Jestem przekonany, że bezrobocie w Wielkopolsce w krótkim czasie wzrośnie i lekarze staną się biorcami pomocy ze strony państwa - mówi gość Faktów, doktor Andrzej Grzybowski z Porozumienia Zielonogórskiego. Nie widzę innego wyjścia – dodaje Grzybowski.

Tomasz Skory: Kolegów z Lublina traktuje pan jak łamistrajków, tych którzy dogadali się z NFZ?

Andrzej Grzybowski: Oczywiście, że nie. Dlatego, że oni w ramach porozumienia nie występowali, do niczego się nie deklarowali. Ja myślę, że problem dotyczy oczywiście co prawda całej Polski, ale w różnym stopniu. Dlatego, że sposób finansowania w ubiegłym roku w poszczególnych województwach w Polsce był różny. Inna jest sytuacja jeżeli poszczególni lekarze – tak mieliśmy np. w Wielkopolsce – nie tylko nie deklarowali się, że nie złożą ofert, ale również składali to na piśmie, namawiali innych kolegów do tego, żeby tego nie robili, po czym oferty złożyli. W takich sytuacjach ich zachowania uznawaliśmy za co najmniej dwuznaczne etycznie i jedynie takie osoby możemy uznawać za to, co pan powiedział ewentualnie, czyli za łamistrajków.

Tomasz Skory: Panie doktorze, a czy to Porozumienie Zielonogórskie stoi za tymi ulotkami, które były kolportowane w Lublinie, wzywającymi do niepodpisywania umów? Powiedzmy to sobie szczerze: tak czy nie?

Andrzej Grzybowski: Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ja mogę tylko odpowiadać za Wielkopolskę. Bardzo wątpię - powiem szczerze. Jeśli chodzi o Prezydium Porozumienia Zielonogórskiego, które reprezentuje te wszystkie województwa, to na pewno nie. Natomiast jeżeli pan redaktor pyta, czy któryś z 10 tysięcy lekarzy, którzy utożsamiają się z Porozumieniem Zielonogórskim w całej Polsce mógł być autorem tego typu materiałów – to nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć.

Tomasz Skory: Zostańmy w Wielkopolsce. Czy jest pan w stanie powiedzieć, ilu lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej dziś 2 stycznia będzie przyjmowało pacjentów?

Andrzej Grzybowski: Na to pytanie oczywiście zna odpowiedź Narodowy Fundusz Zdrowia i na to pytanie jest odpowiedź na stronach NFZ. Jest to około 300 lekarzy rodzinnych w Wielkopolsce, którzy powinni byli otworzyć gabinety, czy otworzyli rzeczywiście i czy pracują - nie jestem w stanie na to odpowiedzieć.

Tomasz Skory: Czy lekarz ma według pana prawo mówić: zamykam gabinet, bo płatnik za mało mi zaproponował. To jest pytanie z gatunki etyki, ale zatrąca chyba o przysięgę Hipokratesa, gdzie lekarz zobowiązuje się do niesienia pomocy. Czy tak wolno?

Andrzej Grzybowski: Niezupełnie, dlatego że pamiętajmy – etyka lekarska dotyczy sytuacji ratowania życia, niesienia nagłej pomocy. W takiej sytuacji ja jak i każdy lekarz np. jadący samochodem jest zobowiązany zatrzymać się za każdym razem, gdy jest świadkiem wypadku i to niezależnie od tego, czy z tym związane jest jakiekolwiek finansowanie pomocy. Jest zobowiązany do niesienia pomocy w nocy, jeżeli w jakichkolwiek okolicznościach jest świadkiem. Jeżeli ktoś przyjdzie do niego do domu, to powinien pomóc nawet z narażeniem – niestety swojego życia. Pamiętajmy, że zatrzymywanie się w nocy do wypadków, czy otwieranie w nocy drzwi niesie ze sobą bardzo duże niebezpieczeństwo. Niestety lekarze są do pewnego stopnia na to skazani. Czym innym jest natomiast świadczenie bezpłatnej pomocy. Tego oczywiście od nikogo nie możemy wymagać w ramach żadnej etyki. Pamiętajmy, że od 1 stycznia lekarze nie mają umów z NFZ. Nie mają prawa świadczyć usług, ponieważ tych umów nie posiadają. Rozdzielmy dwie sprawy – etykę lekarską, która rzeczywiście wywodzi się od czasów Hipokratesa, od funkcjonowania podmiotów. Gdybyśmy mieli mówić o etyce, to mówmy wtedy o etyce również wobec dostarczycieli mediów, czynszu. Lekarz, który miałby bezpłatnie świadczyć pomoc w gabinecie, zostałby po tygodniu odcięty od swoich pacjentów, ponieważ właściciel lokalu zamknąłby wtedy ten lokal za niepłacenie czynszu, odetnie mu prąd, gaz, ogrzewanie albo doprowadzimy do tego, że wszystkie podmioty gospodarcze, które funkcjonują wokół lekarzy, będą traktować ich w sposób uprzywilejowany, czyli nie będą oczekiwać od nich żadnych pieniędzy. Jeżeli doszłoby do tego, to myślę, że temat można ponowić, ale na dzień dzisiejszy jest tak, że wszyscy oczekują od lekarzy pieniędzy i nie ma możliwości, żeby lekarz - nawet gdyby miał żyć powietrzem, nawet gdyby miał w ogóle nie zarabiać – nawet przez tydzień leczył, ponieważ musi zarabiać na rachunki. Tymczasem wszyscy dookoła oczekują pieniędzy.

Tomasz Skory: To w takim razie pytanie, które narzuca się samo: Jeżeli Porozumieniu Zielonogórskiemu nie uda się doprowadzić do zmian w zasadach kontraktowana świadczeń na podstawową opiekę zdrowotną, to z czego będziecie żyli?

Andrzej Grzybowski: Lekarze pójdą na bezrobocie. Chciałem też na to wyraźnie zwrócić uwagę, że dotychczas w Wielkopolsce działało około 700 podmiotów gospodarczych, które płaciły podatki, a czeka nas to, że parę tysięcy osób – bo to nie tylko lekarze, ale również personel pomocniczy – niedługo zgłosi się do urzędów pracy. Jestem przekonany, że bezrobocie w Wielkopolsce w krótkim czasie wzrośnie i lekarze staną się biorcami pomocy ze strony państwa. Ja nie widzę innego wyjścia i tak będzie.

Tomasz Skory: Tak wygląda właśnie reforma. Pacjentów nie ma kto leczyć, lekarze są bezrobotni. Dziękuję za rozmowę.