Ziobro dał się wprowadzić w błąd, to niech się teraz przed swoim sumieniem rozlicza ze swoich zdolności poznawczych. W polityce nie można być mimozowatym – intrygował, a nie zauważył, że przecież stanąłem w jego obronie, całkowicie dezawuując zarzuty o nielegalne odsłuchy - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Ludwik Dorn, poseł PiS i były szef MSWiA.

Konrad Piasecki: Ludwik Dorn ofiara – jak sam mówi – wielowątkowej intrygi pary Ziobro-Kaczmarek. Dlaczego ta para chciała pana wykończyć panie marszałku?

Ludwik Dorn: Powiedziałem wczoraj, to co powiedziałem z tego względu, że pojawił się artykuł, który mówił, że protestowałem, odszedłem ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji w proteście przeciwko nielegalnym podsłuchom. Żadnych nielegalnych podsłuchów nie było. Szczegółowo wyjaśniałem o co – jeśli chodzi o środki kontroli operacyjnej – chodziło. Natomiast nie zamierzam się nad tymi intrygami rozwodzić. W każdej Radzie Ministrów są tacy politycy, którzy mają swoje ambicje i intrygują czasami w sposób bardzo nieuczciwy i nierozsądny przeciwko swoim kolegom. Ja się nie czuję tutaj ofiarą.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, jak mógł intrygować tutaj Janusz Kaczmarek - największy błąd personalny Prawa i Sprawiedliwości. Ale jak na takie działania mógł sobie pozwolić Zbigniew Ziobro?

Ludwik Dorn: Pan Ziobro działał tutaj jak sądzę pod wpływem argumentacji formułowanej przez pana Kaczmarka. Działał z dobrą wiarą i wolą. To, że dał się wprowadzić w błąd, to niech się przed swoim sumieniemrozlicza, ze swoich zdolności poznawczych.

Konrad Piasecki: A Zbigniew Ziobro mówi: „Z przykrością muszę odnotować, że w nagonce na mnie czasami biorą udział niektórzy koledzy. Nie nabierają dystansu do swoich spraw i patrzą na to dość mocno subiektywnie”.

Ludwik Dorn: Tam nie pada moje nazwisko, ale jeżeli rzeczywiście pan Ziobro we mnie wyceluje i wystrzelił, to ja bym tylko radził, że w polityce nie można być mimozowatym. Intrygował - to co prawda nie grzech - a nie zauważył, że ja stanąłem w jego obronie, całkowicie pozbawiając zasadności zarzut o nielegalne podsłuchy.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, to spójrzmy teraz subiektywnie na świętujący właśnie swe półrocze rząd Tuska. Jak pan wytłumaczy fenomen tego, że tylko jeden na siedmiu Polaków mówi „ten rząd wypełnia wyborcze obietnice” a i tak rodacy go kochają?

Ludwik Dorn: Rzecz nie jest taka trudna do wyjaśnienia. Sposób funkcjonowania tego rządu, jego polityczne przesłanie, polityczna retoryka trafia w pewną chwilową, ale silną potrzebę emocjonalną Polaków.

Konrad Piasecki: Potrzebę spokoju, szacunku i budowania? Po czasach Prawa i Sprawiedliwości, po czasach rewolucji i wrzenia?

Ludwik Dorn: Szacunku, to akurat nie jest dobre sformułowanie. W okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości PiS mobilizowało swoich zwolenników i nastąpiła pewna mobilizacja antypisowska. Po czasach mobilizacji przychodzi czas demobilizacji a mamy taki klimat wzrostu gospodarczego, wzrostu płac i niech nam nie zawracają głowy polityką. Rząd Tuska trafia w tę potrzebę.

Konrad Piasecki: Ale kiedy Donald Tusk mówi „Wiem, mój rząd nie spełnia wszystkich oczekiwań i bije się w piersi, to nie myśli pan sobie „to jest taka skromność, której nam zabrakło”?

Ludwik Dorn: Traktuję to raczej jako pewien manewr marketingowy, zresztą z pełnym uznaniem.

Konrad Piasecki: Ale jaki piękny, cudowny, skromny.

Ludwik Dorn: To jest kłanianie się wyborcom i nie ukrywam, że tego rodzaju gier ze strony rządu PiS zabrakło. To jest kłanianie się wyborcom „tak wsłuchujemy się w Was, tak - macie rację, tak – traktujemy Wasze niezadowolenie poważnie”. To jest potrzeba istotna, emocjonalna. Krótkotrwała, bo narastają problemy, które nie są w ogóle rozwiązywane.

