Jedno ostrzeżenie powinno wystarczyć. Tym razem Lech Kaczyński nie odwoła wieczornego spotkania z liderami PO - twierdzi Robert Draba, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka RMF FM.

Kamil Durczok: Platforma chciałaby wiedzieć, czy prezydent uzna, że należy rozwiązać Sejm i rozpisać nowe wybory? Czy dzisiaj o godz. 19 się dowie?

Robert Draba: To jest za wcześnie, aby o tym mówić. W tej chwili rzeczywiście problem leży po stronie Sejmu. Pytanie jest takie, czy w Sejmie znajdzie się większość, która poprze budżet. W tej chwili zależy to od polityków.

Kamil Durczok: Chce pan powiedzieć, że istnieje, przynajmniej teoretycznie, taka możliwość, że jeśli padnie jakieś mocne słowo – a w polityce o to nietrudno – to to spotkanie zostanie odwołane?

Robert Draba: Absolutnie nie. Wczoraj to spotkanie zostało odwołane, bo chodziło o wyciszenie emocji. Rozmowa na temat przyszłości rządu, kraju, ewentualnej przyszłości parlamentu powinna się odbywać w atmosferze spokoju.

Kamil Durczok: Kto wczoraj te emocje prezentował? Bo to też było przedmiotem spekulacji. Kogo poniosły nerwy?

Robert Draba: Pan minister Urbański mówił wczoraj o ostrych sformułowaniach, które padają. Ja myślę, że państwo doskonale wiecie, co to są za sformułowania i kto je wypowiada, ponieważ to są wypowiedzi publiczne i każdy może to obserwować. Myślę, że ta rozmowa u prezydenta musi się odbywać w atmosferze spokoju.

Kamil Durczok: Ale czy atmosferę spokoju zakłócało słowo „sprawdzam”, którego użył Bronisław Komorowski?

Robert Draba: Ja myślę, że nie chodzi tylko o jedno słowo, o słowo „sprawdzam”, tylko w jakiej atmosferze debata o przyszłości parlamentu i powołania ewentualnej koalicji się odbywa. Tych słów, które nie powinny padać, jest bardzo wiele. Jeśli ta koalicja ma szansę zaistnieć, to ta debata musi się odbywać na zupełnie innym poziomie.

Kamil Durczok: Ale to jest taka filozofia: Kowal zawinił, a Cygana powiesili. Słów nerwowych i emocjonalnych pada bardzo wiele, a prezydent odwołał spotkanie z Platformą.

Robert Draba: Prezydent odwołuje spotkanie z Platformą dlatego, że te słowa padły ze strony liderów PO. Trudno też było prowadzić spotkanie w sytuacji takiej, że słowa pod adresem Kancelarii Prezydenta, prezydenta padają ze strony liderów Platformy. Prezydent chciałby namawiać liderów PO do szukania kompromisów.

Kamil Durczok: I prezydent ma do tego bezdyskusyjnie prawo. Ale Ewa Milewicz w „Gazecie Wyborczej” przypomina, że Andrzej Lepper nazwał kiedyś Lecha Kaczyńskiego „sołtysem w Wąchocku”. Czy Andrzeja Leppera prezydent nie będzie chciał wiedzieć w Pałacu Prezydenckim?

Robert Draba: To nie jest kwestia, czy pan prezydent będzie chciał kogokolwiek wiedzieć w Pałacu czy nie. To jest kwestia poszukania formuły na funkcjonowanie parlamentu i w tej chwili chodzi o Polskę, a nie osobiste ambicje prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Kamil Durczok: Czy według pana istnieje możliwość, by pierwszego lutego uznać, że Sejm nie przyjął budżetu i rozwiązać parlament?

Robert Draba: Problem jest skomplikowany, spór konstytucjonalistów trwa od dawna, jest wiele opinii prawnych na ten temat. Co do zasady dyskontynuacji, konstytucjonaliści wypowiadają się, że ona dotyczy ustawy budżetowej, nie dotyczy tej ustawy i zdania są rzeczywiście podzielone. Zbieramy opinie, konsultujemy z konstytucjonalistami.

Kamil Durczok: Do jakiego stanowiska pan prezydent się przychyla?

Robert Draba: Tak naprawdę oba poglądy są dopuszczalne. Te dwie interpretacje w świetle przepisów konstytucji są dopuszczalne. Myślę, że pan prezydent Kaczyński, jeśli oczywiście problem przestanie być teoretyczny, bo dziś jest to problem teoretyczny, będzie musiał podjąć taką decyzję w oparciu o te opinie, które są.

Kamil Durczok: Prezydent jest także profesorem prawa. Ku jakiemu stanowisku się w tej chwili przychyla? To jest tak naprawdę pytanie o przedterminowe wybory.

Robert Draba: Za wcześnie o tym mówić. Konsultujemy, zbieramy opinie. One spływają i są to opinie najwybitniejszych konstytucjonalistów w Polsce i zobaczymy.

Kamil Durczok: To milczenie prezydenta - zdaniem wielu polityków - oznacza, że bracia Kaczyńscy umówili się co do tego, że są przedterminowe wybory, tylko nie chcą o tym mówić. Czy to milczenie prezydenta jest warte takich spekulacji, zarzutów?

Robert Draba: Problem jest naprawdę poważny, dlatego że konstytucja w tej sprawie nie precyzuje jednoznacznie, jak należy ten termin liczyć. Problem nie istnieje od dziś, istnieje od dawna i trudno jest oczekiwać od pana prezydenta Kaczyńskiego, by w jednoznaczny sposób powiedział, która z interpretacji jest prawidłowa. Jesteśmy w tej chwili na etapie konsultowania, zbierania informacji. Myślę, że nadejdzie czas wkrótce.

Kamil Durczok: Prezydent zapowiadał, także w kampanii wyborczej, że jego prezydentura na polu krajowym będzie bardziej aktywna niż prezydentura jego poprzednika. Tymczasem od zeszłego tygodnia jesteśmy świadkami ostrego kryzysu w Sejmie, a prezydent milczy.

Robert Draba: Biorąc pod uwagę choćby wczorajsze przełożenie spotkania na dziś, widać, że czasami to milczenie jest bardziej wymowne niż aktywne włączanie się w awanturę polityczną. Jednak urząd prezydenta powinien charakteryzować pewien obiektywizm, neutralność, spokój w niektórych sytuacjach. Myślę, że prezydent stoi na straży nie tylko konstytucji, ale także porządku demokratycznego w naszym kraju i jest szalenie istotne, by w tak trudnych sytuacjach, z jakimi ostatnio mieliśmy do czynienia, by reagował z całym spokojem i pełnym obiektywizmem.