[obraz;25096.jpg:left]"Liderzy Platformy próbują przymusić członków SKL-u kandydujących z list Platformy do przepisania się z SKL-u do nowej partii o nazwie Platforma Obywatelska" – mówi Artur Balazs, polityk Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego i minister rolnictwa, w rozmowie z Konradem Piaseckim i Tomaszem Skorym.

Konrad Piasecki, Tomasz Skory: Artur Balazs jedyny z tych liderów, który odmówił podpisania deklaracji tworzenia po wyborach partii Platformy Obywatelskiej. Dlaczego?

Artur Balazs: Byłem negocjatorem po stronie SKL-u porozumienia z Platformą, które zakładało pełne partnerstwo, poszanowanie wzajemnie programów i wspólne - podkreślam to - wspólne wystawienie kandydatów do parlamentu. Porozumienie zostało podpisane, ale żaden z jego istotnych elementów nie jest realizowany, zwłaszcza by odnosić to do tożsamości SKL-u, a wręcz przeciwnie - liderzy Platformy zażądali podpisania swojego rodzaju „lojalki” od kandydatów do parlamentu.

RMF: Panie ministrze, my znamy to porozumienie. Tam nie ma nic o autonomii i tożsamości SKL-u.

Artur Balazs: Ale wyraźnie pisze i cytuje panie redaktorze, że „wspólnie Platforma i SKL przedstawi kandydatów do parlamentu”, więc to chyba wyraźnie określa stosunki partnerskie między Platformą, a SKL-em. Natomiast żądanie podpisania deklaracji, która miałaby powodować, że członkowie SKL-u przepisują się do nowej partii - według mnie było nie w porządku. Ja nie wykluczam, że po wyborach będziemy wspólnie z Platformą budowali szeroką formację polityczną.

RMF: Pan będzie?

Artur Balazs: Jeżeli to będą zasady partnerstwa, poszanowania programów - podkreślam, że Platforma to bardziej liberalny program, SKL bardziej ludowy - to słowo zaczyna się na tą samą literę a inne różnią.

RMF: Pan będzie budował taką partię, czy nie?

Artur Balazs: Nie wykluczam tego, jeżeli to będą zasady partnerstwa.

RMF: Nie obraził się pan?

Artur Balazs: Nie. W polityce obrażać się nie można, ja również się nie obraziłem. Natomiast chciałem pokazać, że osoba odpowiedzialna za to porozumienie w sytuacji, w której ono nie jest realizowane ponosi konsekwencję i moje konsekwencję polegają na tym. Nie podpisałem tej deklaracji, która przymuszała by mnie do przepisania się do Platformy po wyborach i w związku z tym liderzy Platformy mówią, że nie będę mógł kandydować z Platformy.

RMF: Panie ministrze, to dlaczego inni liderzy SKL-u - Jan Maria Rokita, Bronisław Komorowski - wszyscy pozostali podpisali?

Artur Balazs: Byłem najbardziej odpowiedzialnym za to porozumienie. Sam je negocjowałem, sam też muszę ponieść konsekwencję.

RMF: To znaczy, że oni przehandlowali ten dorobek środowisk ludowych?

Artur Balazs: Nie. Porozumienie ja negocjowałem. Ja również zachęcam wszystkim moich przyjaciół kolegów z SKL-u, aby tą deklarację podpisywali, natomiast w związku z tym, że ona podpisywana jest pod przymusem - według mnie - dla tych, którzy ją podpisują nie ma mocy wiążącej, więc z niej nie powinno wynikać przepisanie się z SKL-u do Platformy Obywatelskiej.

RMF: Czyli będziecie oszukiwać, kiedy już będzie po wyborach? Niekoniecznie będziecie tę partię zakładać?

Artur Balazs: Ja myślę, że to co stało się i odbywa się pod naciskiem i pod presją i pod przymusem niezgodnie z tym porozumieniem nie ma mocy wiążącej. Jako ten, który negocjował zwalniam moich kolegów podpisujących to porozumienie z takiego zobowiązania.

RMF: Panie ministrze, ale pan chciał potraktować Platformę Obywatelską jak taki autobus, który weźmie na przystanku posłów tej kadencji SKL-u i przewiezie ich do następnego parlamentu.

Artur Balazs: Ja traktuję Platformę Obywatelską literalnie tak, jak mówią o niej liderzy, że jest to obszar politycznej aktywności obywateli i w tym obszarze znalazł się również SKL i bardzo dobrze by było gdybyśmy wspólnie z liderami Platformy mogli budować formację umiarkowanej prawicy z wątkiem ludowym po wyborach i na to się piszę i jeżeli taki pomysł będzie realizowany, to będę w nim uczestniczył.

RMF: Pan się zna troszeczkę na piłce nożnej? Ogląda pan transmisję czasami?

Artur Balazs: Troszeczkę.

RMF: Sprawozdawcy sportowi używają takiego sformułowania „Zakiwać się na śmierć”. Nie ma pan poczucia, że to właśnie pan się „zakiwał na śmierć”? Tak pan meandrował, dryblował, kluczył, aż wreszcie się okazało, że został pan samotny bez piłki w dodatku.

Artur Balazs: Wyniki moich kolegów i przyjaciół w prawyborach są bardzo dobre...

RMF: Jan Maria Rokita przegrał w Krakowie - właśnie się dowiedzieliśmy.

Artur Balazs: Ja myślę, że moja nieobecność w prawyborach i ewentualnie przegrana Rokity o niczym nie świadczy. Generalnie moi koledzy wygrywają te prawybory, a więc warto było we wspólnym pomyśle uczestniczyć.

