Był twórcą jednego z najważniejszych mediów z jakim zetknąłem się w moim życiu. Nowak-Jeziorański był człowiekiem niezwykłego wręcz talentu, ale także i ogromnej mądrości – wspomina Kuriera z Warszawy gość RMF, Stefan Bratkowski.

Konrad Piasecki: Witam. Moim gościem jest honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stefan Bratkowski.

Stefan Bratkowski: Dzień dobry.

Konrad Piasecki: Kiedy usłyszał Pan o śmierci Jana Nowaka-Jeziorańskiego pomyślał Pan sobie - umarł dziennikarz?

Stefan Bratkowski: Nie. Pomyślałem sobie, że tego mądrego człowieka będzie nam bardzo brakowało.

Konrad Piasecki: No właśnie, bo Jan Nowak-Jeziorański był dziennikarzem. Był poza tym niekwestionowanym autorytetem, był politykiem, żołnierzem, ale dziennikarzem był też.

Stefan Bratkowski: Tak, dziennikarzem też był. Był w końcu twórcą jednego z najważniejszych mediów z jakim zetknąłem się w moim życiu, czyli z Wolną Europą. Nowak-Jeziorański był człowiekiem niezwykłego wręcz talentu, ale także i ogromnej mądrości. Ta Wolna Europa odegrała ogromną rolę w 56. roku. Tego już młodsze pokolenia w ogóle nie wiedzą, a nawet starsi tego nie doceniają. Otóż w 1956 roku węgierska sekcja Radia Wolna Europa wzywała do powstania, do chwycenia za broń. Nas przed tragedią, zwłaszcza moje pokolenie, bo przecież wszystkich świerzbiały ręce po tym, co się tutaj działo, głos Wolnej Europy powstrzymał przed skrajnymi zachowaniami.

Konrad Piasecki: Dla wielu naszych słuchaczy Radio Wolna Europa to właściwie już historia, termin historyczny. Co to było za radio? Jakie było?

Stefan Bratkowski: To było radio sfinansowane przez Amerykanów, ale powstało dzięki inicjatywie Nowaka-Jeziorańskiego. To nie był geniusz Ameryki, to rzeczywiście był głos wolnej Polski, ale głos bardzo mądrej wolnej Polski. Nie żadnych histeryków, oszołomów. To – jak już powiedziałem – był głos mądrej Polski, zagłuszany najgorszymi buczkami, bo zagłuszanie Głosu Ameryki czy BBC nie dochodziło aż do takiego poziomu, z tego powodu, że to były radiostacje państwowe, które miały przede wszystkim charakter informacyjny. Wolna Europa komentowała sytuację w Polsce, wypowiadała się na bieżąco o tym, co dzieje się w Polsce.

Konrad Piasecki: I była chyba takim czołowym straszakiem komunistycznej propagandy. Radio Wolna Europa był to symbol złej propagandy. Często się mówiło nawet radio Frei Europe, żeby powiększyć tą niechęć do Wolnej Europy.

Stefan Bratkowski: Wypadało dla chronienia siebie powiedzieć coś złego o Wolnej Europie. I mówili źle o Wolnej Europie ci, którzy przekazywali jednocześnie tam wiadomości. Jak było to powszechne, niech to zilustruję. Nie jest to anegdota. Kiedyś Sarewicz, jeszcze przed 70. rokiem, sekretarz od spraw nie tyle propagandy, ale w każdym razie od prasy, zakończył jakieś posłuchanie dla redaktorów naczelnych takim sformułowaniem: towarzysze, tylko bardzo proszę, żeby nie było już od razu dzisiaj wieczorem o Wolnej Europie.

Konrad Piasecki: A na ile było to popularne radio?

Stefan Bratkowski: Nie wiem, czy można znaleźć kogoś, kto nie słuchał tego radia, łącznie z całym aktywem partyjnym, bezpieką. Ludzie na stanowiskach zaczynali dzień od czytania nasłuchu tego, co było poprzedniego wieczoru w Wolnej Europie. Bardzo szybko to rejestrowano. Szło to przez Polską Agencję Prasową, więc myśmy też mieli do tego dostęp. To oczywiście rozchodziło się po redakcjach. Zasięg wpływów i informacji przekazywanych przez Wolną Europę był ogromny. Praktycznie nie dochodziło tylko do części Polski wiejskiej, ale i ona sobie jakoś dawał radę, bo tam buczki nie działały tak ostro.

Konrad Piasecki: To był ważny łom, który rozbił ten mur?

Stefan Bratkowski: Przez cały czas oddziaływał na kraj i przez cały czas Polacy mieli poczucie, że tu mają coś swojego i coś przede wszystkim wiarygodnego. A jednocześnie coś, co było wolne od histerii i nerwowości. Można było liczyć na to, że tam usłyszy się to, co trzeba, to co jest mądre.