Premier był cały czas w pracy, bez względu na to, czy pojechał tam z małżonką, czy nie. Tradycją w Ameryce Łacińskiej podczas wizyt oficjalnych jest, iż zaprasza się szefa rządu razem z małżonką - przekonywał w Kontrwywiadzie RMF FM Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera Donalda Tuska.

Agnieszka Burzyńska: Świeżo po powrocie z Peru i Chile. Dostał pan taką piękną czapkę z warkoczykami?

Tomasz Arabski: Nie dostałem.

Agnieszka Burzyńska: To szkoda, bo bardzo ładna. Donalda Tuska nie stać na prywatną wycieczkę w Andy? To jakieś 7 tysięcy złotych.

Tomasz Arabski: Oczywiście, że stać. To nie była prywatna wycieczka. Ja rozumiem, że pani może tak uważać.

Agnieszka Burzyńska: Jeden dzień na Machu Picchu, drugi na zdobywanie andyjskich szczytów, trzeci na winnice. Nie za dużo tych atrakcji?

Tomasz Arabski: Teraz niech mi pani da policzyć te dni. Siedem dni: dwa dni podróż samolotem, dwa dni szczyt – nie jeden, oraz dwie wizyty oficjalne. Każda delegacja tak robi. Jadąc tak daleko, także amerykańskie, kiedy przyjeżdżają do Europy korzystają ze szczytów, by także odbywać delegacje, wizyty oficjalne. W naszym przypadku tak było. Jedna wizyta Peru, druga Chile.

Agnieszka Burzyńska: Ale trzy dni z tego było na atrakcje, przyzna pan.

Tomasz Arabski: Nie.

Agnieszka Burzyńska: Winnice, andyjskie szczyty, Machu Picchu. Trzy dni jak nic. Teraz cytat: „Fatalnie zostało to rozegrane. Pan premier mógł sobie wziąć trzy dni urlopu i razem z małżonką wykorzystać je w czasie tego wojażu”. To nie są słowa jakiegoś złośliwego, mściwego polityka opozycji. To są słowa waszego koalicjanta Janusza Piechocińskiego. Dlaczego premier nie wziął urlopu?

Tomasz Arabski: Premier był cały czas w pracy. Bez względu na to, czy pojechał tam z małżonką, czy nie, musi pani zwrócić uwagę na jedną rzecz. Tradycją w Ameryce Łacińskiej podczas wizyt oficjalnych jest, że zaprasza się szefa rządu razem z małżonką. To podkreśla rangę wizyty. Przykro mi, ale nich mi pani wierzy, choćby to Machu Picchu, to nie byłą naszą fanaberią, tylko radość Peruwiańczyków z tego, że mogą pokazać takie miejsce.

Agnieszka Burzyńska: To był taki wymóg, tak?

Tomasz Arabski: Nie. Oni nas tam serdecznie zapraszali. Tak samo jak szefa Komisji Europejskiej, innych premierów czy prezydentów. Część z nich skorzystała z tego wyjazdu, część pojechała gdzie indziej.

Agnieszka Burzyńska: Czyli premier był zapracowany. Na Machu Picchu jak zdobywał te andyjskie szczyty to tylko praca?

Tomasz Arabski: Premier nie zdobywał andyjskich szczytów.

Agnieszka Burzyńska: Chodzi o proporcje.

Tomasz Arabski: Niech mi pani da szansę odpowiedzieć na pytanie. Ja rozumiem, że może pani uważać, że on zdobywał andyjskie szczyty. Nie. Premier rzeczywiście był na 4 tysiącach 800 metrach, gdzie jest polska szkoła imienia Ernesta Malinowskiego, gdzie indiańskie dzieci zajmują się największym pomnikiem w najwyższym miejscu Andów, właśnie Ernesta Malinowskiego.

Agnieszka Burzyńska: Tylko dlaczego nie robił tego za własne pieniądze?

Tomasz Arabski: Składał tam wieniec, był w tej szkole, odwiedzał te dzieci dlatego, że też jest to częścią dyplomacji.

Agnieszka Burzyńska: Ale dlaczego nie robił tego za własne pieniądze? Dlaczego te winnice, to Machu Picchu nie były za prywatne pieniądze?