Konrad Piasecki: Jak bardzo krótkotrwała? Półroczna, roczna dwuletnia?

Ludwik Dorn: Ja myślę, że to będzie się wiązało z tym, jak się objawią i jak będą dotkliwe problemy nierozwiązane; to jest przede wszystkim służba zdrowia, to jest pogłębiające się rozwarstwienie społeczne. Myślę, że na jesieni nastąpi pewna reakcja na wzrosty cen energii. W związku z tym myślę, że będzie to okres trudnej jesieni, nie mówię gorącej, nie mówię o protestach społecznych, ale…

Konrad Piasecki: Ale trudna, bo uważa pan, że ta jesień to jest dobry czas, żeby zacząć „szczypać” rząd Tuska pierwszymi wnioskami o wota nieufności dla ministrów?

Ludwik Dorn: W sposób oczywisty, jeśli ja mógłbym coś doradzać, to zacząć się zastanawiać nad jesienią. Są przede wszystkim nierozwiązane problemy ochrony zdrowotnej.

Konrad Piasecki: Czyli pierwsza do „podszczypywania” to Ewa Kopacz?

Ludwik Dorn: Nie do „podszczypywania”, tutaj zarzuty o całkowitą niekompetencję, nieudolność i bezczynność, są bardziej niż mocno udowodnione.

Konrad Piasecki: Ktoś jeszcze do odstrzału, czy do próby odstrzału, bo raczej on nie będzie skuteczny?

Ludwik Dorn: Wota nieufności to jest element uprawnionej politycznej walki między opozycją, a obozem rządowym. Ja sądzę, że pan minister Grabarczyk, bo to, co się dzieje z budową autostrad to jest już całkowita nieudolność i bezczynność i na tle pana Grabarczyka, pan minister Polaczek wygląda, i słusznie wygląda, jak wulkan energii i pomysłowości.

Konrad Piasecki: Jak się panu podoba nowy kurs Kancelarii Prezydenta i przede wszystkim samego prezydenta, taki kurs na wyciszanie sporów z rządem ?

Ludwik Dorn: Bardzo mi się podoba.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to jest dobra droga, Lechu Kaczyński idź tą drogą?

Ludwik Dorn: Uważam, że bardzo dobrą drogą jest prowadzenie takiej polityki i używanie takiego języka, który będzie bardzo dobitnie udowadniał, że w przypadku konfliktów, jeśli one się zdarzą, stroną agresywną i odpowiedzialną za konflikty jest rząd.

Konrad Piasecki: Czyli prezydent w takiej wersji soft?

Ludwik Dorn: Prezydent w wersji nieagresywnej, ale broniącej zarówno swoich uprawnień w polityce, jak i polskiej racji stanu i interesu publicznego, broniącej w sposób nieagresywny i spokojny.

Konrad Piasecki: Aż tak bardzo soft, żeby dawać się fotografować w 30 rocznicę ślubu, w restauracji, całującego się z żoną?

Ludwik Dorn: To są decyzje pana prezydenta. Każdy inaczej odnosi się do ujawniania sfery prywatnej w polityce, każdy ma tutaj własny gust i podejmuje własne decyzje.

Konrad Piasecki: W tej miłosnej atmosferze Janusz Palikot mówi: wezmę butelkę dobrego wina i pójdę przeprosić prezydenta. Pan - miłośnik dobrych trunków uważa, że jakie wino godne byłoby takiego pojednania i prezydenckiego podniebienia?

Ludwik Dorn: Pan Zagłoba mówi: „Kiep odmawia kiedy niekiep prosi” i ja nie wiem, czy ta maksyma odnosi się do pana Palikota.

Konrad Piasecki: A jakby pan miał godzić się z prezydentem, to przy pomocy jakiego trunku?

Ludwik Dorn: Ale ja nie jestem w żadnym sporze z panem prezydentem.

Konrad Piasecki: Ale jakieś niesnaski miedzy wami są.

Ludwik Dorn: Po prostu uznałem, że w tych warunkach, jakie są, zrezygnuję z członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, ale proszę nie porównywać mojego stosunku do pana prezydenta z tym, co wyprawiał pan Palikot.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.