Samo przyjęcie euro Polsce się opłaci - stwierdził prof. Leszek Balcerowicz w Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka. Były prezes NBP zaznaczył, że przyjęcie europejskiej waluty w 2011 r. jest realne ekonomiczne. Jego zdaniem, zarówno rząd, NBP oraz prezydent powinni wspólnie przeciwstawiać się tzw. czarnej propagandzie dotyczącej wejścia do strefy euro.

Agnieszka Burzyńska: Za dwa lata z hakiem znikną złotówki, będzie euro – tak mówi premier. Nie chciałby pan brać udziału w realizacji tego przedsięwzięcia i zrezygnować z politycznej emerytury?

Leszek Balcerowicz: Samo przyjęcie euro Polsce się opłaci. To wynika z badań. Po spełnieniu odpowiednich warunków, które też umocnią nasz wzrost. Co roku moglibyśmy rozwijać się znacznie szybciej dzięki przyjęciu euro. Myślę, że decyzja strategiczna, aby tworzyć warunki i następnie wprowadzić euro, jest dla Polski dobra.

Agnieszka Burzyńska: Ale czy ten termin jest do zrealizowania?

Leszek Balcerowicz: Odbyłem dość długi staż w służbie publicznej i w tej chwili raczej staram się próbować oddziaływać na opinię publiczną z pozycji niepaństwowej.

Agnieszka Burzyńska: Ale czy ta obietnica premiera jest do zrealizowania? Ten termin?

Andrzej Stankiewicz: Pytamy dlatego, że kalendarz polityczny jest bardzo skomplikowany. W przyszłym roku wybory europejskie, potem wybory samorządowe i prezydenckie, w końcu wybory parlamentarne…

Agnieszka Burzyńska: A trzeba zmienić konstytucję.

Leszek Balcerowicz: Staram się tu odróżniać sprawy zasadnicze, strategiczne od – moich zdaniem – spraw drugo- i trzeciorzędnych. Sprawą strategiczną jest zapowiedź, którą traktuję jako deklarację, że polski rząd będzie przyspieszać reformy, które i tak musimy robić, a które umożliwią nam przy okazji – o ile zaistnieją dogodne warunki polityczne – przyjęcie europejskiego pieniądza, a to w świetle badań dałoby nam dodatkowe korzyści dla rozwoju.

Agnieszka Burzyńska: Czyli rozumiemy, że chciałby pan, żeby to euro było w 2011 r., ale nie jest pan w stanie powiedzieć, czy mogłoby być?

Leszek Balcerowicz: Zasadnicza sprawa jest taka, żeby Polska się przygotowywała. To nie są żadne poświęcenia dla Unii, to reformy typu: ograniczanie deficytu finansów publicznych, obniżanie inflacji, co jest zadaniem Narodowego Banku Polskiego, które dla Polski są korzystne.

Andrzej Stankiewicz: Wspomniał pan o Narodowym Banku Polskim. Rzeczywiście rząd powinien współdziałać z NBP, a nie współdziała. Oba ośrodki są podzielone. NBP rządzi prezes Skrzypek, który jest skojarzony z PiS-em i prezydentem. Z rządem nie za bardzo idzie współpraca, jeśli chodzi o NBP.

Leszek Balcerowicz: Współdziałanie nie musi oznaczać, że codziennie się spotykają przedstawiciele obu instytucji, tylko że każdy robi swoje. Co to znaczy, że rząd robi swoje? To znaczy, że stwarza lepsze warunki dla rozwoju. Tu uzdrawianie finansów publicznych jest bardzo ważne; wyprowadzanie polityki z gospodarski, czyli prywatyzacja przedsiębiorstw jest bardzo ważna, usuwanie złych przepisów jest bardzo ważne, itd. Natomiast konstytucyjną odpowiedzialnością Narodowego Banku Polskiego, w tym Rady Polityki Pieniężnej, jest zapewnianie Polsce niskiej inflacji i takie działanie, że jeżeli ona z jakiś powodów podskoczy, to żeby spadała do poziomu celu. Przypominam, że ten poziom celu w Polsce to 2,5 proc.

