Było to wystąpienie sprawne, ale na pewno zdecydowanie zbyt długie i miałkie - tak expose Donalda Tuska ocenił w Faktach RMF FM Joachim Brudziński. Sekretarz generalny PiS zaznaczył, że nowy rząd powinien wziąć się mocno „do roboty”.

Agnieszka Milczarz: Panie pośle, widziałam premiera i widziałam pańskie reakcje na sali. Pan premier wyglądał czasami na trochę znużonego, zniecierpliwionego. Pan wyprostowany, wsłuchany. Było się w co wsłuchiwać?

Joachim Brudziński: Każde wystąpienie każdego, kolejnego premiera jest swoistego rodzaju świętem polskiej demokracji. Było to wystąpienie sprawne, ale na pewno zdecydowanie zbyt długie i miałkie, ponieważ Donald Tusk chciał wszystkich w swoim wystąpieniu uszczęśliwić, a tym samym zabrakło jakiejkolwiek wyrazistości.

Agnieszka Milczarz: Zabrakło panu konkretów, czy był nadmiar obietnic?

Joachim Brudziński: Zbyt wiele ogólników; konkretów jak na lekarstwo – jeżeli już się pojawiały. Odnajdywałem wspólne z tymi, które głosił w ostatnich miesiącach czy latach Jarosław Kaczyński.

Agnieszka Milczarz: To powinniście być zadowoleni. Tego oczekiwaliście – kontynuacji.

Joachim Brudziński: Jeżeli będzie ta kontynuacja, będziemy się cieszyć. Trudno byłoby źle żyć własnej gospodarce, własnemu krajowi. To jest oczywiste. Ja bym naprawdę zwrócił uwagę na ten bardzo duży poziom ogólności i taką próbę bycia „head and shoulders” – dwa w jednym – z jednej strony - liberał, z drugiej strony - osoba o poglądach socjalnych. Ten zwrot Donalda Tuska, gdyby był szczery, w kierunku tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy państwa, byłby na pewno czymś dobrym. Wyglądałoby na to, że Donald Tusk wyrasta już z butów skrajnego liberała. Ale poczekajmy na owoce tej pracy. Humorystycznym niewątpliwie jest to, że Donald Tusk też nie chce zdecydowanie odciąć liberalnej pępowiny i chce być dobry dla tych, którym obiecuje podwyżki, jak i dla tych najbogatszych, którym obiecuje obniżkę podatków.

Agnieszka Milczarz: A receptę na cud pan usłyszał w tym wystąpieniu?

Joachim Brudziński: Owoce mogą być tylko i wyłącznie dzięki ciężkiej i trudnej pracy. Również te owoce w gospodarce, polityce, jeśli się pojawią, to będą owoce nie żadnego cudu, ale ciężkiej, żmudnej roboty.

Agnieszka Milczarz: Sugeruje pan, że mamy tu do czynienia z jakimś lenistwem politycznym?

Joachim Brudziński: Sądząc po tym, o której stawiają się do pracy czołowi politycy, nie pomijając samego premiera, to trudno liczyć na to, że samo się zrobi. Chciałoby się powiedzieć: „Panowie, dosyć pięknych okrągłych słów - do roboty”.