RMF: Którzy koledzy? Jacek Janiszewski jak wygrał to wybory zostały unieważnione?

Artur Balazs: Proszę panów, trzy okręgi wyborcze województwa wielkopolskiego. We wszystkich nich wygrali.

RMF: Uczciwie?

Artur Balazs: Tylko tak się gra w polityce.

RMF: Jacek Janiszewski też grał uczciwie?

Artur Balazs: Nie mnie sądzić prawybory w Toruniu.

RMF: Liderzy Platformy sądzili, a później unieważnili.

Artur Balazs: Myślę, że zbyt subiektywna to była ocena. Nie chce się w nią wdawać mam za mało wiedzy, ale zbyt duża aktywność wokół tych prawyborów w Toruniu była układu zewnętrznego i zbyt mocno, według mnie, on był nagłośniony. Mam wątpliwości co do tego.

RMF: Panie ministrze, może pan z czystym sumieniem powiedzieć, że członkowie SKL są szykanowani podczas tych prawyborów? Zarząd SKL bierze w obronę Janiszewskiego.

Artur Balazs: Ja tego nie mówię, natomiast powiem tak, że liderzy Platformy próbują przymusić członków SKL-u kandydujących z list Platformy do zapisania się, do przepisania się z SKL-u do nowej partii o nazwie Platforma Obywatelska i uważam, że to jest nie w porządku i to jest niezgodne z porozumieniem które zawarliśmy, nie przekreśla to jednak możliwości budowy dużej wspólnej formacji po wyborach.

RMF: Jak pan może z przekonaniem namawiać kolegów, żeby jednak w tym uczestniczyli, żeby temu przymusowi ulegali?

Artur Balazs: Bo, ja wierze w ducha tego porozumienia które między SKL-em Platformą zostało zawarte.

RMF: Czy oni panu wierzą?

Artur Balazs: To czy mnie wierzą jest mniej ważne. Ważne są fakty, a fakty są takie, że pomysł z prawyborami generalnie to dobry pomysł, że aktywizuje obywateli. Jeden wątek w tym jest trudny do zaakceptowania, a więc to zobowiązanie, które według mnie w ramach takiej aktywności obywatelskiej nie powinno przymuszać kogokolwiek, bo z tych list powinni kandydować ludzie, którzy chcą zachować apolityczność i po wyborach do przynależności do jakiejkolwiek partii politycznej i to jest ten element, który zbyt upolitycznia prawybory i je nieco zakłóca i przeciw temu występuje.

RMF: Panie ministrze, czy teraz się pan przerzuci na rolnictwo i pan będzie uprawiał tych swoje 200 hektarów? Czy jeszcze polityka będzie pana zajmowała?

Artur Balazs: Oczywiście, dla mnie najważniejszym miejscem na Ziemi jest moje gospodarstwo na wyspie Wolin. Nigdy do Warszawy się nie przeprowadziłem, mimo że jestem trzeci raz ministrem, mieszkam w hotelu poselskim. Tam żyje moja rodzina, tam żyją moi przyjaciele i najbliżsi i najchętniej wracam do tego miejsca na wyspie Wolin, a więc nic złego się nie stało. Bardzo chętnie na wyspę Wolin do mojego gospodarstwa wrócę.

RMF: Ma pan krowy? Hoduje pan krowy?

Artur Balazs: W tej chwili nie zajmuje się hodowlą z uwagi na zaangażowanie zbyt duże w politykę. Natomiast przede wszystkim uprawiam ziemię.

RMF: Choroba szalonych krów nam grozi?

Artur Balazs: Ten przypadek czeski wskazuje na potrzebę wielkiej ostrożności i pewną pokorę w deklaracjach w tej sprawie...

RMF: Kiedy parę miesięcy temu Polskę zaliczono do grupy wysokiego ryzyka choroby szalonych krów to i pan i czeski minister rolnictwa mówili: „To skandal. Nas się prześladuje”.

Artur Balazs: Gdyby po takim przypadku jak zdarzył się w Czechach. Czechy zaliczono do trzeciej grupy, to było by to w pełni uzasadnione, bo w trzeciej grupie znajdują się kraje, w których BSE występuje i to jest rzecz naturalna. Natomiast taka antycypacja i zakwalifikowanie krajów, w których BSE nie ma, do trzeciej grupy uważam za decyzję nie sprawiedliwą.

RMF: Jak widać już jest.

Artur Balazs: Panie redaktorze może się okazać, że w połowie krajów na świecie jest BSE.

RMF: A może się okazać, że w Polsce też?

Artur Balazs: Wszystko teoretycznie jest możliwe. Natomiast uwarunkowania Polski wskazują, że jesteśmy krajem o niedużym zagrożeniu BSE i że bardzo pilnujemy tego, aby taki standard był utrzymany i robimy to bardzo konsekwentnie i bardzo odpowiedzialnie, jakby najważniejszym elementem tej działalności jest bezpieczeństwo zdrowotne obywateli.

RMF: Ale wołowiny powinniśmy unikać?

Artur Balazs: Absolutnie nie. Ja przynajmniej sam jem polską wołowinę i uważam, że jest bardzo dobra. Uważam, że histeria, która wokół wołowiny została rozpętana, jest niepotrzebna i szkodząca. Wołowina to bardzo zdrowe i dietetyczne mięso, oczywiście powinno być dobrze przebadana i powinno być polskie.

foto Marcin Wójcicki RMF FM Warszawa