Agnieszka Burzyńska: Prezes Skrzypek mówi, że inflacja jest co prawda wysoka, ale on świetnie sobie radzi z tą inflacją, lepiej niż w innych krajach europejskich. Radzi sobie?

Leszek Balcerowicz: Nie znam tej wypowiedzi, więc nie będę się do niej odnosić. Mogę natomiast powiedzieć, że nie możemy traktować jako sytuacji normalnej taką, w której inflacja przez dłuższy czas byłaby znacznie powyżej celu.

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie realizuje?

Leszek Balcerowicz: Proszę nie starać się doprowadzać do sytuacji, w której ja powiem to, czego nie chcę powiedzieć. Nie powiem tego. Chcę powiedzieć – patrzmy na sprawę najważniejszą. Inflacja jest w tej chwili znacznie wyższa od poziomu celu. To się zdarza, ale nie byłoby rzeczą dobrą dla ludzi i gospodarki, gdyby taka sytuacja trwała zbyt długo. Liczę na to, że polityka pieniężna Rady Polityki Pieniężnej, nie tylko prezesa Skrzypka, będzie taka, że inflacja będzie spadać do poziomu celu w nieodległej przyszłości.

Agnieszka Burzyńska: Będzie lepsza?

Leszek Balcerowicz: To będzie lepsze dla Polaków.

Andrzej Stankiewicz: Pan jest trochę optymistą, bo były wiceminister finansów Stanisław Gomułka mówi, że rok 2011, jeśli chodzi o euro, jest nierealny, że nie jesteśmy w stanie wypełnić wszystkich kryteriów do tego czasu.

Leszek Balcerowicz: Nie określiłem się tutaj dokładnie odnośnie daty, bo starałem się określić odnośnie sprawy ważniejszej – szybkie tworzenie warunków dla przyjęcia euro, bo to oznacza umacnianie naszego rozwoju.

Agnieszka Burzyńska: Rozumiemy. Ale chcielibyśmy wiedzieć, czy Leszek Balcerowicz mówi, że jest to możliwe, czy nie jest to możliwe?

Leszek Balcerowicz: Ekonomicznie jest to możliwe. Co więcej, uważam ją za bardzo istotną deklarację, bo traktuję ją jako zobowiązanie się premiera do przyspieszenia ważnych dla nas reform. To jest sedno tej sprawy.

Agnieszka Burzyńska: A politycznie jest możliwe?

Leszek Balcerowicz: Jest bardzo istotne, żeby spróbować w umiejętny sposób przeciwstawiać się narastającej czarnej propagandzie, która spróbuje zrobić z przyjęcia europejskiego pieniądza jakiś dopust boży. Zapowiedź działania na rzecz przyjęcia euro powinna być związana także z bardzo umiejętną kampanią informacyjną. Na to bym liczył. Z resztą to nie jest tylko odpowiedzialność rządu, lecz tych wszystkich, którzy uważają, że badania nam dają dostatecznie dużo wskazówek, że się opłaca.

Andrzej Stankiewicz: To prezydent chyba uprawia tę czarną propagandę, bo straszy drożyzną, powołując się na przykłady takich krajów jak Włochy, Hiszpania czy Grecja.

Agnieszka Burzyńska: Będzie drożej?

Andrzej Stankiewicz: Może prezydent ma rację? Były wzrosty cen?

Leszek Balcerowicz: Ja nie wiem, czy to prezydent powiedział, więc proszę mnie nie ustawiać na pozycji recenzenta prezydenta. Mogę się odnieść do problemu. Owszem w tych krajach w pierwszym okresie niektóre ceny wzrosły, ale wskaźnik wszystkich cen, nazywany inflacją, nie podniósł się trwale i znacząco. Co więcej, nie znam żadnych poważnych badań ekonomicznych, w odróżnieniu od wypowiedzi rozmaitych polityków, które by wskazywały, że jakikolwiek kraj, który przyjął euro, na tym gospodarczo stracił.

