"Dochodzimy po trzech latach nieprostych rozmów i negocjacji do wspólnego dokumentu, który określi zasady, wartości, fundament ich wzajemnych relacji w przyszłości. A więc także będzie kształtował relacje między wiernymi" - mówi Sławomir Dębski, szef Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia, w rozmowie z Konradem Piaseckim na temat przyjazdu patriarchy moskiewskiego Cyryla do Polski. "To wydarzenie historyczne. Być może przełomowe, ale w sferze duchowo-religijnej, a nie politycznej" - dodaje.

Konrad Piasecki: Gdybyśmy wytyczyli skalę, i na jednym jej końcu byłoby sformułowanie "pusty gest", a na drugim końcu słowo "przełom", to ta wizyta patriarchy bliżej którego z tych końców mogłaby zostać umieszczona?

Sławomir Dębski: Na pewno nie jest to pusty gest. Natomiast z całą pewnością możemy już dziś powiedzieć, że będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem o charakterze historycznym.

Z wydarzeniami historycznymi jest często także tak, że przechodzą obok nas, nie zdajemy sobie w pełni sprawy z ich wagi. Ma pan poczucie, że ta końcówka sierpnia 2012 roku rzeczywiście przejdzie do historii?

Jest na to bardzo duża szansa. Pojawia się wiele nawiązań do biskupów Polski, do biskupów niemieckich z 1965 roku ze słynnymi słowami: "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie". Wówczas mieliśmy do czynienia z wymianą listów. Każda ze stron mogła sobie napisać w tym dokumencie, co uważa. Nie był to wynik żadnych negocjacji. Tutaj dochodzimy po trzech latach nieprostych rozmów i negocjacji do wspólnego dokumentu. To sprawia, że do tego dokumentu obie strony będą się odwoływać. To jest dokument, który określi zasady, wartości, fundament ich wzajemnych relacji w przyszłości. A więc także będzie kształtował relacje między wiernymi.

Czy treść tego dokumentu, patrząc na niego z punktu widzenia takich rozliczeń historycznych, rozliczeń z przeszłością, nie jest rozczarowująca?

Sądzę, że nie. Co jest ważne? W moim przekonaniu obie strony mają świadomość, że doświadczenie dwóch totalitaryzmów, przy czym jeden i drugi równie straszny, jest taką platformą łączącą. W związku z tym, na tym strasznym doświadczeniu instytucjonalnego ateizmu obie strony wzmocnione tym doświadczeniem mogą lepiej stawiać czoło wyzwaniom w przyszłości.

Na ile - pańskim zdaniem - taka wizyta patriarchy to jest wizyta spełniająca oczekiwania i zasugerowana przez Władimira Putina?

Nie sądzę, aby była zasugerowana. Oczywiście nie jest tak, że władze rosyjskie nie miały jakiegoś głosu w tej sprawie. Gdyby powiedziały: "To jest nam nie na rękę, aby taka wizyta się odbywała", to sądzę, że miałoby to wpływ na stanowisko Cerkwi prawosławnej. Niemniej jednak, jeżeli sobie zadamy pytanie: " No dobrze, a co się takiego stało, że do takiej wizyty dochodzi?", to raczej kierowałbym swoją interpretację w stronę wyzwań współczesności.

Czy w takim razie powiedziałby pan, że to jest owszem wydarzenie historyczne, być może przełomowe, ale raczej w sferze duchowo-religijnej niż w sferze politycznej?

Zdecydowanie tak. Obie strony dokładały naprawdę dużych starań, aby tę politykę odsunąć jak najdalej. Ten dokument będzie interpretowany w kontekście politycznym czy strony sobie tego życzą, czy też nie. Natomiast nie taka jest intencja obu stron.