie ma żadnych wątpliwości, że one dotarły tak szybko, jak tylko mogły?

Ewa Kopacz: Mamy wydruki. Od momentu zgłoszenia, do momentu przyjazdu pierwszej karetki, pierwszego zespołu minęło 8 minut.

Konrad Piasecki: A dlaczego w takim razie dyrekcja czekała z wezwaniem karetek? O co w tym chodzi pani minister?

Ewa Kopacz: Tego nie jestem w stanie zrozumieć, ale to nie mnie pytać i to nie ja będę to wyjaśniać. Proszę pamiętać o specyfice. Ludzie w przypadku takiego nieszczęścia niekiedy zachowują się irracjonalnie. Wiem, że w takich instytucjach jak kopalnia, jak port lotniczy obowiązują jakieś instrukcje.

Konrad Piasecki: Właśnie. Co by nie mówić, ale kopalnia jest takim miejscem, gdzie wypadki są częste. Wobec tego, ta procedura powinna być ustalona i zachowywana.

Ewa Kopacz: Dokładnie tak. To nieszczęście było tak olbrzymie, że ludzie którzy odpowiadali za to, żeby wezwać służby medyczne, pewnie pogubili się przez moment.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, że nie ma tam jakichś podejrzeń, że ktoś próbował ukryć katastrofę?

Ewa Kopacz: Nie jestem podejrzliwa z natury, ale jak pan podejrzewa, to trzeba to gdzieś...

Konrad Piasecki: Premier mówi: „Byłem tam na miejscu (pani też tam była) i widziałem, że nie wszystko tam się dzieje dobrze. Nie wszystko jest w porządku”. Wobec tego zastanawiam się, co nie zadziałało? Czy panika, czy zła intencja?

Ewa Kopacz: Nie wierzę w złe intencje. Ja generalnie lubię ludzi i wierzę, że są z natury dobrzy. Mogą popełniać błędy, bo kto ich nie popełnia. Ale nie wierzę, że w tej konkretnej sprawie były jakiekolwiek złe intencje. Tak sądzę. Nie ja to będę oceniać. Nie ja to będę wyjaśniać. Mogę ocenić tylko i wyłącznie to, co dotyczy moich służb ratowniczych i te zasługują na piątkę z plusem.

Konrad Piasecki: Inna sprawa. „Byłam świadkiem rozmowy lekarza, który oświadczył, że pacjent go nie interesuje i że ten pacjent ma się oddalić” – tak pielęgniarka z krakowskiego szpitala opisuje sytuację, w której wyrzucono pacjenta ze szpitala i on umarł na placu przed nim. Co zrobić z takim lekarzem pani minister?

Ewa Kopacz: Ja nie raz mówiłam, że w każdym zawodzie znajdą się ci, którzy niestety psują opinię całości. W związku z tym spotkałam się z prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej. Spotkałam się z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Zaczęłam mówić o tym, że najwyższa pora żebyśmy zaczęli odbudowywać ten status zawodu zaufania publicznego.

Konrad Piasecki: Czy taki lekarz powinien jeszcze kiedykolwiek mieć do czynienia z pacjentami?

Ewa Kopacz: Lekarz jest dla pacjenta. A nie na odwrót.

Konrad Piasecki: Ale jeśli lekarz wyrzuca pacjenta ze szpitala i ten pacjent umiera?

Ewa Kopacz: To znaczy, że jest nieprzydatny. W moim odczuciu.

Konrad Piasecki: Czyli do końca życia nie powinien mieć do czynienia z pacjentami?

Ewa Kopacz: O tym pewnie będzie decydować samorząd lekarski i sąd koleżeński, jeśli się tą sprawą zajmie. Jeśli rzeczywiście to była prawda. Ja nie wiem, jak to wyglądało. Ale gdyby tak było - piszemy czarny scenariusz - to myślę, że jest tu szczególna rola dla samorządu lekarskiego. Wreszcie trzeba głośno mówić o tym, że zasady etyki nie zawsze są przestrzegane.

Konrad Piasecki: Czyli samorząd lekarski powinien wyrzucić z siebie kogoś takiego?

Ewa Kopacz: Nie wiem, czy wyrzucić z siebie, ale przynajmniej próbować oczyścić środowisko, aby ta opinia - niezbyt korzystna opinia - na podstawie tego jednego czy drugiego przypadku rozlewała się na wszystkich lekarzy. Bo ja znam dobrych lekarzy. I przyzwoitych - większość taka jest - którzy rzeczywiście poświęcają się dla tych pacjentów i spełniają swoją misję.