Andrzej Stankiewicz: W Polsce słychać ile euro powinno kosztować przy tej wymianie złotego na euro…

Agnieszka Burzyńska: 3 złote.

Andrzej Stankiewicz: Pan się pokusi o takie spekulacje?

Leszek Balcerowicz: Doskonale wiadomo, ile będzie euro kosztować.

Andrzej Stankiewicz: To proszę powiedzieć.

Agnieszka Burzyńska : Proszę nam zdradzić.

Leszek Balcerowicz: Koszt będzie oparty w dużej mierze na przyszłym kursie rynkowym, poprzedzającym wejście Polski do strefy euro, a tego przyszłego kursu rynkowego nikt nie jest w stanie odpowiedzialnie określić.

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie możemy powiedzieć ile będzie kosztować?

Leszek Balcerowicz: Ale wiemy z czym będzie to związane.

Andrzej Stankiewicz: Czyj wizerunek powinien się znaleźć na rewersie monet euro, bo to jest prawo zastrzeżone dla krajów członkowskich?

Leszek Balcerowicz: Mikołaja Kopernika, największego polskiego monetarysty.

Andrzej Stankiewicz: I astronoma przy okazji.

Leszek Balcerowicz: Przy okazji astronoma.

Andrzej Stankiewicz: Mówi się, że posłowie PO proponują, żeby to był Lech Wałęsa, a NBP nie darzy szczególną sympatią Lecha Wałęsy.

Agnieszka Burzyńska: I tam pojawiają się pomysły: Jan Paweł II, Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Mieszko, Wawel, warszawska Syrenka.

Leszek Balcerowicz: Dobrze, to są inne kandydatury, ja przedstawiłem swoją.

Agnieszka Burzyńska: Czyli Kopernik?

Leszek Balcerowicz: Przedstawiłem skromnie swoją kandydaturę.

Agnieszka Burzyńska: Te inne się nie podobają zupełnie?

Leszek Balcerowicz: Nie, nie, proszę tak nie mówić, ja przedstawiłem swoją.

Agnieszka Burzyńska: Czy polskie stocznie upadną?

Leszek Balcerowicz: Nie wiem, to jest decyzja Unii Europejskiej, konkretnie Komisji Europejskiej. Mogę powiedzieć, że Komisja Europejska stara się egzekwować w miarę jednolite reguły. Takie reguły na przykład egzekwowała w stosunku do Niemiec, w stosunku do części banków, które korzystały z pomocy publicznej. Mimo, że jest to potężny kraj Unia Europejska przeforsowała na tym wielkim kraju, że pomoc publiczna została wycofana, to znaczy tak zwane Lenders Banken muszą się reformować.

Andrzej Stankiewicz: Czyli my naruszyliśmy te wspólne zasady, to pan chce powiedzieć - pomocy publicznej dla przedsiębiorstw?

Leszek Balcerowicz: Przypuszczam, że również w tym przypadku Unia Europejska nie wszczyna postępowania bez powodu. Natomiast nie zajmuję stanowiska w sprawie jej ostatecznej decyzji, bo nie znam wszystkich przesłanek. Chcę co innego powiedzieć – że akurat w tym przypadku można mieć zaufanie do bezstronności Komisji Europejskiej.

Agnieszka Burzyńska: A czy w ogóle warto ratować te stocznie, czy ta misja ratunkowa w ogóle powinna się powieść? Może lepiej pozwolić im upaść?

Leszek Balcerowicz: Ze względu na drażliwość tematu nie będę się w tej chwili wyraźnie opowiadał. Może tylko dodam jedno, że w Gdańsku mamy prężne i kwitnące stocznie prywatne, na przykład stocznia remontowa, które potrzebują pracowników.

Andrzej Stankiewicz: Panie profesorze powiedział pan, że oceni pan działalność swojego rządu, jeżeli będzie znany kształt budżetu. Jest już budżet na przyszły rok. Jak pan go ocenia?