Tomasz Arabski: Jakie winnice?

Agnieszka Burzyńska: W Chile.

Tomasz Arabski: Jeśli chodzi o Chile, to podczas jednej z wizyt, podczas spotkania z markizem de Concha, który rzeczywiście jest współwłaścicielem jednej z winnic, podczas krótkiego roboczego lunchu mieliśmy okazje rozmawiać na bardzo wiele tematów. Zwracam uwagę, że markiz jest nestorem dyplomacji chilijskiej, wieloletnim dyplomatą, ambasadorem w Chile. Był także w 2001 roku tutaj, odwiedzał między innymi wicemarszałka Senatu wtedy, Donalda Tuska.

Agnieszka Burzyńska: Po co były wcześniej te wszystkie szopki z lataniem rejsowymi samolotami do Stanów Zjednoczonych, do Brukseli, żeby było taniej?

Tomasz Arabski: Tam, gdzie jest to możliwe, wygodne, opłacalne latamy rejsowymi samolotami.

Agnieszka Burzyńska: Do Peru też można lecieć rejsowym samolotem. Za 3,5 tysiąca złotych. Taniej by było.

Tomasz Arabski: Nie zgodzę się z panią, że za 3,5 tysiąca. Problem polega na tym, że do Peru loty są łączone. Biorąc pod uwagę że oprócz Peru mieliśmy wizytę w Chile, więc nie było to tak łatwe, żeby tam lokalnie ułożyć te komercyjne loty.

Agnieszka Burzyńska: Posłowie PiS wyliczają, że za te pieniądze możnaby kupić 400 komputerów, bądź obiady dla 150 tysięcy niedożywionych dzieci.

Tomasz Arabski: Odpowiem tak. Polskę stać zarówno na to i musi być na to stać, żeby dzieci nie chodziły głodne i to gwarantuje polski rząd…

Agnieszka Burzyńska: A pamięta pan takie słowa: prezydent nocuje w jednym z najdroższym hoteli, gdy brak pieniędzy na łóżka szpitalne – kto to powiedział? Sławomir Nowak, nie głupio teraz?

Tomasz Arabski: Nie wiem, w jakim hotelu nocował prezydent i kiedy.

Agnieszka Burzyńska: Jednym słowem chce nam pan powiedzieć, że ta wizyta to były świetnie wydane pieniądze i tak teraz będą wyglądać podróże pana premiera, tak?

Tomasz Arabski: Ja rozumiem, że pani uważa iż to były świetnie wydane pieniądze, natomiast to była bardzo ważna wizyta.

Agnieszka Burzyńska: Nie, ja tak nie uważam ale pytam, czy pan tak uważa?

Tomasz Arabski: To była naprawdę jedna z kluczowych wizyt jeśli chodzi o relacje Unia Europejska - Ameryka Południowa.

Agnieszka Burzyńska: Pytam, czy to były świetnie wydane pieniądze i czy tak to teraz będzie wyglądać?

Tomasz Arabski: To były uczciwie i rzetelnie wydane pieniądze. Jeśli bierzemy pod uwagę rangę tej wizyty i jej koszty, obawiam się, że państwa oceny są mocno przesadzone. Proszę mi wierzyć, ponieważ akurat ja w Kancelarii Premiera mam obsesję na punkcie kosztów.

Agnieszka Burzyńska: Kto zadecydował o usadzeniu Donalda Tuska obok oskarżonego o wspieranie terrorystów Hugo Chaveza?

Tomasz Arabski: To wynika z protokołu i inna jest procedencja w Unii Europejskiej, inna w Ameryce Południowej, to jest kwestia też alfabetu.

Agnieszka Burzyńska: Świat obiegły takie piękne zdjęcia uścisku dwóch panów, to była wpadka, czy nie?

Tomasz Arabski: Oczywiście, że nie. Hugo Chavez, bez względu na to, jak go oceniamy, jest prezydentem kraju wybranym w demokratycznych wyborach, był zaproszonym gościem na ten szczyt m.in. po to, by bliżej poznał polityków Unii Europejskiej i nie mówił o nich takich rzeczy, jak ostatnio.