Konrad Piasecki: A gdyby to zależało od pani opinii, taki lekarz zlazłby jeszcze miejsce w szpitalu. Jakąś karencję? Po jakiejś karencji? Czy to jest człowiek, którego to dyskwalifikuje. Ostatecznie.

Ewa Kopacz: Każdemu należy dać szansę. Gdyby się nie poprawił w bardzo krótkim czasie, trzeba mu powiedzieć, żeby się nie mordował w tym zawodzie. I żeby robił to, co lubi. Może tam nie będzie to takie drastyczne.

Konrad Piasecki: Po śmierci chce być spalona i rozsypana tam, gdzie chodzę na grzyby. Mówi pisarka Lucyna Legut. Czy pani jest zwolenniczką zmiany przepisów dotyczących pochówku? Bo zaczęło się o tym mówić.

Ewa Kopacz: Tak, my jesteśmy inicjatorami powołania tego międzyresortowego zespołu, który w końcu zacznie pisać projekt ustawy o cmentarzach.

Konrad Piasecki: Czyli urna z prochami trzymana w domu, rozsypywanie prochów. Pani to dopuszcza?

Ewa Kopacz: Tak.

Konrad Piasecki: I tak będzie? To znaczy na ile to zależy od Ministerstwa Zdrowia?

Ewa Kopacz: Wola parlamentu.

Konrad Piasecki: Ale Ministerstwo Zdrowia taki projekt przedstawi?

Ewa Kopacz: Zespół międzyresortowy przedstawi. My mamy propozycje.

Konrad Piasecki: Zespół międzyresortowy, ale Ministerstwo Zdrowia jest członkiem tego zespołu.

Ewa Kopacz: Tak jest. Ale wolą parlamentu, jeśli rzeczywiście zapisy, które będą wypracowane przez ten zespół, będą do przyjęcia przez parlament i przegłosowane, i potem znajdzie się pod tym podpis pana prezydenta. Wtedy możemy powiedzieć, że coś jest pewnego.

Konrad Piasecki: Jaka jest droga legislacyjna, pani minister, to ja wiem. Ja pytam, czy taka będzie propozycja?

Ewa Kopacz: To dobrze. Dobrze, że przypominamy.

Konrad Piasecki: Nie uczmy się pani minister teraz. Konstytucja o tym mówi. Czy pani jest zwolenniczką, żeby takie zapisy się znalazły? A czy jak pani jest zwolenniczką, tego, żeby takie zapisy się znalazły?

Ewa Kopacz: Ja nie jestem tak władną osobą w tej chwili, która mówi, że jak ja bym chciała, żeby w tej ustawie się dokładnie to znalazło. Najlepszy przykład - że wiele zapisów chciałam, by się znalazły, żeby tak było, chociażby w polskich szpitalach - i wie pan, co się stało dzięki tej drodze legislacyjnej z tymi zapisami i z moim chciejstwem.

Konrad Piasecki: Pani minister na koniec. Zapytana dziś o swój polityczny wzór, co by pani powiedziała?

Ewa Kopacz: Kto?

Konrad Piasecki: Pani. Zapytana o swój polityczny wzór, co by powiedziała?

Ewa Kopacz: Co bym powiedziała, czyli na kim się wzoruję?

Konrad Piasecki: Tak.

Ewa Kopacz: Margaret Thatcher.

Konrad Piasecki: Kiedyś pani mówiła przeuroczy Andrzej Olechowski. Przeszło pani?

Ewa Kopacz: Nie, dlaczego? Ja w dalszym ciągu uważam, że jest pewnie przeuroczy i sympatyczny, choć dawno go nie widziałam. Nie, ostatnio go widziałam u pani Moniki Olejnik w telewizji. Jest mi tylko przykro z jednego powodu - aczkolwiek moja sympatia i ocena tej osoby nie zmieniła się aż tak radykalnie - ale było mi przykro, kiedy pałał niekoniecznie taką sympatią jak kiedyś do Platformy Obywatelskiej .

Konrad Piasecki: To prawda, że mówi pani, że pójdzie z Donaldem Tuskiem do Pałacu Prezydenckiego?

Ewa Kopacz: Nie, nieprawda.

Konrad Piasecki: Nie wybiera się pani do Pałacu Prezydenckiego?

Ewa Kopacz: Jeszcze nie. Na razie jestem na Miodowej. Nie zauważył pan tego?

Konrad Piasecki: Nie, teraz to pani jest na Twardej. Dziękuję bardzo.