Agnieszka Burzyńska: Rząd dał test?

Leszek Balcerowicz: Oceniam go bardzo dobrze, biorąc pod uwagę ograniczenia przy jakich działa rząd. To jest budżet dobry. Dlaczego? Dlatego, że redukuje coś co jest niedobre dla kraju – życie na kredyt. Deficyt ma być znacznie mniejszy, mimo że wzrost będzie trochę wolniejszy niż w tym roku, a po drugie jednocześnie to się dzieje przy obniżonych podatkach, a więc rola fiskalna państwa – to ile nam państwo zabiera, po to żeby następnie dawać się zmniejsza. To jest dobre dla życia społecznego i dobre dla rozwoju.

Agnieszka Burzyńska: Ale z drugiej strony rząd chce zostawić pomostówki dla 200 tysięcy osób, do KRUS–u chce dopłacić 16 miliardów złotych.

Leszek Balcerowicz: Co do reformy emerytalnej, to dla mnie jest istotne to, że budżet zakłada dość radykalny wariant usuwania przywilejów emerytalnych, które nie maja żadnego uzasadnienia ani ekonomicznego ani moralnego.

Agnieszka Burzyńska: Ale dwustu tysiącom osób jeszcze pozostawia te przywileje, to jest ok?

Leszek Balcerowicz: To być może jest okazja do dalszych następnych reform.

Agnieszka Burzyńska: Czyli powinny być zlikwidowane te wszystkie?

Leszek Balcerowicz:Ja uważam, że przywileje które nie mają uzasadnienia w jakiejś konkretnej sytuacji danej osoby, czy grupy osób należy usuwać. Równe warunki, jak najwięcej równych warunków - to jest najlepsze.

Andrzej Stankiewicz: Podobnie z KRUS-em tak?

Leszek Balcerowicz: Myślę, że w takich kategoriach należy myśleć o reformie KRUS-u. Jak widać więc, choć to jest jak na ograniczenie budżet dobry – to chciałem podkreślić, że co nieco zostało jeszcze do zreformowania.

Andrzej Stankiewicz: Leszek Balcerowicz w luźnych spodniach i sportowych butach na Przystanku Woodstock przekonuje do liberalizmu młodych lewicowców i anarchistów. Udało się panu, nie chcieli pana zlinczować?

Agnieszka Burzyńska: Udało się?

Leszek Balcerowicz: To było jedno z najlepszych spotkań jakie miałem, a mam dużo spotkań.

Andrzej Stankiewicz: Lepsze niż takie spotkania z krawaciarzami na forum ekonomicznym w Krynicy, na którym pan był nie dawno?

Leszek Balcerowicz: To zupełnie inne grupy, nie da się tego porównać.

Agnieszka Burzyńska: Ale gdzie się pan lepiej czuje?

Leszek Balcerowicz: Proszę państwa akurat się dobrze czuje w dużych spotkaniach i mniejszych też, więc tego bym nie wartościował.

Andrzej Stankiewicz: A jak pan ocenia tych młodych ludzi?

Leszek Balcerowicz: Ci, z którymi się spotykam, a jak powiadam spotykam się dużo... Cenię bardzo proste rzeczy, o których można powiedzieć. Na przykład, że każdy zdolny do pracy powinien pracować, a nie żyć z owoców cudzej pracy. To jest i moralne i…

Andrzej Stankiewicz: I dociera to do nich?

Leszek Balcerowicz: Tak. Gdy oponenci, którzy z resztą byli nieliczni próbowali powiedzieć tak: "To wy będziecie pracować do 70 lat, czy chcecie pracować do 70 lat?"; to ogromna większość gromko zakrzyknęła, że chcą pracować do 70 lat, czyli bardzo słusznie.

Andrzej Stankiewicz: Leszek Balcerowicz namawia nas do pracy do 70 roku życia.

Leszek Balcerowicz: Im dłużej tym lepiej.

Andrzej Stankiewicz: Dziękujemy bardzo.