Agnieszka Burzyńska: Czyli wszystko było w porządku, a zdrowy już pan premier, bo słyszeliśmy, że nabawił się jakiejś kontuzji kręgosłupa przy przestawianiu kolejowej zwrotnicy.

Tomasz Arabski: Nie sądzę, żeby nabawił się jakiejś kontuzji, jest oczywiście zdrowy.

Agnieszka Burzyńska: Czyli ma siłę do świętowania półrocza rządu, Co przygotowaliście tym razem?

Tomasz Arabski: Dziś zapraszam panią na Radę Ministrów na godzinę 13, będą m.in…

Agnieszka Burzyńska: Będzie specustawa o drogach?

Tomasz Arabski: Tak, będzie projekt ustawy, która ma przyspieszyć podejmowanie decyzji dotyczących budowy dróg. Jak państwo wiedzą, od wielu lat borykają się wszystkie rządy z tym, że sama procedura organizowania budowy długo trwała.

Agnieszka Burzyńska: Czyli teraz już będzie szybko?

Tomasz Arabski: Nie już teraz , ale myślę, że w ciągu kilku miesięcy będzie dużo szybciej.

Agnieszka Burzyńska: A będzie orędzie, będzie przepytywanie ministrów?

Tomasz Arabski: Nie będzie orędzia.

Agnieszka Burzyńska: A przepytywanie ministrów?

Tomasz Arabski: Proszę, poczekajmy do piątku.

Agnieszka Burzyńska: A w jaki sposób Donald Tusk zamierza przekonać wyborców, że pracuje, bo według sondażu dla „Gazety Wyborczej”, prawie 80 procent Polaków nie potrafi wskazać jakichkolwiek dokonań tego rządu.

Tomasz Arabski: Rozumiem, że pani uważa, że rząd Donalda Tuska nie ma żadnych dokonań, myślę jednak, że nie ma pani tutaj racji.

Agnieszka Burzyńska: Jak zamierza przekonać Polaków, do tego, że ma jakiekolwiek dokonania, bo ocena jest bardzo surowa?

Tomasz Arabski: Fakt, iż jest taki sondaż dowodzi tylko tego, że być może nasza komunikacja ze społeczeństwem nie jest najlepsza, zakładam, że mamy tutaj wiele do poprawienia.

Agnieszka Burzyńska: A inny nienajlepszy sondaż dotarł do Peru, spadek zadowolenia o 7 procent i wzrost negatywnych ocen o 6 procent, ucieszyło to Donalda Tuska?

Tomasz Arabski: Nie wiem, dlaczego państwo myślą, że premier Tusk przesadnie koncentruje się na sondażach. To jest jeden z mitów. Jest faktem, że jest to rząd, który ma ponad 50-procentowe poparcie. Nie jest naszą winą, że opozycja nie może tego zaakceptować. Ciężko pracujemy i nie ma najmniejszego powodu, żeby denerwować się spadkami, bądź wzrostami poparcia.

Agnieszka Burzyńska: Czyli wszystko idzie świetnie, sondaże są o.k.?

Tomasz Arabski: Bezwzględnie tak, a jeśli popełniamy jakieś błędy, to jestem przekonany, że takie osoby, jak pani redaktor, zawsze nam to wypomną.

Agnieszka Burzyńska: Jak pan zniósł wysokość ponad czterech tysięcy metrów? Na zdjęciach wyglądał pan nienajlepiej.

Tomasz Arabski: Początkowo czułem się dobrze, ale w momencie, gdy wstawaliśmy do odśpiewania hymnu, to był moment, że miałem pewien niedobór tlenu.

Agnieszka Burzyńska: Zna pan teorię żony premiera, Małgorzaty Tusk, że przekroczenie czterech tysięcy metrów to jest test na bycie dobrym człowiekiem, dolegliwości dotykają tylko złych ludzi, ciekawe o kim myślała.

Tomasz Arabski: Nie wiem, o kim myślała.

Agnieszka Burzyńska: Ale nie o panu.

Tomasz Arabski: Jest tam jedna furtka w tej klątwie Inków: wystarczy zwrócić to wszystko, co jest złe i z powrotem można być dobrym człowiekiem. Zawsze jest szansa, żeby się poprawić, dotyczy to mnie i każdego z nas.

Agnieszka Burzyńska: Dziękuję za rozmowę.