Niestety w SLD nie jest wszystko tak jak ja oczekiwałem, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że przejęli straszną schedę. Czy sprawnie z niej wychodzą? Są mało komunikatywni. Nie mają języka komunikacji społecznej – mówił Aleksander Gudzowaty gość Faktów RMF.

Konrad Piasecki: Dlaczego postanowił pan uratować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego?

Aleksander Gudzowaty: To jest złe pytanie i ono jak gdyby całą tą sprawę w złym kontekście daje emocje.

Konrad Piasecki: Pytanie może złe, ale ciekawa odpowiedź.

Aleksander Gudzowaty: Po prostu Lech Kaczyński spełnił moje oczekiwania i podpisał dokument, w którym wyraził ubolewanie z powodu powstałego incydentu. Z tego co powiedział, czemu to się mogło przyczynić to jest większa forma, lepsza, szersza aniżeli takie proste „przepraszam pana”. Wykazał tym dużo odwagi, ale i klasy. W tym sensie spełnił moje oczekiwania, moje życzenia i rzecz się stała.

Konrad Piasecki: A gdyby się pan na tę umowę nie zgodził, to wizja tego, że Lech Kaczyński traci prezydenturę i kariera polityczna, która wydaje się być wznoszącą zostaje nagle przerwana nie jest dla pana wizją piękną?

Aleksander Gudzowaty: Ja nie mam w sobie natury mściwego człowieka. Uważam, że skoro moje warunki zostały spełnione i to z pewną klasą, bo to nie było łatwe jak sądzę dla pana Kaczyńskiego, ale co najważniejsze w całym tym szambie, które nas otacza zachowań polityków, to jest to taki dobry przykład do naśladowania.

Konrad Piasecki: A kto pierwszy wyciągnął rękę do zgody?

Aleksander Gudzowaty: Szczęśliwie się złożyło, że po połowie. Ja kilka miesięcy temu w sądzie powiedziałem, że zachęcam pana Kaczyńskiego do rozmowy ze mną i on wyciągnął rękę w zeszły piątek o godzinie 17. Zatelefonowano do mnie, było natychmiast spotkanie i po półtorej godzinie adwokaci mieli już gotowy tekst ugody.

Konrad Piasecki: Pan musi zdawać sobie z tego sprawę, że politycy SLD po cichu liczyli na Aleksandra Gudzowatego i na to, że pan wygra ten proces i kariera Lecha Kaczyńskiego zostanie zahamowana. Czy czuł pana na sobie ten oddech SLD?

Aleksander Gudzowaty: Nie czułem. Ja nie jestem politykiem i nigdy nim nie byłem i nie chcę być.

Konrad Piasecki: Ale wyrażał pan jednoznacznie swoje sympatie polityczne.

Aleksander Gudzowaty: Moje sympatie polityczne są jednakowe dla sprawnych polityków i uczciwych ludzi.

Konrad Piasecki: Czy ta ugoda to nie jest także wynik pańskiego rozczarowania rządami SLD?

Aleksander Gudzowaty: Ale to nie jest żaden z mojej strony gest na rzecz prawicy. Przecież prawicy nie ma tak naprawdę. Gdzieniegdzie pojawiają się liderzy.

Konrad Piasecki: A Prawo i Sprawiedliwość to nie jest prawica?

Aleksander Gudzowaty: PiS jest ruchem moim zdaniem zbyt skrajnie formułującym swoje poglądy. Oni tylko mówią o prawie i sprawiedliwości. To jest ruch dobry, ale za mało.

Konrad Piasecki: A liczy się pan z tym, że ten ruch przejmie władzę?

Aleksander Gudzowaty: Nie wiem. Moim zdaniem dzisiaj oni mają słabe szanse dlatego, że są zbyt radykalni.

Konrad Piasecki: Pan kilka lat temu powtarzał, że wierzy w SLD, wierzy w rzetelność, inteligencję ludzi tej partii. Cały czas pan wierzy?

Aleksander Gudzowaty: Po pierwsze, w tym czasie gdy ja to mówiłem to byłem pod wrażeniem niszczącej roli polityków rządu pana premiera Buzka. Tak jak oni paprali robotę to trudno było sobie wyobrazić. Niestety w SLD nie jest wszystko tak jak ja oczekiwałem, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że przejęli straszną schedę. Czy sprawnie z niej wychodzą? Są mało komunikatywni. Nie mają języka komunikacji społecznej.

Konrad Piasecki: Dobrze sobie radzą z aferami korupcyjnymi? Dobrze sobie radzą ze stabilnością rządu, dobrze sobie radzą z notowaniami opinii publicznej?

Aleksander Gudzowaty: Źle sobie radzą, ale to nie jest dowód na niesprawność SLD.

Konrad Piasecki: Zachowują dobre kontakty z Aleksandrem Gudzowatym?

Aleksander Gudzowaty: My nie mamy dobrych kontaktów z politykami, i nie mieliśmy ich nigdy.

Konrad Piasecki: O panu się mówiło kiedyś, że pan jest takim nieformalnym doradcą Leszka Millera.

Aleksander Gudzowaty: Ale nie ja to mówiłam, tylko o mnie mówili i to jest ta różnica. O mnie niektóre z wielkich przodujących gazet mówiły jeszcze bardzo dużo nieprzyjemnych rzeczy. Ja byłem jakimś języczkiem u wagi w Europolgazie a ja nigdy nim nie byłem.

Konrad Piasecki: A który z ludzi polskiego biznesu jest dzisiaj najbliższy Leszkowi Millerowi?

Aleksander Gudzowaty: Nie prowadzę rankingu.

Konrad Piasecki: Jan Kulczyk?

Aleksander Gudzowaty: Być może. Naprawdę nie żartuję. Nie wiem kto. Myślę, że osobowość Leszka Millera jest taka, że on nie ma swoich faworytów w biznesie.

Konrad Piasecki: Kiedy pan się widział ostatnio z Leszkiem Millerem?

Aleksander Gudzowaty: Dokładnie miesiąc po przejęciu przez niego władzy – półtora roku temu. To pana dziwi widzę.

Konrad Piasecki: To nie jest oznaka tego, że wpływy Aleksandra Gudzowatego i sympatie Aleksandra Gudzowatego do SLD legły w gruzach?

Aleksander Gudzowaty: To jest oznaka tego, że Aleksander Gudzowaty jak zawsze płynął jak samotny biały żagiel.

18:45