Senat debatuje dziś nad budżetem. Wśród 60 poprawek zagłoszonych przez senatorów zwróciła naszą uwagę jedna - dotycząca budżetu resortu edukacji i wyposażenia szkolnych pracowni internetowych. Grupa senatorów AWS–u proponuje, by za część pieniędzy przeznaczonych na internetowe pracownie zakupić filtry chroniące szkolnych internautów przed niewychowawczymi treściami.

Barbara Górska: Filtry treści szkodliwych, panie senatorze co to jest takiego?

Dariusz Kłeczek: Dajmy szansę ministrowi edukacji narodowej, aby z tych pieniędzy, które ma albo zakupił, albo pertraktował zakupy całych pakietów dostępu do Internetu z takimi filtrami, które w pewien sposób zabezpieczą dzieci przed treściami ogólnie antywychowawczymi.

Barbara Górska: Może pan sprecyzować o jakie konkretnie niebezpieczeństwa chodzi?

Dariusz Kłeczek: Przede wszystkim chodzi o informacje o narkotykach jako ogromne zagrożenie, informacje o przemocy, treści erotyczne lub pornograficzne.

Barbara Górska: Czy można uchronić młodzież przed niebezpieczeństwami czyhającymi na nią w sieci?

Włodzimierz Paszyński: Po pierwsze, po drugie i po trzecie potrzebne w szkołach są komputery. Natomiast nie jestem przekonany czy to tak naprawdę ma sens czy nie powinno się za to kupić więcej komputerów.

Barbara Górska: Czy jest możliwe od strony technicznej cenzurowanie internetu?

Krzysztof Król: Zdecydowanie nie. Po pierwsze, dlatego, że jak to przewidziano wiele lat temu w nowych dziedzinach dzieci są mądrzejsze od rodziców, od nauczycieli informatyki. To mi powtarzają nauczyciele informatyki, których znam. W większości przypadków to dzieci są administratorami komputera, dzieci programują telewizor czy wideo. Są sprawniejsze niż dorośli ludzie. Czyli dzieci znalazłyby sposób, aby to obejść. Po drugie, technicznie jest to om tyle trudne, że w ciągu jednej sekundy w Polsce przechodzi mniej więcej objętość kilkudziesięciu tomów encyklopedii, tak przeliczając. Trzeba byłoby posadzić całe polskie wojsko, żeby to sobie czytali i cenzurowali. Żołnierze ci dostaliby niezdrowych wypieków po przeczytaniu różnych treści. Ale to będzie. Można zakładać filtry tylko, że też znacznie więcej młodych ludzi będzie myślało, jak te filtry obejść i będzie je obchodziło. Nie ma możliwości nauczenia komputera co jest pornografia, a co nie. Ja sam nie wiem co jest pornografią, a uważam siebie za mądrzejszego od komputera. Po drugie, jeśli chodzi o słowa to już od dawna w Stanach Zjednoczonych stosuje się skróty, że na przykład nie pisze się sex, tylko X Files. To rozchodzi się bardzo szybko, zanim ktokolwiek zdąży pomyśleć. Wielkie państwo amerykańskie próbowało to zrobić - państwo dosyć pruderyjne i przegrało tę wojnę i nikt zdrowo myślący nie proponuje cenzurowania. Zgadzam się tutaj z moim przedmówcą. Od dziecka narażeni jesteśmy na zetknięcie z narkomanią, przemocą i nikt nas przed tym nie ochroni, jak nie wychowanie.

Włodzimierz Paszyński: Nie, u mnie w domu filtru nie ma. Moje dzieci korzystają z internetu w sposób dowolny. Natomiast jednak to wychowanie, które starałem się im przekazać odgrywa tutaj zdecydowanie większą rolę. Natomiast w momencie, gdy idą do pracowni szkolnej chciałbym, żeby nawet kolega z 

wypiekami na twarzy ponieważ mam trzy córki, im nie mówił: zobacz.

Barbara Górska: Gdyby od pana zależała decyzja to w szkole, w której pan naucza dajmy na to, czy zamówiłby pan takie filtry do tego, by oddzielały treści szkodliwe od nieszkodliwych? Czy zaufałby pan swoim wychowankom?

Włodzimierz Paszyński: Oczywiście namawiałbym, żeby niczego takiego nie robić. W szkole tak naprawdę najistotniejsze jest szukanie pretekstu do rozmowy z tymi których uczę, z tymi, których wychowuję i te preteksty mogą być bardzo różne. Ten pretekst może być z najwyższej tej górnej półki ideowej prawda? Nie wiem wielki tekst literacki, ale tym dobrym pretekstem może być coś ze znacznie niższej półki i szkoła powinna te wątki podejmować. Ja nie namawiam w tym momencie do oglądania wspólnego twardego porno”. Natomiast myślę, że jeżeli gdzieś w klasie jest problem, który tak naprawdę nie wyraża się tylko szukaniem w internecie, bo to jest ileś tam różnych sygnałów, to nade wszystko nauczyciel powinien próbować z tym problemem powalczyć, podjąć go w każdym razie już. Ja nie wierzę w jakąś magiczną wiarę, że jakieś bariery, zakazy one najczęściej odnoszą (tu się zgadzam z panem Krzysztofem Królem )One tak najczęściej mają dokładnie odwrotny skutek.

Krzysztof Król:Czego się najbardziej boję po tej akcji pana senatora? Otóż tego, że przestraszy pan senator wielu nauczycieli, wielu rodziców przed komputerem. Przestraszy pan, powie pan, że internet to coś złego skazując ich na to, że za 20 lat żadnej godziwej pracy nie znajdą bez znajomości tego. Skaże ich pan na życie w Polsce „B” i na życie w najgorszej, najgłupszej klasie. Jest to izolacja z tego świata, który ucieka przed panem senatorem w zupełnie innym kierunku.

Dariusz KłeczekProblemów jest bardzo dużo. Natomiast ja chciałbym osiągnąć tylko jeden cel, aby przemoc, informacje o narkotykach o treści erotycznej, których jest mnóstwo w sieci ,żeby nie koniecznie były dostarczone do szkół poprzez internet, przez pracownie za które płaci budżet państwa.

Włodzimierz Paszkowski: Przypomniałem sobie w tym momencie taki stary dowcip, ze studium wojskowego : mówiło się o jakimś obozie wojskowym: wpada któryś z tych dowódców, oczywiści rzecz się dzieje w poprzednim ustroju , głęboko w poprzednim ustroju i powiada : Ja wam łobuzy te krótkie fale zalutuje chodziło oczywiście o te krótkie fale radiowe na których się słuchało „Wolnej Europy”, „Głosu Ameryki”. No można powiedzieć, że z naszego punktu widzenia nie dało się tych krótkich fal zalutować.

Górska: Z tej strony mogę obiecać, że fal z których nadaje nasza stacja nie będziemy zalutowywać, nie będziemy też póki co wprowadzać blokad na nasz serwer internetowy.

18:30